Reklama

Chaos, bojkot Izraela i narodziny legendy. Walia na mundialu w 1958 roku

Hubert Nowicki

Autor:Hubert Nowicki

06 czerwca 2022, 17:05 • 8 min czytania 32 komentarzy

Po awansie Walijczyków na tegoroczny mundial w wielu miejscach możemy przeczytać, że to ich pierwszy awans na tę imprezę od 1958 roku. W rzeczy samej, reprezentacja Walii zagrała wtedy na mistrzostwach świata w Szwecji, ale sprawa jej awansu wcale nie była taka oczywista. W rzeczywistości pozostaje to jedyny przypadek w historii mundiali, gdy dana drużyna pojechała na turniej, mimo że nie udało jej się na niego awansować w normalnym trybie.

Chaos, bojkot Izraela i narodziny legendy. Walia na mundialu w 1958 roku

Fatalna organizacja i słaby wynik

Walia, podobnie jak reszta drużyn z Wysp Brytyjskich, mogła brać udział w eliminacjach do mistrzostw świata od 1950 roku. Największe szanse na awans miała właśnie przed turniejem w Szwecji, ponieważ to wtedy Walii trafiło się bardzo uzdolnione pokolenie piłkarzy. Najjaśniejszymi postaciami tamtej kadry był skrzydłowy Tottenhamu Cliff Jones, napastnik Swansea Ivor Allchurch i gwiazda Juventusu – John Charles. Losowanie nie było jednak najlepsze dla Walijczyków. W grupie eliminacyjnej trafili na groźną Czechosłowację i NRD.

Zmagania udało im się rozpocząć od zwycięstwa, pokonali bowiem u siebie naszych ówczesnych sąsiadów z południa. Przy zaledwie trzech drużynach w grupie, wygrana w pierwszym spotkaniu dawała więc spore nadzieje na awans. Sytuacja diametralnie zmieniła się jednak w kolejnych meczach wyjazdowych. Złe wyniki nie były jedynie konsekwencją słabej postawy na boisku, a przede wszystkim fatalnej organizacji. Opowiadał o tym Phil Stead, który napisał książkę o historii walijskiej piłki.

Walia była wystarczająco dobra, by wygrać grupę, ale przygotowania były naprawdę szokujące, wręcz amatorskie. Reprezentacja wyjechała na mecze wyjazdowe z Czechosłowacją i NRD, a w samolocie było prawie tyle samo radnych, co piłkarzy – opisywał wydarzenia Stead. Ostatecznie Walijczycy udali się na dwa wyjazdowe mecze z dwunastoma zawodnikami na pokładzie, mimo że znalazło się na nim miejsce dla wielu oficjeli ze swoimi żonami.

W pierwszym, teoretycznie łatwiejszym meczu w trakcie delegacji, Walia przegrała z NRD 1:2, a w skutek choroby i urazów straciła dwóch zawodników, przez co do Pragi leciała z dziesięcioma piłkarzami. – Nawet w takiej sytuacji niechętnie ściągali kolejnych graczy. W końcu udało im się sprowadzić Raya Daniela prosto z wakacji. Nie miał nawet swoich butów, musiał grać w zupełnie nowych i zrobiły mu się pęcherze – mówił Stead. Jak można się domyślić, Walijczycy przegrali z Czechosłowacją. Nieudanych eliminacji nie odwróciło nawet zwycięstwo u siebie z NRD w ostatniej kolejce. Walia nie zakwalifikowała się na mundial.

Reklama

Bojkot meczów z Izraelem

Doszło jednak do niecodziennych wydarzeń w eliminacjach innych stref kontynentalnych, których to Walijczycy zostali nieoczekiwanym beneficjentem. Aby zrozumieć całą kolejność wydarzeń, musimy przenieść się do strefy azjatycko-afrykańskiej.

Miało w niej rywalizować 11 zespołów, jednak ostatecznie o udział na mistrzostwach świata starało się 8 ekip. Stworzyły one cztery pary, z których zwycięzcy mieli powalczyć w czterozespołowej grupie, by następnie dwie najlepsze drużyny zmierzyły się finale. Brzmi to dość skomplikowanie, jednak główne założenie mówiło o zaledwie jednej reprezentacji z Azji i Afryki, która mogła pojechać na mundial. Pamiętajmy też, że wówczas na główną imprezę jechało tylko 16 reprezentacji z całego świata.

Analizę eliminacji w tamtym regionie przed imprezą w 1958 ułatwia fakt, że zdecydowana większość meczów się nie odbyła. Stało się tak głównie za sprawą Izreala, który to przyczynił się do ostatecznego wyjazdu Walijczyków na mundial. Państwo Izrael powstało w 1948 roku, a od 1950 roku starało się pod tą nazwą o udział w piłkarskich mistrzostwach świata. Jego obecność budziła jednak wiele kontrowersji. Z wyjątkiem 1958 roku, Izrael zawsze rywalizował w eliminacjach strefy europejskiej. Jednocześnie należał do Azjatyckiej Konfederacji Piłkarskiej i brał udział w kolejnych edycjach Pucharu Azji.

W eliminacjach do mistrzostw w 1958 roku nastąpiło największe zamieszanie w związku z tamtejszą reprezentacją. Z pierwszego meczu przeciwko Izraelowi zrezygnowała Turcja, która nie zamierzała startować w eliminacjach strefy azjatyckiej, chcąc grać w Europie. FIFA postanowiła więc, że Izrael awansuje do kolejnej rudny bez konieczności wychodzenia na boisko. W tamtych czasach rezygnowanie z meczu nie było aż tak wielką sensacją. Niepokojący stał się jednak fakt, że praktycznie nikt nie chciał grać z Izraelem.

Do drugiej rundy eliminacji trafiły też Indonezja, Egipt i Sudan. Ci pierwsi odmówili gry, składając do FIFA prośbę o rozegranie meczu na terenie neutralnym, z uwagi na obawę przed grą w Tel Awiwie. Światowa federacja nie zgodziła się na taki wariant i przyznała zwycięstwo Izraelowi. Egipt również odmówił gry, z uwagi na napięcie między oboma narodami związane z kryzysem sueskim. Tym samym w finale Izrael miał zagrać z Sudanem. Ten odmówił gry z powodów politycznych. Izrael miał więc zagrać na szwedzkim mundialu, mimo że w eliminacjach nie zagrał żadnego spotkania.

Reklama

FIFA nie dopuściła jednak do takiego rozwiązania, ponieważ była przyzwyczajona do wielu anulowanych spotkań i wprowadziła specjalny zapis w regulaminie, który nie pozwalał danej reprezentacji awansować na mistrzostwa, gdy ta nie rozegrała żadnego spotkania. Na poczekaniu trzeba więc było wpaść na jakiś pomysł, który pozwoliłby powalczyć Izraelowi o awans na główną imprezę poprzez grę w piłkę.

Szczęśliwy los

I tutaj otwierają się drzwi od mundialowej zakrystii dla reprezentacji Walii. Zdecydowano bowiem, że Izrael zagra dwumecz z jedną, wybraną losowo reprezentacją z innej strefy eliminacyjnej, która była najbliższej awansu. Jest to pojęcie dość względne, po prostu wzięto pod uwagę wszystkie europejskie reprezentacje z drugich miejsce w swoich grupach, a także kilka innych z CONMEBOL oraz Ameryki Północnej czy Karaibów.

Nie ma dokładnej relacji z losowania, ani nawet ze sposobu wyboru takiej drużyny, ale legenda głosi, że nazwy wszystkich takich reprezentacji zapisano na kartkach, a te włożono do trofeum Julesa Rimeta, z którego losowano szczęśliwego przegranego. Podobno w pierwszej kolejności wylosowano Belgię, która podobnie jak wielu poprzedników z Afryki i Azji, z powodów politycznych odmówiła gry z Izraelem. Wtedy wyciągnięto kartkę oznaczającą wybór Walijczyków, którzy nie mieli nic przeciwko grze z tym rywalem.

Nie było to zaskakujące, patrząc na ówczesną sytuację polityczną i stosunki Wielkiej Brytanii z Izraelem. Walijska Federacja była organizacją bardzo brytyjską, więc było mało prawdopodobne, by chciała ona zdenerwować Izraelczyków – mówił Stead.

Piłkarze z Izraela wreszcie mogli więc wyjść na boisko. Mecze między oboma zespołami zostały zaplanowane na styczeń i luty 1958 roku. Organizacja Walijczyków wciąż pozostawiała wiele do życzenia. Selekcjoner Jimmy Murphy nie zadbał nawet o wzięcie do Tel Awiwu piłek, więc przed spotkaniem mógł ze swoimi piłkarzami przeprowadzić jedynie treningi kondycyjne. Niemniej, jego podopiecznym wreszcie udał się mecz wyjazdowy, ponieważ pokonali oni rywala 2:0. Trzy tygodnie później podejmowali Izrealczyków w Cardiff i ponownie wygrali 2:0, czym przypieczętowali swój niespodziewany wyjazd na mundial.

Całemu zbiegowi okoliczności selekcjoner Walijczyków zawdzięcza być może swoje życie, a na pewno wiele zdrowia. Murphy oprócz prowadzenia pierwszej kadry był bowiem w tamtym czasie asystentem Matta Busby’ego w Manchesterze United. Przez dodatkowe mecze musiał zostać ze swoją kadrą i tym samym opuścił wyjazdowy mecz Czerwonych Diabłów w europejskich pucharach, który miał miejsce tego samego dnia co rewanż Walii z Izraelem. Angielski zespół grał z Crveną Zvezdą, a dzień po spotkaniu wracał do Manchesteru z przesiadką w Monachium. To właśnie wtedy, 6 lutego 1958 roku, doszło do wielkiej tragedii, w której zginęły 23 osoby.

Walijczycy byli świadkami historii

W Walii wszyscy cieszyli się po pierwszym awansie swojej reprezentacji na mundial. Wyspiarze trafili do grupy z Węgrami, Szwecją i Meksykiem. Nie przynieśli wstydu na arenie międzynarodowej, bo w fazie grupowej nie przegrali żadnego ze spotkań. Z drugiej strony nie udało im się także żadnego wygrać, ale wciąż nie powodowało to odpadnięcia z turnieju.

W tamtych czasach za zwycięstwo otrzymywało się dwa punkty, za remis jeden, a za porażkę rzecz jasna zero. Walijczycy zanotowali trzy remisy, ale pozwoliło im to zgromadzić trzy punkty, czyli tyle samo co reprezentacja Węgier. Gdybyśmy kierowali się dzisiejszymi zasadami, podopieczni Murphy’ego odpadliby przez słabszy bilans bramkowy. Wtedy jednak decydował on jedynie o kolejności zespołów, które mają tyle samo punktów, a zajęły dwa pierwsze miejsca w grupie. W przypadku takiej samej zdobyczy drużyn z drugiej i trzeciej lokaty, o awansie decydował dodatkowy mecz. Szkopuł był jedynie taki, że przy remisie z awansu cieszyła się drużyna z lepszym bilansem bramek. Walia musiała więc w specjalnej fazie play-off pokonać Węgrów, którym wystarczał remis.

Jej piłkarzom udało się przełamać w najlepszym możliwym momencie i mimo jednobramkowej straty do przerwy, wyciągnęli oni wynik w drugiej połowie i dość sensacyjnie awansowali do ćwierćfinału imprezy. Tam czekała jednak Brazylia. O ile dla Walii mundial w 1958 okazał się pierwszym i zarazem ostatnim występem na wielkiej imprezie przez najbliższe pół wieku, tak kibice Canarinhos na szwedzkich boiskach obserwowali początek wielkiej ery swojej reprezentacji i rozkwit najlepszego w tamtym czasie piłkarza na świecie.

Słyszeliśmy o takich graczach jak Vava i Didi, ale był tam młody chłopak, miał zaledwie 17 lat i nazywał się Pele. To było niesamowite, widzieć umiejętności tego młodego chłopaka. Pytaliśmy się: „Kim jest ten dzieciak”? W pewnym sensie oglądanie wyłonienia się najlepszego piłkarza w historii futbolu było wyjątkowym momentem. Wiedzieliśmy, że zajdzie na szczyt – mówił po latach Cliff Jones, jeden z liderów tamtej reprezentacji, w wywiadzie dla BBC.

To właśnie Pele wyeliminował Walię z mundialu, po tym jak strzelił jedynego gola w meczu ćwierćfinałowym. Następnie poprowadził Brazylię to pierwszego z trzech tytułów mistrzowskich w ciągu czterech mundiali. W ich historii Walia nie zapisała się złotymi zgłoskami, a na swój jedyny udział w głównej imprezie dostała się tylnymi drzwiami, ale mimo to brała udział w historycznym wydarzeniu. Gol strzelony w tamtym meczu przez Pelego był jego pierwszym na mistrzostwach świata. Wcześniej zdążył zagrać na nich tylko jeden mecz, ponieważ w dwóch pierwszych spotkaniach fazy grupowej siedział na ławce rezerwowych.

W tegorocznych eliminacjach reprezentacja Walii również nie ominęła tematów politycznych, bo przecież awans wywalczyła po starciu z Ukrainą, której mecze zostały przełożone z powodu agresji Rosji. Tym razem jednak Walijczykom nikt nie dawał drugiej szansy. Pierwszy raz w swojej historii w pełni zasłużenie i zgodnie z wszelkimi regulaminami awansowali na mistrzostwa świata.

Czytaj więcej o mundialach:

Fot. Newspix

Jeśli ma do wyboru jeden z dwóch meczów do obejrzenia, to zawsze wybierze ten z Premier League. Jeśli oba są z Premier League, to pewnie obejrzy dwa jednocześnie. Do tego pasjonat NBA i F1.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

32 komentarzy

Loading...