Reklama

Występ na kredyt na osłodę chudego roku Drągowskiego

redakcja

Autor:redakcja

05 czerwca 2022, 14:08 • 4 min czytania 9 komentarzy

W środę Bartłomiej Drągowski drugi raz zagra w reprezentacji Polski, a występ przeciwko Belgii będzie dla niego osłodą za ostatnie miesiące. Kalorie mu się przydadzą, bo po tłustych latach nadszedł dla bramkarza Fiorentiny zdecydowanie chudy rok.

Występ na kredyt na osłodę chudego roku Drągowskiego

W sumie w minionych rozgrywkach Drągowski wystąpił dziewięciokrotnie – siedem razy w Serie A i dwa w Coppa Italia. 24-latek dwukrotnie wyleciał z boiska z czerwoną kartką – z Romą (1:3) i z Napoli (2:5), do tego zaliczył babola z Juventusem (0:2), co skutkowało odpadnięciem Violi z pucharu. W międzyczasie musiał leczyć uraz uda, a z tego wszystkiego chętnie skorzystał Pietro Terracciano. Dużo starszy (rocznik 1990), przeciętniak, ale akurat prezentujący się najlepiej w karierze – czyli solidnie – i ponadto zdrowy.

Tyle wystarczyło, by posadzić Polaka w rezerwie.

Bartłomiej Drągowski – zawsze drugi

Drągowski nie chciał przedłużyć kontraktu ważnego do końca czerwca 2023 i zapewne latem zostanie sprzedany. Tym samym bardzo prawdopodobne, że zakończył karierę we Fiorentinie tak, jak zaczął. Na ławce. Z pięciu i pół sezonów w klubie z Florencji Polak przez trzy i pół był niczym Adaś Miauczyński z „Nic śmiesznego”. Ciągle drugi. Drugi za Ciprianem Tatarusanu. Drugi za Marco Sportiello. Drugi za Albanem Lafontem. Wreszcie drugi za Terracciano. I tak do…

Pobyt golkipera w stolicy Toskanii naznaczył ból. Mięśnia czworogłowego uda, który naderwał już na pierwszym obozie przygotowawczym po transferze z Jagiellonii latem 2016, co utrudniło dobry start. Więzadeł pobocznych i chrząstki w kolanie, co odebrało mu szansę debiutu z Chievo w styczniu 2017 roku. Nadgarstka, z którym owiniętym specjalistyczną taśmą przyjechał na zgrupowanie przed EURO U-21 2017 w Polsce. I znów uda w październiku 2021.

Reklama

Przez pierwsze dwa i pół roku uzbierał siedem występów w Serie A. Nawet poza boiskiem mógł czuć, że Florencja go nie chce. Ot, pewnego razu zniknęło jego auto. Akurat przyjechał z meczu późno w nocy, zmęczony, nawet się nie rozglądał i przeoczył zakaz parkowania. Fura odholowana.

Frustracja z braku gry rosła. A to zażartował, że w hierarchii bramkarzy wyżej od niego są nawet masażyści. A to stwierdził, że przesiadywanie na ławce odbiera mu chęci do kontynuowania kariery. Motywacją do treningów było EURO U-21, ale w tym turnieju też był drugi – za Jakubem Wrąblem.

Przełom nastąpił w pierwszej połowie 2018 roku.

Bartłomiej Drągowski odrodził się w Empoli

Co prawda historycy Florencję uważają za miejsce, gdzie zaczęła się epoka renesansu, ale Drągowski w poszukiwaniu swojego odrodzenia musiał pojechać 35 kilometrów na zachód. Do Empoli.

W Gli Azzurri spisywał się doskonale, m.in. w starciu z Atalantą Bergamo (0:0) pobił rekord ligi włoskiej w obronionych strzałach odkąd serwis Opta zbiera takie dane (czyli od 2004 roku) – 17. Wiosną 2018 pokazał, że potrafi bronić i ani myślał wracać do Fiorentiny. Dopiero spotkanie twarzą w twarz z wówczas nowym właścicielem Violi – Rocco Commisso – sprawiło, że zmienił zdanie, czego przez następne dwa sezony nie żałowała żadna ze stron.

Reklama

Choć Fiorentina nie spełniała oczekiwań (10. i 13. miejsce), do Drągowskiego nie można było mieć specjalnych pretensji. Dopisywała mu i forma, i zdrowie. Giuseppe Taglialatela – w latach 1999-2002 rezerwowy bramkarz Violi – porównywał Polaka do Francesco Toldo, mistrza Europy z 2000 roku. Publicznie chwalił go Antonio Conte, wtedy trener Interu. „Trzy cuda brodatego, który rozciąga się niczym wiosna” – pisano po jednym ze starć z Nerazzurrimi w „La Gazzetta dello Sport”, w której nazywano go również „Supermanem”.

W dużej mierze opłaciło się, że Drągowski nie chciał być drugim w młodzieżówce Czesława Michniewicza i zamiast w trakcie mistrzostw Europy 2019 pełnić funkcję dublera Kamila Grabary, odpoczywał i świeżutki stawił się na starcie przygotowań Violi. Myślał o sobie, nie o drużynie, ale z perspektywy czasu trzeba mu oddać – było warto, bo w dwa lata rozegrał 67 spotkań w Serie A i zwrócił na siebie uwagę skautów m.in. Borussii Dortmund czy Atletico Madryt.

Najlepsza Fiorentina za czasów Bartłomieja Drągowskiego

Dobrą grę zauważył także selekcjoner Jerzy Brzęczek i w październiku 2018 awaryjnie powołał bramkarza Fiorentiny. Później w analogicznych okolicznościach postawił na Radosława Majeckiego, co – nieoficjalnie – miało być karą za rezygnację z udziału w EURO U-21 2019, ale koniec końców dał mu zadebiutować – w październiku 2020 w rywalizacji z Finlandią (5:1) w Gdańsku. Następny występ w środę w Brukseli.

Zapewne ostatni jako przedstawiciel Fiorentiny, czego w jakimś sensie może żałować, bo odkąd trafił na Półwysep Apeniński, klub z Toskanii nie był tak mocny. Za kadencji Vincenzo Italiano w błyskawicznym tempie zanotował wielki progres – w porównaniu z poprzednim sezon zdobył 22 punkty więcej, strzelił 12 goli więcej i stracił osiem bramek mniej, co dało pierwszy od sześciu lat awans do europejskich pucharów. Commisso chciałby, by Viola dołączyła do ligowej czołówki i wreszcie to życzenie wydaje się realne do spełnienia.

A gdzie dołączy do Drągowski?

Wiele wskazuje, że skieruje się do Anglii i wyląduje w Southampton. By licznik meczów w kadrze narodowej nie zatrzymał się w środę, musi regularnie grać, czy to w ekipie Świętych, czy innej drużynie. Z Belgią wystąpi na kredyt, trochą za to, co robił w latach 2018-21, a trochę za to, co może robić w przyszłości. Bo dyspozycją w sezonie 2021/22 na to nie zapracował.

MATEUSZ JANIAK

CZYTAJ WIĘCEJ O REPREZENTACJI POLSKI:

fot. NewsPix.pl / FotoPyk

Najnowsze

Anglia

Arsenal pokazał, na czym polega futbol, a Chelsea udowodniła, czemu jest poza pucharami

Bartek Wylęgała
2
Arsenal pokazał, na czym polega futbol, a Chelsea udowodniła, czemu jest poza pucharami
1 liga

Jeśli oglądaliście mecz tylko w ostatnich minutach, to nic nie straciliście

Piotr Rzepecki
5
Jeśli oglądaliście mecz tylko w ostatnich minutach, to nic nie straciliście

Komentarze

9 komentarzy

Loading...