Reklama

Ivan Budowniczy. Na jakiego trenera postawił Śląsk?

Kamil Warzocha

Autor:Kamil Warzocha

03 czerwca 2022, 13:37 • 10 min czytania 34 komentarzy

Nie będzie przesadą stwierdzenie, że ostatnimi czasy we Wrocławiu zrobił się niezły bajzel. Nie dość, że klub ledwo uniknął spadku z Ekstraklasy, to jeszcze zatracił umiejętność podejmowania dobrych i przede wszystkim spójnych decyzji. Ich brak odbił się tak poważną czkawką, że po ostatnim meczu sezonu 2021/2022 każdy sympatyk WKS-u miał prawo strzelać pytaniami jak z karabinu. Najbliższa przyszłość Śląska stanęła za osłoną niewiadomej, ale na szczęście nie musieliśmy długo czekać na zmianę tego stanu. Z mgły wyłonił się trener Ivan Djurdević, zwiastun nadciągających zmian na Oporowskiej. 

Ivan Budowniczy. Na jakiego trenera postawił Śląsk?

Gdy tylko w eterze rozeszła się wieść, że nowym trenerem Śląska nie będzie Marcin Brosz a właśnie były szkoleniowiec Chrobrego Głogów, część wrocławskich kibiców nie wyglądała na ucieszoną. Nie chcemy rozstrzygać, jak rozkładają się głosy ludu. Wśród nich na pewno jednak dawała o sobie znać obawa przed powtórką z rozrywki. Wiecie, po trenerze Tworku nikt nie chciałby wpaść z deszczu pod rynnę. To w pełni zrozumiałe. Tylko czy aby na pewno Ivan Djurdević musi cierpieć już na wstępie w wyniku niezdarności swojego poprzednika? No nie, to jednak trochę przesada.

Co taki trener może Śląskowi zaproponować? I co Śląsk może zaoferować jemu? Zanim spróbujemy odpowiedzieć na te pytania, jedna rzecz jest pewna: WKS postawił na nieoczywiste nazwisko. Nazwisko, które na ekstraklasowym rynku nie zostało w pełni zweryfikowane. To oznacza, że w dużej mierze trzeba opierać się na domysłach i doświadczeniach z pierwszoligowego Chrobrego Głogów. Czy komuś się to podoba, czy nie, nieudany epizod w Lechu (22 mecze w sezonie 2018/2019) nie może być papierkiem lakmusowym oddającym obecny warsztat trenerski serbskiego szkoleniowca.

Ivan Djurdević – jaki to dzisiaj trener?

Większość kibiców ocenia trenera przez pryzmat wyników. Ta droga nie zawsze prowadzi do wyciągnięcia pełnych wniosków, ale jej znaczenia nigdy nie można bagatelizować. W przypadku trenera Djurdevicia nie jest inaczej. Niesprawiedliwe byłoby jednak, gdyby jego pracę w Chrobrym zamknąć np. w średniej punktowej – 1,47 na mecz. Dla porównania: trener Lavicka miał w Śląsku 1,41, Jacek Magiera 1,33. Trzeba tutaj mieć jednak na uwadze fakt, że wszyscy ci trenerzy mieli do czynienia z trochę innym materiałem piłkarskim. Szczególnie Ivan Djurdević, który w minionym sezonie zrobił w Głogowie wynik ponad stan, ale pracował na to kilka sezonów:

Reklama
  • 2019/2020: 7. miejsce w tabeli
  • 2020/2021: 11. miejsce w tabeli
  • 2021/2022: 6. miejsce w tabeli

Od sezonu 2015/2016 Chrobry nigdy nie był tak wysoko w tabeli (6. miejsce z trenerem Mamrotem), a przed przyjściem Djurdevicia zajmował miejsca poza czołową dziesiątką. Skok jakościowy w opinii włodarzy klubu był potrzebny, a Serb go zagwarantował. Może nie był jakiś znaczny, ale – powiedzmy sobie szczerze – Chrobry to nie Arka, Widzew czy Miedź Legnica. Rzadziej przewijają się tam piłkarze, którzy mogliby bez większych problemów wskoczyć na poziom Ekstraklasy.

Generalnie suma głogowskiej jakości nie mieści się w topowej szóstce w 1. lidze, a mimo to tę szóstkę udało się osiągnąć. Ba, w barażach Chrobry pokonał Arkę Gdynia, lecz w ostatniej bitwie o Ekstraklasę uległ Koronie Kielce. Naprawdę niewiele brakowało do sensacyjnego rozstrzygnięcia, bo kielczanie strzelili zwycięskiego gola dopiero w 119. minucie meczu. Djurdević ze swoją ekipą był blisko sprawienia wielkiej niespodzianki. Zaznaczmy: ekipą na miarę ligowego średniaka, na którą nikt nie nakładał większej presji.

Ivan Djurdević na łamach Weszłopolskich (2 marca 2021):

„Obecnie chcę się dalej uczyć i rozwijać. To zawód na dwadzieścia albo i więcej lat. Nigdzie się nie spieszę. Spokojnie, ja nadal uczę się tego zawodu, bez pośpiechu.”

Najważniejsze cechy pracy Ivana Djurdevicia

Co składa się na świeży sukces Djurdevicia, do tej pory jego najlepszy sezon w trenerskiej przygodzie? Kilka aspektów: gra defensywna, Rafał Leszczyński, wnioski z dwóch poprzednich sezonów i kilka zbudowanych indywidualności. Serb słynie z tego, że potrafi wpłynąć na piłkarzy, wycisnąć z nich maksimum. Buduje z szatnią dobre relacje, korzysta z piłkarskiego doświadczenia. Trudno od kogoś usłyszeć, że jest nielubiany, a najwięcej zawdzięczają mu ci, którzy do Chrobrego przychodzili się odbudować (np. Maksymilian Banszewski).

Odbicie filozofii Ivana Djurdevicia widać w liczbie straconych goli. Chrobry miał drugą najlepszą defensywę w 1. lidze, acz w dużej mierze zapracował na to golkiper. Nikt bowiem nie miał tak dobrego współczynnika PxG (w skrócie: ponadprogramowa liczba powstrzymanych trafień rywali) jak Rafał Leszczyński. 30-latek rozegrał sezon życia zwieńczony 18 czystymi kontami i czasami musiał czynić cuda. Wbrew pozorom głogowianie pozwalali na oddawanie wielu strzałów, pod tym względem w 1. lidze nie brylowali. Ale na pewno poprawili się w stałych fragmentach gry w fazie defensywnej. Na nie Djurdević poświęca dużo czasu w treningach.

Trener Djurdević dla Weszło (21 września 2020):

„Nasza praca polega na tym, żeby przez czas, kiedy takiego zawodnika obowiązuje umowa z Chrobrym, doprowadzić go do formy, z której wszyscy będą mieli pożytek. Jeśli mu się nie udaje, nie robi postępu, to wtedy można powiedzieć, że się nie nadaje. W innym wypadku – każdego da się rozwinąć. Nie wierzę w cykliczne rotacje. Ściąganie dwudziestu, wyrzucanie dwudziestu. Niszczy to klub. Nie ma ciągłości, nie ma wiary w drużynę, a to jest kluczowe również dla mnie w samorozwoju.”

Reklama

Co ważne, trener Djurdević nie jest fanem gwałtownych zmian. Do wpajania swojej wizji podchodzi spokojnie, tak jak zresztą do własnego rozwoju. Jak wiemy chyba wszyscy, w wielu klubach w Polsce takie podejście nie byłoby mile widziane. W Chrobrym Serb mógł jednak na takowe sobie pozwolić. Lubi poczekać na zebranie plonów z cięższej pracy i wie, co to znaczy wyjście z kryzysu, bo z takim w Głogowie miał już do czynienia. Efekty przychodzące z czasem każdy widział – Djurdević w jakimś stopniu porzucił pierwotne założenia na rzecz bardziej pragmatycznego podejścia. Tylko że raczej nie z własnej woli, a z poczucia, że efektownej i efektywnej piłeczki na miarę Miedzi Legnica w Chrobrym stworzyć się nie da.

Da się jednak stworzyć młodych zawodników i to Ivan Djurdević robi chętnie:

  • W sezonie 2021/2022 Serb posłał w bój siedmiu młodzieżowców. Najwięcej zagrali: Dominik Piła (2930 minut), Dominik Dziąbek (803), Hubert Turski (617), Maksym Iwanowicz (412)
  • Sezon 2020/2021: sześciu młodzieżowców. Najwięcej minut: Kacper Bieszczad (1650), Dominik Piła (890), Dominik Dziąbek (560), Nikodem Niski (507)
  • Sezon 2019/2020: siedmiu młodzieżowców. Najwięcej minut: Adrian Benedyczak (1508), Krzysztof Kubica (857), Maciej Diduszko (638), Dominik Piła (273)

Przez szkołę Djurdevicia przewinęło się kilku zawodników, którzy albo już są w Ekstraklasie, albo zaraz w niej wylądują, albo już wyjechali za granicę. To nie przypadek, nawet gdy mowa o wypożyczonych zawodnikach, którzy do Głogowa wpadli na jeden sezon.

Ivan Djurdević chętnie wyciąga pomocną dłoń, ale nie lubi przejawów braku lojalności

Ciekawym przykładem, trochę w innym kontekście, jest też 22-letni Paweł Tupaj (1030 minut w tym sezonie), którego Djurdević odkrył dla akademii Lecha lata wcześniej. Chciał go w Chrobrym przed sezonem 2021/2022, cenił sobie jego talent. Wsłuchując się w opinie o trenerze, można stwierdzić, że lubi pomóc z korzyścią dla klubu właśnie takim zawodnikom, z którymi miał okazję pracować w przeszłości. No i generalnie da się zauważyć w jego pracy konkretny wzór. 45-latek stara się wyciągać najlepsze z tych, którzy wylądowali na mniejszym lub większym zakręcie. Słowa Djurdevicia o rozwoju zawodników mają przełożenie w rzeczywistości. To szkoleniowiec, który potrafi wziąć kogoś pod lupę w pozytywnym tego słowa znaczeniu.

Najlepszy sezon w karierze do tej pory zagrał u Djurdevicia Miłosz Kozak, a taki Mikołaj Lebedyński nawiązał do swojego najlepszego sezonu w Wiśle Płock sprzed sześciu lat. Do Ekstraklasy wypromował się właśnie Dominik Piła, a do jego sufitu Serb podciągnął Maksymiliana Banaszewskiego. Drugą młodość i najlepsze liczby w karierze od 10 lat zaliczył Michał Ilków-Gołąb, a po drugiej stronie wiekowego bieguna 18-letniemu Adrianowi Benedyczakowi wpoił pewność siebie, która zaprocentowała później w Pogoni.

Trener Djurdević dla Weszło (14 stycznia 2020):

„Czasami o rezultacie decyduje coś, na co trener nie ma wpływu. Stworzysz sobie dziesięć sytuacji strzeleckich, napastnik się poślizgnie, bramkarz ma swój najlepszy dzień w życiu i przegrasz lub zremisujesz. Czy to oznacza, że zespół do niczego się nie nadaje? Trener jest do zwolnienia? Zawodników trzeba odesłać do innej pracy? No nie. Chodzi o zostawianie swojego śladu w zawodnikach. Jeśli jako trener jesteś w stanie ich rozwijać, to jesteś dobrym szkoleniowcem. Mauricio Pochettino nic nie wygrał, a czy jest dobry trenerem? Moim zdaniem jest świetnym, bo wystarczy popatrzeć na to, jaki kolosalny progres zrobili zawodnicy na jego treningach.”

Serb ceni sobie również lojalność i bywa w tym surowy, o czym swego czasu przekonał się choćby Mateusz Abramowicz, były golkiper Chrobrego: – Powiedziałem trenerowi, że po drugim sezonie w Chrobrym chciałbym spróbować czegoś nowego. Byłem na testach medycznych na Cyprze. Po tych kilku dniach wróciłem do Głogowa i usłyszałem od trenera, że opuściłem drużynę. Trochę się z tym nie zgadzałem, bo powiedziałem wcześniej, że jak nie znajdę klubu za granicą, to w Chrobrym będę do dyspozycji do końca kontraktu. Zostałem jednak przesunięty do rezerw na 2-3 miesiące.

Sumując, mamy do czynienia z człowiekiem, który kładzie nacisk na tworzenie dobrych relacji z piłkarzami i ich progres. Można odnieść wrażenie, że taki profil mentalny trenera pasuje do obecnego Śląska. Czego byśmy o Śląsku nie mówili, to jest zespół, z którego da się wyciągnąć więcej pary zarówno ogólnie, jak i pod kątem skupienia na pojedynczych jednostkach. W przeciwieństwie do Jacka Magiery trener Djurdević nie ma „filozoficznego podejścia”. Bazuje na prostszych środkach w komunikacji.

Ivan Djurdević wchodzi do niejednoznacznego środowiska

Choć zapewne będą pojawiać się opinie, że stryjek zamienił siekierkę na kijek, Serb nie jest fachowcem z przypadku. Owszem, doświadczenie na poziomie Ekstraklasy ma znikome, lecz robotą wykonaną w Głogowie zasłużył na szansę. Jako że Śląsk musi zrobić twardszy reset i walka o europejskie puchary to w tej chwili raczej marzenia ściętej głowy, Djurdević powinien mieć relatywnie spokojne miejsce do pracy. Ot, zagrać o bycie mocnym zespołem w środku tabeli i tyle. Presji nie powinien mieć tak dużej jak Jacek Magiera.

Sęk w tym, że słowo „powinien/powinno” pada z naszych ust, nie ust włodarzy Śląska. My możemy apelować o cierpliwość i opowiadać ładnymi słówkami o budowaniu czegoś z dalszą perspektywą (w domyśle sezon 2022/2023 miałby być przejściowym), ale w biurach klubowych i tak zrobią swoje. Mimo że trener Djurdević podpisał kontrakt na dwa lata z opcją przedłużenia o kolejny rok, coś nam podpowiada, że po kilku miesiącach bytowania w gorszej części tabeli ktoś „z góry” mógłby podpiąć się do prądu. Słowem: dzisiaj władze Śląska, przynajmniej z naszej perspektywy, niestety stały się dość nieprzewidywalne.

Śląsk postawił na dobrego konia?

Nie powiedzielibyśmy, że trener Djurdević był na rynku pierwszoligowym gorącym nazwiskiem. Głównie ze względu na preferowaną, mniej ekscytującą filozofię gry. Nie ma w niej dużo pressingu, szybkiej wymiany piłek i dominowania rywala. Djurdević przez trzy lata w Chrobrym doskonalił grę z kontry, skupił się na bardziej pragmatycznych wątkach. Po części robił to jednak z przymusu, a więc trudno powiedzieć, czy pójdzie tą samą drogą we Wrocławiu. Na pewno wydaje się, że Serb posiada potrzebne cechy do stworzenia Śląska na miarę oczekiwań kibiców. Oczywiście pod warunkiem, że one nie sięgają topowej szóstki.

Djurdević ma mocny charakter, lubi stawiać na młodzież, kreuje zawodników i bliżej mu do pragmatycznego spojrzenia trenera Lavicki (ale bez wakacji na treningach) niż Tworka. Można wręcz powiedzieć, że to takie połączenie dwóch szkoleniowców – Serb uzupełnia to, w czym wzajemnie wykluczali się Magiera z Lavicką. Oczywiście z uwypukleniem faktu, że to tylko prospekt, teza na marginesie. 45-latek musi się na rynku ekstraklasowym uwiarygodnić, a Śląsk Wrocław da ku temu warunki, jeśli oczywiście komuś w gronie decyzyjnym nie spalą się styki.

Dla Serba to duża szansa, poważny test bojowy, który wykaże, czy dotąd zdobyte nauki wystarczą na najwyższy poziom rozgrywkowy. To szkoleniowiec z wadami, ma choćby problem z odwracaniem losów spotkań (Chrobry był jedną z najgorszych ekip w 1. lidze pod tym względem), ale być może z lepszym materiałem ludzkim niektóre kwestie uda się poprawić. Czy to fachowiec zdolny na nowo wprowadzić Śląsk do czołówki? Teraz na pewno nie. Ale czy mogący podciągnąć go wyżej, wprowadzając stabilność? Tak, akurat w tej dyspucie argumentów nie zabraknie.

WIĘCEJ O IVANIE DJURDEVICIU:

Fot. Newspix

W Weszło od początku 2021 roku. Filolog z licencjatem i magister dziennikarstwa z rocznika 98’. Niespełniony piłkarz i kibic FC Barcelony, który wzorował się na Lionelu Messim. Gracz komputerowy (Fifa i Counter Strike on the top) oraz stały bywalec na siłowni. W przyszłości napisze książkę fabularną i nakręci film krótkometrażowy. Lubi podróżować i znajdować nowe zajawki, na przykład: teatr komedii, gra na gitarze, planszówki. W pracy najbardziej stawia na wywiady, felietony i historie, które wychodzą poza ramy weekendowej piłkarskiej łupanki. Ogląda przede wszystkim Ekstraklasę, a że mieszka we Wrocławiu (choć pochodzi z Chojnowa), najbliżej mu do dolnośląskiego futbolu. Regularnie pojawia się przed kamerami w programach “Liga Minus” i "Weszlopolscy".

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Zmiany w FA Cup. Brak powtórek w przypadku remisów

Bartosz Lodko
1
Zmiany w FA Cup. Brak powtórek w przypadku remisów

Ekstraklasa

Komentarze

34 komentarzy

Loading...