Reklama

Niemoc Legii w Białymstoku trwa, Jagiellonia w praktyce utrzymana

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

13 maja 2022, 23:18 • 3 min czytania 58 komentarzy

Nawet mając już czystą głowę i nie grając o nic wielkiego Legia nie była w stanie wygrać na terenie Jagiellonii, która matematycznie mogła jeszcze spaść z Ekstraklasy. Niecodzienny był to mecz, pod wieloma względami, łącznie z pełnymi trybunami na białostockim obiekcie (ponad 15 tys. widzów). 

Niemoc Legii w Białymstoku trwa, Jagiellonia w praktyce utrzymana

Jagiellonia – Legia 2:2. Nowe strzelby gospodarzy kontuzjowane

W Jagiellonii trener Piotr Nowak musiał mocno kombinować. Już do przerwy z powodu kontuzji mięśniowych zeszli Marc Gual i Diego Carioca. Obrazki z rzewnie płaczącym Brazylijczykiem opuszczającym murawę autentycznie chwytały za serce, zwłaszcza że dopiero co obejrzeliśmy jak Wisła Płock plażowała w Krakowie.

Michał Pazdan najpierw zaliczył asystę, by na koniec strzelić samobója dającego punkt „Wojskowym”. Israel Puerto w pierwszej połowie w fatalny sposób mógł zawalić gola, gdy piłkę wślizgiem zabrał mu Maciej Rosołek (być może jedyne udane zagranie tego dnia), ale Paweł Wszołek nie wykorzystał dobrej sytuacji, Zlatan Alomerović zdołał odbić jego strzał. Puerto zrehabilitował się niedługo po przerwie, gdy uciekł Mateuszowi Hołowni i dostawił nogę po rzucie rożnym, dając prowadzenie.

Jagiellonia – Legia 2:2. Pierwszy gol Imaza po powrocie

Pechowca Guala na początku meczu zmienił Jesus Imaz, który dopiero przed tygodniem wrócił do gry po wielu miesiącach przerwy. Hiszpański as gospodarzy powinien mieć asystę po dośrodkowaniu na głowę Prikryla. Czech będąc bez obstawy zdecydowanie za lekko uderzył i Miszta dostał prezent. Imaz z kolei zabrał ofensywny konkret Nasticiowi. Bośniak świetnie mu zacentrował, tyle że Hiszpan niecelnym strzałem zmarnował jego wysiłek.

Reklama

Zrewanżował się białostockim kibicom w ostatnim kwadransie, najpierw wywalczając rzut karny (zahaczenie przez Josue przy oddawaniu strzału) i po chwili go wykorzystując. A w następnej chwili już go na boisku nie było. Imaz nie ma jeszcze sił na pełny występ, a że nieplanowanie wszedł bardzo szybko za Guala, nie wytrzymał kondycyjnie trudów spotkania.

Jagiellonia – Legia 2:2. Struski wyłączył Josue

Legii niektórzy mocno rozczarowali indywidualnie. Dotyczy to m.in. Josue, który dawno nie był tak bezradny. Portugalczyk otrzymał „plastra” w osobie Karola Struskiego i nie pograł sobie przy nim. Nie była to historia jak z Jackiem Góralskim i Vadisem, ale młodzieżowiec Jagiellonii sumiennie biegał za dużo starszym rywalem, nie pozwalając mu rozwinąć skrzydeł. To nie przypadek, że Josue najbardziej kreatywne podania zaliczał już po zejściu Struskiego. Nie równoważą one jednak tej głupio sprokurowanej jedenastki.

Po pięciu meczach bez gola przełamał się Tomas Pekhart. Nie szło mu, przegrywał fizyczne starcia, jego strzały były blokowane, ale kiedy wreszcie miał trochę miejsca po podaniu Bartosza Slisza naprawdę ładnie sytuacyjnym uderzeniem posłał piłkę tuż przy słupku.

Jagiellonia dobrze zaczęła drugą połowę, ale zbyt szybko zaczęła się skomasowanie bronić. Karny Imaza przyszedł dość niespodziewanie i dał ponowne prowadzenie, lecz końcówka znów należała do gości, którzy mimo to przedłużyli swoją niemoc w Białymstoku do dziewięciu spotkań. Ostatnie zwycięstwo Legii na stadionie „Jagi” miało jeszcze miejsce w czasach panowania Vadisa, Nikolicia i Prijovicia. Dawno, dawno temu.

Drużyna Piotra Nowaka w praktyce jest utrzymana.

Reklama

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

Fot. FotoPyK

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

58 komentarzy

Loading...