Reklama

Zagłębie Sosnowiec pod lupą PZPN. Klub brnie w kompromitację

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

11 maja 2022, 14:08 • 10 min czytania 70 komentarzy

Zagłębie Sosnowiec odstawiło jeden z najbardziej bezczelnych numerów w polskiej piłce w ostatnich latach. Wystawienie kontuzjowanego piłkarza i ściągnięcie go z boiska w 16 sekundzie meczu tylko po to, żeby przycwaniakować i oskubać PZPN i inne kluby w Pro Junior System może się jednak źle skończyć. Zachowaniem klubu zajmie się Komisja Dyscyplinarna.

Zagłębie Sosnowiec pod lupą PZPN. Klub brnie w kompromitację

W poniedziałek informowaliśmy o patologii, jakiej dopuścili się działacze klubu z Sosnowca. Pierwszoligowiec na koniec sezonu obudził się i stwierdził, że powalczy o premię za grę młodzieżowców. Problem w tym, że w klasyfikacji Pro Junior System jest daleko w tyle i musi ostro gonić towarzystwo. Zagłębie stwierdziło więc, że wykorzysta w tym celu nawet kontuzjowanego zawodnika, któremu akurat brakuje trzech występów do spełnienia limitu koniecznego do „zaksięgowania” jego punktów.

Zachowanie było wyjątkowo bezczelne i bezmyślne, stojące w kontrze do etyki czy zasad fair play. Klub rzecz jasna broni się tym, że przecież w regulaminie nikt nie napisał, że nie można wystawiać kontuzjowanych piłkarzy i zdejmować ich zaraz po rozpoczęciu gry. Fakt, nikt nie przewidział, że ktoś może wpaść na tak idiotyczny pomysł.

Ale to, że przepisy bezpośrednio nie odnoszą się do każdego podłego cwaniactwa, które urodzi się w głowie działaczy, nie oznacza, że wszystko jest okej.

Reklama

Zagłębie Sosnowiec wystawia kontuzjowanego młodzieżowca. PZPN chce wyjaśnień

Sytuacja, która wydarzyła się w meczu Zagłębia z Sandecją Nowy Sącz, odbiła się szerokim echem. W PZPN-ie byli zszokowani tym, co zobaczyli i natychmiast podjęli działania. – Klub dostanie pismo z PZPN z prośbą o złożenie wyjaśnień. W czwartek odbędzie się posiedzenie Komisji Dyscyplinarnej, na którym rozpatrzymy odpowiedź Zagłębia i zdecydujemy, co z tym tematem zrobić. Ewentualne kary? Nie chcemy spekulować, poczekajmy do czwartku — słyszymy w federacji.

W międzyczasie pierwszoligowiec zaczął nerwowo tłumaczyć się ze swojego pomysłu. Wydano oświadczenie, w którym klub najpierw podkreśla, że zdrowie piłkarza jest dla nich najważniejsze, a potem próbuje usprawiedliwić grę kontuzjowanego zawodnika. Oczywiście usprawiedliwia ją w typowy dla siebie sposób. Czytamy, że Kacper Smoleń jest w treningu piłkarskim, a jego występ to efekt wspólnej decyzji i zgody wydanej przez specjalistów. Dzień wcześniej, podczas pomeczowej konferencji prasowej, Artur Skowronek miał nieco inne zdanie na temat gotowości zawodnika do gry.

Nie myślał Pan, żeby dać mu dwie-trzy minuty, żeby trochę poutykał?
– Kacper nie jest na to jeszcze gotowy — czytamy dialog między trenerem a dziennikarzem na nieoficjalnej stronie Zagłębia.

Czyli mówimy o kimś, kto nie może jeszcze przez dwie minuty poutykać, a jego „trening piłkarski” — to słyszymy już od osób z klubu — to w rzeczywistości głównie rehabilitacja, ale w Sosnowcu twierdzą: jest git, niech gra. Na 16 sekund wystarczyło, udało się wybić piłkę na aut po rozpoczęciu gry. Co by było, gdyby grę rozpoczęli rywale i Kacper musiałby w jakiś sposób wziąć udział w akcji?

PATOLOGIA W SOSNOWCU. ZAGŁĘBIE WYSTAWIA KONTUZJOWANEGO MŁODZIEŻOWCA

Pokrętne tłumaczenia Zagłębia w mediach

Zagłębie Sosnowiec poszło jednak o krok dalej. Przedstawiciele klubu porozmawiali „TVP Sport” i trzymajcie się mocno, bo ekipa nieźle odleciała.

Reklama

„Od jego zabiegu minęły już cztery miesiące. Niektórzy zawodnicy, choćby Arek Milik, po takim okresie, po takim samym zabiegu, już grali” – mówi Arkadiusz Aleksander. Niestety dla wiceprezesa Zagłębia wkradły się pewne nieścisłości. Smoleń odniósł kontuzję 15 stycznia, więc fizycznie niemożliwe jest to, że zabieg odbył się cztery miesiące temu. To oznaczałoby, że miał on miejsce przed uszkodzeniem więzadeł. Ok, powiecie: kwestia tygodnia czy dwóch, bo klub informował, że zabieg zaplanowano w ciągu siedmiu dni po urazie. Dostaliśmy jednak informację z wiarygodnego źródła, że operacja miała miejsce ok. trzy tygodnie po kontuzji, bo Zagłębie nie chciało jej sfinansować. To zresztą ponoć popularna praktyka w Sosnowcu.

– Chłopaki wszystko opłacają sami, leczenie, rehabilitację. Klub za to nie płaci. Od prezesa słyszeli, że zarabiają tyle, że ich na to stać — słyszymy od jednego z naszych rozmówców. Smoleń miał długo liczyć na porozumienie z klubem i wsparcie w kosztownym leczeniu. Zapytaliśmy klub o to, czy obiecali zawodnikowi zwrot kosztów po ewentualnej wygranej w PJS oraz o to, jak to z tym jego leczeniem było. Odpowiedź jest… Wymijająca. – W ramach współpracy ze Szpitalem Miejskim nr 1 w Sosnowcu każdy piłkarz Zagłębia Sosnowiec ma zapewnioną kompleksową opiekę medyczną, w tym zabiegi operacyjne. Dodatkowo każdy nasz piłkarz jest przez klub ubezpieczony i w ramach tego ubezpieczenia pokrywane są koszty leczenia na określoną kwotę. Każdy piłkarz może również leczyć się w prywatnych klinikach/podmiotach, jednak koszty pokrywa już sam. Zawodnik nie miał obiecanych żadnych pieniędzy/zwrotu kosztów o których Pan pisze. 

Porównanie do Arkadiusza Milika skwitować można śmiechem — zapewne reprezentant Polski i młodzieżowiec z 1. ligi mają jednakowe warunki, umożliwiające szybki powrót do gry. Zresztą Smoleń nie gra nawet w rezerwach, taki to okaz zdrowia. Idźmy dalej.

FATALNE ZARZĄDZANIE. DLACZEGO ZAGŁĘBIE SOSNOWIEC JEST TAM, GDZIE JEST?

„Piłka to biznes” – twierdzi sosnowiecki wilk z Wall Street Łukasz Girek

„My nikogo nie oszukujemy. Wszystko robimy zgodnie z regulaminem. Nikomu nie zrobiliśmy krzywdy i wydaje mi się, że to całe zamieszanie jest niepotrzebne. Ze środowiska piłkarskiego miałem trzy telefony i nikt nie czuł się zażenowany tą sytuacją. Nikt nie powiedział mi, że zachowaliśmy się nie fair. Jak to się prześledzi działania innych klubów to widać, że każdy na swój sposób walczy o punkty w klasyfikacji Pro Junior System. Przykład tego mieliśmy chociażby w końcówce poprzedniego sezonu” – tłumaczy się Aleksander i znów łapiemy go na, nazwijmy to delikatnie, półprawdzie.

Bo jaki przykład ma na myśli wiceprezes Zagłębia? Ano chodzi mu o Puszczę Niepołomice, która przez cały sezon stawiała na młodzieżowców, a w końcówce po prostu dała im więcej szans. Nie mówimy tu o niczym nieetycznym. Puszcza nie wystawiła nagle 11 juniorów, w dodatku — wiemy, że działacze z Sosnowca mogą być teraz w szoku, ale tak — wszyscy byli zdrowi i żaden z nich nie musiał kuśtykać za linię boczną po 16 sekundach w obawie przed kopnięciem piłki. Wisienką na torcie jest jednak wjazd z bramką prezesa klubu. Pana biznesmena, prawdziwego Wilka z Wall Street: Łukasza Girka.

„Marzenia, ideały… Zawodowy futbol to biznes. Gdybym zaprzepaścił okazję do zgodnego z prawem i obowiązującymi przepisami zarobienia dla swojego pracodawcy kilkuset tysięcy złotych, to po prostu straciłbym pracę. W sporcie zawodowym granica (między biznesem a sportem – przyp.) nie istnieje”.

Florentino Perez z Sosnowca nie wspomniał jednak, że pieniądze dla swojego pracodawcy mógł zarobić, gdy Kacper był zdrowy, ale nie grał. Albo wtedy, gdy za wychowanków w Zagłębiu grała banda wynalazków z Bałkanów czy innych zagranicznych kierunków. W swoim fachowym, biznesowym podejściu, zapomniał także wspomnieć o tym, czy aby na pewno jego klub ma uregulowane wszystkie zobowiązania wobec innych instytucji, pracowników byłych i obecnych. Albo o tym, jak zespół rezerw został ukarany walkowerem, być może na wagę awansu, bo nie dopilnowano tego, żeby wystąpili w nim uprawnieni do gry piłkarze.

Ale za to przecież prezes pracy stracić nie może. Mógłby, gdyby nie wysłał na boisko chłopaka z uszkodzonymi więzadłami.

OŚWIADCZENIE ZAGŁĘBIA SOSNOWIEC

Piłkarze są wściekli, prosili zarząd o wyjaśnienia

O Zagłębiu Sosnowiec mówi dziś cała Polska. I to niekoniecznie dobrze. Problem w tym, że wyczyn Zagłębia wzburzył nie tylko postronnych obserwatorów. Słyszymy, że w klubie zrobiło się naprawdę nerwowo, a wściekli na zarząd piłkarze poprosili o wyjaśnienie tego, dlaczego zrobiono z nich debili. Podczas rozmowy padło, że część ewentualnej premii, która zdaniem Łukasza Girka ma zostać przeznaczona na rozwój akademii, trafi do zawodników. Na forum kibiców Zagłębia pojawiły się informacje, że mają się one przysłużyć spłacie zaległości. Klub w odpowiedzi na nasze pytanie zaprzecza jednak, że ma jakiekolwiek zaległości wobec byłych i obecnych piłkarzy.

Wspomniana premia to tylko słowne zapewnienie, które – jak twierdzą zawodnicy – padło dla uspokojenia sytuacji. Bo piłkarze, którzy przecież wciąż walczą o utrzymanie w lidze, byli najzwyczajniej w świecie zagotowani. – Nie mamy utrzymania, a próbujemy ugrać pieniądze. Zarząd nawet nas o tym wcześniej nie poinformował, w dniu meczu dowiedzieliśmy się, że będzie taka zmiana. Robimy z siebie cyrk, tracimy taktykę, zmiany. A jakby była kontuzja czy czerwona kartka? – słyszymy od jednej z osób.

– Trener nie miał nic do powiedzenia, to zostało narzucone z góry. Dopiero po meczu poprosiliśmy o wyjaśnienia i tłumaczono nam, że wszyscy tak robią — mówi nam kolejny rozmówca.

Artur Skowronek wziął to na klatę, wyszedł przed szereg. Zastanawiamy się tylko po co? Skoro nie był to jego pomysł, to czemu on ma świecić oczami przed ludźmi? Panie Arturze, zawiedliśmy się. Twarz ma się jedną, po Sosnowcu przyjdą lepsze czasy, normalniejsza praca. Warto sobie niszczyć reputację?

ALEKSANDER: MAMY NAJLEPSZĄ BAZĘ TRENINGOWĄ W 1. LIDZE

O co ta awantura? Zagłębie Sosnowiec realnie walczy o 200 tysięcy złotych

No właśnie, na koniec wypada w ogóle ustalić, czy warto było szaleć tak? Zagłębie Sosnowiec w swojej ohydnej pogoni za kasą jest bowiem a naprawdę kiepskiej pozycji. Ich strata do siódmej Korony Kielce to ponad 1000 punktów, a przecież siódme miejsce to zaledwie 200 tysięcy złotych. W meczu z Sandecją nie zdecydowano się zresztą na wystawienie wszystkich dostępnych młodzieżowców (pewnie w imię zasad, w końcu to nie Puszcza sprzed roku, żeby chwytać się takich zagrywek). Kamil Bielikow i Wojciech Kamiński przesiedzieli 90 minut na ławce, Filip Borowski zmienił Nikolasa Korzenieckiego w 83. minucie gry.

Czyli:

  • Zagłębie bije się o Pro Junior System tak zaciekle, że musi wystawić w składzie kontuzjowanego piłkarza
  • Zagłębie mogło zarobić jakieś 270 punktów w sposób nieuwłaczający rozumowi i godności człowieka, ale tę szansę odrzucono

Jeśli sosnowiczanie nadal będą praktykowali tę metodę, może się okazać, że na przetrzymywaniu młodzieżowców na ławce stracą więcej punktów niż da im upychanie w składzie Smolenia (gdy Kacper rozegra 10 meczów zapewni ok. 500 punktów). Jeśli pójdą na całość, mogą zyskać ok. 2000 punktów. Zaznaczamy: to ekstremalny przypadek, w którym czterech młodzieżowców gra po 90 minut, a zdolny do gry według klubowy działaczy Smoleń zalicza jeszcze dwa 16-sekundowe epizody. Czyli GKS-u Katowice Zagłębie nie przegoni i może powalczyć maksymalnie o 600 tysięcy złotych.

ILE WART JEST PRO JUNIOR SYSTEM W 1. LIDZE?

Sporo, ale poczekajcie, bo sprawa nie jest taka prosta. Zapytaliśmy eksperta od Pro Junior System, Bartosza Urbana z portalu „NaSzpicy.pl”, o to, o co realnie walczy Zagłębie. – GieKSa ma bezpieczną przewagę. W Odrze Opole minimum spełni zaraz bramkarz, Błażej Sapielak, za którego dostaną 1800 punktów. Dodatkowo punktują tam Antoni Klimek, Maksymilian Tkocz i podwójnie Maciej Wróbel. Stomil Olsztyn dobije punkty Jakubem Kisielem i Krzysztofem Toporkiewiczem (plus minimum 900 punktów – przyp.), grają także Kacper Tobiasz i Filip Wójcik, który punktuje podwójnie. Moim zdaniem grają maksymalnie o siódme miejsce, za które jest 200 tysięcy złotych.

Zagłębie Sosnowiec otrzyma także część z puli dodatkowych trzech milionów złotych, które zostaną rozdysponowane między wszystkie kluby. – Teraz to wróżenie z fusów, ale na ten moment 500 punktów Smolenia to, plus minus, 20 tysięcy złotych więcej z tej puli – dodaje Urban.

***

Sosnowiecki wilk z Wall Street Łukasz Girek uznał więc, że skompromitowanie klubu przed całą Polską jest warte ok. 220 tysięcy złotych z Pro Junior System. Albo 20, jeśli walcząca o awans Korona Kielce w dwóch ostatnich kolejkach zdoła utrzymać przewagę nad Zagłębiem.

Podsumowalibyśmy to pewnym popularnym w sieci filmikiem – „dobry plan”. Ale czy ten plan faktycznie jest dobry, okaże się w czwartek, gdy rekinom biznesu z Sosnowca przyjrzy się Komisja Dyscyplinarna PZPN. Samo Zagłębie nie wyklucza kontynuowania procederu, ale nie chce też potwierdzić, że aby na pewno wystawi Kacpra Smolenia w kolejnych meczach. Zasłania się „ukrywaniem strategii przed rywalem”.

Panowie, patrząc na całe zamieszanie, to z was tacy stratedzy, że w Heroes III nie przeszlibyście nawet najmniejszej mapy na najniższym poziomie trudności.

WIĘCEJ O 1. LIDZE:

SZYMON JANCZYK

fot. Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

1 liga

Komentarze

70 komentarzy

Loading...