Reklama

Ku chwale współczesnego futbolu

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

04 maja 2022, 11:14 • 5 min czytania 27 komentarzy

Aktem cynicznego konserwatyzmu byłoby przywiązywanie się do samego ducha historii wokół tej rywalizacji. Wynoszenie na piedestał Realu Madryt jako klub szlachetnej krwi z futbolowego patrycjatu i podważanie klasy Manchesteru City przez wypominanie mu szejkowskich petro-dolarów i piłkarskich parweniuszowskich manier. Szafowanie trzynastoma zwycięstwami Królewskich w Lidze Mistrzów i okrągłym zerem przy triumfach Obywateli w Champions League. Ten dwumecz macha ręką na przeszłość. To przede wszystkim starcie dwóch super-drużyn w erze super-klubów. Starcie ku chwale współczesnego futbolu. 

Ku chwale współczesnego futbolu

„Nie sądzę, że jutro znaczenie będzie mieć historia”, odburknął Carlo Ancelotti, gdy dziennikarze zapytali go, jaką wartość ma dla niego nie tylko wyższość dziejowa Realu nad City, nie tylko sposób szkoleniowca drużyny przeciwnej na wygrywanie na Santiago Bernabeu (sześć razy tam wygrywał, dwa razy remisował i tylko raz przegrał), ale też wynik spotkania z Etihad Stadium – 4:3 dla angielskiego klubu. Wtórował mu zresztą Pep Guardiola, który pokrętnie, bo pokrętnie, ale na swojej konferencji prasowej sformułował coś na zasadzie laudacji na cześć dwóch wielkich klubów, z których tylko jeden zagra w finale Lig Mistrzów.

PARTNEREM PUBLIKACJI O LIDZE MISTRZÓW JEST KFC. SPRAWDŹ OFERTĘ TUTAJ

Real Madryt, czyli nie być Dawidem, ale pokonać Goliata

Carlo Ancelotti nieprzypadkowo twierdzi, że występ w półfinale Ligi Mistrzów nie jest żadną nobilitacją dla Realu Madryt. Oto osiągi Królewskich z ostatnich dziesięciu edycji tych elitarnych rozgrywek:

  • 2021/22 (stan na 4 maja): półfinał,
  • 2020/21: półfinał,
  • 2019/20: 1/8 fazy pucharowej,
  • 2018/19: 1/8 fazy pucharowej,
  • 2017/18: zwycięstwo,
  • 2016/17: zwycięstwo,
  • 2015/16: zwycięstwo,
  • 2014/15: półfinał,
  • 2013/14: zwycięstwo,
  • 2012/13: półfinał.

Czterokrotne wzięcie pełnej puli. Ośmiokrotne wparowanie do przedsionka finału. W sezonach 2018/19 i 2019/20 trwała królewska przebudowa po końcu ery Cristiano Ronaldo, więc na zaskakująco wczesnym etapie fazy pucharowej silniejsze okazywały się drużyny najpierw Ajaksu, a później Manchesteru City, ale generalnie Real nie schodzi poniżej godnego swojej historycznej powagi poziomu. Dość powiedzieć, że w tym roku żadnej innej drużyny z Ligi Mistrzów nie ogląda się lepiej niż Królewskich.

Reklama

Kiedy już wydawało się, że wypadną za burtę z PSG, bo w Parku Książąt przez większość czasu nie mieli kompletnie nic do powiedzenia, w rewanżu wygrzmocili pysznego rywala wybitnym występem Karima Benzemy i trzema strzelonymi bramkami. Kiedy już wydawało się, że Thomas Tuchel zmiażdży taktycznie Carlo Ancelottiego i wyciągnie wnioski z klęski Chelsea w pierwszym meczu, Real w absolutnie wyjątkowy sposób odwrócił losy dwumeczu. Ba, nawet kiedy Kevin De Bruyne i Gabriel Jesus walnęli dwie bramki i wyprowadzili City na prowadzenie 2:0 na Etihad Stadium, potem Phil Foden trafił na 3:1, a następnie Bernardo Silva strzelił na 4:2, nowy mistrz Hiszpanii raz po raz zbliżał się na odległość jednego gola straty z upartością złośliwego maniaka.

Mapa emocji tych wszystkich meczów Realu mieści się gdzieś między poglądem norweskiego pisarza Karla Ove Knausgarda, który twierdził, że idealne spotkanie to takie, w którym piłkarze tańczą w szaleńczym zmęczeniu ciągłego boiskowego wracania do punktu wyjścia a wizjami udręczonego Nicka Hornby’ego, który swoją arkadię tego sportu przedstawia jako spektakl okraszony nieprzyzwoitą liczbą goli, kontrowersji sędziowskich, wzburzeń trybun i starć między gwiazdami.

To wszystko dzieje się w meczach Realu. W spotkaniach 1/8, 1/4 i 1/2 fazy pucharowej Ligi Mistrzów rywale oddali w sumie dziewięćdziesiąt dziewięć strzałów na bramkę Królewskich, czyli praktycznie dwadzieścia na spotkanie. Zespół Carlo Ancelottiego potrafi bronić, ale często z premedytacją opuszcza gardę, żeby zaraz odpowiedzieć kanonadą ciosów kontrujących. Na Santiago Bernabeu zagra po swojemu. Trochę jak Dawid, który nie chce być Dawidem, ale musi pokonać Goliata.

Manchester City, czyli Goliat musi nauczyć się wygrywać

Obywatele nie ustawią szpaleru dla Realu Madryt, który wygrał mistrzostwo Hiszpanii, wiemy aż i tylko tyle. I to w sensie dosłownym, i niedosłownym. Bo już pal licho, że iberyjskich dziennikarzy naprawdę interesowało, czy Manchester City wyrazi swój podziw dla ligowego triumfu Królewskich. Istotne jest to, że ten sam Manchester City – niezależnie od rywala, miejsca i czasu – zawsze musi dominować. To zarówno (długimi momentami) błogosławieństwo, jak i (krótszymi, ale niekiedy bolesnymi chwilami) przekleństwo drużyn prowadzonych przez Pepa Guardiolę.

Hiszpański geniusz już tak dawno nie wygrał Ligi Mistrzów, że to aż wstyd, że to aż nie wypada. Guardiola w dziesięciu ostatnich podejściach do Ligi Mistrzów – u sterów Barcelony, Bayernu i Manchesteru City – pięć razy zakończył zmagania w półfinale, trzy razy w ćwierćfinale, raz w 1/8 fazy pucharowej i raz w finale. Teraz nie ma już opcji – każdy inny wynik niż zwycięstwo zostanie uznany jako porażka.

Reklama

Nie po to przez lata Guardiola klecił i lepił drużynę, która wcale nierzadko ociera się o doskonałość.

Nie po to przez lata Guardiola mógł sprowadzać sobie za grube miliony wszystkich najfajniejszych piłkarzy do guardiolowego systemu.

Nie po to przez lata Guardiola znosił wyższość innych wielkich ery super-drużyn i super-klubów.

Jeśli historia futbolu ma być sprawiedliwa, Manchester City – w tym kształcie właścicielskim i piłkarskim – wręcz musi wygrać Ligę Mistrzów, bo chyba najlepiej ze wszystkich klubów świata oddaje ducha współczesności tego sportu – jego namiętności (świetni piłkarze w świetnym systemie w świetnych warunkach za świetne pieniądze) i jego grzechy (merkantylizm, kwantyfikowanie sukcesu wydanymi i zarobionymi pieniędzmi).

– Jesteśmy zadowoleni. Mogło być lepiej, ale mogło być też gorzej. Mimo wszystko dobrze wiedzieliśmy, że to starcie nie rozstrzygnie się na Etihad Stadium, ale na Bernabeu. Aby wyeliminować Real Madryt, musisz rozegrać dwa wielkie mecze, a nie tylko jeden – mówi Pep Guardiola.

Niech wygra większy. Po fenomenalnym meczu, w czasie którego będziemy się modlić, żeby doliczony czas gry lub dogrywka trwały w nieskończoność.

Czytaj więcej o Lidze Mistrzów:

Fot. Newspix

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

27 komentarzy

Loading...