Reklama

Jak Ivi trafił do Rakowa? Początki miał trudne. „Było machanie rękami i nerwy”

Maciej Wąsowski

Autor:Maciej Wąsowski

02 maja 2022, 12:56 • 5 min czytania 3 komentarze

Dziś Ivi Lopez jest absolutną gwiazdą Rakowa Częstochowa i całej Ekstraklasy. Nie było tak jednak od razu. Hiszpan miał ciężkie wejście do zespołu. Pojawiały się często pretensje o zbyt małą liczbę rozgrywanych minut. Trener Marek Papszun i ofensywny pomocnik znaleźli jednak wspólny język, co daje obecnie znakomite efekty. Co ciekawe dużą rolę w jego sprowadzaniu pod Jasną Górę odegrał były szkoleniowiec Wisły Kraków – Kiko Ramirez.

Jak Ivi trafił do Rakowa? Początki miał trudne. „Było machanie rękami i nerwy”

Była końcówka sierpnia 2020 roku. Słyszało się, że Raków może zrobić duży transfer. Pierwszy o tym, że to właśnie Lopez ma trafić do Częstochowy napisał ówczesny dziennikarz „Przeglądu Sportowego” Jakub Kręcidło. Obecnie jest ekspertem i komentatorem Canal+, zajmującym się ligą hiszpańską.

Pamiętam, że byłem bardzo zdziwiony, że piłkarz w takim wieku i z takim CV trafi do Ekstraklasy. Jeżeli nasze kluby zazwyczaj ściągają Hiszpanów, to przeważnie są piłkarze z trzeciego poziomu rozgrywek lub niższych klas. Bywali też zawodnicy z lepszym CV i przeszłością w LaLiga, ale byli zdecydowanie bliżej 30. roku życia. Ivi w momencie podpisania umowy z Rakowem miał 26 lat. To sprawiało, że jego transfer był tak wyjątkowy. Pamiętajmy, że chodzi o gościa, który rozegrał 41 meczów w LaLiga i strzelił 4 gole, w tym jednego Realowi Madryt na Santiago Bernabeu – podkreśla Kręcidło.

W transferze do Rakowa pomógł były trener Wisły Kraków

Bramkę z Królewskimi Lopez zdobył 9 września 2017 roku. Był wtedy zawodnikiem Levante. Spotkanie zakończyło się niespodziewanym remisem 1:1. Cały sezon 2017/18 Ivi zakończył z niezłym dorobkiem: 29 meczów, 4 gole i 3 asysty. Miał wówczas 23 lata. Wydawało się, że na dobre zadomowi się w jednej z czołowych europejskich lig. Niestety, nie do końca zaczął dogadywać się z nowym trenerem Levante Paco Lopezem, przez co  był wypożyczany i to seryjnie. Od lipca 2018 roku był w takich klubach jak Real Valladolid, Sporting Gijon, SD Huesca czy Ponferrradina. W żadnym z nich nie błyszczał już tak jak w tym jednym sezonie w Levante. Strzelił zaledwie cztery gole. Były też problemy zdrowotne. Po sezonie 2019/20 znalazł się na zakręcie. Levante nie wiązało już z nim nadziei i wtedy namierzył go Raków. Do jego sprowadzenia przyczynił się były trener Wisły Kraków Kiko Ramirez.

Reklama

W całej sprawie pomógł też jeden z byłych zawodników Kiko. To hiszpański piłkarz. Nie pamiętam już jego nazwiska, ale to on polecił Ramirezowi Iviego – wspomina były dyrektor sportowy Rakowa Paweł Tomczyk.

W Rakowie jako asystent trenera Marka Papszuna pracował już wtedy Goncalo Feio, który wcześniej współpracował z Ramirezem w Wiśle Kraków i greckiej Skodzie Xanthi. To oni zaczęli temat jego pozyskania. Trener Ramirez był też pomocny w komunikacji. Dogadywanie warunków i rozmowy, czyli proces negocjacji z przedstawicielami piłkarza były jednak po mojej stronie – dodaje były dyrektor częstochowian.

Prognoza Tomczyka w pełni spełniona

Raków ma w zwyczaju publikować na swojej stronie internetowej kilka słów od dyrektora sportowego po ogłoszeniu podpisania kontraktu z jakimś piłkarzem. Tomczyk we wrześniu 2020 miał bardzo trafną prognozę dotyczącą Lopeza.

Nie dość, że Ivi jest w naszej ocenie zawodnikiem profilowo skrojonym pod nasze wymagania, to dodatkowo w dość młodym wieku dysponuje doświadczeniem na naprawdę wysokim poziomie. Mamy nadzieję, że jego talent eksploduje w naszej drużynie, co pozwoli zarówno nam, jak i zawodnikowi w realizacji celów sportowych – mówił Tomczyk.

Trwa najlepszy sezon w karierze Lopeza

Wychodzi na to, że wszystko spełniło się w stu procentach. Raków już z Lopezem w składzie zdobył w poprzednim sezonie wicemistrzostwo Polski i Puchar Polski. Przed rokiem w finale z Arką Gdynia (2:1) Hiszpan najpierw sam zdobył bramkę, a później miał asystę drugiego stopnia przy decydującym trafieniu. W całym poprzednim sezonie Ivi strzelił 13 goli i miał 7 asyst w 31 występach we wszystkich rozgrywkach. Teraz już przebił tamte osiągnięcia, bo jego obecny bilans to 19 bramek i 12 asyst. To jego najlepsze liczby w karierze.

Papszun i Ivi musieli złapać wspólny język

Początki gwiazdy częstochowian nie były jednak tak udane. Pierwsze trzy występy były wejściami z ławki. Z Podbeskidziem (4:1), Cracovią (2:2) i Wisłą Płock (3:0) spędził na boisku: 18, 30 i 10 minut. Później miał pierwszą świetną serię, bo w spotkaniach z Górnikiem Zabrze (3:1), Stalą Mielec (2:1), Bruk-Bet Termalicą (2:0) w Pucharze Polski, Wisłą Kraków (0:0) i Lechem Poznań (3:3) strzelił sześć goli. Kolejnych sześć meczów miał jednak bez trafienia. Wylądował na ławce i miał ponoć duże pretensje do trenera Papszuna, że nie dostaje wystarczającej liczby minut. Było machanie rękami i nerwy. Była też rozmowa dyscyplinująca. Najwidoczniej szkoleniowiec Rakowa i Ivi dogadali się. Niektórzy wskazują, że było to po meczu 16. kolejki poprzedniego sezonu z Piastem Gliwice (0:0). Przed dzisiejszym finałem Pucharu Polski z Lechem Poznań zapytaliśmy trenera Papszuna o „trudne początki” jego współpracy z Lopezem.

Reklama

Początki rzeczywiście były trudne. Często tak bywa w związkach, gdzie ludzie mają duży temperament i charakter. „Iskry” i „wióry” lecą po obu stronach. Jeżeli złapie się wspólny język, to efekty mogą być tylko dobre. W przypadku Iviego tak jest – podkreślił szkoleniowiec, który przyznał też, że to w jaki sposób jego najlepszy obecnie gracz rozwinął się, przekroczyło jego początkowe wyobrażenia.

To co robi Ivi znacząco przerosło oczekiwania. Nie sądziłem, że będzie miał tak duży wpływ na zespół. Nie chodzi tylko o strzelanie goli – co jest oczywiście bardzo ważne, bo to często daje nam zwycięstwa – ale chodzi też o jego mentalną rolę w drużynie. Ważne są też jego działania na boisku, kiedy nie ma piłki. To jest dobry zawodnik, który jest przykładem poświęcenia, determinacji i oddania zespołowi. On nie jest gwiazdą, czekającą tylko na podania od kolegów, ale oddaje serce drużynie. Muszę przyznać, że tego się nie spodziewałem – zaznaczył Papszun.

Lopez jeszcze z Lechem nie przegrał

Wychodzi więc na to, że Lopez dostosował się do reżimu pracy i sposobu gry trenera Rakowa, co daje teraz kapitalne efekty. Hiszpański ofensywny pomocnik niejednokrotnie pokazywał już, że w kluczowych meczach potrafi przeważyć szalę zwycięstwa na stronę swojego zespołu. Kolejorz jest rywalem, który mu leży. Ivi w czterech dotychczasowych potyczkach z Lechem zdobył dwie bramki, a spotkania kończyły się trzema wygranymi częstochowian i jednym remisem. Być może ma on jakiś patent na poznańską drużynę. Dziś popołudniu przekonamy się czy w istocie tak jest.

MACIEJ WĄSOWSKI

 

WIĘCEJ O RAKOWIE:

Fot. Newspix

Rocznik 1987. Urodził się tego samego dnia, co Alessandro Del Piero tylko 13 lat później. Zaczynał w tygodniku „Linia Otwocka”, gdzie wnikliwie opisywał m.in. drugoligowe losy OKS Start Otwock pod rządami Dariusza Dźwigały. Od lutego 2011 roku do grudnia 2021 pracował w „Przeglądzie Sportowym”, gdzie zajmował się głównie polską piłką ligową. Lubi pogrzebać przy kontrowersjach sędziowskich, jak również przy sprawach proceduralnych i związkowych. Fan spotkań niższych klas rozgrywkowych, gdzie kibicuje warszawskiemu PKS Radość (obecnie liga okręgowa). Absolwent XXV LO im. Józefa Wybickiego w Warszawie i Wyższej Szkoły Dziennikarskiej im. Melchiora Wańkowicza.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

3 komentarze

Loading...