Reklama

Lech próbuje dolecieć do mistrzostwa na jednym skrzydle. Kamiński może nie wystarczyć

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

15 kwietnia 2022, 14:51 • 7 min czytania 14 komentarzy

Lech Poznań – co zostało już powiedziane i napisane tysiąc razy – przygotował bardzo mocną kadrę na ten sezon. Obrona? Pełna jakości. Środek pola? Skoro na ławce siadają Tiba, Kwekweskiri i Ramirez, to musi być mocna konkurencja. Atak? Takiego Ishaka to nie znajdzie się pod losowym kamieniem. Ale poza bramką w kadrze Lecha jest też jedno miękkie podbrzusze. A jest nim jedno ze skrzydeł.

Lech próbuje dolecieć do mistrzostwa na jednym skrzydle. Kamiński może nie wystarczyć

I jest to przecież o tyle dziwne, że Kolejorz w dwóch kolejnych oknach transferowych wydał na skrzydłowego po milionie euro. Adriel Ba Loua oraz Kristoffer Velde kosztowali łącznie ponad dwa miliony euro – co jak na warunki Ekstraklasy jest poważnym wydatkiem. Nawet bardzo poważnym, bo przecież w XXI wieku transfery do ligi na tym poziomie płacowym można policzyć na palcach dwóch rąk – i to jeszcze rąk operatora tokarki.

To nie tak, że chcemy teraz nazywać Ba Louę i Velde kompletnym gruzem, a Lecha mieszać z błotem. Iworyjczyk miewał dobre momenty w tym sezonie, a Velde i tak jest raczej inwestycją w przyszłość. Norweg ma przecież docelowo zastąpić Jakuba Kamińskiego, który latem przeniesie się do Wolfsburga, a półroczny okres aklimatyzacji miał przypaść na okres, gdy Kamiński i tak będzie w klubie.

Oczekiwania wobec tej dwójki były jednak większe. Nie wydajesz dwóch milinów euro na to, by obaj piłkarze wykręcili łącznie liczy zbliżone do Tomasa Prikryla, Roberta Dadoka czy Jana Grzesika – przy całym szacunku do tych graczy.

Reklama

Wychuchani, wycmokani

Pamiętacie doskonale sagę z transferem skrzydłowego do Lecha minionego lata. Kolejorz kręcił się wokół Damiana Kądziora, nawiązał nawet kontakt z nim i jego agentem. Ale lechici byli opieszali, traktowali byłego zawodnika Dinama Zagrzeb jako opcję rezerwową, więc do gry wkroczył Piast Gliwice i to on go zakontraktował. Później pojawił się temat Carlosa Mane, następnie Luthera Singha, ale żaden z nich do Poznania nie trafił.

Wreszcie Lech sprowadził Adriela Ba Louę, który miał być tym wychuchanym, wyskautowanym dokładnie skrzydłowym. I to w dodatku w profilu, który odpowiadał Maciejowi Skorży.

Adrielem interesowaliśmy się od dwóch lat, latem ubiegłego roku chcieliśmy go pozyskać z Karviny, ale wówczas wybrał Viktorię Pilzno. Pozyskanie skrzydłowego było dla nas priorytetem w tym okienku transferowym i Ba Loua znajdował się na wąskiej liście 3-4 graczy, z którymi prowadziliśmy rozmowy. Z Viktorią negocjowaliśmy już w maju i czerwcu, ale wówczas nie była zainteresowana – mówił dyrektor sportowy Tomasz Rząsa na stronie oficjalnej.

Podobnie zachwalany był Kristoffer Velde, którego Lech ściągnął zimą – wydawało się, że Kolejorza trafi dopiero latem tego roku, ale poznaniacy byli zdeterminowani, by Norweg zameldował się przy Bułgarskiej jeszcze przed rundą wiosenną.

Paweł Tanona, ekspert od ligi norweskiej mówił u nas tak: – Velde nie ma brazylijskiego pokrętła w nodze. Ale ma pozytywną bezczelność. Nie zniechęca się, jest bardzo szybki i widać, że po prostu lubi wchodzić w pojedynki w ofensywie. Jeśli dostanie swobodę, nie będzie słyszał z ławki trenerskiej „nie kiwaj!”, to myślę, że będzie to robił też w Polsce. Gra Haugesund opierała się głównie na nim i to przekładało się na gole oraz asysty.

Nikt nie dryblował w Norwegii tak jak Velde – sylwetka skrzydłowego Lecha

Reklama

Natomiast zaznaczał, że to nie jest „drugi Haaland” i precyzował jego pozycję w norweskiej piłce: – Nie nazwałbym go ogromnym norweskim talentem. Na jego pozycji w jego roczniku jest chociażby Ola Brynhildsen, zawodnik Molde. Na skrzydle w jego roczniku grał też Jens Petter Hauge, obecnie zawodnik Eintrachtu Frankfurt. Velde nigdy nie był uważany za wielki talent w kraju. I choć w ostatnich dwóch sezonach wykręcał naprawdę fajne liczby, to nie wymieniano go w gronie ligowych gwiazd. To naprawdę bardzo dobry zawodnik jak na ligę norweską, natomiast nigdy nie był traktowany jako ligowy top, ani talent na miarę największych gwiazd norweskiej kadry.

Nie ma jakości na tu i teraz

Oczywiście można bronić Lecha i mówić, że Ba Loua coś w sobie ma i jeszcze odpali. A Velde jest w Lechu krótko, jest młody, wyjechał z kraju, więc trzeba dać mu trochę więcej czasu. Niemniej Kolejorz potrzebował i potrzebuje jakości na teraz. Walka o mistrzostwo Polski jest bardzo zacięta i każda strata punktów może być bardzo kosztowna.

Wiosną Lech punktuje najgorzej z trio walczącego o mistrzostwo. Spadła forma Amarala, Ishak nie jest już tak skuteczny, a Kamiński po koronawirusie też obniżył loty. Przy Bułgarskiej liczyli, że coś ekstra dorzucą w takim momencie ci, na których klub tak się wykosztował.

Ale póki co – zarówno wiosną obaj nowi skrzydłowi, jak i jesienią sam Ba Loua – nie dojeżdżają. Iworczyjczyk w 28 kolejkach strzelił gola i dorzucił do tego trzy asysty, Velde ma póki co jedno dogranie przy golu (z Termalicą). Sam Joel Pereira może pochwalić się pięcioma asystami, a stoper Antonio Milić ma większy udział przy golach niż Ba Loua i Velde razem wzięci. Dość powiedzieć, że obaj postawowi stoperzy Lecha (Salamon i Milić) strzelili razem siedem goli i zaliczyli dwie asysty. Ba Loua, Skóraś i Velde mają razem trzy gole i trzy asysty.

Doszło nawet do tego, że w ostatnim meczu z Legią Warszawa Norwega w ogóle zabrakło w kadrze meczowej. Maciej Skorża na ostatniej konferencji prasowej stwierdził, że powodem braku Velde w kadrze były „względy taktyczne”.

Skóraś bohaterem epizodycznym

Wobec mocno przeciętnej formy Ba Louy szanse dostawał też Michał Skóraś. Wychowanek Kolejorza ma już całkiem spore doświadczenie na poziomie seniorskim. W Ekstraklasie stuknęło mu ostatnio 70 spotkań, do tego blisko 30 meczów na poziomie I ligi. W kadrach młodzieżowych od U16 do U21 rozegrał już prawie 50 meczów. Ale w tym sezonie stać go było tylko na pojedyncze dobre występy. Nieźle wypadł na samym początku sezonu w Zabrzu (występ okrasił golem), ostatnio wchodząc z ławki we Wrocławiu przesądził o zwycięstwie Lecha.

Natomiast problemem Skórasia jest fakt, że dobre występy notuje okazjonalnie. To skrzydłowy dość przewidywalny – nie ma takiego dryblingu jak Kamiński (wygrywa pojedynki na skrzydłach, które prowadzą do wrzutki, nie do stworzenia przewagi w środku pola), rzadziej atakuje pole karne. O ile Kamiński grając jako odwrócony skrzydłowy często atakuje to na prawą, to na lewą nogę, tak Skóraś ustawiony na prawym skrzydle schematycznie schodzi na prawą nogę i szuka dośrodkowań. Widać to po liczbach i mapie dośrodkowań np. w meczach z Górnikiem Zabrze czy Śląskiem Wrocław:

Liczenie na Kamińskiego i kombinowanie

Wobec tego, że Skorża nie ma na prawym skrzydle pewniaka, to kombinuje. Na prawym skrzydle w tym sezonie grali już Joao Amaral, Dawid Kownacki oraz Dani Ramirez. Przymierzano tam też Joela Pereirę po transferze Tomasza Kędziory – Portugalczyk ma świetne dośrodkowania, jedne z najlepszych w lidze, i w ten sposób mógłby dać Lechowi nowe możliwości.

Ale Kolejorz przede wszystkim liczy na Jakuba Kamińskiego. Młodzieżowiec rozgrywa swój najlepszy sezon w karierze, zaowocowało to transferem z wypożyczeniem powrotnym do Wolfsburga. Jest trzecim najproduktywniejszym graczem ofensywy Kolejorza po Amaralu i Ishaku.

Jednak samolot na jednym skrzydle nie poleci. A w Lechu w tym sezonie wygląda to tak, jakby maszyna faktycznie opierała się tylko na silniku z lewego skrzydła. Skorża wciąż szuka, wydaje się, że najmocniejszą pozycję wśród bocznych pomocników ma Ba Loua, ale ostatnio na skrzydle zagrał Kownacki i wyglądało to obiecująco. W Płocku z Wisłą nie będzie Ishaka, więc pewnie znów na dziewiątkę wskoczy piłkarz wypożyczony z Fortuny Dusseldorf, a wtedy na skrzydle zagra…  No właśnie – Ba Loua? Na to wygląda.

Lech Poznań wygra z Wisłą Płock? Kurs na Kolejorza – 1.58 w Fuksiarzu

Nie ma się jednak co czarować – oprócz bramkarzy, którzy nie gwarantują odpowiedniej jakości w walce o mistrzostwo, Lech ma też problem z jednym skrzydłem. I prawdopodobnie będzie miał dość skromne pole manewru tutaj latem, bo Ba Loua, Skóraś i Velde mają ważne kontrakty i na nich liczy klub. Ponadto z wypożyczenia wróci Jan Sykora (trzy gole i sześć asyst w Victorii Pilzno). Skorża musi zatem sprawić, by dwa miliony euro zaczęły grać jak dwa miliony euro.

WIĘCEJ O LECHU POZNAŃ:

Fot. 400mm.pl

Źródło danych: WyScout

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

14 komentarzy

Loading...