Reklama

Twierdza Głogów i rekord Rafała Leszczyńskiego. Najlepsi gospodarze w 1. lidze

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

04 kwietnia 2022, 15:51 • 10 min czytania 1 komentarz

Jeśli jesteś pierwszoligowcem, który poszukuje ligowych punktów, lepiej nie wybieraj się na Dolny Śląsk. To tam znajdują się dwie prawdziwe twierdze zaplecza Ekstraklasy — Głogów oraz Legnica. O ile poczynania Miedzi nie są wielkim zaskoczeniem, tak Chrobry stał się rewelacją rozgrywek. Dlatego przyjrzeliśmy się temu, w czym tkwi tajemnica domowych sukcesów głogowian i jak ta ekipa prezentuje się na tle innych mało gościnnych drużyn w XXI wieku.

Twierdza Głogów i rekord Rafała Leszczyńskiego. Najlepsi gospodarze w 1. lidze

0,08 – tak tuż przed końcem meczu z Puszczą Niepołomice prezentowała się średnia straconych bramek w domowych spotkaniach Chrobrego Głogów. Trzy minuty nieco popsuły statystyki drużyny Ivana Djurdjevicia, która była w ścisłej czołówce XXI wieku pod względem średniej punktów na własnym boisku, a także straconych bramek na mecz. Do tej pory był to jeden gol w 12 spotkaniach, po końcowym gwizdku — trzy w 13. Wciąż jest to jednak wynik więcej niż imponujący. Wystarczy sprawdzić inne wybitne defensywy w swoich twierdzach.

  • Śląsk Wrocław 06/07 – 3
  • Ruch Chorzów 06/07 – 5
  • Podbeskidzie Bielsko-Biała 10/11 – 5
  • Podbeskidzie 08/09 – 6
  • Raków Częstochowa 18/19 – 7
  • Ruch Radzionków 10/11 – 7
  • Podbeskidzie 07/08 – 8
  • Wisła Płock 15/16 – 8
  • Widzew 08/09 – 8

Poniżej 10 zeszły takie ekipy jak Radomiak Radom, Bruk-Bet Termalica Nieciecza, Widzew Łódź, Stal Stalowa Wola czy Lechia Gdańsk. Ciężko nam oceniać wyniki sprzed sezonu 2006/2007, bo wówczas zdarzały się absolutnie kosmiczne serie, jednak niektóre z tych legend upadały między murami wrocławskiej prokuratury. Ale nawet gdybyśmy umieścili je w zestawieniu, Chrobry byłby w czołówce.

Rzecz jasna zdajemy sobie sprawę, że dowiezienie bilansu z jednym straconym golem do końca było praktycznie niemożliwe. Ciężko będzie nawet utrzymać trójkę po stronie strat. Trzeba jednak brać pod uwagę, że 2/3 wymienionych wyżej przypadków skutecznego bronienia na własnym podwórku kończyło się awansem do Ekstraklasy. To tylko podkreśla wielkość wyczynu Chrobrego.

Reklama

Chrobry Głogów i domowa twierdza

372 – to kolejna liczba związana z domową twierdzą Chrobrego Głogów. Od tylu dni gospodarze nie przegrali spotkania na stadionie przy ul. Wita Stwosza. Po tylu dniach Puszcza Niepołomice została pierwszym zespołem, który strzelił tutaj bramkę od czasu… meczu z Puszczą Niepołomice w marcu 2021 roku. Jak to możliwe, skoro dopiero co wspominaliśmy o tym, że Chrobry u siebie stracił już bramkę, a nawet przegrał w tym sezonie mecz? Sekret tkwi w tym, że głogowianie między marcem ubiegłego roku a kwietniem obecnego faktycznie kilka razy tracili bramki i przegrywali jako gospodarze, jednak z uwagi na montaż podgrzewanej murawy na głównej płycie boiska, za każdym razem działo się to, gdy mecz rozgrywano na zastępczym obiekcie.

Czy jest to pewne przekłamanie i naciąganie statystyk? Jest, ale to sympatyczna ciekawostka. Na głównej płycie Chrobry nie przegrał 15 kolejnych spotkań, a seria 1348 minut bez straconego gola to wynik, którego mogą pozazdrościć głogowianom inne domowe potęgi. Nie będziemy się jednak bawić w naginanie rzeczywistości, bo nawet zaliczając mecze na innych obiektach jako właściwie „domowe”, głogowianie nie mają się czego wstydzić. W tym sezonie przegrywali tu:

  • Sandecja Nowy Sącz
  • Arka Gdynia
  • ŁKS Łódź
  • GKS Tychy

NAJLEPSZE ZAPLECZE W 1. LIDZE. CHROBRY MA NA CZYM TRENOWAĆ

A więc drużyny walczące o najwyższe cele w lidze. Do tego trzeba dorzucić remisy z Miedzią Legnica oraz Widzewem Łódź. Gol Szymona Kobusińskiego był pierwszym trafieniem gości od blisko 1000 minut. Do tego momentu Rafał Leszczyński mógł pochwalić się kapitalnymi statystykami:

  • 54 obronione strzały
  • obroniony rzut karny
  • xCG 10.38 – ponad 10 “uratowanych bramek”

Golkiperowi Chrobrego sześciokrotnie w 13 meczach udało się zaliczyć minimum pięć skutecznych interwencji. W meczach ze Stomilem Olsztyn i Widzewem Łódź xG rywali wskazywało na to, że powinni wpakować mu nawet dwie bramki, tymczasem nie trafili do siatki ani razu. W sześciu domowych spotkaniach drużyny Ivana Djurdjevicia statystyki przewidywanych bramek wskazywały na to, że gospodarze nie powinni odnieść zwycięstwa, a jednak regularnie oszukiwali analityków.

Nie udałoby się to, gdyby nie fenomenalna postawa bramkarza Chrobrego, wybranego ostatnio przez kibiców piłkarzem miesiąca w lidze. Dlatego warto poświęcić mu kilka słów.

Reklama

Rafał Leszczyński i nowy rekord minut bez wpuszczonej bramki w 1. lidze

Kontynuujmy naszą tradycyjną wyliczankę liczb. 763 – o co tym razem chodzi? O nowy rekord minut bez wpuszczonego gola w 1. lidze. Przynajmniej jeśli bierzemy pod uwagę ostatnie 10 sezonów, włącznie z obecnym. Rafał Leszczyński utrzymując czyste konto przez 88 minut zdążył o kilkaset sekund wyprzedzić Konrada Forenca, który ładnych parę lat temu wykręcił wynik niemal nie do pobicia. W sezonie, w którym Zagłębie Lubin wygrało ligę tracąc jedynie 20 bramek, Forenc pozostawał niepokonany przez 754 minuty. Jego forma pomogła „Miedziowym” przejść przez rundę wiosenną bez porażki, a sam zainteresowany pozostawał niepokonany przez ponad dwa miesiące na finiszu rozgrywek.

W ostatnich latach do wyczynu Forenca ciężko było się nawet zbliżyć. Jedynymi bramkarzami, którzy przekroczyli barierę 600 minut bez wpuszczonego gola, byli Mateusz Kuchta (wówczas GKS Katowice) i Marek Kozioł (wtedy Sandecja Nowy Sącz). Nawet golkiperzy zespołów, które wywalczyły awans, jak Michał Gliwa (Raków Częstochowa) czy Mateusz Kochalski (Radomiak Radom) nie mieli aż tak efektownych serii na koncie. Rafał Leszczyński jest jednak specjalistą od murowania własnej bramki. Obecna passa jest już jego trzecią w karierze, która przekracza 500 minut. W minionych 10 sezonach odnotowaliśmy 14 takich serii na poziomie 1. ligi, przy czym żaden z bramkarzy nie dokonał tego nawet dwukrotnie. Leszczyński przebija więc wszystkim, tym bardziej że za każdym razem stał między słupkami innego zespołu:

  • 21/22 – Chrobry Głogów
  • 17/18 – Podbeskidzie Bielsko-Biała
  • 12/13 – Dolcan Ząbki

Danymi sprzed blisko dekady nie dysponujemy, ale serie z obecnego sezonu i rozgrywek 2017/2018 możemy porównać. W którym przypadku mówimy o trudniejszym wyzwaniu?

21/22 17/18
Obronione strzały 28 14
Obrony z refleksem 17 3
Obronione strzały/90 minut 2,83 2,25
xCG 5,62 1,62

Nie ma co, ewidentnie trudniejszą robotę Leszczyński wykonał w Głogowie. Tym bardziej trzeba docenić ustanowienie nowego rekordu, który jest zarazem jednym z najlepszych wyników w historii ligi. Jak blisko pierwszego miejsca jest passa bramkarza Chrobrego — tego do końca ustalić się nie da. Natomiast użytkownik @DBAbsur na Twitterze szukając historycznego rekordu, wyłapał dwie potencjalne dłuższe serie w 1959 (Odra Opole) i 1966 roku (Start Łódź). To tylko potwierdza, jak ciężko jest utrzymać czyste konto na zapleczu Ekstraklasy przez tyle kolejnych spotkań z rzędu.

Jedyną rzeczą, która może niepokoić piłkarzy z Dolnego Śląska w obliczu świetnej postawy swojego kolegi jest fakt, że poprzednie tak dobre serie Leszczyńskiego nie przekładały się na wynik zespołu. Dolcan skończył ligę na siódmym miejscu, Podbeskidzie na dziewiątym. Żeby odwrócić złą kartę i dostać się do baraży, Leszczyński będzie musiał stanąć na wysokości zadania jeszcze kilka razy. Przed Chrobrym bowiem niezwykle trudny terminarz w walce o czołową szóstkę. Głogowianie zmierzą się jeszcze z Koroną, ŁKS-em, Miedzią, Podbeskidziem i Sandecją. Każda z tych drużyn jest zainteresowana minimum play-offami.

JAK CHROBRY GŁOGÓW WYPADA W 1. LIDZE? ANALIZA PROJEKTU IVANA DJURDJEVICIA

Domowe rekordy w 1. lidze w XXI wieku

Jeśli Chrobry Głogów chce przełamać ten trend i wskoczyć do TOP 6, utrzymanie twierdzy przy ul. Wita Stwosza będzie w tym kontekście kluczowe. W poprzednich sezonach awans do play-offów dawało kolejno 50 i 56 punktów. Chrobry ma obecnie 40 „oczek” na koncie i cztery domowe mecze przed sobą:

  • Korona Kielce
  • Resovia Rzeszów
  • Podbeskidzie Bielsko-Biała
  • Zagłębie Sosnowiec

Jeśli zespół Ivana Djurdjevicia utrzyma obecną średnią punktów/mecz u siebie (2,31), zgarnie w nich dziewięć punktów, czyli będzie już tylko „oczko” od progu minimum z sezonu 2019/2020. A przecież punktować można także na wyjazdach (ich zostało pięć), w tym z dwoma niżej notowanymi rywalami (Skra Częstochowa, GKS Jastrzębie).

Dziewięć punktów w czterech meczach u siebie byłoby więc ważnym krokiem w kierunku walki o awans, ale jednocześnie nie byłoby wystarczające, żeby zaliczyć Chrobrego do absolutnie topowych drużyn własnego stadionu w XXI wieku. Najlepsi byli u siebie na tyle groźni, że dobijali do minimum 40 punktów w 17 meczach. Najwyższe wyniki z ostatnich 10 sezonów to:

  • Podbeskidzie 19/20 – 41
  • Raków 18/19 – 40
  • Sandecja 16/17 – 40
  • Bruk-Bet Termalica 14/15 – 40
  • Pogoń Szczecin 11/12 – 40
  • Piast Gliwice 11/12 – 40
  • Radomiak 19/20 – 39

”Górale” z Bielska-Białej to absolutni królowie, bo poza tym, że uzbierali ponad 40 punktów, to też jako jedyni strzelili ponad 40 bramek (42, 40 strzeliła Arka w sezonie ). Chrobry, który w roli gospodarza strzelił do tej pory 18 bramek, znajdzie się raczej na drugim biegunie jeśli chodzi o skuteczność. Głogowianom najbliżej będzie zapewne do “Sączersów” z sezonu 2018/2019. Zespół z Nowego Sącza zdobył wtedy 35 punktów u siebie, strzelając 22 gole i tracąc 10 bramek. Do wyniku Podbeskidzia prędzej zbliży się Widzew (31 bramek) lub Miedź (25). Poza bielszczanami nieźle strzelali u siebie także piłkarze:

  • Zagłębia Lubin i Podbeskidzia w sezonie 08/09
  • Zawiszy Bydgoszcz – 37 w 12/13
  • Sandecji Nowy Sącz – 37 w 09/10
  • Stali Mielec – 36 w 18/19
  • Pogoni Szczecin – 36 w 11/12
  • Sandecji – 35 w 16/17

Rzuca się w oczy, że Nowy Sącz i Bielsko-Biała często pełniły rolę terenu, na którym wyjątkowo ciężko o punkty. Nic więc dziwnego, że pod Klimczokiem zdarzył się jeden z dwóch przypadków, w których gospodarz zaliczył pełen sezon bez porażki u siebie. W sezonie 2010/2011 Podbeskidzie powtórzyło to, co rok wcześniej udało się Widzewowi Łódź.

Co prawda na początki wieku byliśmy świadkami jeszcze bardziej imponujących serii, ale…

Rekordy z czasów korupcji? Do wymazania

Ale ciężko je brać na poważnie, gdy odpalimy “Blog Piłkarska Mafia”. Weźmy np. sezon 2004/2005. Arka Gdynia nie przegrała ani jednego meczu domowego, straciła zaledwie siedem bramek. Świetnie, tyle że 12 z 14 zwycięstw pojawia się na liście ustawionych spotkań. 45 punktów na własnym podwórku w takich okolicznościach nie ma żadnej wartości dla naszego zestawienia, dlatego zignorowaliśmy gdynian, tak jak i GKS Bełchatów z tego samego sezonu. To byli dopiero kozacy! 42 strzelone gole, 44 punkty. I 11 ustawionych spotkań.

Największe przekręty dotyczyły jednak sezonu 2001/2002, w którym Lech Poznań ugrał 55 punktów w Wielkopolsce (18 wygranych i remis), a Szczakowianka Jaworzno wywalczyła u siebie 51 “oczek”.

Chyba w 2005 zadzwonił do mnie F. i poprosił mnie o spotkanie. Fryzjer wypytywał mnie, czy byłem wypytywany przez policję, czy prokuraturę ws. korupcji w piłce. Ja powiedziałem, że nie byłem. Mogło mu też chodzić o mecz Lecha – Polar w II lidze, gdzie zawodnicy Polaru odpuścili nam mecz. Zaproponowałem Grabkowi odpuszczenie meczu przez zawodników Polaru i powiedziałem, że za to odpuszczenie możemy przekazać nawet 20 tys. zł. Wygraliśmy wyraźnie, chyba 5:2. Pieniądze dla Polaru pochodziły ze składki zawodników Lecha. Nam zależało na zwycięstwach, bo chcieliśmy w tym sezonie zrobić awans za wszelką cenę. Fryzjer nam w tym pomagał, on żył dobrze z prezesami. W tym sezonie pieniądze z premii szły na sędziów, bo podpisywaliśmy listy premiowe, a kwoty, jakie rzeczywiście dostawaliśmy, były niższe. Po meczu od kapitana Reissa otrzymywaliśmy informacje, że pieniądze szły na sędziów — mówił Zbigniew W., były piłkarz Lecha.

Szczakowianka już zaczęła przekupować sędziów w IV lidze. Tam na Śląsku jest duża konkurencja wśród klubów i oni mocno wchodzili w te układy, aby pobić konkurencję — to z kolei zeznania samego “Fryzjera” dotyczące klubu z Jaworzna.

Mecze ustawiało Podbeskidzie Bielsko-Biała w sezonie 2004/2005, gdy straciło u siebie dziewięć bramek, niepokonana u siebie w sezonie 2003/2004 Cracovia, a także ścigająca się z nią wtedy Pogoń Szczecin. Ponad 50 punktów Górnika w Polkowicach (2002/2003) także nie było efektem życiowej formy piłkarzy z Dolnego Śląska. Szczytem wszystkiego była jednak afera barażowa, gdy skorumpowany Świt Nowy Dwór Mazowiecki grał z handlującą Szczakowianką Jaworzno.

BYŁ LEPSZY OD STOJKOVICIA. HISTORIA BRANKO RASICIA

Mecze barażowe Szczakowianka – Świt były ułożone. Szczakowianka kupiła baraże od Świtu. Afera ta zakończyła się pozostaniem drużyny, która mecz sprzedała, w pierwszej lidze. Zdegradowano natomiast Szczakowiankę Jaworzno. Za tą decyzją o niezdegradowaniu Świtu stał Marcin Stefański – ówczesny dyrektor departamentu rozgrywek PZPN. O tym, że on stał za tą decyzją, mówił mi Eugeniusz Stanek, członek prezydium PZPN. On mi mówił, że Stefański chodził i załatwiał tę decyzję. Stefański załatwiał to na prośbę ówczesnego prezesa Świtu Wojciecha Sz., który obecnie działa w Widzewie Łódź. Stefańskiego teściową jest siostra Sz. To była wręcz śmieszna decyzja PZPN, bo Szczakowianka, która mecz kupiła, została zdegradowana, a Świt, który mecz sprzedał, został w lidze — tak “Blog Piłkarska Mafia” cytuje zeznania Forbricha dotyczące tamtego wydarzenia.

Szczakowianka, która awansowała do najwyższej ligi w atmosferze skandalu (wygrała walkowerem z RKS-em Radomsko, który nie chciał rozegrać dodatkowego barażu po tym, jak wykryli, że Branko Rasić był nieuprawniony do gry), spadła z niej z hukiem po tym, jak mecz sprzedało jej siedmiu piłkarzy walczącego o awans Świtu. Tego samego Świtu, który chwilę wcześniej wykręcił 44 punkty w Nowym Dworze Mazowieckim, ale też tego samego Świtu, który tuż przed barażami próbował sprzedać mecz Górnikowi Łęczna, tyle że za bardzo szalał z cenami.

Dlatego też uznaliśmy, że wszelkie rekordowe wyniki sprzed sezonu 2006/2007 są po prostu niewiele warte. Tamte czasy trzeba piętnować, a kupowane mecze nie powinny zajmować miejsca wśród rekordów, o które faktycznie walczono na boisku.

WIĘCEJ O 1. LIDZE:

SZYMON JANCZYK

fot. Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Od Pucharu Syrenki do… Złotej Piłki? Jak rozwijał się Jude Bellingham

Patryk Fabisiak
0
Od Pucharu Syrenki do… Złotej Piłki? Jak rozwijał się Jude Bellingham

Felietony i blogi

Ekstraklasa

Przed Jagiellonią ostatni wymagający rywal. W piątek poznamy mistrza Polski?

Piotr Rzepecki
7
Przed Jagiellonią ostatni wymagający rywal. W piątek poznamy mistrza Polski?
1 liga

Czyczkan, Kuczko i problemy białoruskich piłkarzy. Dlaczego transfery spoza UE są trudne?

Szymon Janczyk
3
Czyczkan, Kuczko i problemy białoruskich piłkarzy. Dlaczego transfery spoza UE są trudne?
Ekstraklasa

Vusković, czyli pieniądze w piłce nie grają [KOZACY I BADZIEWIACY]

Jakub Białek
17
Vusković, czyli pieniądze w piłce nie grają [KOZACY I BADZIEWIACY]

Komentarze

1 komentarz

Loading...