Reklama

Ukraiński sierociniec, choroba genetyczna i czternaście medali. Poznajcie Oksanę Masters

Szymon Szczepanik

Autor:Szymon Szczepanik

09 marca 2022, 16:59 • 18 min czytania 3 komentarze

Reprezentuje Stany Zjednoczone, ale pierwsze siedem lat życia spędziła w ukraińskim sierocińcu, gdzie była bita, przypalana papierosami i regularnie gwałcona. Pomimo tych traumatycznych przeżyć, bardzo szanuje kraj swojego pochodzenia. W Ukrainie wielokrotnie odwiedzała weteranów wojny w Donbasie czy też niepełnosprawne dzieci z domów dziecka. Dla obu grup jest inspiracją. Sama urodziła się z poważnymi wadami genetycznymi, które skutkowały między innymi amputacją obu nóg na wysokości powyżej kolan. Sama twierdzi, że jej stan zdrowia to efekt katastrofy jądrowej w Czarnobylu. Przed wami Oksana Masters – jedna z największych gwiazd współczesnego paraolimpizmu, która w Pekinie do swojej pokaźnej kolekcji medali, dołożyła kolejne cztery krążki, w tym jeden złoty.

Ukraiński sierociniec, choroba genetyczna i czternaście medali. Poznajcie Oksanę Masters

DUMNA Z POCHODZENIA

Nie chcę, żeby ludzie mówili mi „o Boże, jesteś taka dzielna, to niesamowite”. Nie jestem dzielna. Po prostu żyję swoim życiem – takim, jakim je znam. Nie chcę, by ludzie postrzegali mnie przez poczucie litości.

To jedne z pierwszych zdań, wypowiadanych przez Oksanę Masters w dokumencie z serii „So… You Want the Real Story?”, który Players Tribune przygotował na jej temat. Bo chociaż historia Oksany ma wiele mrocznych momentów, to przede wszystkim mówimy tu o wielkiej sportsmence. Jej statystyki i sukcesy paraolimpijskie są kosmiczne. Ma na koncie czternaście medali w czterech dyscyplinach sportu, z czego w trzech zdobywała złoto! Na sześć igrzysk paraolimpijskich – letnich i zimowych – z pięciu przywoziła krążki.

Reklama

Masters jest dowodem na to, że niepełnosprawność nie musi przeszkadzać w normalnym funkcjonowaniu. Że takie osoby mogą się realizować na setki różnych sposobów i być najlepsze w tym, co robią. Oksana uprawia paranarciarstwo biegowe, parabiathlon, handbike, a wcześniej zajmowała się parawioślarstwem. Przy czym to tylko sporty w których startowała na igrzyskach. Gdybyśmy mieli wymienić każdy sport z którym Amerykanka miała kontakt w życiu, byłoby to przynajmniej kilkanaście dyscyplin.

Masters to absolutna gwiazda sportów paraolimpijskich, której aktywność wykracza daleko poza świat sportu. Zawodniczka pochodząca z Ukrainy wie, że swoją osobą oraz historią, która się za nią kryje, może zdziałać wiele dobrego – również w swoim rodzimym kraju. Wychowała się w sierocińcu, stąd rozumie, jak straszne warunki tam panują. Dlatego regularnie jeździ do takich placówek i stara się wspomóc ich wychowanków, w szczególności tych, dotkniętych niepełnosprawnością. Odwiedzała też ukraińskich żołnierzy, którzy ucierpieli w wyniku wojny w Donbasie czy też rosyjskiej aneksji Krymu.

Oksana pokazuje im, że niepełnosprawność czy trudny start nie przekreślają szans na normalne życie. Amerykanka łamie tematy tabu, mówiąc o swoich bliznach i wykorzystywaniu seksualnym. Daje do zrozumienia, że osoby niepełnosprawne nie muszą wstydzić się swojego ciała. Sama brała udział w licznych sesjach zdjęciowych – nawet w aktach. Wreszcie, zdejmuje swoje protezy, daje ich dotknąć, przywozi swoje liczne medale, wołając do słuchaczy „patrzcie, skoro mi się udało, to wam też może”.

W tych ciężkich czasach rosyjskiej inwazji na Ukrainę, kiedy wielu jej rodaków pozostaje bez rodzin, a sierot przybywa w zastraszającym tempie, otwarcie wspiera swój kraj, prosi o zakończenie wojny, ale też apeluje o pomoc w szczególności dla dzieci. Również tych niepełnosprawnych, których za naszą wschodnią granicą nie brakuje, a opieka nad nimi obecnie praktycznie nie istnieje.

Takie przywiązanie do kraju dzieciństwa oraz swoich przodków, to postawa godna podziwu. Bo Amerykanka ukraińskiego pochodzenia ma mnóstwo powodów, dla których Ukraina mogłaby się jej kojarzyć jak najgorzej. Równie dobrze mogłaby zapomnieć o pierwszych latach swojego życia i tym, skąd się wywodzi.

Reklama

Mogłaby, ale nie chce. I nie potrafi.

OFIARA CZARNOBYLA?

Trudno ze stuprocentową pewnością wskazać przyczynę zdrowotnych powikłań Oksany, a to z uwagi na fakt, że tożsamość jej matki nie jest znana. Ona sama zakłada, że jej stan zdrowia jest następstwem… wybuchu elektrowni jądrowej w Czarnobylu, chociaż na świat przyszła dopiero w 1989 roku, w mieście Chmielnicki, położonym w Ukrainie. To czterysta kilometrów na południowy zachód od miejsca awarii.

Wybuch reaktora jądrowego w Czarnobylu bezpośrednio zabrał ze sobą trzydzieści jeden ofiar, jednak nie bez powodu jest nazwany największą katastrofą w historii energetyki jądrowej. Ogromne połacie terenu dzisiejszych Ukrainy i Białorusi, zostało napromieniowane. Nikt nie mógł oszacować tego, jak wybuch reaktora przełoży się na wzrost innych zachorowań – nowotworów czy poważnych wad genetycznych.

W takim właśnie stanie urodziła się Oksana. Nóżki noworodka były nienaturalnie poskręcane i brakowało w nich kości nośnych. W dodatku lewa była o ponad piętnaście centymetrów krótsza od prawej. Noworodek posiadał po sześć palców u stóp. Z kolei dłonie pokryte były błoną pławną, ale nie wyrosły na nich kciuki. Deformacji uległy również jej organy wewnętrzne.

Ukraina, trzy lata po katastrofie jądrowej – to siłą rzeczy kieruje podejrzenia na dalekosiężne skutki promieniowania. Rzecz w tym, że negatywne skutki Czarnobyla, takie jak mutacje na szeroką skalę, to mit. Liczne instytucje, takie jak Komitet Naukowy ONZ ds. Skutków Promieniowania Atomowego (UNSCEAR), Światowa Organizacja Zdrowia czy też Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej, nie stwierdziły wzrostu chorób genetycznych, spowodowanych awarią. Naukowcy podważają również teorie jakoby Czarnobyl wpłynął na większą liczbę przypadków nowotworów. Wyjątek stanowi rak tarczycy, przed którym w Polsce miał uchronić nas słynny płyn Lugola. Ale dodajmy, że to stosunkowo rzadka odmiana nowotworu, której systematyczny wzrost odnotowano w wielu krajach cywilizowanego świata, więc pod tym względem też trwają spory. Co do reszty nowotworów, badania nie udowodniły większej liczby zachorowań na skażonych terenach, niż w innych rejonach świata.

Zatem sama zawodniczka może się mylić w kwestii, dlaczego urodziła się z tak licznymi wadami. Bardzo prawdopodobne jest, że genetyka nie okazała się dla niej łaskawa, a Masters stanowi bardzo rzadki przypadek wielu powikłań. No i nie wiemy niczego o jej biologicznych rodzicach. Poza tym, że rodzona matka skazała ją na okrutny los.

PIEKŁO NA ZIEMI

Oksana od urodzenia wychowywała się w sierocińcu, będąc przenoszona z jednej placówki do drugiej. Każda z nich posiadała co najmniej dwie cechy wspólne. Pierwszą była wszechobecna bieda, wynikająca z lat zaniedbań i niedoinwestowania. Drugą stanowił zdemoralizowany personel. Pod kuratelą tak odrażających jednostek, w tak nieprzyjemnych warunkach, trudno było nie opuścić placówki ze zniszczoną psychiką. O ile ktoś w ogóle zainteresował się taką sierotą. I o ile ta zdołała przeżyć.

Trudno wyobrazić sobie gorsze miejsce do życia, niż sierociniec funkcjonujący w czasach upadku Związku Radzieckiego i zaraz po nim, gdy Ukraińska SRR zamieniła się w osobne państwo. Zarówno upadający kolos, jak i nowo powstały kraj miał mnóstwo problemów, z którymi musiał się uporać. Poprawa losu dzieci niechcianych przez własnych rodziców znajdowała się na szarym końcu tej długiej listy. Pobyt w takim miejscu nie różnił się niczym od więzienia.

Racje żywnościowe były symboliczne, maluchy chodziły wygłodzone. Do tego były brudne, bo w obskurnych placówkach nie raz brakowało wody. A nawet jeżeli była, to jak tu wziąć prysznic w lodowatym strumieniu i nie zamarznąć, kiedy w środku pomieszczenia jest tak zimno, że para bucha z ust? Korytarze budynku były długie i ciemne, tak jakby zaprojektowano je do straszenia młodych lokatorów. W takim środowisku wychowywała się mała, niepełnosprawna dziewczynka, która nawet nie zdawała sobie sprawy, że swoim wyglądem znacznie odbiega od reszty.

Życie tam było ciągłą walką z rówieśnikami oraz sadystycznym personelem. Skórę Oksany do dziś pokrywają liczne blizny.

– Czasami, zamiast pokazywać blizny, po prostu muszę powiedzieć ludziom listę rzeczy, których nie mogę znieść: noże, metalowe łańcuchy. Do dziś nie mogę wziąć masażu tak, żeby nie zwariować – pisała dla The Players Tribune.

Oczywiście, w takim miejscu Masters musiała pracować już od pierwszych lat życia. Na przykład pomagała w pralni, za co była nagradzana… kostkami cukru. Lecz mała od początku musiała kombinować, by przetrwać. Pewnego wieczoru ona i jej przyjaciółka Lana, zakradły się do kuchni, by wykraść nieco okruchów. Kiedy zobaczyły, że ktoś zbliża się do pomieszczenia, postanowiły się ukryć pod stołem. Niestety, Oksana przypadkowo zawadziła o krzesło, co spłoszyło Lanę, która rzuciła się do ucieczki. Dziewczynka wpadła prosto na trzech pracowników ośrodka, którzy zaczęli ją katować. Nie przestali nawet wtedy, kiedy dziecko straciło przytomność.

– Wtedy ostatni raz widziałam jedyną osobę, którą wówczas mogłam traktować jak rodzinę. Nie przeżyła tamtej nocy – wspominała Masters.

Niedługo później w szarym życiu Oksany pojawił się promyk nadziei. Oto dyrektor placówki pokazał jej zdjęcie kobiety w okularach, mówiąc: – To będzie twoja matka.

Dziewczyna nie dowierzała własnemu szczęściu – ktoś jednak ją chciał. Pomimo jej powykrzywianych, nierównych nóg, na których przemieszczanie się sprawiało ogromny ból. Tak wielki, że w nocy nieraz chciało jej się płakać. Ale wtedy należało siedzieć cicho, w złudnej nadziei na to, że tym razem nikt nie przyjdzie.

Każda trauma Oksany oraz jej poczucie się niekomfortowo w danej sytuacji, ma swoje podłoże, związane z przeżyciami z sierocińca. Nie lubi papierosów, bo była nimi przypalana. Pamięta też, że kiedy pewnego dnia za bardzo rozrabiała, jeden z opiekunów chwycił ją i po prostu wbił jej nóż w brzuch. Być może domyślacie się, dlaczego do dziś tak niekomfortowo czuje się podczas zabiegów fizjoterapeutycznych…

– Nienawidziłam nocy w sierocińcu. Działo się wtedy wiele strasznych rzeczy. Długo nie mogłam wymazać tego obrazu z głowy. Prosty pokój, dwa łóżka po przeciwnych stronach ścian, drzwi otwarte na oścież i mroczny cień tej osoby. Tak wyglądała moja każda noc. Od piątego do siódmego roku życia byłam codziennie gwałcona. Później okazało się, że personel sierocińca zamienił to miejsce w burdel – wspomina Masters.

Bita w dzień, gwałcona w nocy, głodzona, mieszkająca w miejscu prowadzonym przez zwyrodnialców, miała tylko jedną nadzieję. Coraz bardziej zużytą kserokopię zdjęcia uśmiechniętej pani w okularach, która miała być jej mamą. Jednak dni mijały, a tajemnicza postać w ogóle się nie zjawiała. Zatem do fizycznego wyżywania się na dziewczynce, doszła kolejna forma znęcania się psychicznego. Dyrektor ośrodka powtarzał, że nikt jej nie chce, bo jest okropnym dzieckiem. Bo w dzień ciągle biega i hałasuje. Bo w nocy stawia opór i stara się obronić. No i ma szpetne, powykrzywiane nogi. Jak można chcieć takie „coś” za dziecko?

Dziewczynka długo w to nie wierzyła. Nigdy nie czuła się gorsza od innych dzieci ze względu na wygląd. Wszelkimi sposobami starała się przetrwać w zapomnianym przez Boga miejscu. Ale w końcu, po tym jak mijały kolejne dni, a fotografia z obiecaną mamą stawała się coraz bardziej wyblakła, dziecko zaczęło wierzyć w tę narrację. Stawało się coraz bardziej ciche. A w nocy przestało się bronić.

Aż pewnego dnia, po długich dwóch latach oczekiwań, do jej pokoju przyszła opiekunka, przekazując jej długo wyczekiwaną wiadomość: – Oksano, twoja mama przyszła cię poznać.

Wtem w drzwiach pokoju zjawiła się osoba ze zdjęcia. Pani w okularach, od której bił ciepły uśmiech. Z lekko pyzatymi policzkami i delikatnymi lokami, skrywanymi pod czapką. Gay Masters. Mama, która na dobry początek znajomości przekazała dziewczynce lalkę. Oksana nazwała ją Lana.

„MAM JUŻ DZIECKO – PRZEBYWA W UKRAINIE”

Gay Masters od dawna starała się o dziecko. Z jednej strony, stanowiła dobry materiał na matkę. Pochodziła z porządnego domu, będąc najmłodszą (i jak zwykła mówić, najgrzeczniejszą) z trójki rodzeństwa. Sama posiadała wieloletnie doświadczenie w pracy z dziećmi. W szczególności takimi, które posiadały zaburzenia komunikacyjne – Masters była doktorem logopedii. Posiadała więc pracę, zapewniającą potencjalnemu dziecku dobre warunki materialne, a w dodatku miała podejście do najmłodszych.

Z drugiej strony, Gay była kobietą niezamężną. W dodatku kiedy zgłaszała się do programu adopcyjnego, miała ponad czterdzieści lat. Te dwa czynniki umieszczały ją na końcu listy potencjalnych rodziców, stworzonej w krajowym programie adopcyjnym. Była też zniechęcana przez znajomych. Mówili jej, że nie powinna skazywać siebie na los samotnej matki, a dziecka na łatkę półsieroty. Ale nie poddawała się. Próbowała zajść w ciążę metodą in vitro, lecz w jej przypadku zabieg okazał się nieskuteczny.

W obliczu takich przeszkód, kobieta zainteresowała się adopcją dziecka zza granicy. W agencji adopcyjnej którą wyszukała, znajdowała się dwójka takich dzieci. Oboje pochodziło z Ukrainy. Jednym z tych dzieci była Oksana, a jej hipnotyzujący wzrok skierowany prosto w obiektyw aparatu, zdawał się mówić „hej, to ja, jestem twoją córką”. Gay była zdecydowana. Nie przeszkadzał jej ani dość zaawansowany jak na warunki adopcyjne wiek dziewczynki – a miała pięć lat – ani jej stan zdrowia. Choć lekarze poinformowali przyszłą matkę, że Oksanę prawdopodobnie czeka amputacja nóg.

Dlaczego zatem dziewczynka musiała wyczekiwać na Amerykankę kolejne dwa lata? Masters błyskawicznie wypełniła dokumenty oraz dopilnowała wszelkich formalności. Ale w międzyczasie zmieniło się ukraińskie prawo – państwo w zasadzie zamknęło program adopcji dla ludzi zza granicy.

– W agencji adopcyjnej powiedzieli mi „powinnaś pojechać do Rosji, miałabyś dziecko na drugi dzień”. Odpowiedziałam, że mam już dziecko – przebywa w Ukrainie – mówiła Masters.

Jak ogromną nadzieją musiała żyć Oksana, że po dwóch latach oczekiwania, kiedy w końcu poznała Gay, powiedziała jej na przywitanie: –Wiem, kim jesteś. Jesteś moją mamą.

Jak wielkim uczuciem od pierwszego spojrzenia na fotografię Gay musiała obdarzyć w zasadzie nieznajomą dziewczynę, skoro sama zdecydowała się walczyć o nią aż dwa lata?

Kiedy Gay zabrała dziecko z sierocińca, mała od razu odżyła. W wieku sześciu lat ważyła niecałe czternaście kilogramów i była stosunkowo niska w porównaniu do innych dzieci. Po przybyciu do Stanów Zjednoczonych znacząco urosła w ciągu pierwszego półrocza. W dodatku nie miała problemów z nawiązywaniem kontaktów z innymi dziećmi, będąc bardzo rezolutną dziewczynką. Ta rezolutność czasami bywała wręcz rozczulająca.

Gdy matka poinformowała ją, gdzie teraz będą mieszkać i powiedziała, że Oksana będzie musiała nauczyć się angielskiego, w odpowiedzi usłyszała:– Jestem mądrą dziewczynką. Nie będę się uczyć angielskiego. Nauczę swoją mamę ukraińskiego.

Gay poświeciła swemu dziecku całą uwagę. Oksana rokrocznie otrzymywała całe sterty zabawek. Dziewczynka nie była przyzwyczajona do takiego stanu rzeczy. Przecież pamiętała dzieci z sierocińca – one zabawek nie posiadały. Dziewczynka długo była przekonana, że jest jedynym dzieckiem na świecie, które dostąpiło takich luksusów. Z tego względu kiedy zapraszała do siebie inne dzieci, troskliwa mama przy wyjściu musiała sprawdzać im kieszenie. Oksana każdemu z nich rozdawała zabawki myśląc, że rówieśnicy ich nie mają.

Lecz w związku z traumatycznymi przeżyciami, Masters do wielu rzeczy po prostu nie mogła się przyzwyczaić. Tak jak do snu. Noc kojarzyła jej się z krzywdą, w sierocińcu w zasadzie nigdy nie spała – ona cały czas czuwała. Musiało minąć trochę czasu zanim zrozumiała, że w nowym domu nikt nie przyjdzie do niej w nocy. Nie uderzy i nie zgwałci. Na początku w ogóle spała na podłodze. Była przyzwyczajona do iście spartańskich warunków, stąd zwykłe łóżko okazało się dla niej… za miękkie.

Masters musiała długo przepracowywać traumy, jakich doznała w pierwszych latach swojego życia. Zaakceptować samą siebie i nauczyć się mówić o swoich przeżyciach. Potrzebowała do tego wielu lat – a i tak wiele z ran już nigdy się nie zagoi.

– Pragnę zapomnieć o niektórych rzeczach z przeszłości. To szalone uczucie, kiedy wiem, że w pełni kontroluję swój umysł, ale moje ciało posiada odruchy bezwarunkowe, związane z sytuacjami, które przeżyłam. Czasami czegoś nie pamiętam, ale po takim odruchu wszystko powraca. Wyłączam się i przenoszę się prosto do tego konkretnego dnia z przeszłości.

SPORT LEKARSTWEM NA PRZECIWNOŚCI LOSU

Pomimo wielu wad oraz bólu, który powodowało u niej zwykłe chodzenie, Oksana była bardzo żywym dzieckiem. Nie czuła się gorsza od innych, natomiast to, że wyróżnia się na tle rówieśników, zaczęła zauważać dopiero w Stanach Zjednoczonych. Ale dziewczyna akceptowała taką sytuację, a co za tym idzie – samą siebie. Owszem, kiedy weszła w okres dojrzewania, starała się ukryć protezy nóg, nosząc długie spodnie. Jednak takimi prawami rządzi się ten wiek, że nikt nie chce za bardzo odstawać od rówieśników. I choć dziś również przykrywa je ubraniami, to powód jest nieco inny. Masters nie chce, by ludzie postrzegali ją głównie przez pryzmat sztucznych kończyn.

Ale właśnie – protezy. Chociaż Oksana przyleciała do Stanów Zjednoczonych o własnych nogach, to wady genetyczne były zbyt rozległe, by je zachować. Już piętnaście miesięcy po przylocie lekarze byli zmuszeni amputować dziewczynce jej krótszą, lewą nogę. Pięć lat później straciła prawą kończynę. Prosiła, wręcz błagała doktorów, by ci zostawili jej chociaż kolano – wtedy mogłaby biegać czy skakać. Ale chirurdzy byli nieugięci. Wady genetyczne oraz liczne zaniedbania, wynikające z fatalnej opieki i warunków zamieszkania w pierwszych latach życia, poczyniły za duże szkody. Oksana przeszła w życiu mnóstwo innych operacji. Takich, jak odpowiednia modyfikacja wewnętrznych palców jej dłoni, by mogły pełnić rolę kciuków.

Do tego dochodził ciągły brak zaufania do dorosłych, nawet do matki. Po amputacji drugiej nogi zrozpaczona dziewczynka wykrzyczała w złości go Gay: – Nie podobały ci się, więc mi je zabrałaś!

Gay Masters tłumaczy zachowanie córki w następujący sposób: – Nie chodziło o to, że się do mnie nie przywiązała, ale o to, że nigdy nie wierzyła, że się do niej przywiązałem. To zawsze był problem.

Pomimo przeciwności losu, Oksana wciąż była dzieckiem pełnym energii, uwielbiającym aktywność fizyczną. Taki miała charakter, ale też wielka w tym zasługa pani Masters, która nigdy nie traktowała córki jak osoby niepełnosprawnej. Chcesz biegać i się potkniesz? Trudno, wstań i próbuj dalej. Pragniesz spróbować jazdy na łyżwach czy jazdy konnej? Śmiało – skoro inne dzieci mogą, to nie jesteś od nich gorsza. W każdym sporcie uczestniczyła z pełnosprawnymi dziećmi, grając na takich samych zasadach.

Stąd tyle niechęci wzbudziła do niej sama nazwa dyscypliny, kiedy nauczyciel wychowania fizycznego zaproponował jej spróbowanie wioślarstwa adaptacyjnego. Bo do czego niby miała się adaptować? Przecież nie różniła się od innych, nie czuła się niepełnosprawna. Jednak postanowiła spróbować, zachęcana przez – a jakże – matkę. I Oksana przepadła. To poczucie wolności, kontroli każdego ruchu łódki, przestrzeni, charakterystyczna bryza… zakochała się w nowym sporcie od pierwszego wypłynięcia na wodę.

Oksana zaczęła trenować wioślarstwo i była w tym naprawdę dobra. Dodatkowo motywacyjnego kopa dały jej paraigrzyska w Pekinie w 2008 roku. Wówczas dziewiętnastoletnia Masters postawiła sobie jasny cel, by wiosłować na następnych igrzyskach paraolimpijskich. Wszak trenowała wioślarstwo – i nie tylko ten sport – od 2002 roku i była w nim naprawdę niezła. W 2010 roku ustanowiła rekord świata w sprintach Crash-B w wiosłowaniu na ergometrze. Rok później, startując z Augusto Perezem, zajęła drugie miejsce w amerykańskich próbach do parawioślarskich mistrzostw świata. To był dobry prognostyk, ale Masters chciała więcej.

Wtedy poznała Roba Jonesa. Rob nie miał wiele wspólnego ze sportem. Był żołnierzem – inżynierem bojowym, który służył w Afganistanie. W 2010 roku, podczas jednego z patroli miał pecha – nadepnął na tak zwane IED. Czyli bombę lub minę domowej roboty. Wybuch rozerwał mu obie nogi do wysokości kolan. Rob – weteran wojenny – przeszedł do cywila i zainteresował się wioślarstwem. Okazało się, że posiada ku temu predyspozycje, więc stworzył z Masters zespół w dwójce podwójnej.

W ten sposób Oksana spełniła swój cel – wiosłowała na igrzyskach paraolimpijskich. I to z sukcesami, bo Masters i Jones wywalczyli brązowy medal. To był pierwszy krążek, jaki reprezentanci USA wywalczyli w dwójkach podwójnych.

„KTÓRY SPORT KOCHASZ NAJBARDZIEJ?”

Po tylu latach wyrzeczeń, cierpienia i licznych operacjach, Masters dopięła swego – zdobyła olimpijski medal. I pewnie mogłaby osiągnąć w parawioślarstwie więcej. Niestety, okazało się, że to nie był koniec problemów zdrowotnych Amerykanki ukraińskiego pochodzenia. Wioślarstwo to sport, który bardzo obciąża kręgosłup, a ten, ze względu na liczne wady wrodzone, już był nadwyrężony.

By nie pogłębiać kontuzji, musiała znaleźć sobie sport, który nie obciążałby w aż takim stopniu jej kręgów. W ten sposób przeniosła się nie tylko do innej dyscypliny, ale nawet… na inne paraigrzyska. Tym razem zimowe. Zaczęła uprawiać paranarciarstwo biegowe oraz biathlon. W tej pierwszej dyscyplinie wywalczyła dwa medale – srebrny i brązowy.

Ale to jeszcze nie wszystko. Masters znalazła sobie również zastępstwo parawioślarstwa podczas letnich igrzysk olimpijskich. Zaczęła startować w handbike’u, gdzie w 2016 roku zdobyła brązowe medale mistrzostw świata. Jednak igrzysk w Rio de Janeiro nie będzie wspominać najlepiej – zajęła tam czwarte i piąte miejsce. Lecz Oksana ma jedną cechę, która bez wątpienia zalicza ją do grona wielkich mistrzów. Ona wręcz nienawidzi przegrywać. Nigdy nie powiedziała, że jest w stu procentach zadowolona z treningu. Uważa, że zawsze istnieje element, który można poprawić. Tak, medale to wielki sukces, ale każdy z nich – o ile nie jest złoty – pozostawia w niej mały niedosyt. Bo skoro rywalka zrobiła coś lepiej, to dlaczego ona nie mogła tego zrobić?

To, oraz ciężkie przeżycia z dzieciństwa, o których lubi myśleć, że ją zahartowały, napędzało ją do dalszych sukcesów. W Pjongczangu była już jedną z największych gwiazd zimowych paraigrzysk. Zdobyła tam aż pięć medali. W biegach została podwójną mistrzynią paraolimpijską i dołożyła brąz. Z kolei występy w biathlonie dały jej dwa srebrne medale. Rok temu w Tokio powetowała sobie nieudany letni występ w Brazylii. Z Kraju Kwitnącej Wiśni powróciła z dwoma złotymi medalami paraolimpijskimi. Pekin – tak specyficzne igrzyska – to kolejny przełom. W Państwie Środka wywalczyła trzy srebrne medale, oraz jeden złoty. Ale złoto miało miejsce w biathlonie. Tym samym ta dyscyplina jest trzecią, w której Masters zdobyła – nomen omen- mistrzostwo paraolimpijskie.

W takim momencie trudno byłoby powstrzymać się od zadania pytania – Oksana, który sport lubisz najbardziej? I takie też pytania się pojawiały. A Masters reaguje na nie dokładnie taką samą odpowiedzią, jak Justyna Kowalczyk na pytanie, który medal jest dla niej cenniejszy.

– Nienawidzę, kiedy ludzie pytają mnie o mój ulubiony sport. To tak jakby zapytać matkę o to, które ze swoich dzieci kocha najbardziej.

SZYMON SZCZEPANIK

Fot. Newspix

Czytaj także:

Pierwszy raz na stadionie żużlowym pojawił się w 1994 roku, wskutek czego do dziś jest uzależniony od słuchania ryku silnika i wdychania spalin. Jako dzieciak wstawał na walki Andrzeja Gołoty, stąd w boksie uwielbia wagę ciężką, choć sam należy do lekkopółśmiesznej. W zimie niezmiennie od czasów małyszomanii śledzi zmagania skoczków, a kiedy patrzy na dzisiejsze mamuty, tęskni za Harrachovem. Od Sydney 2000 oglądał każde igrzyska – letnie i zimowe. Bo najbardziej lubi obserwować rywalizację samą w sobie, niezależnie od dyscypliny. Dlatego, pomimo że Ekstraklasa i Premier League mają stałe miejsce w jego sercu, na Weszło pracuje w dziale Innych Sportów. Na komputerze ma zainstalowaną tylko jedną grę. I jest to Heroes III.

Rozwiń

Najnowsze

Inne sporty

Polecane

Zniszczoł: Skłamałbym, jakbym powiedział, że nie stresowała mnie nowa rola w kadrze

Szymon Szczepanik
0
Zniszczoł: Skłamałbym, jakbym powiedział, że nie stresowała mnie nowa rola w kadrze

Komentarze

3 komentarze

Loading...