Reklama

Jak nisko upadnie Wisła? Trzecioligowiec wyrzuca Białą Gwiazdę z Pucharu Polski!

Paweł Ożóg

Autor:Paweł Ożóg

01 marca 2022, 21:34 • 4 min czytania 97 komentarzy

Bezbramkowy remis z Górnikiem Łęczna? Na dobra, debiut. Drużyna w kryzysie. Można przymknąć oko. Porażka z Legią Warszawa? Przykry rezultat, biorąc pod uwagę aktualną dyspozycję „Wojskowych”, no ale rywale gola na wagę zwycięstwa zdobyli w jednej z ostatnich akcji meczu. Zdarza się, wciąż można jeszcze szermować powiedzonkami w stylu „pierwsze koty za płoty”. Ale żeby wyrżnąć się w Pucharze Polski na trzecioligowej Olimpii Grudziądz? Nie no, tutaj już trudno znaleźć usprawiedliwienie dla Wisły Kraków. Miarka się definitywnie przebrała. Bardzo kiepskie wejście do ekipy Białej Gwiazdy zanotował Jerzy Brzęczek. Wręcz – beznadziejne.

Jak nisko upadnie Wisła? Trzecioligowiec wyrzuca Białą Gwiazdę z Pucharu Polski!

Fantastycznie natomiast weszli w dzisiejszy mecz piłkarze Olimpii Grudziądz i wykorzystali festiwal gapiostwa obrońców Białej Gwiazdy. Stracić gola po aucie z zespołem z czwartego poziomu rozgrywkowego? Da się. Mecz się jeszcze nie rozpoczął na dobre, a już szesnasta drużyna Ekstraklasy przegrywała. Kiedy Jakub Bojas pakował piłkę do sieci, Joseph Colley podniósł błagalnie rękę, Maciej Sadlok stał jak słup. Wisła musiała odrabiać straty.

Goście? Wolni i przewidywalni

Wisła w pierwszych minutach miała problem utrzymaniem się przy piłce, wymianą kilka podań. Obraz nędzy i rozpaczy.Tak, potem doszła do głosu, ale dlaczego znów musi dostać powitalnego gonga, by wziąć się w garść? Szanse gry w ofensywie otrzymali: Luis Fernandez, Dor Hugi, Mateusz Młyński i Jan Kliment. Czech grał bardzo głęboko, Hugi próbował szarpać, a reszta kolegów się gubiła. Zwłaszcza Młyński. W pewnym momencie chciał zaskoczyć rywala pressingiem przy linii bocznej. Adrian Karankiewicz tylko spojrzał na niego, od niechcenia go nabił i piłka wyszła na aut. Później Młyński dostał żółtą za faul w ataku i lepszego podsumowania jego występu raczej nie znajdziecie.

A piłkarze Olimpii? Grali mądrze, nie wyrywali się, czaili się na kontry, byli czujni. Też nie można  zbyt wiele wymagać od zespołu, który na co dzień operuje w zupełnie innych realiach, dlatego w pełni rozumiemy rozsądny pragmatyzm.

Jeśli Wisła Kraków stwarzała realne zagrożenie to głównie po stałych fragmentach. Najpierw Hugi strzelił w środek, Fernandez uderzył pół metra obok bez nadania rotacji, Kuveljic nawet trafił w słupek. Gorzej było z płynnością gry. Im bliżej bramki gospodarzy, tym gorzej. Biegali w zwolnionym tempie, myśleli jeszcze wolniej. Nawet jak im coś wyszło, to bramkarz Olimpii skrócił kąt i nie pozwolił Klimentowi na zbyt wiele.

Reklama

Odrabianie strat prostymi środkami

Nie było na co czekać. Brzęczek zdjął Klimenta i słabiutkiego Młyńskiego. Weszli Starzyński i Momo Cisse. I o dziwo nie Wisła miała pierwszą okazję po przerwie, ale gospodarze. Gospodarze kontynuowali realizację pomysłu z pierwszej połowy. Ryzykowali w bezpośrednich starciach. Bardzo często faulowali w okolicach własnego pola karnego. Kusili los i po przerwie Fernandez oddał zdecydowanie lepszy strzał, ale znów górą był bramkarz Olimpii.

Ostatecznie Wisła doprowadziła do wyrównania. Szybka kontra, trochę ruchu i mieliśmy remis. Hugi wypuścił Cisse i ten bez zastanowienia posłał piłkę w dalszy róg bramki. Olszewskiemu niewiele zabrakło, by wyciągnął ten strzał, ale jednak zabrakło.

W kolejnych minutach przewaga Wisły była widoczna, ale często ograniczali się do długiej na Cisse lub tysiąca wrzutek Hanouska i Szota. Jedna z nich, ta w wykonaniu Polaka, była bardzo dobra, Hugi uderzył bez przyjęcia, ale trafił w słupek. Gospodarze gorzej znosili trudy meczu, ale to było do przewidzenia. Gospodarzom jednak się nie spieszyło do półfinału. Nawet twardy, męski doping nie był w stanie ich pobudzić. Może szanowali cenny punkt, którego nie przyznaje się za mecze w Pucharze Polski? Albo po prostu pasowała im taka wyniszczająca, przeciągnięta rywalizacja.

Słaba dogrywka i karne

Stało się. Doszło do dogrywki. Sędzia zaczął się mylić. Szot został kopnięty, za co otrzymał żółtą kartkę. Niezły fikołek w wykonaniu arbitra. Sędzia Sulikowski dopasował się do poziomu „widowiska”. Za moment spokojnie mógł dać żółtko Fernandezowi za faul po banalnej stracie, ale odpuścił Hiszpanowi. Później była afera autowa. Sędzia podyktował aut dla Olimpii, Jerzy Brzęczek się wściekł, wyraził swoje niezadowolenie i dostał kartkę.

Boże, o czym my piszemy? O kartce dla trenera… To tylko pokazuje, że tego nie dało się oglądać. Na początku drugiej części dogrywki zobaczyliśmy brzydki centrostrzał. No i fajnie. Emocje jak na grzybach. Wisła wyprowadziła jedną groźną kontrę. Prawie kopia akcji bramkowej. Starzyński pokręcił rywalami, dał do Cisse. Tym razem piłkarz Wisły zepsuł przyjęcie i skończyło się na jęku zawodu. Ostatnie fragmenty należały do gospodarzy. Najpierw Biegański uratował Białą Gwiazdę po rzucie rożnym Olimpii. Potem już w doliczonym czasie gry niewiele brakowało, by Olimpia strzeliła gola, który zamknąłby mecz.

W karnych lepsza okazała się Olimpia Grudziądz. Strzał z kropy przerósł Michala Skvarkę. Zawiódł na całej linii, ale lepsi od niego marnowali jedenastki. Dajemy mu spokój. I tak kibice Wisły go wyjaśnią. My wolimy pogratulować gospodarzom. Zasłużyliście na awans!

Reklama

Olimpia Grudziądz – Wisła Kraków 1:1 (karne 5:3) (1:0)

J. Bojas 2′ – M. Cisse 58′

WIĘCEJ O WIŚLE KRAKÓW:

Fot. Newspix

Redakcyjny defensywny pomocnik z ofensywnym zacięciem. Dziennikarski rzemieślnik, hobbysta bez parcia na szkło. Pochodzi z Gdańska, ale od dziecka kibicuje Sevilli. Dzięki temu nie boi się łączyć Ekstraklasy z ligą hiszpańską. Chłonie mecze jak gąbka i futbolowi zawdzięcza znajomość geografii. Kiedyś kolekcjonował autografy sportowców i słuchał do poduchy hymnu Ligi Mistrzów. Teraz już tylko magazynuje sportowe ciekawostki. Jego orężem jest wyszukiwanie niebanalnych historii i przekładanie ich na teksty sylwetkowe. Nie zamyka się na futbol. W wolnym czasie śledzi Formułę 1 i wyścigi długodystansowe. Wierny fan Roberta Kubicy, zwolennik silników V8 i sympatyk wyścigu 24h Le Mans. Marzy o tym, żeby w przyszłości zobaczyć z bliska Grand Prix Monako.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Przed Jagiellonią ostatni wymagający rywal. W piątek poznamy mistrza Polski?

Piotr Rzepecki
1
Przed Jagiellonią ostatni wymagający rywal. W piątek poznamy mistrza Polski?

Komentarze

97 komentarzy

Loading...