Reklama

Tom Hateley: Chciałbym zobaczyć Lewandowskiego w Premier League

redakcja

Autor:redakcja

26 lutego 2022, 08:58 • 16 min czytania 3 komentarze

Tom Hateley jest pierwszym Anglikiem, który z powodzeniem występuje na boiskach Ekstraklasy. Zdobył z Piastem Gliwice Mistrzostwo Polski oraz brązowy medal. Wyjechał do Larnaki, gdzie w ciągu jednego dnia klub zwolnił 24 graczy. Zaczynał jako napastnik, ale gra w środku pola daje mu większą przyjemność. Porozmawialiśmy o Premier League, reprezentacji Anglii, bogactwie Newcastle, a także o tym, czy to prawda, że to żona kazała mu wracać z Wrocławia do Anglii. Opowiedział nam co czuje piłkarz, który w konkursie rzutów karnych marnuje jedenastkę, a także o tym jakim trenerem jest Waldemar Fornalik i jakie są cele Piasta Gliwice.

Tom Hateley: Chciałbym zobaczyć Lewandowskiego w Premier League

Kilka lat temu byłeś jednym z kluczowych zawodników Piasta. Zdobyłeś Mistrzostwo Polski i brązowy medal, a później odszedłeś. Piast nie chciał przedłużyć z tobą umowy czy potrzebowałeś zmiany otoczenia?

To była moja decyzja. Piast zaoferował mi nową umowę. W tamtym czasie miałem za sobą dwa udane sezony zarówno drużynowo jak i indywidualnie. Chciałem doświadczyć innego rodzaju futbolu. Zawsze chciałem próbować swoich sił w innych ligach i podejmować się różnych wyzwań.

Wtedy przyszła oferta z Cypru. Co cię przekonało do jej przyjęcia?

Reklama

Zgadza się. Otrzymałem propozycję, z Larnaki której celem była gra w fazie grupowej Ligi Europy. Uznałem, że warto podjąć to wyzwanie. To była dla mnie dobra szansa, żeby sprawdzić się w innej lidze i w drużynie z wysokimi aspiracjami. Zmiana otoczenia była tylko i wyłącznie moją decyzją.

Ostatecznie twój kontrakt na Cyprze został rozwiązany przed czasem. Słyszałem, że wynikało to z pojawienia się nowego dyrektora sportowego, który w dosyć brutalny sposób zaczął wprowadzać nowy ład.

Zgadza się. To było rozczarowujące. Mieliśmy wcześniej aż czterech trenerów. Potem pojawił się nowy dyrektor sportowy. Naprawdę dobrze wspominam czas spędzony na Cyprze. Nie mogę powiedzieć złego słowa na klub, w którym zawsze czułem się szanowany.

Czytałem, że byłeś jednym z wyróżniających się zawodników.

Tak. Powiedziano mi, że są w klubie ze mnie zadowoleni i widzą mnie w drużynie na następny sezon. Kilka dni później powiedziano mi i 24 kolegom, że musimy opuścić klub. 11 z nas miało jeszcze kontrakty ważne przez rok.

Niezbyt to profesjonalne.

Reklama

To była ogromna zmiana. Wymienili w zasadzie cały skład. Byłem zawiedziony, bo czułem, że indywidualnie zagrałem naprawdę dobry sezon. Drużynowo niestety nie udało nam się zakwalifikować do europejskich pucharów co było głównym celem i dlatego właściciele zdecydowali się na tak drastyczne zmiany. Taka jest piłka. Na szczęście otworzyły się kolejne drzwi i otrzymałem szansę powrotu do Polski, więc ostatecznie wszystko dobrze się skończyło.

Dziwi mnie tylko, że zdecydowano się pozbyć wszystkich. Nawet tych którzy się wyróżniali tak jak ty.

Wszystko toczyło się błyskawicznie. W piątek powiedziano mi, że widzą mnie w klubie na następny sezon. W niedziele zagraliśmy mecz, a w poniedziałek oznajmiono mi, że muszę opuścić klub. Mogłem się, więc poczuć lekko zaskoczony.

Nawet nie lekko. Ja byłbym w szoku. Piast zgłosił się po ciebie od razu, kiedy w Gliwicach dowiedziano się o twojej sytuacji?

Rozmawialiśmy o powrocie już nieco wcześniej. Monitorowali moją sytuację. Powiedziałem, że będę ich informował na bieżąco. Jeśli mam być szczery moim priorytetem wtedy było, żeby pozostać jeszcze na Cyprze. Chciałem zostać w Larnace i walczyć o puchary. Kiedy sytuacja się rozwiązała Piast niemal od razu wykazał konkretne zainteresowanie, a wtedy to była już łatwa decyzja dla mnie i mojej rodziny.

Miałeś inne oferty? Nie było zainteresowania z Wrocławia, gdzie zaczynałeś swoją polską przygodę?

Z Wrocławia kontaktu nie było. Miałem kilka ofert z różnych miejsc w Europie nie tylko z Polski. Jednak dla mnie i mojej rodziny wspomnienia, które mieliśmy z Gliwic i plan na drużynę, która chce osiągać sukcesy jaki mi przedstawiono sprawiły, że to była naprawdę łatwa decyzja. Nie chciałem iść do klubów, gdzie będę tylko grał w piłkę. Chcę grać w klubie, którego celem jest osiąganie sukcesów tak właśnie wtedy widziałem i zresztą nadal widzę drużynę Piasta.

Jesteś jednym z pierwszych Anglików, którzy zagrali w polskiej lidze. Jakie były twoje pierwsze wrażenia, kiedy przyjechałeś do Polski?

Moim domem jest Londyn, który jest ogromnym miastem, więc czułem się nieco inaczej, ale to były dobre wrażenia. Kiedy zostałem zaproszony przez Śląsk, żeby zobaczyć klub i miasto przyjechałem z żoną i zgodnie stwierdziliśmy, że to piękne miasto. Ludzie też byli bardzo mili i przyjaźnie nastawieni. Byłem bardzo pozytywnie zaskoczony tym co zobaczyłem w Polsce.

Kiedy odchodziłeś ze Śląska można było słyszeć głosy, że twoja żona mocno nalegała żebyś wracał do Anglii i to miała być główna przyczyna tego, że nie zostałeś we Wrocławiu. To prawda?

Nie i nie wiem skąd to się wzięło, a żeby było jeszcze śmieszniej to powiem ci, że słyszałem nawet, że sam mówiłem ludziom, że wracam do Anglii, bo żona jest na mnie zła i każe mi wracać.

To jak to było naprawdę?

Spędziłem w Śląsku fajne 2,5 roku. Otrzymałem kilka ofert, wśród nich były też propozycje z Polski. To był czas, kiedy moja córeczka miała zaledwie kilka miesięcy. Chcieliśmy wrócić do domu być blisko rodziny, chcieliśmy, żeby dzieciaki miały kontakt z dziadkami. To była decyzja rodzinna.

W takim układzie to była jedyna słuszna decyzja. Rodzina zawsze ma najwyższy priorytet.

Zgadza się. Podjęliśmy ją wspólnie i zapewniam Cię, że moja żona nie groziła mi palcem zmuszając mnie do powrotu do Anglii.

Przynajmniej mamy teraz się z czego pośmiać. Ostatnie pytanie o Śląsk. Pamiętasz Ryotę Moriokę? Panuje powszechna opinia, że to był piłkarz, który od początku przerastał Ekstraklasę. Jakie jest twoje zdanie na jego temat?

Ryo był przede wszystkim bardzo miłym gościem. Kiedy tu przyjechał mówił tylko trochę po angielsku. Oczywiście nie znał polskiego, więc na początku nie miał łatwo.

Kiedy wchodził na boisko, wszystkie problemy znikały.

To jest ten typ piłkarza, który potrzebuje piłki. Uwielbia mieć piłkę przy nodze i z nią czuje się komfortowo. Niesamowicie kreatywny zawodnik. Nie jest to typ, który będzie walczył fizycznie czy robił wślizgi. To jest ten który na boisku robi magię. Daj mu piłkę, a wygra Ci mecz. Od pierwszego treningu widać było, że długo we Wrocławiu nie zabawi i szybko wskoczy na wyższy poziom.

Zaczynałeś karierę jako napastnik. Tak jak twój ojciec i dziadek. Nie chciałeś grać na tej pozycji czy zabrakło ci pewnych umiejętności, którymi powinien wykazywać się napastnik?

O to czy zabrakło mi jakichś umiejętności musisz zapytać moich trenerów, ale zgadza się. Do 14 roku życia w Chelsea grałem jako napastnik potem przeniosłem się do Reading. Tam dostrzeżono, że więcej jakości daję, kiedy mogę powalczyć w odbiorze czy zbudować akcję. To spowodowało, że przesunięto mnie do środka pomocy. Ostatecznie myślę, że mieli rację. Niektórym największą radość sprawia zdobywanie bramek. Ja lubię budować akcję, zagrywać dokładne podania czy walczyć o piłkę nawet jeśli ta walka wymaga wślizgu.

W Reading trafili w dziesiątkę.

Tak, jestem im bardzo wdzięczny, że znaleźli mi pozycję, na której gra sprawia mi przyjemność.

Kto oczywiście poza twoim ojcem i dziadkiem był twoim pierwszym piłkarskim idolem?

Tata był zawsze na pierwszym miejscu. Piłkę zacząłem tak na poważnie oglądać, kiedy byłem już ustawiany jako środkowy pomocnik dlatego bardzo lubiłem przyglądać się grze takich zawodników jak Claude Makelele, Andrea Pirlo czy ZinedineZidane.

Mogłeś się sporo od nich nauczyć.

Oczywiście. Jest łatwo powiedzieć, że fascynowała mnie gra Ronaldinho, ale kiedy jesteś środkowym pomocnikiem to musisz podglądać najlepszych na tej pozycji. Oglądając mecze skupiasz się na tym co możesz od nich wyciągnąć dla siebie. Gra tej trójki wyjątkowo mi się podobała.

Jako wielki fan angielskiej piłki muszę z tobą o niej porozmawiać. Kibicuję reprezentacji Anglii od Euro 96.

To był bolesny turniej prawda?

Zdecydowanie. Jako dzieciakowi nie łatwo było mi się pogodzić z porażką, a GarethSouthgate nie należał wtedy do moich ulubionych piłkarzy. Niestety następne turnieje też były bolesne. Wytłumacz mi dlaczego reprezentacje Anglii mając w swoich kadrach takich graczy jak Beckham, Shearer, Owen, Lampard, Gerrard czy nawet obecnych finalistów Euro21 nigdy nie wygrali wielkiego turnieju? Zawsze coś stawało na drodze, rzuty karne, czerwone kartki, szalony gol Ronaldinho itd.

Powiem tak. Angielski futbol jest moim ulubionym do oglądania. Premier League ogląda się z przyjemnością. Gra jest szybka, efektowna i ma swój specyficzny styl gry. Kiedy wchodzimy na poziom międzynarodowy gra jest zupełnie inna, bardziej europejska. Tempo jest nieco wolniejsze, a gra jest oparta o posiadanie piłki. Jeśli spojrzymy na reprezentację Niemiec czy Hiszpanii oni w tym stylu gry czują się doskonale i przez lata odnosili wiele sukcesów. Żeby wygrywać międzynarodowe turnieje trzeba nieco zmienić styl gry.

Gareth Southgate wydaje się teraz przemycać do kadry trochę tego europejskiego stylu.

Zgadza się. Drużyna Southgate’a o wiele lepiej czuje się teraz z piłką przy nodze. Według mnie ostatnio jesteśmy coraz bliżej zaimplementowania tego stylu gry do naszej kadry.

Różnica między tymi stylami jest aż tak duża, że nawet gracze z najwyżej półki w Anglii mieli problem żeby się do tego przystosować?

Dla zawodników, którzy nie są przyzwyczajeni do tego stylu gry różnica jest ogromna. Nawet jeśli spojrzymy na niższy poziom. Jeśli całe życie grasz w League One, a potem przechodzisz do klubu w Europie to ten przeskok jest bardzo duży.

Europejski styl też jest chyba nieco mniej agresywny.

Zgadza się. W Europie żółtą kartkę można dostać za coś co w Anglii nie byłoby nawet odgwizdane jako faul, więc widzisz, że to nie jest takie proste, ale zbliżamy się do opanowania tego stylu, więc mam nadzieję, że będzie coraz lepiej.

Miejmy nadzieję, że będziemy mogli to zobaczyć już na Mundialu w Katarze.

Też na to liczę.

Myślisz, że napływ zagranicznych piłkarzy i trenerów ma duży wpływ na zmianę tego brytyjskiego stylu Premier League?

Zdecydowanie tak. Myślę, że ta zmiana trwa już od dłuższego czasu. Szczególnie od kiedy w Premier League pojawił się Jurgen Klopp czy Pep Guardiola. Poziom techniki i rozumienia taktyki cały czas idzie w górę. Kiedyś wszystkie drużyny grały stereotypowo klasycznym ustawieniem 4-4-2. Teraz coraz więcej drużyn stawia na 3-4-3, 4-2-3-1 albo inne formacje, które dają większe szanse na zdobywanie trofeów.

Jesteś z Londynu. Która jego część jest najbliższa twojemu sercu?

Zdecydowanie ta niebieska. Zaczynałem w Chelsea. Zresztą ten niebieski kolor zawsze był mi najbliższy, bo przecież musimy też wspomnieć o Glasgow Rangers. Rangersów oglądałem jako dziecko, kiedy grał dla nich mój tata. Od ósmego do czternastego roku grałem dla Chelsea. To były moje pierwsze ekipy, którym naprawdę kibicowałem i kibicuję do dziś.

Jeśli chodzi o ten sezon Premier League. Liverpoolowi uda się dogonić City czy ekipa Pepa jest już na prostej drodze do Mistrzostwa Anglii, a może do wyścigu dołączy ktoś jeszcze?

Nie mam pojęcia. Obie drużyny są niesamowite. City miało sporą przewagę, ale przegrali ostatnio z Tottenhamem, więc teraz wszystko może się zdarzyć. Myślę, że wszystko rozstrzygnie się między Liverpoolem, a City, ale nie jestem w stanie wskazać kto skończy na szczycie. To jest sytuacja w której równie dobrze możesz próbować wskazać zwycięzcę poprzez rzut monetą.

A co myślisz o Newcastle? To w tej chwili najbogatszy klub na świecie. Myślisz, że to wystarczy, żeby walczyć o najwyższe cele z ekipami TOP6?

W ciągu kilku najbliższych lat na pewno. W tym sezonie muszą się utrzymać i to jest najwyższy priorytet. Myślę, że zostaną w Premier League. W lecie pewnie wybiorą się na grube zakupy. Mają też potężną grupę niesamowitych kibiców. Atmosfera na St. James’ Park jest zawsze gorąca. To jeden z najgłośniejszych stadionów w Anglii. Newcastle jest dużym miastem do tego mają świetną infrastrukturę. Mają wszystko żeby stać się jednym z najpotężniejszych klubów w Anglii. Nie możesz nie odnieść sukcesów mając tyle pieniędzy.

Tutaj nie do końca się zgodzę. Te pieniądze trzeba też umieć zainwestować.

Oczywiście mądre inwestycje to podstawa. Newcastle mają jednak taką renomę, że nie będzie dla nich żadnego problemu, żeby zachęcić do dołączenia piłkarzy ze światowego topu. Uważam, że w ciągu najbliższych lat zaczną naciskać na drużyny z topu i włączać się do walki o najwyższe cele. Podobne historie miały miejsce choćby w City czy Chelsea. Zostały przejęte przez bogatych i obrotnych właścicieli co doprowadziło do pasma sukcesów.

Jak myślisz ile czasu będą potrzebować, żeby zbudować drużynę gotową do walki z najlepszymi?

Ciężkie pytanie. Myślę, że około pięciu lat, chociaż nie. Oni chcą to osiągnąć jak najszybciej, więc powiem, że trzy. W ciągu trzech lat Newcastle będzie w czubie tabeli.

Coraz więcej polskich piłkarzy trafia do Premier League i Championship. Jakub Moder w Brighton doczekał się nawet przyśpiewki. Kojarzysz ją? Śpiewają o tym, że Tony Bloom pojechał do Europy swoją nową skodą.

Tak, stała się popularna nie tylko w Brighton ale w całej Anglii.

Myślisz, że dzięki takim transferom i takiej postawie polskich piłkarzy fani w Anglii zaczną interesować się Ekstraklasą?

Myślę, że na pewno będą ją darzyć większym szacunkiem. Jako przykład może właśnie posłużyć Jakub Moder. Gra ostatnio dużo i gra na bardzo wysokim poziomie. To robi dobre wrażenie i na pewno jest dobre dla polskiej piłki. Jeśli wszyscy będą wartością dodaną dla swoich klubów i będą stale się rozwijać to oczy nie tylko angielskich kibiców, ale też skautów będą częściej zwracać się w stronę Polski i polskich talentów.

Często wśród angielskich kibiców i ekspertów widuję opinię, że Harry Kane jest lepszym piłkarzem niż Robert Lewandowski. Ja się totalnie z tym nie zgadzam. Jaka jest twoja opinia?

Lewandowski, zdecydowanie Lewandowski. To jest zawodnik, który trafia się raz na sto lat. Muszę powiedzieć, że bardzo chciałbym zobaczyć go na boiskach Premier League. Myślę, że ma wszystko żeby odnosić tutaj sukcesy. Siła, szybkość, zmysł do strzelania goli. Jest bardziej mobilny niż Harry Kane. Kane jest oczywiście snajperem światowej klasy, ale to Lewandowski jest według mnie najlepszą dziewiątką na świecie.

Dobra, wracamy do Gliwic. Dwa tygodnie temu odpadliście z Pucharu Polski po rzutach karnych w meczu przeciwko Górnikowi Zabrze. Niestety, byłeś jednym z tych którzy swojej jedenastki nie wykorzystali. Zawsze zastanawiałem się co czuje strzelec w takiej chwili. Strzeliłeś, zobaczyłeś że Sandomierski zostawił nogę i obronił ten strzał. Twoja pierwsza myśl?

Tak naprawdę moją pierwszą myślą było to, że piłka odbiła mu się od nogi i wpadła do bramki. Oczywiście kiedy zorientowałem się, że jednak przestrzeliłem poczułem się okropnie. To takie uczucie jakbyś nagle się rozchorował. Myślisz o tym, że wszystkich zawiodłeś. Szczególnie, że tak naprawdę chciałem strzelić wyżej niż strzeliłem.

Nic przyjemnego.

Wyobraź sobie, że patrzą na ciebie tysiące ludzi. twoi koledzy na ciebie liczą, a ty ich zawodzisz. To jest naprawdę okropne uczucie. Gdy już emocje trochę opadły zacząłem myśleć już tylko o tym, żeby przy następnej okazji wziąć piłkę i wynagrodzić to wszystkim których zawiodłem. Sprawę pogorszyło to, że to nie był zwykły mecz pucharowy. To były derby po których miałem nieprzespaną noc.

Chciałeś strzelać w środek bramki czy zmieniłeś decyzję w ostatniej chwili?

Chciałem strzelać w środek. Ćwiczyłem to na treningach, więc od samego początku moim celem był strzał w środek bramki, ale tak jak wspomniałem wcześniej chciałem strzelić nieco wyżej żeby piłka była poza zasięgiem nóg bramkarza. Niestety, strzeliłem za nisko i bramkarzowi udało się ją sięgnąć.

Piast w przerwie zimowej przeprowadził kilka transferów, które na papierze wyglądają bardzo obiecująco. Jaki jest wasz cel w tym sezonie?

Zabrzmi to banalnie, ale w tej chwili naszym celem jest wygrywanie kolejnych meczów. Przerwę zimową spędziliśmy na miejscu odległym od oczekiwanego, ale teraz zaliczyliśmy dwa zwycięstwa z rzędu. Dzięki temu wiemy, że idziemy w dobrym kierunku. Jeśli uda nam się jeszcze kilka meczów wygrać być może włączymy się do walki o europejskie puchary. Piast jest klubem, który zawsze chce walczyć o puchary żeby móc zaprezentować się w Europie. Dlatego właśnie wróciłem do Gliwic. Każdy z nas chce odnieść sukces. Zobaczymy dokąd nas to zaprowadzi.

Nowi zawodnicy trenują z wami już od jakiegoś czasu. Kamil Wilczek daje jakość z marszu to jest oczywiste. Jest legendą ligi duńskiej. Jak wyglądają pozostali zawodnicy, którzy dołączyli do was zimą?

To dobrzy gracze. Wnieśli sporo jakości do drużyny. Oprócz tego to też bardzo fajni faceci. Pomagają budować atmosferę w szatni i dobrze się w nią wpisują. Zacieśniamy więź. Dzięki temu będziemy coraz lepsi. Na treningach pokazują naprawdę dużą jakość. Kamil tak jak powiedziałeś dał jakość od razu. Na resztę chłopaków trzeba jeszcze poczekać, ale jestem przekonany, że oni również sporo wniosą do drużyny.

O jakości Kamila Wilczka boleśnie przekonali się ostatnio piłkarze Śląska Wrocław, którzy zostali przez niego bezwzględnie potraktowani.

Zgadza się. Pokazał naprawdę niesamowite umiejętności. Wykazał się ogromną cierpliwością i zachował zimną krew. Tego właśnie należy oczekiwać od napastnika tej klasy.

Zauważyłem, że darzysz trenera Fornalika ogromnym szacunkiem. Zresztą myślę, że działa to w obie strony. Jakim trenerem jest Fornalik i co trener Fornalik docenia u Toma Hateleya?

Musisz zapytać jego co docenia u mnie. Jeśli chodzi o mnie to oczywiście, że darzę go ogromnym szacunkiem. Praca z nim sprawia mi ogromną przyjemność. Przyszedłem do Piasta bo czułem zaufanie jakim mnie obdarzył. Na każdym treningu i podczas każdego meczu staram mu się odpłacić za to zaufanie. Lubię z nim pracować i lubię styl jego pracy. Natomiast o to co on lubi we mnie musisz zapytać jego.

Jak wyglądają treningi u trenera Fornalika? Przykłada więcej uwagi do treningu z piłkami czy raczej nacisk kładzie na przygotowanie fizyczne?

To zależy. Miałem wielu trenerów którzy ze stoperami w rękach kazali nam cały czas biegać. On nie jest takim trenerem. Przed sezonem mamy sporo treningów z piłkami co dla nas jest dobre, bo piłkarze zawsze wolą trenować z piłkami. Sporo jest małych gierek, ale nie zaniedbujemy też fitnessu i ćwiczeń fizycznych. Na pewno nie jest zamordystą. Dba nie tylko o nasze samopoczucie fizyczne, ale też mentalne. Mamy też sporo zajęć taktycznych.

Z tego co mówisz wynika, że wszystko jest dobrze zbalansowane.

Dokładnie. Jest wszystko jest dopracowane w najmniejszych szczegółach i bardzo dobrze wyważone.

Na youtube Piasta widziałem kilka filmów pt. „Angielski z Tomem”. Sporo się od ciebie dowiedziałem na temat języka angielskiego. Planujecie kontynuować tą serię?

Pytano mnie ostatnio czy chciałbym to kontynuować. Oczywiście że bym chciał, więc czekam tylko na informację kiedy możemy nagrywać. Podobało mi się to. Sprawiało mi przyjemność ze względu na interakcję z kibicami, którzy przysyłali sporo pytań.

Najbardziej podobał mi się odcinek w którym opowiadałeś o różnicach między angielskim z południa, a angielskim z północy. Kilka lat temu byłem w Anglii odwiedziłem między innymi Manchester i Liverpool. Kiedy w restauracji z Liverpoolu kelner zapytał mnie „How are you mate?” nie miałem zielonego pojęcia o co on mnie pyta. To zabrzmiało jakby całe to zdanie zmienił w jedno słowo.

Tak to jest właśnie ta różnica o której mówiłem w odcinku o którym wspomniałeś. Na południu mówimy bardzo wyraźnie. Im dalej na północ tym ciężej nas zrozumieć.

A jak wygląda twój polski? Jesteś tu już parę dobrych lat. Jesteś już w stanie porozumieć się po polsku poza boiskiem? Na przykład w sklepie albo podczas luźnej rozmowy?

Tak, jestem w stanie pójść do sklepu, powiedzieć co chcę, zapytać ile to kosztuje. Dużo też już rozumiem. Na boisku już w zasadzie porozumiewam się tylko po polsku. Jednak udzielenie wywiadu po polsku nadal sprawiłoby mi kłopoty. Mogę powiedzieć, że o wiele więcej rozumiem niż jestem w stanie powiedzieć. Wasz język jest (tutaj Tom zmienia na polski przyp. PP) „bardzo trudno”.

Na koniec najtrudniejsze pytanie. TOP3 w Ekstraklasie na koniec sezonu to…

Wow, to faktycznie trudne pytanie. Chciałbym powiedzieć, że znajdzie się tam Piast i będziemy ku temu dążyć. Trójki nie wytypuję, ale myślę, kwestia mistrzostwa Polski rozstrzygnie się między Lechem Poznań, a Pogonią Szczecin.

Uważasz, że komu na tę chwilę bliżej do tytułu?

Jedni i drudzy mają świetnych zawodników i bardzo dobrych trenerów. Kto będzie zwycięzcą? Nie mam pojęcia.

Wiem, że to trudne. Ekstraklasa jest nieprzewidywalna.

Pogoń od kilku sezonów jest blisko i może zasługuje na ten tytuł, ale jeśli spojrzymy na jakość zawodników w Poznaniu to chyba skłaniam się ku Lechowi. To bardzo trudne, ale jestem przekonany, że wszystko rozegra się między tą dwójką. A jak wygląda sytuacja we Wrocławiu? Tam chyba dzieje się coś złego?

Sześć meczów bez zwycięstwa. Wygląda na to, że posada trenera nie jest zbyt bezpieczna. Dodatkowo Śląsk czeka teraz mecz z Zagłębiem Lubin.

Derby! Szalenie ważny mecz. Bardzo dobrze wspominam czas spędzony we Wrocławiu, więc mam nadzieję, że Śląsk w końcu wyjdzie na prostą.

Rozmawiał Piotr Potępa

CZYTAJ WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

3 komentarze

Loading...