Reklama

Ekstraklasa na wychodnym. Jak wyglądało zgrupowanie w Turcji?

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

29 stycznia 2022, 14:23 • 13 min czytania 0 komentarzy

Tej zimy w Turcji polskich klubów było tak wiele, że więcej naliczyliśmy tam jedynie bezpańskich kotów, które wpadały nawet na ławkę rezerwowych podczas sparingów naszych zespołów. Przedstawiciele zagranicznych drużyn byli zaskoczeni, że niemal cała liga spotkała się w jednym miejscu. Belek i jego okolice na dwa tygodnie stały się rajem dla całego środowiska piłkarskiego. Jak obóz w Turcji wyglądał od kulis?

Ekstraklasa na wychodnym. Jak wyglądało zgrupowanie w Turcji?

Hotele, boiska i ogromne szklarnie lub baraki, w których rosną warzywa. Taki krajobraz towarzyszył nam przez ostatnie dwa tygodnie. Oczywiście nieco bardziej estetyczne walory też się zdarzały. Jeśli komuś się poszczęściło, miał pokój w hotelu z widokiem i na góry i na morze. Ale nie dla podziwiania wschodów słońca niemal cała Ekstraklasa ruszyła do Turcji. Kluby były zadowolone z warunków, jakie zastały na miejscu.

Kiedy przyjechaliśmy tu na wizytację parę miesięcy temu, boisko, na którym teraz stoimy, było w zasadzie polem, niczego tu nie było. Zapewniono nas, że za kilka miesięcy będziemy mieli doskonałą płytę, z której nikt przed nami nie będzie korzystał. No i zobacz, murawa jest idealna, wszystko się zgadza — mówi nam przedstawiciel Radomiaka, który w Turcji zimuje po raz pierwszy.

Ale pewnie nie ostatni, bo Belek przyciąga i przyzwyczaja.

Reklama

Turcja 2022. Jak wyglądało zgrupowanie klubów Ekstraklasy?

Jesteśmy na meczu Voluntari z Zagłębiem Lubin. Rozmawiamy z osobami związanymi z rumuńskim klubem, które mówią nam, że do Turcji latają od 20 lat. Może przesadzają, a może nie, bo kiedy wizytowaliśmy Szkendiję Tetowo, trener Bruno Akrapović powiedział, że pierwszy obóz w tym kraju zaliczył w 1991 roku, jeszcze jako zawodnik. Od tamtej pory Belek i okolice odwiedza regularnie. Każdy z kim rozmawiamy wymienia te same zalety. Atrakcyjni sparingpartnerzy i dobre warunki treningowe. Wiadomo, że zdarzają się problemy. Parę lat temu polskie kluby przeżyły tu potężne burze, które utrudniły treningi. Teraz przeszkody były dwie:

  • wiatr
  • śnieg

Wietrzna pogoda była największym utrapieniem każdego, kto wybrał się do Belek. Na trybunach można było nieźle zmarznąć, bo cień i wiatr skutecznie neutralizowały słoneczne, bezchmurne niebo. Na boisku trzeba było się z kolei nastawiać na to, że niektóre próby długich podań będą wyglądały tak, jakby zawodnicy zagrywali bumerang, bo piłka do nich wróci. Śnieg tak uciążliwy nie był, bo o ile wiatr dokazywał przez całe zgrupowanie, tak zima zawitała do Turcji na koniec zgrupowania. Ale swoje zrobiła: trzeba było przesuwać treningi i niektóre sparingi, ciężej było także wydostać się z kraju zgodnie z planem podróży. Odwoływane i opóźniane loty sprawiły, że na lotniskach utkwiło sporo osób z Polski. To samo dotyczyło podróży na obóz: parę godzin później niż zakładano w Antalyi wylądował Piast Gliwice, natomiast Lech Poznań miał bardzo nerwowy przylot, zaliczając nawet poderwanie samolotu, gdy ten był już niemal na pasie lotniska.

Takie drobnostki da się jednak przeżyć, zwłaszcza że zdarzają się i przyjemne niespodzianki. Raków Częstochowa miał zmieniać hotel w trakcie zgrupowania, jednak okazało się, że jeden z zespołów, który miał ulokować się w tym samym miejscu, zrezygnował z wyjazdu z powodu COVID-19. Częstochowianie mogli więc zostać “u siebie” na dłużej, w dodatku za lepszą cenę, dlatego przyjęli taką ofertę z zadowoleniem. Polskie kluby zwykle wybierały na przygotowania dobrze znane im miejsca, w których już w przeszłości spędzały zimę. Z kolei Górnik Zabrze skorzystał z koneksji Lukasa Podolskiego, który grał w Antalyasporze i w tych okolicach zna każdego, dzięki czemu załatwił zabrzanom topowy hotel na korzystnych warunkach. Inna hotelowa historia? Cracovia może się przewinąć się w jednym z odcinków tureckiego serialu. W ich obiekcie kręcono bowiem którąś z popularniejszych produkcji tamtejszej telewizji.

Lukas Podolski załatwił Górnikowi Zabrze królewskie warunki

Zdarzył się jednak i nieprzyjemny incydent, gdy jedna z drużyn „podsiadła” inną. Słyszymy, że pracownik wspomnianego klubu pytał ligowego rywala o to, który hotel wybiera, a kiedy dowiedział się, że koledzy po fachu zaraz zaczną załatwiać pobyt „tam, gdzie zawsze”, postanowił ich uprzedzić. Niektórym by to nie przeszkadzało, bo w tym samym hotelu zgrupowanie spędzały Piast Gliwice, Śląsk Wrocław i Zagłębie Lubin, ale nie w przypadku, o którym mówimy, bo tu do umowy wpisano klauzulę o tym, że ekstraklasowicz nie życzy sobie rodaków w tym samym hotelu.

Reklama

Polak Polakowi wilkiem? Może tak, a może po prostu tak działa wolny rynek.

Sparingi siłą Turcji. COVID problemem klubów

Ale rynek w czasach koronawirusa też jest specyficzny. Na obóz do Turcji wybrał się np. tylko jeden zespół ze Szwajcarii: FC Zurich. Prawdopodobnie zrobił to tylko dlatego, że dopiero kończy modernizację swojej bazy treningowej. W kraju mocno naciskano bowiem na to, żeby kluby piłkarskie odpuściły zagraniczne wojaże. Sprawa była na tyle zaawansowana, że jeden z zespołów — FC Basel — odwołał wyjazd będąc już na lotnisku. Problemy miały także drużyny z Kazachstanu, choć tu akurat powodem była sytuacja polityczna w kraju.

Hiszpania i Dubaj straciły bardzo dużo zespołów z powodów restrykcji COVID-owych. Przez COVID pewne spotkania były przekładane, czasu jest mało, liga rumuńska rusza szybciej. Craoiva musiała skrócić obóz o 10 dni. Honved Budapeszt odwołał obóz, bo wpadło im siedem pozytywnych wyników testów. To jest początek przygotowań, zawodnicy wracają z wakacji, robi się im testy i nagle okazuje się, że w drużynie jest kilka pozytywnych wyników, trzeba zmieniać plany — mówi nam Paweł Żurakowski, który zorganizował obóz dla Pogoni Szczecin, Rakowa Częstochowa i Wisły Kraków.

Te trzy zespoły łączą ciekawi sparingpartnerzy. Raków zagrał z grającą w pucharach Zorią Ługańsk czy mistrzem Gruzji: Dinamo Batumi. Pogoń i Wisła miały jeszcze mocniejszych rywali. – Wisła Kraków grała z mistrzem Bułgarii, mistrzem Azerbejdżanu i czwartym zespołem ligi czeskiej. 13. zespół w Ekstraklasie ma jednych z najlepszych sparingpartnerów w Ekstraklasie. Pogoń Szczecin grała z liderem ligi szwajcarskiej, Zorią Ługańsk, Rapidem Wiedeń, czyli z zespołami z fazy grupowej Ligi Europy. W Turcji można zagrać z mocnymi zespołami. Oczywiście to zależy też od tego, z kim chce się grać. Jedni wolą słabszych przeciwników, inni nie chcą grać kilku sparingów z drużynami z tego samego kraju — mówi Żurakowski.

MILAN BORJAN O KANADZIE, KORONIE I CRVENIE ZVEZDZIE [WYWIAD]

Uwagę na sparingpartnerów zwraca także Robert Stachura, który organizował obóz m.in. dla Radomiaka, Górnika Zabrze i Śląska Wrocław. Stachura przez lata działał na Cyprze i przyznaje, że warunki są tam porównywalne, jednak z racji tego, że Turcję wybiera coraz więcej zagranicznych zespołów, polskie kluby też preferują ten kraj. To w Belek i okolicach mają szansę na ciekawsze i lepsze sparingi. Nie ma także problemu z ewentualnymi zmianami w terminarzu meczów kontrolnych. Dla przykładu „Biała Gwiazda” miała grać nie z Łudogorcem, a z FC Zurich, jednak Szwajcarzy z powodu kontuzji zmienili plany. A skoro w miejsce lidera tamtejszej ekstraklasy wskoczył mistrz Bułgarii, to zmiana była w zasadzie bezbolesna. Dlatego podczas zgrupowania słyszeliśmy trochę szpilek i żartów z Legii Warszawa, która jako jedyna wybrała Dubaj. Opcję ekskluzywną, ale zdaniem wielu: kompletnie nieopłacalną. Warszawianie zagrali z Krasnodarem, Botewem Płowdiw czy łotewską Rigą FC. Tymczasem w Turcji stacjonowały takie ekipy, jak:

  • Crvena Zvezda Belgrad
  • Rubin Kazań
  • FK Aktobe

Więc bez problemu można było zorganizować równie ciekawe albo nawet lepsze mecze. Warto dodać, że w Belek natknęliśmy się także na akademie topowych klubów ze wschodu: Szachtara Donieck czy Zenita St. Petersburg. Pod koniec zgrupowania do Turcji zaczęli także zjeżdżać Rosjanie, nawet z drugiej czy trzeciej ligi. To oni mają najbardziej zwariowane przygotowania: na zgrupowaniach spędzają nawet miesiąc, z tym, że w międzyczasie zawodnicy dostają krótkie urlopy. W trakcie takich okienek wracają na chwilę do domów, żeby odpocząć.

Levy, Dwaliszwili i spółka, czyli starzy znajomi na tureckiej ziemi

O tym, jak wyglądają obozy rosyjskich zespołów opowiadał nam Marcel Liczka, czyli syn Wernera i zarazem jego były asystent. Od pewnego czasu Czech pracuje w FK Orenburg, który jest liderem drugiej ligi rosyjskiej. To jedna z wielu dobrze znanych nam postaci, które kiedyś kojarzyliśmy z polską piłką, a które teraz spotkaliśmy w Turcji. W hotelu, w którym stacjonowaliśmy zatrzymał się Stanislav Levy, były trener Śląska Wrocław. – Przyjechałem tu służbowo, z synem. Jestem skautem, prowadzimy obserwacje dla jednego z klubów — mówił nam Levy, gdy złapaliśmy go na chwilę na stołówce.

Kolejne przypadki? Rozmawiamy z piłkarzem Piasta Gliwice, a za naszymi plecami siedzi Władimer Dwaliszwili, czyli dyrektor sportowy Dinamo Batumi. Mistrzowie Gruzji zbierali dobre recenzje po meczach z polskimi drużynami, więc wydaje się, że były zawodnik Legii i Polonii wykonuje dobrą robotę. Podobne stanowisko, ale w NK Maribor, pełni Marko Suler. Słoweński klub dzielił hotel z Lechem Poznań, więc minęliśmy się z nim i jego ekipą. O Mariborze można powiedzieć, że ma najbardziej “polską” ofensywę ze wszystkich zagranicznych drużyn w Turcji, bo w ataku grają tam Ognjen Mudrinski i Rok Sirk. W Polsce pewnie wyśmialibyśmy kogoś, kto był odpowiedzialny za takie transfery, ale w Słowenii ten duet jest całkiem skuteczny. Mudrinski strzelił siedem bramek, Sirk ma dwa gole i dwie asysty.

Stanislav Levy podczas sparingu Radomiak - Hradec Kralove

W każdym razie lista piłkarzy, którzy grali w Polsce, a których spotkaliśmy w Turcji, jest znacznie dłuższa. Radomiak gra z Metalistem Charków, nieźle wygląda Wołodymyr Tanczyk. Nazwisko, które można skojarzyć i faktycznie: to były gracz Ruchu Chorzów, Górnika Łęczna czy Stomilu Olsztyn. Mecz oglądaliśmy w towarzystwie jednego z jego byłych klubowych kolegów. – Pamiętam go, był dziwny. Graliśmy razem przez pół roku, a on nie odezwał się ani słowem. Ale to naprawdę: ani słowem! – opowiada nasz towarzysz. Kto jeszcze poczuł się sentymentalnie, widząc 17 polskich ekip w jednym miejscu?

  • Marko Vesović (Karabach Agdam)
  • Spas Delew (Łudogorec Razgrad)
  • Milan Radin (Dinamo Batumi)
  • Milan Borjan (Crvena Zvezda Belgrad)
  • Ziga Skoflek (NS Mura)
  • Gabriel Iancu (Achmat Grozny)
  • Dmytro Chomczenowski (Zoria Ługańsk)
  • Gustavo Busatto (CSKA Sofia)
  • Karlo Muhar (CSKA Sofia)
  • Lukas Droppa (Voluntari)
  • Lubomir Tupta (Slovan Liberec)
  • Miroslav Stoch (Slovan Liberec)

A pewnie i tak o kimś zapomnieliśmy. Nic więc dziwnego, że częstym obrazkiem na meczach sparingowych były przywitania i rozmówki piłkarzy zagranicznych zespołów z ich kolegami po fachu z Polski.

DZIEWIĘTNASTY ZESPÓŁ EKSTRAKLASY. JAK WYGLĄDA ZGRUPOWANIE SĘDZIÓW W TURCJI?

Turcja: raj dla skautów i menedżerów

Jeszcze częstszym widokiem podczas sparingów byli jednak tajemniczy jegomoście z notesami i notatnikami. Obóz w Turcji jest bowiem rajem także dla agentów, skautów i analityków. Większość polskich zespołów nie odmawiała sobie możliwości podejrzenia ligowych rywali, ale nie tylko, bo przecież w drużynach, które rywalizowały z naszymi ekipami, są także obserwowani przez nich kiedyś lub obecnie piłkarze. Nie obejrzeliśmy wszystkich sparingów, jednak gdybyśmy mieli wymieniać delegacje, które spotykaliśmy na praktycznie każdym meczu, który wizytowaliśmy, to na tytuł pracusiów roku na pewno zasłużyliby przedstawiciele Wisły Kraków, Górnika Zabrze czy Rakowa Częstochowa, którzy meldowali się na trybunach zawsze i wszędzie. Nieco później zgrupowanie rozpoczął Górnik Łęczna, ale Veljko Nikitović także się nie obijał. Sporo spotkań obejrzeli również przedstawiciele Pogoni Szczecin, Lechii Gdańsk, Cracovii czy Lecha Poznań. W Belek natknęliśmy się nawet na pierwszoligowy akcent, bo zanim do Turcji dotarł ŁKS, na miejscu pracował już Krzysztof Przytuła.

To świetna opcja, można zobaczyć na żywo zawodników, których znaliśmy, albo zorientować się, czy nie znajdziemy gdzieś piłkarza o profilu, którego szukamy. Oczywiście to tylko sparingi, bierzemy to pod uwagę, jednak wstępne obserwacje zawsze można poczynić. Opisać profil, sporządzić pierwsze notatki, dodać na listę obserwowanych zawodników — tłumaczy nam Sławomir Rafałowicz, szef skautów Pogoni Szczecin.

W siódmym niebie byli rzecz jasna lokalni skauci i łowcy talentów. Niektórzy z nich jeździli z meczu na mecz, przez całe dnie. Po meczu Lecha Poznań przedstawiciel jednego z tureckich klubów chwalił poznańską młodzież. Co ciekawe, gdy zapytaliśmy go o wnioski z obserwacji, poza oczywistymi pochwałami pod adresem zawodników pokroju Jakuba Kamińskiego, wymienił on także Jakuba Antczaka, który dostał kilkanaście minut w końcówce spotkania. Turków na miejscu było sporo, ale trzeba było być ostrożnym i nie brać wszystkiego zbyt dosłownie. Kilka razy na trybunach spotkaliśmy osobę ubraną od góry do dołu w gadżety Trabzonsporu. Pytamy więc, kogo obserwuje.

– Haha, każdy mnie o to pyta! Ale ja nie pracuję dla Trabzonsporu.
– W takim razie dla kogo?
– Przyjacielu, masz mój numer. Na zdjęciu profilowym na WhatsAppie zobaczysz, kim jestem.

BARRY DOUGLAS O SWOJEJ KARIERZE. DLACZEGO NIE ZAGRAŁ W PREMIER LEAGUE? [WYWIAD]

Odpalamy więc komunikator, sprawdzamy i faktycznie: czarno na białym widać, że Rifat to turecki sędzia. Po prostu wpadał w odwiedziny do kolegów, a że akurat w kurtce Trabzonu — zbieg okoliczności. W każdym razie jeśli gdzieś traficie na informację, że ten klub obserwował polskiego zawodnika w Turcji, będzie całkiem prawdopodobne, że to “pobite gary”. Ale spokojnie, jacyś skauci jednak naszych zawodników oglądali. Włosi zwrócili uwagę na Mateusza Fornalczyka z Pogoni Szczecin, który wyróżniał się nie tylko fryzurą. Rosjanie przyjechali obejrzeć Karola Angielskiego, z tym że po meczu bardziej chwalili… jego klubowego kolegę Mauridesa, który przypadł do gustu także działaczom Metalista Charków. Na trybunach natknęliśmy się także na przedstawicieli Slavii Praga, jednak oni akurat chcieli przyjrzeć się trzem piłkarzom FC Zurich. Odnotowaliśmy także obserwacje “w drugą stronę”. Jednej z polskich drużyn bardzo spodobał się stoper zespołu rywali. Niewykluczone, że w najbliższej przyszłości, może w letnim oknie transferowym, ten zawodnik trafi do Polski, więc do tego tematu jeszcze wrócimy.

Arkadiusz Głowacki i Tomasz Pasieczny podczas sparingowego meczu w Turcji

A co z menedżerami? W Belek można było spotkać większość przedstawicieli polskich agencji. Czy w ich wizycie trzeba było doszukiwać się drugiego dna? – Taki wyjazd to dobra opcja, bo mamy wszystkich naszych podopiecznych w jednym miejscu. Normalnie, żeby spotkać się z piłkarzami, musimy jeździć od Gdańska po Lubin. A tutaj przylatujemy i mamy wszystkich maksymalnie godzinę drogi od hotelu, możemy z każdym porozmawiać – mówi nam Patryk Adamik z “Seven United”, którego złapaliśmy razem ze wspólnikami podczas rozmowy z Mateuszem Bartolewskim. Podobne zdanie usłyszeliśmy od przedstawicieli agencji FBG.

Agenci mogli także wykorzystać fakt, że w Belek zameldowali się ważni działacze ekstraklasowych klubów. Większość z nich oddelegowała do Turcji prezesów, właścicieli czy dyrektorów sportowych. Na miejscu dogrywane były więc transfery czy przedłużenia kontraktów. Reprezentowany przez “Seven United” Mateusz Cichocki właśnie podczas obozu w Turcji podpisał nową umowę z klubem. Kontrakt przedłużył także Serafin Szota z Wisły Kraków, więc widać, że nie był to stracony czas dla żadnej ze stron.

Nocne Słowaków rozmowy

Obozowe ekscesy? Tym razem albo ich zabrakło, albo zaangażowani w nie dobrze się kryli. Wypady integracyjne oczywiście się zdarzały, ale raczej za przyzwoleniem trenerów i trzymając się pewnej granicy. Choć z drugiej strony: może o potajemnych wypadach na imprezy usłyszymy dopiero za rok? Wszak gdy rozmawialiśmy z jednym z taksówkarzy, śmiał się, że po pewnym czasie zawsze chętnie opowiada o nocnych wypadach swoich klientów. I tak przytoczył nam historię o tym, jak dwóch Słowaków — jeden z nich nadal gra w polskiej lidze — podczas zgrupowania w Belek parę lat temu wykazało się nadludzką wytrzymałością. Tak przynajmniej zakładał, bo do klubów i barów woził ich praktycznie noc w noc, a ci i tak jakimś cudem przepracowali cały obóz i dawali radę wiosną w lidze.

Ale to norma, mój przyjacielu. Tu w Turcji też mam takich, którzy potrafią przylecieć do Belek na weekend. Jednego dnia gość śpi mi pijany w taksówce, wiozę go do hotelu w środku nocy. Tydzień później oglądam w telewizji, jak strzela gole dla Galatasaray. Niebywałe! – opowiada nam taksówkarz.

Wiadomo. Hasło „gaz robi gaz” wiecznie żywe.

WIĘCEJ O ZGRUPOWANIU W TURCJI:

fot. 400mm.pl

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Piłkarz Arsenalu wrócił na boisko po ośmiu miesiącach i strzelił pięknego gola [WIDEO]

Arek Dobruchowski
0
Piłkarz Arsenalu wrócił na boisko po ośmiu miesiącach i strzelił pięknego gola [WIDEO]
Piłka nożna

Startuje na prezesa związku, zapowiada ochronę sędziów, a sam więził ich w klubie

Szymon Piórek
1
Startuje na prezesa związku, zapowiada ochronę sędziów, a sam więził ich w klubie

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Cuda ogłaszają! W meczu Warty i Stali padł więcej niż jeden gol, popis dał Zrelak

Szymon Piórek
22
Cuda ogłaszają! W meczu Warty i Stali padł więcej niż jeden gol, popis dał Zrelak

Komentarze

0 komentarzy

Loading...