Reklama

News Weszło: Temat Szewczenki upadł. Zostali tylko trzej Polacy!

Maciej Wąsowski

Autor:Maciej Wąsowski

28 stycznia 2022, 09:08 • 9 min czytania 239 komentarzy

Andrij Szewczenko nie zostanie selekcjonerem reprezentacji Polski. Wszystko przez jego kontrakt z włoską Genoą, który jest ważny do 30 czerwca 2024 roku. Z tego tytułu ukraiński trener będzie pobierał, co miesiąc pensję w granicach 200 tys. euro. Wiemy kto stanął do finałowej rozgrywki o fotel selekcjonera reprezentacji Polski. Są w niej tylko polskie nazwiska!

News Weszło: Temat Szewczenki upadł. Zostali tylko trzej Polacy!

Ustaliliśmy i potwierdziliśmy, że szans na zatrudnienie Szewczenki już nie ma. W PZPN wiedzieli o tym od kilku dni. Ukrainiec nie chciał zrezygnować z 6 mln euro, które włoska Genoa CFC będzie musiała przesyłać na jego konto w comiesięcznych przelewach aż do końca czerwca 2024 roku. Pieniądze te Szewczenko ma zagwarantowane, a po odsunięciu od pierwszego zespołu Genoi (nastąpiło to 15 stycznia) nie musi też pracować. To daje „Szewie” finansowy komfort i spokój, z którego nie zdecydował się zrezygnować. Na pewno prezes PZPN Cezary Kulesza był w kontakcie ze zdobywcą Złotej Piłki France Football z 2004 roku. Szef naszego związku dowiedział się jednak, że zarówno 45-latek, jak i Genoa nie zerwą jednostronnie kontraktu, ani nie zrobią tego za porozumieniem stron. To ostatecznie zamyka temat zatrudnienia w polskiej kadrze byłego selekcjonera reprezentacji Ukrainy.

Co to oznacza w kontekście wyboru następcy Paulo Sousy? Okazuje się, że w finałowej rozgrywce przed ostatecznym wyborem zostali tylko Polacy.

Adam Nawałka z „pocałunkiem śmierci”

Wiemy, że w tej grupie jest Adam Nawałka, który już kilka dni temu doszedł do porozumienia w sprawie warunków swojej umowy. 64-latek czeka na decyzje prezesa Kuleszy. Ten jednak nie ma do jego kandydatury osobistego przekonania. Za trenerem, który już pracował z kadrą przemawia doświadczenie z poprzedniej kadencji (2013–2018), ćwierćfinał EURO 2016 i znajomość starszych zawodników reprezentacji. Na minus w jego kontekście działa m.in. słaby występ drużyny narodowej w finałach MŚ 2018 w Rosji, nieudana przygoda z Lechem Poznań (2018–2019) i chęć posiadania długiego kontraktu. Nawałka najchętniej związałby się z PZPN do finiszu eliminacji EURO 2024. Umowa do końca obecnego roku to dla niego absolutne minimum.

Reklama
adam-nawalka

Z siedziby związku przy Bitwy Warszawskiej dochodzą głosy, że najchętniej powierzyliby mu kadrę na baraże o mundial w Katarze. Jeżeli Biało-Czerwoni zakończyliby je awansem, to wówczas współpraca zostałaby przedłużona na kolejne miesiące. „Pocałunek śmierci” kandydaturze Nawałki sprzedał też były prezes PZPN Zbigniew Boniek, który na kanale YouTube „Prawda Futbolu” powiedział w rozmowie z Romanem Kołtoniem, że wybranie Nawałki byłoby powieleniem jego wyboru z 2013 roku. Niektórzy to bagatelizują, ale te słowa mają ponoć ambicjonalny wpływ na prezesa Kuleszę. Taka deklaracja poprzednika sprawia, że nowy szef związku chce dokonać swojego własnego suwerennego wyboru.

Jan Urban ze szlifem Beenhakkera

Drugim finałowym kandydatem jest Jan Urban. Pomysł z zatrudnieniem w roli selekcjonera trenera Górnika Zabrze forsuje od kilku tygodni Henryk Kula – wiceprezes PZPN ds. organizacyjno-finansowych i szef Śląskiego ZPN. Pewne jest, że Cezary Kulesza rozmawiał na ten temat ze szkoleniowcem zabrzan. Odbyło się to jeszcze przed wylotem głównego prezesa związku do Turcji, gdzie przebywał przez kilka ostatnich dni. Główną przeszkodą w projekcie „Urban selekcjonerem” wydawała się być jego umowa z Górnikiem (jest ważna do końca obecnego sezonu). Miasto jest większościowym udziałowcem klubu. Decydujące zdanie w kluczowych sprawach podejmuje więc przy Roosvelta prezydent Zabrza Małgorzata Mańka-Szulik. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że nie robiłaby ona większych problemów, gdyby PZPN zdecydował się ostatecznie zatrudnić 59-latka.

jan-urban

Urban ma za sobą piękną reprezentacyjną kartę w roli piłkarza. Z orzełkiem na piersi rozegrał 57 spotkań i strzelił 7 goli (1985–1991). Nigdy jednak nie pracował jako selekcjoner. Warto pamiętać, że ma za sobą kadrowy ślad, bo w trakcie EURO 2008 był jednym z asystentów Leo Beenhakkera. Jako jeden z nielicznych polskich trenerów pracował też za granicą. W Hiszpanii grał jeszcze jako zawodnik (Osasuna, Real Valladolid i Toledo), ale tam również stawiał pierwsze kroki szkoleniowe w juniorach i rezerwach klubu z Pampeluny (1999-2005). Zresztą w 2014 roku przejął pierwszy zespół Osasuny, grający wówczas w LaLiga 2 (drugi poziom rozgrywek), ale po 27 meczach (8 wygranych, 6 remisów i 13 porażek) został zwolniony. Później pracował jeszcze w Lechu Poznań i Śląsku Wrocław, ale poza Superpucharem z 2016 roku (zdobytym z Kolejorzem) nie sięgnął po żadne trofeum. Trzeba pamiętać, że wcześniej, bo w sezonie 2012/13 Urban zdobył z Legią Warszawa dublet (mistrzostwo i Puchar Polski), ale było to już prawie 10 lat temu. Ostatniej jesieni trener poprowadził Górnika i mimo początkowych problemów zajmuje dziś z zabrzanami siódme miejsce w Ekstraklasie. Ostatecznie nieźle wyszło mu wkomponowanie w zespół Lukasa Podolskiego i wprowadzenie młodych graczy. Urban ma też doświadczenie wyniesione z faz grupowych europejskich pucharów, jednak zarówno z Legią (zwycięstwo i pięć porażek w sezonie 2013/14), jak i Lechem (wygrana, remis i dwie porażki w 2015/16) nie poszło mu najlepiej. Wybór obecnego trenera zabrzańskiego klubu byłby mimo wszystko sporym zaskoczeniem. Jednak większym jest i tak trzeci finałowy kandydat.

Czesław Michniewicz, czyli znajomy z Jagi

O tym nazwisku mówiło się krótko i świeżo po odejściu do Flamengo Paulo Sousy. Teraz można stwierdzić, że jest to jednocześnie kandydatura „first i last minute”. Czesław Michniewicz, bo o nim mowa, szybko został skreślony w mediach z listy potencjalnych selekcjonerów. Okazuje się, że to był błąd, bo prezes Kulesza rozmawiał również z niedawnym trenerem Legii Warszawa w kontekście przejęcia przez niego kadry. Opcja Michniewicza szybko zniknęła z mediów z dwóch powodów. Pierwszym była jego nieudana przygoda w Jagiellonii Białystok. W sezonie 2011/12 poprowadził Dumę Podlasia w zaledwie 18 meczach (6 zwycięstw, 4 remisy i 8 porażek). Wówczas prezesem Jagi był dzisiejszy szef PZPN. Ponoć prezes Kulesza zwolnił wtedy Michniewicza zaocznie, przez telefon i to kilka dni przed świętami Bożego Narodzenia (zostało to ogłoszone po kilku dniach na konferencji z trenerem). Od tamtego momentu obaj podobno nie mieli ze sobą po drodze. Okazuje się, że to jednak dość powierzchowna opinia.

Reklama
czeslaw-michniewicz

Drugi argument obniżający selekcjonerskie szanse 51-latka dotyczy jego niejasnych kontaktów z Ryszardem F. Już dobrych kilka lat temu wrocławska prokuratura, badająca sprawę korupcji w polskiej piłce informowała, że Michniewicz sam się do niej zgłosił i składał zeznania. W ich trakcie wyszło, że 711 razy telefonował do „Fryzjera”. Nigdy jednak z tego powodu nie usłyszał zarzutów. Obaj panowie znali się z czasów Amiki Wronki. F. był tam jednym z działaczy, a Michniewicz przez lata pełnił rolę rezerwowego bramkarza wielkopolskiego klubu (1996–2001). We Wronkach zaczynał też pracę trenerską z tamtejszymi rezerwami. W 2017 roku Zbigniew Boniek nominował Michniewicza na selekcjonera kadry U-21 i wówczas część mediów wypominała obu niejasne kontakty trenera z „Fryzjerem”. Ostatecznie szkoleniowiec i tak przejął młodzieżówkę. Okres jego pracy w kadrze U-21 zakończył się sporym sukcesem, bo pierwszy raz od 1994 roku Polska awansowała na turniej finałowy w tej kategorii wiekowej po eliminacjach.

Zdobywał Moskwę i wygrywał baraż

W drodze na włoski turniej jego drużyna wygrała w barażach z Portugalią. Był to dwumecz. W listopadzie 2018 roku Biało-Czerwoni najpierw przegrali w Zabrzu 0:1, żeby w rewanżu niespodziewanie wygrać 3:1. W turnieju finałowym Młodzieżowego EURO 2019 kadra U-21 pokonała rówieśników z Belgii (3:2) i Włoch (1:0), ale po wysokiej porażce z Hiszpanią (0:5) odpadła z rozgrywek po fazie grupowej. Mimo to Michniewicz pozostał na stanowisku i w kolejnych eliminacjach poprowadził młodzieżówkę m.in. przeciwko Rosji. W Jekaterynburgu padł remis 2:2, a w Łodzi lepsi byli nasi reprezentanci, wygrywając 1:0. Tamte eliminacje nie dały jednak awansu na turniej finałowy. W międzyczasie szkoleniowiec zaczął pracę w Legii Warszawa (we wrześniu i październiku 2020 roku łączył obie funkcje), z którą w poprzednim sezonie sięgnął po mistrzostwo Polski.

Jak wszyscy pamiętamy latem wprowadził zespół z Łazienkowskiej do fazy grupowej Ligi Europy. Legioniści fatalnie grali jednak w lidze i 25 października Michniewicz został odsunięty od pierwszej drużyny. Nadal z warszawskim klubem łączy go kontrakt (do 30 czerwca 2022), który należałoby rozwiązać, gdyby miał zostać selekcjonerem. Raczej nie byłoby z tym problemu, bo władzom Legii na pewno nie uśmiecha się wysyłać pensji trenerowi, z którym klub już nie współpracuje, a ten znajduje się na liście płac. Szkoleniowiec urodzony na białoruskiej Brzozówce całkiem niedawno zdobył… Moskwę. W 1. kolejce fazy grupowej Ligi Europy stołeczna drużyna niespodziewanie pokonała Spartaka 1:0. To dobry prognostyk przed barażem w Moskwie (24 marca), jeżeli to on miałby prowadzić kadrę. Michniewicz od lat uchodzi za trenera-zadaniowca, który świetnie potrafi ustawić swój zespół na konkretny mecz. Najlepiej udowodnił to w reprezentacji młodzieżowej. Najpierw w barażach o Młodzieżowe EURO z Portugalią, a później w finałach tej imprezy w 2019 roku (wygrane z Belgią i Włochami). Ma więc jako jedyny kandydat doświadczenie barażowe (i to zwycięskie). Cieniem na jego opcji kładą się jednak fatalne wyniki Legii z Ekstraklasy. Są też one efektem wewnętrznych tarć w klubie i problemów w komunikacji na linii prezes Dariusz Mioduski – trener – i były już dyrektor sportowy Radosław Kucharski. Pod koniec roku szeroko rozpisywały się o tym media. Należy też pamiętać, że przy okazji pracy w młodzieżówce prowadził młodsze pokolenie dzisiejszych pierwszych reprezentantów. W jego U-21 grali w różnych momentach: Jan Bednarek, Tymoteusz Puchacz, Robert Gumny, Przemysław Płacheta, Sebastian Szymański, Kamil Jóźwiak, Jakub Moder, Karol Świderski, Adam Buksa, Krystian Bielik, Kamil Piątkowski czy Jakub Kamiński.

cezary-kulesza i zbigniew-boniek

Wybór w zupełnie innym stylu

Jak więc widać żaden ze szkoleniowców z finałowej trójki nie jest kandydatem idealnym. Każdy z nich ma swoje plusy i minusy. Prezes Cezary Kulesza ma twardy orzech do zgryzienia, jeżeli chodzi o ostateczny wybór. Niektóre osoby z jego otoczenia twierdzą, że już go dokonał, ale z nikim nie dzieli się swoją decyzją. Nowemu szefowi PZPN trzeba oddać, że selekcji na stanowisko selekcjonera dokonywał w zupełnie innym stylu niż jego poprzednik. Zbigniew Boniek decyzję podejmował w zasadzie całkowicie sam. Z nikim nie dzielił się swoimi przemyśleniami. Nie rozmawiał też z tak wieloma kandydatami. Wybory Adama Nawałki, Jerzego Brzęczka i Paulo Sousy były całkowicie autorskie. Efekty były różne. Jeżeli wierzyć w głosy ludzi z otoczenia prezesa Kuleszy, to ten rozmawiał z wieloma trenerami. Wysłuchiwał ich pomysłów na prowadzenie reprezentacji i zastawiał się nad właściwym wyborem. Miał kontaktować z większością kandydatów, których nazwiska przedostały się do mediów. Nie ograniczał się również tylko do polskiego podwórka, o czym świadczą informacje o negocjacjach z Fabio Cannavaro, Marcelem Kollerem czy Andrijem Szewczenką. Zapewne dlatego wakat na stanowisku selekcjonera będzie trwał do najbliższego poniedziałku aż 33 dni, licząc od 29 grudnia, kiedy rozstano się oficjalnie z Sousą. Niedawna możliwość zatrudnienia Claudio Ranieriego też była rozważana. 70-letni Włoch lub jego przedstawiciele zgłosili się jednak zbyt późno.

W najbliższy poniedziałek o godz. 14.00 w sali konferencyjnej Stadionu PGE Narodowego w Warszawie, jako selekcjoner ponownie zostanie zaprezentowany Polak. Wybór ma być „dość zaskakujący”, biorąc pod uwagę, co działo się w ostatnich tygodniach.

MACIEJ WĄSOWSKI

WIĘCEJ O REPREZENTACJI POLSKI

Fot. Newspix, 400mm.pl, FotoPyk

Rocznik 1987. Urodził się tego samego dnia, co Alessandro Del Piero tylko 13 lat później. Zaczynał w tygodniku „Linia Otwocka”, gdzie wnikliwie opisywał m.in. drugoligowe losy OKS Start Otwock pod rządami Dariusza Dźwigały. Od lutego 2011 roku do grudnia 2021 pracował w „Przeglądzie Sportowym”, gdzie zajmował się głównie polską piłką ligową. Lubi pogrzebać przy kontrowersjach sędziowskich, jak również przy sprawach proceduralnych i związkowych. Fan spotkań niższych klas rozgrywkowych, gdzie kibicuje warszawskiemu PKS Radość (obecnie liga okręgowa). Absolwent XXV LO im. Józefa Wybickiego w Warszawie i Wyższej Szkoły Dziennikarskiej im. Melchiora Wańkowicza.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

239 komentarzy

Loading...