Reklama

PRASA. Mroczek: Niech dadzą 10 milionów za Grosickiego, wtedy się zastanowimy

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

19 stycznia 2022, 07:42 • 8 min czytania 10 komentarzy

Jarosław Mroczek krótko ucina spekulacje o odejściu Kamila Grosickiego do Lorient. Czy dziś poznamy nowego selekcjonera? Według Sportu – może, według Przeglądu Sportowego – nie. Co poza tym dziś w prasie? Wywiad z Karlstroemem, pat w sprawie Emrelego i piąty stoper w Piaście Gliwice.

PRASA. Mroczek: Niech dadzą 10 milionów za Grosickiego, wtedy się zastanowimy

„SPORT”

Dziś decyzja w sprawie Nawałki? Być może. PZPN rozważa też wcielenie Jerzego Dudka i Łukasza Piszczka do sztabu reprezentacji.

Kwiatkowski nie potwierdził, w rozmowie ze „Sportowym wieczorem”, że dzisiaj Nawałka zostanie przedstawiony jako nowy selekcjoner reprezentacji, choć to właśnie dziś odbędzie się posiedzenie zarządu, na którym ma zostać zatwierdzone nazwisko opiekuna naszej drużyny narodowej. – Mam nadzieję, że w tym tygodniu nazwisko selekcjonera zostanie podane do publicznej wiadomości. Myślę, że poczekamy na decyzję prezesa Kuleszy jeszcze kilkadziesiąt godzin – mówił w poniedziałek. Pojawiły się również doniesienia, że członkiem sztabu szkoleniowego Nawałki zostanie Łukasz Piszczek, który rozmawiał już z Adamem Nawałką. – Łukasz nie ma papierów trenerskich, ale swoim doświadczeniem, wiedzą i osobowością może nam coś dać. Myślę, że ten pomysł podoba się wam dziennikarzom, kibicom i przede wszystkim, przyszłemu selekcjonerowi – powiedział Kwiatkowski. Wczoraj, pojawiły się też doniesienia, że inny z były świetnych zawodników ma znaleźć się w sztabie szkoleniowym reprezentacji. Chodzi o Jerzego Dudka. Przypomnijmy, że trenerem bramkarzy zostanie Jarosław Tkocz, który stale współpracuje z Nawałką. A Dudek, były bramkarz Liverpoolu czy Realu Madryt, miałby mu pomagać. Kto jeszcze znajdzie się w sztabie szkoleniowym, jeżeli potwierdzą się wszelkie doniesienia o nominacji dla Nawałki? Ci sami ludzie, którzy pracowali już z jego reprezentacją. Czyli Bogdan Zając, Remigiusz Rzepka i Bartłomiej Spałek.

Piast dopiął transfer Constantina Reinera. Po co gliwiczanom jeszcze jeden stoper? Być może Piast chciał po prostu skorzystać z okazji.

Reklama

O Constantina Reinera zapytaliśmy Otto Rosenauera, komentatora i reportera Sky Sport Austria, mocno interesującego się drużyną SV Ried. Reiner właśnie z tego klubu trafił na Okrzei. – Ten sezon był jego drugim w austriackiej Bundeslidze i uważam, że zrobił spore postępy. Wciąż ma jednak rezerwy i elementy do poprawy. Myślę, że to dobrze, iż trafił do polskiej ligi, gdzie jego warunki fizyczne mogą się naprawdę przydać – mówi red. Rosenauer. Jakim typem piłkarza pod względem umiejętności i charakteru jest Reiner? Nasz austriacki rozmówca nie ukrywa, że to raczej nie typ lidera, a piłkarz, który może być znaczącym uzupełnieniem. – Moim zdaniem to obrońca, który potrzebuje silnego charakterologicznie partnera w tej formacji. Doświadczonego i wprowadzającego spokój. Constantin może grać w ustawieniu z dwójką lub trójką środkowych defensorów. Jak na swój wzrost, czyli prawie dwa metry, jest bardzo szybki i zwinny. Gra głową to spory atut, czyli przy stałych fragmentach daje trenerowi większe możliwości – mówi korespondent Sky Sport Austria. W Piaście będzie więc mógł liczyć na dośrodkowania m.in. najlepszego asystenta Damiana Kądziora, a stałe fragmenty gry to mocna broń gliwiczan. Z kolei u boku Czerwińskiego może czuć się pewniej na boisku.

Pat w rozmowach Emreliego z Legią. Azer chce odejść, Legia za darmo go nie puści. A w tle jeszcze prawnicy piłkarza próbują wykasować sam klub.

Jak wiadomo z drużyną nie ma w Emiratach Mahira Emrelego. Napastnik z Azerbejdżanu wciąż trzyma się tego, że chce opuścić Legię wskutek wydarzeń, które miały miejsce w grudniu – czyli pamiętnego wtargnięcia chuliganów do klubowego autokaru, co poskutkowało pobiciem m.in. właśnie 24-latka. Sprawa jednak ciągnie się i ciągnie, a jej końca na razie nie widać. Lista zespołów zainteresowanych Emrelim wcale nie jest krótka, a wymienia się m.in. Dinamo Zagrzeb, Schalke, czołowe kluby węgierskie bądź drużyny z Turcji. – Skądinąd wiem, że agenci przedstawiają sytuację w taki sposób, że Mahir jest wolnym zawodnikiem, co jest absolutną nieprawdą. Emreli jest graczem Legii. Toczy się postępowanie wyjaśniające i uważam, że mamy w nim potężne argumenty przemawiające na naszą korzyść. Osoby reprezentujące Mahira próbują pewnie oferować go jako wolnego zawodnika i może z tego wynika to zainteresowanie. Bo jeżeli mówimy o zainteresowanych klubach, to żadne oferty za Emrelego nie wpłynęły – skomentował tę sprawę w rozmowie z TVP Sport dyrektor sportowy Legii, Jacek Zieliński.

„PRZEGLĄD SPORTOWY”

Dzisiaj raczej PZPN nie ogłosi nowego trenera. W południe zbiera się zarząd, ale w związku chcą podejść do tego bardzo skrupulatnie.

Reklama

Zarząd PZPN o godzinie 12 zbiera się w hotelu Regent w Warszawie (tym samym, w którym Kulesza spotkał się z Nawałką). W plan obrad nie wpisano punktu dotyczącego nowego selekcjonera, jednak jak słyszymy w PZPN, zgromadzeni zostaną zapoznani z obecną sytuacją. Czy oznacza to, że poznają nazwisko nowego selekcjonera? Zależy to od tego, czy wszystkie dokumenty zostaną podpisane, a te z obu stron są doprecyzowywane, prawnicy wymieniają się kolejnymi wersjami, proces trwa. Historia z Paulo Sousą sprawiła, że związek chce mieć wszystkie kwestie starannie uregulowane. Dyskusja dotyczy w dużej mierze zabezpieczeń kontraktu niż samych stawek. PZPN forsuje pomysł, by podpisać umowę ważną do końca 2023 z opcją przedłużenia, jeśli Biało-Czerwoni awansują do mistrzostw Europy w 2024 roku, ale z zastrzeżeniem, że kontrakt będzie mógł zostać rozwiązany (mógł, nie musiał), jeżeli Polska spadnie z najwyższej grupy w Lidze Narodów. I oczywiście jeśli nie awansuje do mundialu w Katarze. Na łamach „Przeglądu Sportowego” prezes Cezary Kulesza tłumaczył, że przegrane baraże nie musiałyby automatycznie oznaczać pożegnania z trenerem, ważny byłby też styl, wysokość ewentualnej porażki. Pojawia się również inna opcja: kontrakt do końca 2022 roku, niezależnie od wyników. I w grudniu rozmowa dotycząca przyszłości. Rozmowy trwają. Jak słyszymy: nie tylko z Nawałką. Mało prawdopodobny jest scenariusz, w którym nowy selekcjoner zostaje dziś zaprezentowany, by od razu odbyła się ofi cjalna konferencja prasowa z jego udziałem.

Krasnodar sprawdzi formę Legii. Vuković narzekać nie może, bo zespół omijają kontuzje i zachorowania. Ale transfery dopiero mają być po powrocie z obozu.

Przeciwko Krasnodarowi trener Vuković powinien wystawić skład najsilniejszy z możliwych. Bo i rywal jest silny. Po meczu z Botewem szkoleniowiec przyznał, że wiosną jego zespół będzie grał w systemie z trójką obrońców. – Jeżeli nie zdarzy się nic nieprzyjemnego, to będziemy się skłaniali ku takiemu ustawieniu. Zdecydowaliśmy się na taką formację, obserwując profil naszych zawodników i oceniając ich sposób grania. System może być modyfi kowany w zależności od przeciwnika – stwierdził trener Vuković. We czwartek legionistów czeka sparing z uzbeckim Olympikiem Taszkient, a dwa dni później będą już w domach. Potem czekają ich treningi w Książenicach. 28 stycznia rozegrają mecz kontrolny z I-ligowym GKS Tychy, a próbą generalną przed startem ekstraklasy (4 lutego spotkanie z KGHM Zagłębiem w Lubinie) będzie mecz z Radomiakiem (29 stycznia w LTC). Na kolejnych, po Patryku Sokołowskim (wychowanek Legii pozyskany z Piasta za darmo) oraz Macieju Rosołku (powrót z wypożyczenia do Gdynia), nowych graczy trener Vuković może liczyć po powrocie z Dubaju.

Jesper Karlstroem opowiada o swoich problemach z przeszłości podczas gry w Szwecji. Mówi tez o współpracy z Petterem Anderssonem, który zmienił jego mentalność na boisku. 

W międzyczasie rozpoczął pan współpracę z Petterem Anderssonem, w przeszłości piłkarzem m.in. Hammarby IF, FC Groningen czy FC Midtjylland, co okazało się punktem zwrotnym.

To dzięki mojemu poprzedniemu menedżerowi. Powiedziałem mu, że nie potrafię wykorzystać potencjału, który mam i chciałbym coś z tym zrobić. Mogłem być świetny na treningu, ale w meczu to nie wychodziło. Jakby był jeden Jesper na treningu, a w spotkaniach o punkty drugi. Dlatego agent skontaktował mnie z Petterem i zaczęła następować powolna poprawa. W sumie musiał się ze mną męczyć kilka miesięcy, przy czym już na początku stwierdził, że nie powinienem oczekiwać szybkich efektów.

W jaki sposób panu pomógł?

Zmieniła się moja mentalność. Rozmowa z kimś innym daje ci inną perspektywę. To nie było tak, że siedziałem codziennie z książkami i się uczyłem. Rozmawialiśmy, stopniowo budowaliśmy zaufanie i krok po kroku kierowałem myśli na inne tory. Otworzyłem umysł na nowe rzeczy i koniec końców zyskałem zupełnie nowe nastawienie. W głowie tkwi wielka siła, wszystko od niej zależy.

Pamięta pan przełomowy moment współpracy z Anderssonem?

Po jednym z meczów, w którym zagrałem słabo, byłem zły i miałem dużo negatywnych myśli. Chwyciłem za telefon, zadzwoniłem do Pettera i powiedziałem mu, że co, jeśli będę grał całe życie w Szwecji? Że przecież w takiej sytuacji zawiódłbym sam siebie.

Jaka była reakcja Anderssona?

Zapytał, czy faktycznie stałoby się coś strasznego. Czy mam świadomość, że całe mnóstwo ludzi chciałoby być na moim miejscu i grać zawodowo w piłkę nożną? To trochę otworzyło mi oczy. Zrozumiałem, że ma rację i zacząłem myśleć w inny sposób.

„SUPER EXPRESS”

Pogoń nie zamierza sprzedawać Kamila Grosickiego do Lorient. Prezes Mroczek mówi, że Grosicki może odejść, ale za 10 milionów euro.

Mateusz Borek z Kanału Sportowego poinformował, że Lorient szykuje następną propozycję finansową, znacznie korzystniejszą. Francuzi mieliby zapłacić za skrzydłowego Pogoni 500 tys. euro oraz dopłacić kolejne 300 tys. w przypadku utrzymania w lidze. Aktualnie Morszczuki (przydomek klubu) pływają prawie po dnie, bo zajmują 18. miejsce. Co Pogoń na taką ofertę finansową? – Nie ma takiego tematu – mówi „Super Expressowi” prezes Jarosław Mroczek (66 l.), a po chwili dodaje: – Nie ma tematu i nie zmieni tego kolejna oferta, gdyby taka miała wpłynąć. Niech zaproponują 10 mln euro, to wówczas może się zastanowimy.

Słowa o 10 mln brzmią żartobliwie, bo wiadomo, że nikt nie zapłaci za 33-letniego Grosickiego takiej kwoty, ale Mroczek ucina tymi słowami i wysokością kwoty wszelkie spekulacje o możliwości sprzedaży skrzydłowego Pogoni zimą. Sprowadzał „Grosika” w sierpniu, oferując bardzo wysoki kontrakt (nieoficjalnie 200 tys. zł miesięcznie), po to, żeby walczyć o mistrzostwo.

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

10 komentarzy

Loading...