Reklama

„Gwiazdy chcą się zapisać w historii. Większość nie wyobraża sobie nie przyjechać na PNA”

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

08 stycznia 2022, 09:04 • 9 min czytania 3 komentarze

To jest największa sportowa impreza w Afryce. Ranga jest olbrzymia. Widać to po motywacji największych gwiazd afrykańskiej piłki z Salahem czy Mane na czele. Okej, jest grupa, która z różnych powodów nie przyjechała, ale większość nie wyobraża sobie, żeby nie reprezentować swojego kraju i nie zapisać się w historii swojego kraju. Weźmy za przykład Lewandowskiego. O nim mówi się, że jego osiągnięcia klubowe są wielkie, bo są, ale też chciałby zaznaczyć coś z kadrą. I taki Mane chce być mistrzem Afryki, Salah również. Dlatego gwiazdy nie zważając na organizacyjne przygody, przyjeżdżają na turniej – mówi Michał Zichlarz, twórca AfrykaGola.pl, z którym porozmawialiśmy o Pucharze Narodów Afryki. Zapraszamy!

Dobrze, że w ogóle możemy rozmawiać o tym turnieju, bo był zagrożony.

Czarne chmury wisiały nad Pucharem Narodów Afryki nie tylko z powodu pandemii koronawirusa. Ten turniej w Kamerunie miał się odbyć w 2019 roku, ale z powodu opóźnień – gospodarze nie dotrzymywali terminów – CAF zdecydowała, że turniej zrobią Egipcjanie, a Kamerun dostanie więcej czasu. Zawody były planowane na 2021, chciano grać w czerwcu i lipcu, żeby nie kolidować z europejskimi ligami, natomiast gospodarze stwierdzili: w Kamerunie to jest niemożliwe. Nie przy tej pogodzie. Dlatego turniej został przeniesiony na początek 2021 roku. Ale styczeń-luty to znowu pandemia, trzeba było zmienić datę na początek 2022. Pojawił się omikron. Były duże obawy klubów angielskich, wielu piłkarzy stamtąd jedzie grać, co z nimi będzie? Ostatecznie wszystko udało się dopiąć to do końca i daj Boże, żeby tego dziewiątego stycznia te mecze się rozpoczęły, a turniej potoczył się sprawnie do szóstego lutego.

„Gwiazdy chcą się zapisać w historii. Większość nie wyobraża sobie nie przyjechać na PNA”

Twoim zdaniem prestiż PNA rośnie czy spada?

To jest dyskusja z europejskiego punktu widzenia. Nawet w grudniu słyszało się różne głosy, Juergen Klopp powiedział o jedno zdanie za dużo [nazwał PNA „małym turniejem” – red.], został zaatakowany, że nie powinien deprecjonować tych rozgrywek. Ja byłem na trzech turniejach, choć już dawno, ale z doświadczenia mogę powiedzieć, że te zawody budzą w Afryce olbrzymie emocje. To jest impreza rozgrywana od 1957 roku, czyli zaczęli tam grać szybciej niż my mistrzostwa Europy. Wracając do twojego pytania – to jest największa sportowa impreza w Afryce. Ranga jest olbrzymia. Widać to po motywacji największych gwiazd afrykańskiej piłki z Salahem czy Mane na czele. Okej, jest grupa, która z różnych powodów nie przyjechała, ale większość nie wyobraża sobie, żeby nie reprezentować swojego kraju i nie zapisać się w historii swojego kraju. Weźmy za przykład Lewandowskiego. O nim mówi się, że jego osiągnięcia klubowe są wielkie, bo są, ale też chciałby zaznaczyć coś z kadrą. I taki Mane chce być mistrzem Afryki, Salah również. Dlatego gwiazdy nie zważając na organizacyjne przygody, przyjeżdżają na turniej.

Ostatecznie Kamerun jest gotowy na organizację?

Pod koniec grudnia była wizytacja dygnitarzy CAF-u. Pofatygował się osobiście Patrice Motsepe, od zeszłego roku szef afrykańskiej federacji. Pamiętam, że jak byłem w Ghanie na Pucharze Narodów Afryki, to jak dotykało się pewnych miejsc, farba zostawała na ręce, było świeżo malowane. W przypadku Kamerunu może być podobnie. Wszystko wyjdzie w praniu. Zawsze są jakieś niedociągnięcia, tym bardziej teraz, gdy grają 24 zespoły po raz drugi w historii. To jest duże wyzwanie i przedsięwzięcie. Wierzę, że będzie w porządku.

Tak jak dla nas Euro było szansą na rozwój nie tylko pod względem stadionów, ale dróg, hotelów i tak dalej, to czy tak samo jest w Afryce?

Dobre i trudne pytanie. Żeby zorganizować turniej dla 16 zespołów, wystarczyły cztery stadiony. Teraz tych obiektów musi być więcej, bo sześć. One muszą spełniać określone normy, jakoś się prezentować. Jak turniej był w Ghanie, to dwa z czterech obiektów budowali Chińczycy na ostatnią chwilę. Kamerun te stadiony ma, one stoją, więc to siłą rzeczy nakręci infrastrukturę. Wróciłbym do nowego szefa CAF-u. On jest właścicielem Mamelodi Sundowns, więc siedzi w tej piłce od wielu lat. I on, przez względu na kiepską infrastrukturę, nie pozwolił niektórym reprezentacjom na grę eliminacji mistrzostw świata u siebie. Gro z tych biedniejszych ekip musiało rozgrywać spotkania u siebie na wyjeździe – w Maroku, RPA. Dlatego nacisk na infrastrukturę jest szansą dla krajów.

Reklama

Mówisz o poszerzonym turnieju, ale mamy jednak tylko dwóch debiutantów. Gambia i Komory.

Raczej nie spodziewałbym się cudów w ich wykonaniu. Już sam awans to olbrzymi sukces. Jak już ktoś miałby znaczyć więcej, to Gambijczycy. Byli w grupie eliminacji z DR Konga i Angolą. Awansowali. Wielu piłkarzy stamtąd gra w europejskich ligach. Szkoda, że do szerokiej kadry nie załapał się Alasana Manneh z Górnika, wyróżniający się piłkarz w naszej lidze. Nie znalazł uznania ani on, ani Yaw Yeboah. A te kadry są przecież poszerzone do 28 nazwisk. Jedyny nasz „polonik” to Jorginho z Wisły Płock.

Ten sukces Gambii i Komor tym bardziej budzi uznanie, bo nie pojechały inne, większe marki.

Nie ma RPA, które zostało wyeliminowane przez Sudan. Mistrza z 2012, Zambii. Silnej reprezentacji, która w marcu zagra w barażach o mundial – DR Konga. Nie ma Angoli. Nie ma ćwierćfinalisty ostatniego PNA – Madagaskaru.

Faworytem jest Algieria?

Oni przyjeżdżają jeszcze mocniejsi niż byli dwa lata temu. Są tak mocni, że nie przegrywają niczego, żadnego spotkania. Są niepokonani od października 2018. To są 33 spotkania bez porażki, zdobyli w tym czasie mistrzostwo kontynentu i awansowali do barażów o mundial. Poza tym dodajmy – niektórzy liczą, że kadra jest niepokonana nie w 33 spotkaniach, a w 39. Te sześć spotkań to FIFA Arab Cup. To była jednak kadra prowadzona przez Bougherrę, ale faktycznie kilku piłkarzy z pierwszej drużyny pojechało na ten turniej. Gdyby tak liczyć, to mają przecież rekord świata, zostawiając w tyle Włochów. Są naprawdę mocni, mają gwiazdy i stabilizację. Djamel Belmadi to poukładał. Dla mnie to kandydat numer jeden do zwycięstwa, ale pretendentów jest więcej.

To kto dalej – Senegal, Tunezja?

Wynotowałem sobie, kogo wymieniłbym w pierwszym rzucie najsilniejszych kadr. Algieria, Senegal, Maroko. Maroko jest prowadzone przez Vahid Halilhodzicia, który zresztą prowadził Algierię i jest ostatnim trenerem, który wyszedł z zespołem z Afryki do fazy pucharowej na mundialu.

Świetny mecz z Niemcami.

Tak, niewiele brakowało, żeby wyeliminowali późniejszych mistrzów świata w 1/8. Gdyby nie Neuer, różnie mogło być. W każdym razie – Maroko ma świetną ekipę. Senegal, to też dobry skład, ale z kolei ma piętno. Mane i spółka zdają sobie sprawę, że to jest jedyna wielka ekipa z tych afrykańskich, która nie zdobyła PNA. Dwa lata temu przegrali w finale, byłem też przy tym jak trener Kasperczaka miał z nimi walczyć o mistrzostwo w 2008 roku w Ghanie. Nie udało się. Ale teraz, cóż, zobaczymy.

Okej, to mamy twoje TOP 3.

Dalej – Egipcjanie i Kamerun. Wiadomo, że na tych turniejach ściany pomagają, a konkretnie sędziowie. Trzeci rzut to z kolei Nigeria, Tunezja, Mali. Malijczycy w 2019 roku dobrze pokazali się na młodzieżowych mistrzostwach świata w Polsce i teraz korzystają z tej generacji. Też Ghana może zajść wysoko. Mamy więc dziewięć reprezentacji, które będą się liczyć, a są tylko cztery miejsca w półfinale. Dla każdej z nich jego brak będzie porażką.

Reklama

Nie wymieniłeś Wybrzeża Kości Słoniowej i trudno się dziwić, ta kadra ma swój kryzys.

Mają Hallera, on z przodu na pewno może pomóc. Ale nie wymieniłem ich dlatego, bo patrzyłem przez pryzmat wyników w eliminacjach PNA na wiosnę i mundialu na jesień. Słonie przegrały rywalizację z Kamerunem o mundial. To jest kadra, która może namieszać, ale nie spodziewam się, żeby dotrzymali kroku najlepszym.

Maja gorszą generacją? Bo kiedyś, wiadomo, Drogba, bracia Toure…

Tak. Dzisiejsi piłkarze nie są tak dobrzy jak ci, których wymieniłeś. Oni jak jeździli kilkanaście lat temu na turnieje PNA, to byli żelaznymi faworytami. Ale jednak udało się im wygrać dopiero w 2015 roku. Teraz mają gorszą generację, więc nie sądzę, że będą wojować.

A jak jest z Ghaną? Bo ją wymieniłeś dopiero na końcu w gronie pretendentów.

Dalej są bracia Ayew u sterów tej ekipy, przede wszystkim Andre, natomiast to pokazuje ich słabość, bo to nie są najmłodsi zawodnicy. Niedawno rozmawiałem z Yeboahem na ten temat. On powiedział:

– Słuchaj, to nie jest tak, że mamy złą generację. Mamy duży potencjał, piłkarze grają w dobrych klubach. Stać nas na wiele.

Natomiast zobacz – Ghana walkę o baraż z RPA wygrała rzutem na taśmę. 1:0. Nie po karnym z kapelusza, bo nawet nie da się powiedzieć, co ten sędzia zagwizdał. RPA chciała powtórzenia tego meczu, ale nie było zgody. Dlatego mimo wszystko nie do końca zgodzę się z Yeboahem, ta generacja jest trochę gorsza i będzie im ciężko.

Z kolei w reprezentacjach drugiego szeregu gdzie możemy poszukać niespodzianki?

Na poprzednim turnieju był to Madagaskar, fajnie się go obserwowało. Polot, ofensywa. 2015 – Gwinea Równikowa i półfinał, ale to inna historia, bo sędziowie ich ciągnęli za uszy. 2013 – Burkina Faso była w finale i przegrała z Nigerią. 2012 – Zambia zaskoczyła i wygrała. Teraz zastanawiam się nad niespodzianką i wydaje mi się, że nie znajdziemy takiego zespołu. To pokazał listopad i eliminacje do mistrzostw świata. Wśród 10 barażowych reprezentacji grają dokładnie te ekipy, które wymieniliśmy wśród faworytów. Brakuje tylko DR Konga. Nie znajdę więc kadry, która powalczy z tuzami. Uważam, że będzie to turniej faworytów.

Twoim zdaniem o Egipcie można mówić Salah i koledzy?

Byłoby to niesprawiedliwe. Salah w ostatnim czasie nie strzale bramek w kadrze. Oni w grupie byli w stanie zremisować z Komorami 0:0. Ale ostatecznie to nie jest tak, że to jest Salah i nic więcej. Poza tym mają świetnego selekcjonera, Carlosa Queiroza.

No właśnie – część kadr korzysta z europejskich szkoleniowców, ale są kadry, które wychowały własnych szkoleniowców.

Policzyłem, że dziewięć reprezentacji jest prowadzonych przez europejskich szkoleniowców, więc jest tendencja do stawiania na krajowych trenerów. Kiedyś na szesnaście reprezentacji trzynaście było prowadzonych przez zagranicznych szkoleniowców. Teraz to idzie w drugą stronę. Jest na przykład Norman Mapeza, który prowadzi Zimbabwe. On przyjechał do Polski w 1993 roku, wypatrzył go Wiesław Grabowski, wysłał do Sokoła Pniewy. Mapeza grał świetnie i rok później za niespełna dwa miliony euro kupił go Galatasaray. To był pierwszy piłkarz z Afryki, który tak dobrze pokazał się w Polsce.

Skąd odwrócenie trendu?

Myślę, że po części wynika to z presji wewnątrzkrajowych. Lepiej się widzi szkoleniowca miejscowego. Obserwujemy to choćby po naszym przykładzie i całym zamieszaniu z Sousą. Federacje afrykańskie wolą spoglądać w kierunku swoich trenerów niż innych, tym bardziej że tamtym trzeba płacić krocie. Z drugiej strony dźwięczą mi w uszach słowa Samsona Siasia, który doprowadził Nigerię do medalowego miejsca na Igrzyskach Olimpijskich. Mówił: – Niestety jest tak, że nasi szkoleniowcy są pomiatania i nieszanowani.

Może w ostatnim czasie się coś zmienia?

No dobra, to na koniec, ostatecznie. Kto wygra PNA?

Stawiam na Algierię.

Czytaj także:


Fot. Newspix

 

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

3 komentarze

Loading...