Reklama

Latem trafili do czołowych hiszpańskich klubów. W nowym roku muszą wbić wyższy bieg

Paweł Ożóg

Autor:Paweł Ożóg

01 stycznia 2022, 12:59 • 6 min czytania 7 komentarzy

Letnie transfery w poważnych ligach z reguły przeprowadzone są z większym rozmachem niż zimowe. Wielu prezesów uważa, że jeśli klub bierze kogoś zimą, to znaczy, że nie przepracowano odpowiednio letniej przerwy i trzeba ratować sytuację. Przygotowaliśmy dla was listę czterech ofensywnych graczy, którzy latem zasilili czołowe hiszpańskie kluby i należy oczekiwać, że po nowym roku wbiją wyższy bieg. Zauważycie pewną hierarchię. Pierwszy z wymienionych musi wbić kilka biegów. Piłkarz znajdujący się na końcu listy tylko jeden.

Latem trafili do czołowych hiszpańskich klubów. W nowym roku muszą wbić wyższy bieg

Alexander Sorloth

Norweg dołączył do Realu Sociedad na zasadzie wypożyczenia z RB Lipsk. W Bundeslidze zawiódł, ale zanim do niej trafił, strzelał hurtowo w lidze tureckiej. Obiecujące występy w Trabzonsporze wzbudziły również pokusę podjęcia ryzyka przez klub z Kraju Basków. Na ten moment się nie opłaciło.

Jak nic się nie zmieni w grze Norwega, to losy napastników, którym średnio poszło w Lipsku, będzie można podzielić na dwie kategorie. Schicki i Sorlothy. Pierwsi w innych klubach strzelają regularnie, drugim czegoś brakuje. Sorloth jest na dobrej drodze do zdobycia potrójnej korony w byciu niewypałem w ligach TOP5 – liga angielska (Crystal Palace), liga niemiecka i teraz liga hiszpańska.

Nie jest tak, że Sorloth jest totalną pokraką. Pomimo bycia klocem jest dość szybki i ma potężne uderzenie. Gorzej jest ze zwrotnością i szybkością podejmowania decyzji. Niestety topowe ligi tego nie wybaczają. W Turcji, Danii lub Norwegii uchodziło mu to płazem. W Hiszpanii poprzeczka jest zawieszona znacznie wyżej. Niektórzy zaczynają wątpić, czy do niej doskoczy.

Pytanie, czy on w ogóle pasuje do zespołu Imanola Alguacila. W wielu spotkaniach wyglądał jak monster truck przemieszczający się między wąskimi uliczkami. Gdy ma przed sobą mnóstwo wolnej przestrzeni potrafi zrobić z niej użytek, ale w klubach z topowych lig wymaga się coraz więcej i napastnik musi być bardziej uniwersalny.

Reklama

Czy w nowym roku się przełamie? Nie można go skreślać, ale przespał okres, w którym Alexander Isak był bez formy, ale mimo wszystko do pewnego momentu Realowi Sociedad szło całkiem nieźle. Wówczas należało pokazać wszystkim, że jest się kozakiem. Jeden dobry mecz w lidze (Atletico) to jednak trochę mało.

https://twitter.com/EuropaLeague/status/1470801004501377024

Boulaye Dia

O transferze Senegalczyka do Villarrealu nie mówiło się dużo, ale klub z Estadio Ceramica wydał na tego zawodnika aż 12 milionów euro. Zanim przeniósł się do ligi hiszpańskiej regularnie grał w Ligue 1 i zbierał dobre noty. W poprzednim sezonie 25-latek zdobył 14 bramek w tych rozgrywkach i liczono, że w Hiszpanii wykona kolejny krok do przodu.

Obserwatorzy francuskiej piłki zgodnie uważali, że w przypadku tego napastnika hossa dopiero się zaczyna. Nie da się ukryć, że jest szybki, silny i nieprzewidywalny, ma mocne uderzenia, ale wśród wielu zalet znajdziemy też dwie duże wady. Jest podatny na kontuzje i nie zawsze radzi sobie z presją. W listopadzie hiszpańscy dziennikarze przemycali informacje, że piłkarz Villarrealu mocno rozpamiętuje niepowodzenia. Ponoć nie jest to nowość w przypadku tego zawodnika.

Początek w Villarrealu miał obiecujący — asysta w Superpucharze Europy przeciwko Chelsea Londyn, ale potem coś się zacięło. Zaliczył mnóstwo występów, w których brakowało konkretów. Z tego też powodu nie strzelał i nie asystował z częstotliwością, której oczekiwano. Poprawił nieco swoje statystyki w ostatnim meczu w 2021 przeciwko Deportivo Alaves, którym zdobył dwie bramki, zaliczył asystę i ogólnie spisał się bardzo dobrze. Jednak do tego momentu w lidze miał tylko gola i dwie asysty.

Reklama

Trochę mało jak na gościa, który miał nawiązać do występów Carla Toko-Ekambiego. Przed Dią trudne miesiące. Villarreal musi gonić czołówkę. Dziesiąta pozycja w lidze to ujma na honorze Unaia Emery’ego, który będzie potrzebował bramek Senegalczyka, by klub z Estadio de la Ceramica w przyszłym sezonie znów zagrał w europejskich pucharach. A Dia za moment rozpocznie Puchar Narodów Afryki, więc ciężko powiedzieć kiedy i w jakiej dyspozycji wróci.

Rafa Mir

Ten przypadek jest nieco inny. Mir częściej trafia do bramki od dwóch pierwszych dżentelmenów, ale po transferze do Sevilli na pierwszy plan wyszły jego braki. Słabo gra tyłem do bramki i miewa problemy z odczytywaniem intencji partnerów w ataku pozycyjnym. Można było oczekiwać, że szybciej wdroży skuteczny plan naprawczy, ale tak nie jest. Zastanawia zwłaszcza problem z grą tyłem do bramki. Spójrzcie na Hiszpana, kawał silnego byka, a mimo to w kontakcie z przeciwnikiem się gubi.

Gdybym był Lopeteguim zastosowałbym manewr Franciszka Smudy. Na treningach oddelegowałbym odpowiednika Manuela Arboledy (Diego Carlosa) do krycia odpowiednika Roberta Lewandowskiego (Rafę Mira). Mir lubi ścigać się z obrońcami — w tym czuje się wyśmienicie. Jest idealnym partnerem dla środkowego pomocnika, który lubi puścić podanie prostopadłe i dać się wybiegać napastnikowi. W Huesce często zagrywano mu piłki za plecy obrońców. Wówczas rzucało się w oczy, że jest bardzo szybki i potrafi uderzyć z trudnej pozycji. W Sevilli musi już grać nieco inaczej i odnaleźć się w nowej rzeczywistości.

Czy braki Rafy Mira są nie do nadrobienia? A gdzie tam! Gdy zdrowie na to pozwalało pierwszym wyborem Lopeteguiego był Youssef En-Nesyri. Marokańczyk przez lata był wyśmiewany i uważany za skrajnie nieskutecznego piłkarza. W Sevilli zrobiono z niego snajpera, za którego latem pojawiały się oferty w okolicach 40 milionów euro. Jak z Marokańczyka zrobiono kozaka, to z Mira tym bardziej można. Nie bez powodu Pacheta porównywał go do Erlinga Haalanda. Ma w sobie to coś, tylko musi się nadal rozwijać.

Memphis Depay

Transfer z cyklu — kurtyna w dół. Zawyżone oczekiwania w stosunku do tego gracza wynikały w dużym stopniu z wyobrażeń. Holender jest dobry, błyskotliwy, ale myślano, że będzie w stanie grać za trzech i sam pociągnie projekt, który od kilku lat się sypie. Wydaje mi się, że wielu sądziło, że Holender jest szybszy i bardziej przebojowy. Coś na wzór Arnaut Danjumy z Villarrealu, ale Holendrzy dość mocno się od siebie różnią. Depay jest bardziej zaawansowany technicznie i bardziej efektowny.

W wielu spotkaniach obnażono braki Memphisa Depaya w grze tyłem do bramki (Rafa Mir właśnie wyciąga rękę do kolegi z hiszpańskich boisk). Jako że często bywał osamotniony, łatwo go było wyłączyć z gry. Trenerzy drużyn przeciwnych oddelegowywali obrońców do indywidualnego krycia Holendra i kończyli w ten sposób bal, który się nawet na dobrze nie zaczął. Depay wygoniony z dala od bramki, pozbawiony możliwości oddania strzału i wejścia w drybling staje się piłkarzem dość przeciętnym.

Według mnie będzie dużym beneficjentem przyjścia Ferrana Torresa do FC Barcelony. To dla Holendra wielka szansa na pokazanie światu, że nie jest z nim tak źle jak już niektórzy wieszczą — a wieszczą, że za moment może być powtórka z Manchesteru United. Powinien zyskać nieco swobody, mieć momenty, w których uwaga widzów skupi się również na innych. Holender średnio zdobywa bramkę, w co drugim meczu. Oczywiście w jego dorobku bramkowym znajdują się również trzy ligowe bramki z rzutów karnych, ale to mu niczego nie ujmuje. Depay może strzelać i asystować częściej, ale jest to raczej kwestia wbicia jednego biegu.

CZYTAJ TAKŻE:

Fot. Newspix

Redakcyjny defensywny pomocnik z ofensywnym zacięciem. Dziennikarski rzemieślnik, hobbysta bez parcia na szkło. Pochodzi z Gdańska, ale od dziecka kibicuje Sevilli. Dzięki temu nie boi się łączyć Ekstraklasy z ligą hiszpańską. Chłonie mecze jak gąbka i futbolowi zawdzięcza znajomość geografii. Kiedyś kolekcjonował autografy sportowców i słuchał do poduchy hymnu Ligi Mistrzów. Teraz już tylko magazynuje sportowe ciekawostki. Jego orężem jest wyszukiwanie niebanalnych historii i przekładanie ich na teksty sylwetkowe. Nie zamyka się na futbol. W wolnym czasie śledzi Formułę 1 i wyścigi długodystansowe. Wierny fan Roberta Kubicy, zwolennik silników V8 i sympatyk wyścigu 24h Le Mans. Marzy o tym, żeby w przyszłości zobaczyć z bliska Grand Prix Monako.

Rozwiń

Najnowsze

Polecane

Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Szymon Szczepanik
2
Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Hiszpania

Anglia

Media: Fermin Lopez znalazł się na celowniku Aston Villi

Piotr Rzepecki
1
Media: Fermin Lopez znalazł się na celowniku Aston Villi

Komentarze

7 komentarzy

Loading...