Reklama

Czarna rozpacz. Legia bez stylu wylatuje z pucharów

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

09 grudnia 2021, 21:00 • 3 min czytania 102 komentarzy

Czy Spartak Moskwa był dzisiaj do ogrania? Oczywiście, że tak. To drużyna z problemami, która przyjechała osłabiona, bez takiej jakości z przodu jak choćby Napoli, a w tyłach naciskana – potrafiąca się pogubić. Żeby ograć Rosjan, trzeba być drużyną po prostu przyzwoitą. Niestety Legia nawet do przyzwoitości ma cholernie daleko.

Czarna rozpacz. Legia bez stylu wylatuje z pucharów

LEGIA WARSZAWA – SPARTAK MOSKWA. PREZENT OD NAWROCKIEGO

To jest też pewna miara kryzysu Wojskowych – mecz o wszystko, o kolejne miliony, który rozstrzyga bramka-prezent. Nawrocki mógł zrobić z piłką wiele rzeczy. Przyjąć i odegrać, przyjąć i wypierdzielić, wypałować bez przyjęcia, zagrać bezpiecznie na aut. Niestety zdecydował się na najgorsze, z pierwszej chciał zagrać do Boruca i to mu nie wyszło, futbolówka leciała zbyt wolno, więc przejął ją Bakayev. Hop, Wieteska nawinięty, uderzenie po długim rogu i Boruc nie miał nic do powiedzenia.

0:1, z którego Legia się już nie podniosła.

Ale nie dlatego, co już sygnalizowaliśmy, bo Spartak miał tak wiele jakości. Nie, po prostu Legia to dziś drużyna skrajnie beznadziejna, złożona z piłkarzy wyjątkowo przeciętnych. Trudno powiedzieć na kim mieliśmy dzisiaj opierać swoje nadzieje. Na najszybszym piłkarzu w Europie, Kastratim? Wolne żarty, może i jest szybki (ale nie tak szybki jak chciałby pan Darek marzyciel), ale jednocześnie surowy technicznie. Dziś pokazał zęba tylko wtedy, gdy popchnął Dżykiję za linią boczną. Wielki charakter.

Reklama

Emreli? Odcięty od podań, bezradny, niewidoczny. Jak Spartak poradził sobie z nim, to właściwie w tyłach nie miał nic innego do roboty. Luquinhas? Może od czasu do czasu pobawić się na boiskach Ekstraklasy, ale Liga Europy to zdecydowanie inny poziom i obecnie dla niego za wysoki. Ze dwie-trzy dobre piłki rzucił Josue, ale żeby to wszystko miało sens, on musiałby podać, dobiec do tego zagrania sam, potem dać asystę i jeszcze najlepiej samemu strzelić. No trochę bez sensu.

ANALIZA PROBLEMÓW MAHIRA EMRELEGO

LEGIA WARSZAWA – SPARTAK MOSKWA. BARDZO NUDNA KOPANINA

Mieliśmy w tym meczu wszystko, za co nietrudno krytykować Legię w tym sezonie. Brak pomysłu, bo gospodarze najchętniej grali do skrzydła i wrzucali w pole karne, ale Emreli był pacyfikowany przez stoperów. Po drugie – kuriozalne kontry. Oni znów to zrobili. Wychodzi Slisz, reszta się niespecjalnie kwapi do ataku, więc pomocnik zagrywa do Josue, a ten przewraca się na piłce. No i przejęli Rosjanie…

Cholernie męczące było to wszystko do oglądania. Spartak poza strzeloną bramką może raz w sensowniejszy sposób zatrudnił Boruca, poza tym pilnował wyniku. Miał do tego pełne prawo – nie dość, że trafił mu się słaby rywal, to jeszcze taki, który podarował gola. Legia co jakiś czas chciała iść do przodu, ale ten wspomniany brak pomysłu i jakości był po prostu przygniatający. W efekcie zobaczyliśmy nieekskluzywną kopaninę w spacerowym tempie.

No i okej, w końcówce trochę się zadziało. Legia miała przecież rzut karny, ale cholera, nawet tego nie potrafiła wykorzystać! Pekhart był kopnięty w polu karnym, sędzia długo się zastanawiał, VAR-ował, ale w końcu wskazał na wapno. Czech sam uderzył, natomiast tak źle, tak fatalnie, że bramkarz nawet nie musiał robić kroku, żeby to odbić.

Dramat.

Reklama

Wcześniej Pekhart obił główką obramowanie bramki, ale znów: to był już efekt ataków rozpaczy, żeby chociaż w końcu zremisować, a nie – jak zwykle – przegrać. Ktoś podbił, trochę zamieszania, było blisko raz-dwa, ale właśnie – mówimy w dużej mierze o przypadku. Niestety nawet przypadek nie pomógł w tym, by Legia strzeliła gola koniec końców dość przeciętnej drużynie.

Natomiast jest to dla Legii idealne pożegnanie. Nie dlatego, że ładne, absolutnie nie – dlatego, że smutne, brzydkie i ponure. A taka obecnie jest ta drużyna, więc wpisała się we własną narrację bez pudła.

LEGIA WARSZAWA – SPARTAK MOSKWA 0:1 (0:1)

Bakayev 17′

Czytaj więcej:

Fot. FotoPyk

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

102 komentarzy

Loading...