Robert Lewandowski i jego wygasający wkrótce kontrakt z Bayernem Monachium to temat, który od dłuższego czasu „grzeje” wszystkie niemieckie media. Choć Polak mógłby odejść za darmo dopiero w 2023 roku, Bawarczycy nie chcą czekać i spróbują do tego nie dopuścić. Problemem jest jednak agent zawodnika – Pini Zahavi.
Tematem umowy Lewandowskiego tym razem zajął się „Abendzeitung”. Dowiadujemy się dzięki temu, że Bayern:
- nie zamierza sięgać po Erlinga Haalanda
- chce przedłużyć kontrakt Polaka do 2025 roku
– Bayern „zaleca się” do Lewandowskiego. Wie, że przekonanie go do przedłużenia umowy wymaga dobrej dyplomacji – piszą niemieccy dziennikarze, nawiązując do ostatniej eskapady Bawarczyków na galę „Złotej Piłki”. Klub z Monachium wiedział, że RL9 nie zgarnie głównej nagrody, ale zapewnił mu „obstawę” złożoną z oficjeli, która miała dać jasny sygnał: Robert, dla nas jesteś najlepszy.
Problemem jest jednak nie tyle przekonanie Lewandowskiego, ile jego agenta. Pini Zahavi usłyszał ostatnio kilka niemiłych słów od szefów Bayernu. Uli Hoeness nazwał go nawet „chciwą piranią”. Chodziło o to, że Zahavi jest także przedstawicielem Davida Alaby, który niedawno odszedł z Monachium za darmo i trafił do Realu Madryt.
Zahavi żyje więc w niezbyt dobrych relacjach z Bayernem, co może się odbić na negocjacjach z Lewandowskim. Z drugiej strony rezygnacja z Haalanda ma być sygnałem, że klub wierzy w Polaka i chce, żeby ten jeszcze przez parę lat bił rekordy w barwach „Die Roten”.
CZYTAJ TAKŻE:
- Robert Lewandowski, czyli nowy Mr Champions League
- Lewandowski w Lidze Mistrzów – polowanie na kolejne rekordy
- Polak drugim piłkarzem w XXI wieku z +70 golami w roku na koncie?
fot. Newspix