Jesse Marsch nie poradził sobie jako trener RB Lipsk, co przyjęto ze sporym rozczarowaniem po jego bardzo dobrych wynikach w RB Salzburg. Okazuje się, że amerykański trener już po zatrudnieniu w Niemczech zaczął się zastanawiać, czy na pewno znalazł się we właściwym miejscu.

– To nie był idealny wybór. Sztab szkoleniowy przystąpił do sezonu z dobrym nastawieniem, ze świetnym składem, mieliśmy za sobą udane okno transferowe. Mieliśmy przekonanie, że wszystko idzie tak, jak powinno – mówi niemieckim mediom dyrektor generalny klubu Oliver Mintzlaff.
Mimo że drużyna pod wodzą Marscha od początku potrafiła czasami wysoko wygrywać, szkoleniowiec szybko stracił początkowy entuzjazm. – Przychodził do nas po meczach z FC Koeln i VfL Bochum, mówiąc, że nie wie, czy jest właściwym trenerem dla tego zespołu i czy jego filozofia gry pasuje do tego fantastycznego składu. Teoria a praktyka to zupełnie różne rzeczy. Gdybyśmy wiedzieli, że tak to się potoczy, nie zatrudnilibyśmy tego go. Drużyna nie była w pełni gotowa do realizacji jego strategii – podkreślił Mintzlaff.
Marsch odszedł po porażce z Unionem Berlin, która była trzecim z rzędu niepowodzeniem „Byków” w Bundeslidze. Łącznie w dwudziestu jeden meczach Amerykanin odniósł osiem zwycięstw, cztery razy zremisował i dziewięć razy przegrał.
CZYTAJ TAKŻE:
Fot. Newspix
Tego co, jestem pierwszy.