Reklama

Stoch i długo, długo nic. Nieudana inauguracja polskich skoczków

redakcja

Autor:redakcja

20 listopada 2021, 18:36 • 4 min czytania 11 komentarzy

Przedsezonowe przewidywania się sprawdziły. W pierwszym konkursie Pucharu Świata w Niżnym Tagile najlepsza okazała się trójka faworytów – Ryoyu Kobayashi, Halvor Egner Granerud oraz Karl Geiger. Natomiast nasze nadzieje, na to, że Kubacki czy Żyła jednak pokażą się z lepszej strony niż w kwalifikacjach, okazały się złudne. Mamy jednak jeden powód do zadowolenia – Kamil Stoch w drugiej serii awansował o piętnaście pozycji i zakończył rywalizację na piątym miejscu. Szkoda, że poza tym nic więcej nas nie ucieszyło. 

Stoch i długo, długo nic. Nieudana inauguracja polskich skoczków

Ile mogliśmy wyciągnąć z piątkowego skakania? Z jednej strony postawa Stocha, to w jakim stylu i z jaką przewagą wygrał kwalifikacje, musiała nastrajać pozytywnie. Z drugiej – mówiliśmy o naprawdę nietypowej rywalizacji. Bo przecież Stefan Kraft, który okazał się najlepszy w drugim treningu, do konkursu nawet nie awansował. Tak, warunki jednak trochę namieszały.

Nie dało się też nie zwrócić uwagi na wyniki pozostałych Polaków. Bo poza Kamilem – nikt się w żaden sposób nie wyróżnił. Chyba że negatywnie. Klemens Murańka, o którym znowu słyszeliśmy, że jest w dobrej formie, przepustki na sobotę nie wywalczył (a dziś dowiedział się w dodatku o pozytywnym wyniku testu na koronawirusa). Piotra Żyłę oraz Dawida Kubackiego podobny los nie spotkał, ale cóż, ta dwójka nie dała sygnału, że będzie od początku sezonu walczyć o miejsca na podium.

No tylko właśnie – nie dało się wykluczyć, że sobota pokaże kompletnie inny obraz. Dlatego inauguracja sezonu w Pucharze Świata w Niżnym Tagile interesowała nas szczególnie.

Rzadko bywało gorzej

Na pierwsze skoki Polaków musieliśmy trochę poczekać, ale zanim do nich doszło, oglądaliśmy sporo efektownych prób. Wszystko przez wiatr pod narty. Niektórzy mieli mocniejszy, niektórzy słabszy, ale generalnie – żaden skoczek nie miał prawa czuć się pokrzywdzonym. Również Jakub Wolny. Ten jednak zaprezentował się bardzo słabo – 105 metrów nie mogło mu zapewnić awansu do drugiej serii.

Reklama

Jeszcze gorzej wypadł Andrzej Stękała – on nawet nie doleciał do setnego metra (96 m), a po wyjściu z progu miał wyraźne problemy. Mogliśmy zatem powiedzieć – ci, którzy nie zachwycali w poprzednich seriach na rosyjskiej skoczni, nie zachwycili również w tej najważniejszej. Ale niestety – nie najlepiej wypadł też Stoch (20. miejsce), awansu do trzydziestki nie wywalczył Żyła. Im akurat nie dopisywały warunki, ale, cóż, liczyliśmy na więcej.

Jako jedyny w naszej kadrze radę dał Kubacki – choć 125 metrów nie okazało się wystarczające, żeby nawiązać walkę z najlepszymi. A kim byli oni? Bez niespodzianek, trzech przedsezonowych faworytów zajmowało trzy pierwsze miejsca. Halvor Egner Granerud, Karl Geiger, Ryoyu Kobayashi – tak wyglądała kolejność.

Polski mistrz pokazał klasę. Ale tylko jeden

Czego mogliśmy oczekiwać od drugiej serii? Może dwóch Polaków w pierwszej dziesiątce. Oczywiście jeśli Stoch odpaliłby taką petardę jak w kwalifikacjach. I faktycznie to zrobił. Choć odległość (125 metrów) nie sprawiła, że spadliśmy z krzesła, tak w warunkach, które panowały, trudno było odlecieć. Dlatego Kamil wspinał się w klasyfikacji, mijając kolejnych rywali. Spadli za niego – między innymi – Kubacki (tylko 115 metrów), Yukiya Sato czy Markus Eisenbichler. Z Polakiem poradził sobie dopiero niespodziewany bohater dzisiejszych zawodów, 25-letni Naoki Nakamura. On skoczył 128.5 metrów.

W międzyczasie przekonaliśmy się, jak decydujące w Niżnym Tagiłu potrafią być warunki. Dostało się choćby Danielowi Huberowi czy Janowi Hoerlowi, którzy ledwo przekroczyli setny metr. Wracając do Nakamury – on pozycji lidera długo nie okupował. Bo wyprzedził go, a jakże, Ryoyu Kobayashi. A także dwójka wspomnianych wcześniej asów. Najmocniejszy w tej grupie okazał się jednak Karl Geiger – Niemiec skoczył najdalej (133 metry). Drugi był Japończyk, a na trzecią pozycję spadł najlepszy skoczek poprzedniego sezonu – Halvor Egner Granerud – który też potwierdził jednak wysoką formę.

Co możemy z tego wyciągnąć?

Sobotni konkurs potwierdził poniekąd to, co zobaczyliśmy w kwalifikacjach. Co prawda tak dobrze nie było, ale Stoch znowu okazał się zdecydowanie najlepszym z Polaków. A reszta? Cóż, jedna próba Kubackiego mogła się podobać, druga niekoniecznie. Żyła, Wolny oraz Stękała mają natomiast sporo do poprawy. Albo przynajmniej tak się wydaje. Okazję do odkucia się otrzymają już jutro, kiedy odbędzie się kolejny konkurs indywidualny w ramach Pucharu Świata. Liczymy na to, że otrzymamy więcej powodów do radości, choć trzeba przyznać – również w kontekście całego sezonu – że trójka Geiger, Granerud oraz Kobayashi faktycznie jest mocna.

Reklama

Fot. Newspix.pl

Najnowsze

Ekstraklasa

Kibice Radomiaka przywitali piłkarzy po przegranych derbach. „Mamy dość”

Szymon Janczyk
1
Kibice Radomiaka przywitali piłkarzy po przegranych derbach. „Mamy dość”
1 liga

Comeback Wisły Kraków! Z 0:2 na 3:2 ze Zniczem Pruszków

Bartosz Lodko
4
Comeback Wisły Kraków! Z 0:2 na 3:2 ze Zniczem Pruszków
Anglia

Kluby z niższych lig sprzeciwiają się zmianom w FA Cup

Bartosz Lodko
4
Kluby z niższych lig sprzeciwiają się zmianom w FA Cup

Inne sporty

Polecane

Zniszczoł: Nie widzę swojego limitu, chcę być najlepszy na świecie [WYWIAD]

Szymon Szczepanik
9
Zniszczoł: Nie widzę swojego limitu, chcę być najlepszy na świecie [WYWIAD]

Komentarze

11 komentarzy

Loading...