Reklama

Kądzior: – Cały czas szedłem do góry, aż dostałem gonga. To był dla mnie szok

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

20 listopada 2021, 08:17 • 7 min czytania 7 komentarzy

– Przez rok nie grałem, a wcześniej cały czas szedłem do góry. Dostałem gonga i był to dla mnie szok. Zdecydowałem się więc na powrót do Polski, ale nie przeżywałem, czy będę hitem transferowym, czy nie. Skupiałem się na powrocie do formy. A też jestem na tyle pewny siebie, że wiedziałem, że prędzej czy później mogę temu Piastowi pomóc i dawać dużo – mówi Damian Kądzior, który coraz lepiej odnajduje się w Ekstraklasie po powrocie do niej. Zapraszamy na rozmowę z pomocnikiem Piasta, który może być dziś kluczowy, jeśli gliwiczanie chcą wywieźć punkty z Poznania.

Jak oceniasz swój powrót do Ekstraklasy?

Coraz lepiej. U trenera Fornalika często jest tak, że nie wprowadza on zbyt szybko nowych zawodników i na swój początek musiałem poczekać. Przez pierwsze sześć kolejek wchodziłem z ławki. Pierwsza przerwa reprezentacyjna to był dla mnie czas, by się przygotować, bo tego okresu mi wcześniej brakowało – w Eibarze go nie miałem, potem w Analyi też zimą nie było przerwy między rozgrywkami. Po tym okresie reprezentacyjnym zacząłem grać, pojawiają się liczby, ale nie jestem zadowolony na 100 procent. Przede wszystkim, jeśli chodzi o wyniki drużynowe – zdarzały się mecze, kiedy mieliśmy niby pewne wyniki, a traciliśmy punkty. Jak po strzale Piaseckiego przewrotką, czy z Zagłębiem albo Jagiellonią. Zamiast pięciu-sześciu punktów więcej mamy tyle, ile widać. Z kolei ostatni mecz z Wartą był słabszy w naszym wykonaniu i w moim też. Sam od siebie więcej wymagam, ale myślę, że teraz będę mógł dać Piastowi więcej. Mam nadzieję, że będę w jak najkrótszym czasie pełnoprawnym liderem, a my będziemy piąć się w tabeli.

Kądzior: – Cały czas szedłem do góry, aż dostałem gonga. To był dla mnie szok

Był już taki moment, że irytowało cię wolne wchodzenie do zespołu?

Liczyłem się z tym. Choć nie grałem za dużo w Ekstraklasie, to wyrobiłem sobie trochę nazwisko, ale czułem, że nie jestem gotowy. Jestem świadomym zawodnikiem i wiedziałem, że po roku grania mam braki. Nabijałem jakieś mecze w Hiszpanii czy Turcji, ale to były symboliczne minuty, szczególnie jak było wiadomo, że nie zostanę w Antalyi. Potem latem brakowało mi treningów, trwały rozmowy, musiałem jechać do Eibaru, w piłce to wszystko zawsze trochę trwa. Nie byłem więc gotowy fizycznie – rok bez grania robi swoje, nie czułem się sam ze sobą za dobrze. I piłkarsko, i fizycznie.

Czyli Fornalik robił dobrze.

Wyszło doświadczenie trenera we wprowadzaniu zawodników. Cały czas rozmawialiśmy i jak rosłem na treningu, to dostawałem więcej czasu w spotkaniach. Najpierw 10 minut, potem 15. Następnie dłuższa zmiana ze Śląskiem i Górnikiem, po asyście w obu meczach. Trener wiedział, że może mi dać więcej minut. Nie zamartwiałem się tą sytuacją, czułem, że mogę dojść do siebie i będę tutaj grał.

Ale na pewno czułeś presję – byłeś hitem transferowym, a kibice musieli poczekać na pierwsze bramki.

Dostawałem wiadomości od kibiców, że liczą na mnie. To była pozytywna presja. Odszedł Kuba Świerczok i jasne, to jest inna pozycja, ale on dawał w bramki, a ja też miałem w głowie, że chciałbym je dawać jak najszybciej. Natomiast piłka to jest proces. Nawet po meczu reprezentacji z Węgrami widać, że pewne rzeczy trudno jest przeskoczyć. Jeśli brakuje ci minut na boisku, można to dostrzec gołym okiem. Ja przez rok nie grałem, a wcześniej cały czas szedłem do góry. Dostałem gonga i był to dla mnie szok. Zdecydowałem się więc na powrót do Polski, ale nie przeżywałem, czy będę hitem transferowym, czy nie. Skupiałem się na powrocie do formy. A też jestem na tyle pewny siebie, że wiedziałem, że prędzej czy później mogę temu Piastowi pomóc i dawać dużo. Teraz czekam z niecierpliwością na każde spotkanie, bo każde z nich daje mi możliwość dojścia do tego, bym był jak w Dinamo. Wierzę, że w końcówce rundy pomogę Piastowi, strzelając kilka bramek i dokładając kilka asyst. A po zimie będę pełnoprawną wersją samego siebie. Analizuję swoje mecze i widzę, że czasem fajnie mi szło, ale też tak jak z Wartą – bywa gorzej.

Reklama

Wspomniałeś o kadrze – to jest temat, o którym jeszcze myślisz?

Patrząc na to, jaką taktykę preferuje trener Sousa, to będzie ciężko. Gra na wahadłowych i mecz z Węgrami zaczęło dwóch obrońców na tych pozycjach, dopiero potem wszedł Kamil Jóźwiak. Natomiast trzeba marzyć. Grałem w Górniku, wyjechałem za granicę, dotarłem do kadry. Ale teraz nie jestem w kontakcie z asystentami trenera, czy z nim samym. Ponadto trener nie powołuje piłkarzy z Ekstraklasy, chyba że na przykład Kacpra Kozłowskiego. W każdym razie, jeśli już – to młodych zawodników. Dla tego na tę chwilę się na tym nie skupiam. Może jak strzelę 10 goli i dołożę 10 asyst… Sama decyzja nie zależy ode mnie. Ode mnie zależy mój poziom.

Z czego wynika to, że Piast nie potrafi ustabilizować formy? Raz wygracie, raz przegracie, raz zremisujecie. Nie ma w tym większej logiki.

Rozmawiamy w szatni i zastanawiamy się, dlaczego tak jest. W Piaście było dużo zmian. To był zespół, który miał określoną jedenastkę. Trener Fornalik nie lubił wprowadzać nowych zawodników, stawiał na stabilizację. Teraz trzeba było jednak wymienić wielu graczy, nie tylko ja przyszedłem, pojawiło się wielu nowych i się poznajemy. Sądzę, że po czasie będzie to wyglądało lepiej. Nawet teraz po okresie reprezentacyjnym solidnie punktowaliśmy. Tyle że potrafimy ograć Legię, a potem remisujemy z Jagiellonią – takiego meczu nie możemy oddać. Dostajemy bramkę w ostatniej minucie, grając w przewadze. Czasem przez takie głupie błędy punkty uciekają. A musimy wygrywać i to nawet po gorszej grze utrzymać prowadzenie do końca. Ale też każdy mecz jest inny – z Wartą zagraliśmy słabo, nie stwarzaliśmy okazji, kiedy w poprzednich meczach mieliśmy ich sporo. Pojawiają się wahania formy, ale podsumowując: sądzę, że biorą się one z przebudowy i potrzebujemy czasu.

Czy waszym sufitem nie jest przypadkiem piąte miejsce? TOP4 jest w tym roku mocne.

Patrząc na tabelę widać, że zespoły z czuba punktują co kolejkę. Odjechały. Ale my przy lepszej serii, kiedy będziemy wygrywać u siebie, a na wyjeździe choćby remisować, możemy gonić. Wierzę, że potencjał drużyny jest wyższy niż piąte miejsce, a już na pewno obecna lokata nie jest do niego adekwatna. Po prostu głupio tracimy punkty i ich żałujemy. Ale to już było. Teraz chcemy się zgrać, mamy fajny mecz na Lechu, a spotkania, kiedy nie jesteśmy faworytem, całkiem nieźle nam idą.

No, ale ta porażka z Wartą to była wstydliwa, skoro oni nie strzelili gola od sierpnia.

Przed meczem trener nas ostrzegał, że spotkania z Wartą są specyficzne – oglądaliśmy poprzedni mecz z nimi, też Piast miał piłkę, a to oni strzelili gola i wygrali mecz. Teraz znów: prowadziliśmy grę, ale nie było konkretów z przodu. Warta zostawiła mało miejsca. Natomiast to też nas gubi w tym sezonie – jest mecz na 0:0, a my go przegrywamy i punkty uciekają. Na to jesteśmy źli.

Gdzie ty się dziś czujesz najlepiej na boisku? Bo były już oba skrzydła i środek.

Ja poznaję trenera, on mnie, szuka mi miejsca na boisku, gdzie mogę dać najwięcej. U nas jest tak, że mamy dwóch młodzieżowców na prawym skrzydle, którzy nie czują się najlepiej na lewym. W ostatnich dwóch meczach występowałem na lewym i wyglądało to dobrze, ale w trzecim – z Wartą – już nie. Może w tego typu spotkaniu mógłbym dać więcej na środku, kiedy rywal jest bardziej w defensywie? Ale to trener decyduje, wszystko zależy od planu taktycznego. Przed meczem z Legią wziął mnie na bok i powiedział, że zagram na lewej stronie, bo miałem szukać miejsca za Skibickim i to wypaliło. Warta się cofnęła, było gorzej. Im jestem starszy, tym bardziej się przychylam do tego, że najlepiej będę się czuł na dziesiątce. Nie jestem typowym skrzydłowym z dużym gazem, raczej wolę grę kombinacyjną, szukania przestrzeni między liniami, prostopadłych podań. To chyba jest moja docelowa pozycja.

Reklama

Mam wrażenie, że spotkanie z Lechem dużo o was powie.

Oglądam dużo meczów Ekstraklasy, nawet jak byłem za granicą, to oglądałem. Lech przede wszystkim na początku odjeżdżał, teraz trochę punktów potracił, brakowało mu skuteczności. Natomiast personalnie i ze stylu podobają mi się chyba nawet bardziej niż Raków Częstochowa. Jedziemy tam nie w roli faworyta, ale chyba lubimy takie spotkania. Czekam na nie z niecierpliwością, chcemy się pokazać z jak najlepszej strony, że możemy grać o coś więcej, niż pokazuje tabela. To jest idealne spotkanie, żeby dać sobie impuls. Nie jesteś faworytem, wychodzisz i pokazujesz to, co masz najlepsze. Takie spotkania budują drużynę.

Typ Weszło & Fuksiarz.pl:

Jakub Białek: Nie do końca wierzę w to, że Lech tego meczu nie wygra. Ale Piast nie będzie przy Bułgarskiej chłopcem do bicia. Stawiam, że obie drużyny strzelą gola. Kurs? 1,97 w Fuksiarz.pl!

CZYTAJ TAKŻE:

Fot. newspix.pl

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

7 komentarzy

Loading...