Reklama

Podanie Sadloka ustawiło ten mecz

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

20 listopada 2021, 17:42 • 4 min czytania 12 komentarzy

Czasami są takie mecze, gdy przez większość czasu gry musisz radzić sobie w osłabieniu, a jednak stwarzasz sytuacje, idziesz na wymianę ciosów, znajdujesz swoje okazje i toczysz wyrównany bój. To na pewno nie był jednak ten mecz. Wisła Kraków od dziewiątej minuty grała w dziesiątkę i na tle Jagiellonii Białystok po prostu nie istniała.

Podanie Sadloka ustawiło ten mecz

Oczywiście narracja trenera Guli wokół tego meczu może być taka, że gdyby nie czerwona kartka, gdyby wiślacy mierzyli się z ekipą Mamrota w równych siłach… Ale coś nie mamy przekonania, że „Biała Gwiazda” byłaby w stanie wykreować coś więcej ponad to, co Jaga wykreowała im własnymi błędami.

Ale zachowajmy chronologię – jak to się stało, że Wisła przez ponad 80 minut musiała grać w osłabieniu? Maciej Sadlok – facet z gigantycznym doświadczeniem ligowym – pod pressingiem rywala gra za krótko do Frydrycha. Gra tak, że Bida może przejąć piłkę i od razu pojechać z nią jeden na jednego z Biegańskim. Frydrych próbuje ratować to wślizgiem, ale jest ciut spóźniony. Trafia korkami w kostkę Bidy, sędzia Marciniak od razu widzi tu DOGSO i wyrzuca stopera „Białej Gwiazdy” z boiska.

Kojarzycie tego mema z wielkimi kostkami domina? Ten z „Chińczyk zjada nietoperza…”? To tutaj było podobnie. Sadlok źle podał, co poskutkowało czerwoną kartką dla Frydycha, co poskutkowało zdjęciem z boiska Yeboaha i wprowadzeniem Szoty. Yeboah wściekł się na tę zmianę, a Wisła w tym momencie straciła swój najważniejszy atut ofensywny.

Jak rzekł Orest Lenczyk w pamiętnym dokumencie o GKS-ie Bełchatów: – Od ciebie się zaczęło. Źle podałeś i się zesrało.

Reklama

Jagiellonia Białystok – Wisła Kraków 3:1. Jaga znów gra wesoły futbol w tyłach

Białostoczanie nie rzucili się od razu do ataku. Mieli problemy, by przycisnąć Wisłę, która cofnęła się bardzo głęboko. Ale wreszcie wpadło. Pospisil zagrał z rzutu rożnego, Augustyn dołożył głowę i było 1:0. Znów komicznie zachował się Sadlok. Kto grał w gry online ten zrozumie – obrońca Wisły wyskoczył tak wcześnie, jakby miał wysoki ping i złapałby laga.

I wydawało się, że gospodarze będą mieli już tutaj godzinny spacerek w sobotnie popołudnie. Ale wystarczył błąd w komunikacji Augustyna ze Steinborsem. Bramkarz Jagi wyszedł do wrzutki Skvarki, nikt sobie nie krzyknął, Augustyn przedłużył podanie do ustawionego na dalszym słupku Szoty, a ten zgrabnym strzałem sprawił, że w przerwie w szatni Jagi było mniej spokojnie.

Ale czy po przerwie Wisła miała jakieś sytuacje? No tak średnio. Skoro wiślacy grając w jedenastu mają często problemy, by coś sobie stworzyć w ataku, to ciężko mówić o kreacji przy grze w dziesiątkę. I to jeszcze bez Yeboaha. Coś tam próbował Brown Forbes po wejściu z ławki (ale to była raczej gra spod znaku siła razy gwałt), niezłą akcję zrobił Starzyński i… to tyle.

Na boisku istniała przede wszystkim Jagiellonia.

Jagiellonia Białystok – Wisła Kraków 3:1. Bomba Żyro dała spokój

Podobać mógł się dzisiaj Nastić, który hasał na tym lewym wahadle, rzucał dośrodkowania. I wreszcie doczekał się bramki. Pasywni byli na flance wiślacy, pasywni byli przed bramką, a na dodatek zapomnieli o ustawionym na zamknięcie akcji Prikrylu. Ten przyłożył z woleja i było 2:1.

A mecz zamknął Michał Żyro. Dużo można o nim powiedzieć, ale na pewno nie to, że błyszczy skutecznością. A dzisiaj… No, naprawdę, szacuneczek za to uderzenie. Ta akcja w ogóle powinna być jakimś drogowskazem dla Jagi – w taką stronę warto pójść. Szybki, zdecydowany odbiór w środku pola. Dwa podania. Prostopadła piłka za obronę rywali. Sytuacja 2v2 w polu karnym. Petarda odpalona pod poprzeczkę. I było już 3:1.

Reklama

I cóż… Jagiellonia ma cenny łup w postaci trzech punktów, zrobiła krok w stronę umocnienia się w górnej połowie tabeli. A Wisła? Wisła ma problem. Oczywiście jeśli w Krakowie chcą patrzeć przez różowe okulary, to można rzucić tylko „eeee, czerwona kartka, mecz do wyniesienia poza nawias, pora na CS-a”. Ale widać gołymi okiem, że sporo w tym zespole nie gra. Odnosząc się już do całej te rundy, nie tylko do tego spotkania. Bez Yeboaha nie ma komu wziąć ofensywy na plecy. Aschraf umie grać w piłkę, ale nie ma liczb. Obok Frydrycha próżno szukać w bloku obronnym kozaków. Napastnicy nie dojeżdżają.

Nie krzyczymy jeszcze „Gula won!”. Ale warto zrobić sobie rachunek sumienia. Bo Wisła nie wygląda na zespół, którym miała być według letnich zapowiedzi.

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Skoki

Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Szymon Szczepanik
0
Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Ekstraklasa

Komentarze

12 komentarzy

Loading...