Reklama

Stałe fragmenty gry – największy problem Sousy w reprezentacji Polski?

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

16 listopada 2021, 14:36 • 7 min czytania 5 komentarzy

Zwykle gdy trenerzy obejmują nowy zespół, starają się jak najszybciej wpłynąć na stałe fragmenty gry. Lepiej je wykorzystywać, skuteczniej bronić. To zawsze pewne zabezpieczenie, zanim drużyna zacznie grać to, czego oczekuje od niej szkoleniowiec. Paulo Sousa nie pracuje w klubie, ale i tak można było oczekiwać, że po blisko roku współpracy reprezentacja Polski opanuje to, co dzieje się pod jej własną bramką, gdy przeciwnicy mają szansę na wrzutkę ze stojącej piłki. Cóż, nie opanowała.

Stałe fragmenty gry – największy problem Sousy w reprezentacji Polski?

Pierwsze zgrupowanie – tracimy bramkę po SFG. Mecze towarzyskie przed EURO 2020 – tracimy bramkę po SFG. EURO 2020 – tracimy bramkę po SFG. Wrzesień i październik – chwila wytchnienia. Listopad – tracimy bramkę po SFG. Biało-czerwoni mają ogromny problem, gdy tylko dośrodkowanie ze stojącej piłki zmierza w stronę pola karnego. W meczu z Węgrami nawet mina Roberta Lewandowskiego ławce przed wykonaniem rzutu wolnego, po którym padł gol, sugerowała, że on już wie, że skoro SFG, to będzie gorąco.

I było. Za kadencji Paulo Sousy 40% bramek tracimy właśnie po stałych fragmentach gry.

Jak bronić stałe fragmenty gry?

Przed mistrzostwami Europy dostaliśmy mocny sygnał ostrzegawczy, że coś jest nie tak. Islandia wpakowała nam dwie sztuki ze stojącej piłki. Rozmawialiśmy wtedy z Michałem Mackiem, który obecnie odpowiada za SFG Górnika Łęczna. Szkoleniowiec zwracał uwagę na to, że dziś bardzo ważne jest zwłaszcza to, jak bronisz się w sytuacjach, gdy rywal ma szansę na wrzutkę ze stojącej piłki.

Reklama

– Zmieniłem podejście do stałych fragmentów gry, bo dla mnie najważniejsze teraz jest to, żeby nie stracić bramki po rzucie rożnym czy wolnym. Fajnie zdobyć jedną bramkę, wygrać 1:0 po jakimś rozwiązaniu, które trenowaliśmy. Ale gorzej jeśli drużyna przeciwna wykorzysta nasze błędy, nonszalancję, brak odpowiedzialności czy błędne krycie lub ustawienie strefy. Podkreślam jeszcze raz – element, który w jednym meczu może się powtórzyć nawet osiem razy, warto mieć dobrze przygotowany i poświęcić na to czas.

Nasz rozmówca wyjaśniał też, o co właściwie chodzi z obroną SFG.

– Stały fragment gry trzeba analizować od momentu rozegrania. Każdy patrzy na to od momentu dośrodkowania, tak pokazują to skróty. A cała historia rozgrywa się 20 sekund wcześniej, bo SFG to planowanie tego, co chcemy zrobić. […] Miejmy też na uwadze to, że stały fragment gry to mimo wszystko sporo przypadku. Każda wstrzelona piłka w pole karne, na 10-11 metr może się odbić, spaść pod nogę, trzeba mieć trochę szczęścia. Ale na to szczęście trzeba sobie zapracować, udoskonalając ten element gry na treningu.

Wywiad ukazał się przed meczem ze Słowacją. Co stało się później? Słowacy strzelili nam bramkę. A później Szwedzi, bo przecież akcja na 0:1 zaczęła się od wrzutu z autu. Ok, to akurat nie był wrzut w pole karne, ale trzy podania później Szwedzi cieszyli się z prowadzenia. Zaraz po EURO straciliśmy bramkę nawet z San Marino, ale faktem jest, że w pięciu kolejnych meczach do naszej siatki po SFG nie wpadło nic. Nie wykorzystali tego ani Anglicy, ani Albańczycy, a Paulo Sousa po październikowym zgrupowaniu – zupełnie słusznie – cieszył się ze skoku jakości w defensywie.

Tyle że szybko się okazało, że stare demony wcale nie odeszły.

STAŁE FRAGMENTY GRY PROBLEMEM POLAKÓW? „MUSIMY ZMIENIĆ SYSTEM”

Reklama

Jak reprezentacja Polski traci bramki po stałych fragmentach gry?

Andora wsadziła nam sztukę bezpośrednio z rzutu wolnego. Wystarczyło cięte, mocne dośrodkowanie, chaos w defensywie i Wojciech Szczęsny musiał się schylić po piłkę. Węgrzy wykorzystali z kolei to, że Tymoteusz Puchacz zagrał głową nie w tę stronę. Możemy uznać obie sytuacje za pechowe, możemy też zastanowić się, czy nie wynikały one np. z błędnego ustawienia zespołu przy SFG w obronie. Która teza jest właściwsza? Spójrzmy na listę straconych przez nas bramek po SFG.

  • Anglia: karny, potem rożny zagrany na długi słupek gdzie niepilnowany zawodnik wystawia piłkę koledze z zespołu
  • Islandia: rożny zagrany na krótki słupek, potem krótkie rozegranie wolnego, rozbicie strefy
  • Słowacja: dośrodkowanie z rzutu rożnego, najgroźniejszy Słowak pozostaje niekryty i to wykorzystuje
  • Szwecja: wspomniany aut – ok, tu poszła zwykła akcja. Z drugiej strony: nie udało nam się jej przerwać, podobnie jak przy drugim golu Węgrów, którzy przejęli piłkę po naszym aucie i skorzystali z rozbitej defensywy
  • Andora i Węgry: wspomnieliśmy o tym wyżej

Praktycznie w każdym punkcie powtarza się złe ustawienie, błąd w kryciu. Dlatego tezę o pechu odrzucamy. Jeśli od marca do listopada masz podobne problemy, to już nie pech, a brak pomysłu na rozwiązanie własnej bolączki. Zresztą, gdybyśmy przyjrzeli się innym traconym bramkom, okazałoby się, że nie tylko wrzutki ze stojącej piłki powodują, że mamy kłopot. Także z gry, gdy piłka szła na dalszy słupek, rywale pokonywali naszego bramkarza. Tak było z Węgrami (pierwszy mecz) czy Rosją.

Sousa vs Brzęczek – kto lepiej bronił SFG?

O tym, że Paulo Sousa i jego sztab mają problem ze stałymi fragmentami gry w defensywie, świadczy także zestawienie statystyk z jego kadencji i z kadencji Jerzego Brzęczka. Poprzedni selekcjoner stracił tyle samo bramek, tyle że w większej liczbie meczów. Taki sam jest również procent goli traconych po SFG przez obydwu trenerów. ALE. Procent procentowi nierówny. Za Sousy tylko raz straciliśmy bramkę po rzucie karnym. Za Brzęczka – cztery razy. I właśnie to podbija statystyki, bo gdy odejmiemy rzuty karne, gole stracone po SFG za kadencji Portugalczyka to 37%, a za Brzęczka – 25%. Ciekawa jest jeszcze jedna rzecz. Wszystkie „jedenastki” za kadencji poprzedniego trenera to mecze Ligi Narodów z wyraźnie silniejszymi rywalami. Także trzy z czterech goli straconych przez kadrę Brzęczka po kornerach to spotkania Ligi Narodów. Z równymi sobie, bądź słabszymi, wpadki się nie zdarzały. Tylko Słowenia strzeliła nam gola po rzucie rożnym.

Jak to się ma w przypadku Sousy? Odsyłamy do przytoczonej wyżej listy. Anglicy strzelili nam z karnego i rożnego, poza tym SFG na bramki zamieniali z nami piłkarze drużyn solidnych, przeciętnych i słabych.

SOUSA POMYLIŁ MECZE, MYŚLAŁ, ŻE GRAMY SPARING

Jak reprezentacja Polski strzela po stałych fragmentach gry?

Ok, ale w meczu z reprezentacją Węgier nie tylko straciliśmy bramkę po stałym fragmencie gry. Zamieniliśmy też rzut rożny na gola, więc możemy mówić o jakichś plusach. Zwłaszcza że nie był to jednorazowy wyskok – po rogach strzeliliśmy już pięć bramek, po wolnych trafialiśmy dwukrotnie. Jest to nasz atut, nawet patrząc na to, jak często trafiamy do siatki po dośrodkowaniach (20 razy nie licząc SFG, chodzi o płaskie podania ze skrzydła i wrzutki w pole karne), widzimy, że Portugalczyk wykorzystuje to jako nasz atut. Jest jednak pewien problem, bo gdy spojrzymy na to, przeciwko komu działały nasze SFG

  • Andora – wolny
  • Albania – wolny, rożny
  • San Marino – rożny
  • San Marino – rożny
  • Andora – rożny
  • Węgry – rożny

Widzimy, że używamy stałych fragmentów jako broni praktycznie najczęściej wtedy, gdy gramy z outsiderami. Oczywiście to też jakiś plus, natomiast za kadencji Jerzego Brzęczka wyglądało to nieco inaczej. To znaczy: po SFG strzelaliśmy nawet częściej (27% goli nie licząc karnych, 31% z karnymi; u Sousy jest to 19%), ale przede wszystkim – potrafiliśmy dzięki temu dać radę także równym czy lepszym od siebie.

  • Izrael – rożny, karny
  • Słowenia – rożny
  • Ukraina – wolny
  • Macedonia – rożny
  • Łotwa – rożny
  • Austria – rożny

Stałe fragmenty gry wyraźnie pomogły nam w awansie na EURO 2020. Za kadencji Paulo Sousy jedyny ważny mecz, który wygraliśmy dzięki nim, to ten z Albanią. Zawsze coś, ale jednak – mało.

MITYCZNE ROZSTAWIENIE W BARAŻACH – JAKA JEST SYTUACJA POLSKI?

SFG w barażach – czas to ogarnąć

Biało-czerwoni zagrają o mundial w barażach, to już wiemy. Nie wiemy z kim, ale wiemy, że zostało jeszcze kilka miesięcy do kluczowych w kontekście wyjazdu do Kataru meczów. Nie wyobrażamy sobie innej sytuacji niż intensywna praca nad stałymi fragmentami gry w tym okresie. Wiemy, że nie ma zgrupowań, ale przecież koncepty czy schematy można przygotować na papierze. Spróbować znaleźć odpowiedzi i przyczyny. W barażach SFG mogą być kluczem do sukcesu. Patrząc na aktualną tabelę drugich miejsc widzimy, że w grze pozostały zespoły, które świetnie czują się w tym elemencie w ofensywie (Walia, Macedonia, nieco dalej Szkocja, Turcja czy Włochy – liczymy gole po SFG z eliminacji oraz EURO 2020). Zostały też takie ekipy, które są świetne w neutralizacji (Czechy, Włochy, Rosja, Szwecja dalej Finlandia czy Walia).

Jest więc duże prawdopodobieństwo, że trafimy albo na zespół, który może nas zaskoczyć. Panowie, czas to ogarnąć, naprawdę. Czas wyciągnąć mityczne wnioski, porozmawiać w męskim gronie. Zrobić coś, żebyśmy w marcu nie musieli odświeżać tego tekstu i pisać, że znowu nam nie wyszło. Bo to była kompromitacja.

Paulo Sousa i Jerzy Brzęczek - stałe fragmenty gry

CZYTAJ TAKŻE:

SZYMON JANCZYK

fot. Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

5 komentarzy

Loading...