Reklama

PRASA. Kowalczyk: List Legii uważam za bezsensowny

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

30 października 2021, 09:32 • 8 min czytania 9 komentarzy

Ludzie zarzucają mi, że współpracuję z dziennikarzem Krzysztofem Stanowskim, który przyjaźni się z trenerem Michniewiczem. Ale ja z trenerem Michniewiczem się nie przyjaźnię! Przecież ja się śmiałem, gdy potrafił przegrać 0:5. Uwielbiam Czesława Michniewicza, bo widzę, jakie ma wyniki i z kim, ale też nie jest tak, że jakby rzucali w niego sztyletami, to bym się nie uchylił – mówi Wojciech Kowalczyk w „Super Expressie”. Co poza tym dziś w prasie?

PRASA. Kowalczyk: List Legii uważam za bezsensowny

„SPORT”

Rozmówka z Rafałem Janickim, który opowiada o falującej formie Górnika Zabrze i krytyce, którą dostrzega – mimo tego, że nie śledzi mediów.

Z czego wynika, że dobre występy przeplatacie słabszymi? 

– Nie jest tak, że całe mecze mamy słabe, ale zdarzają się fragmenty, które nam uciekają. Na przykład początek spotkania z Wisłą Kraków był super. Wypracowaliśmy sytuacje, mogliśmy objąć prowadzenie, ale potem czegoś zabrakło. Przeciwnik z kolei – poza jedynym przypadkowym strzałem, po którym zdobył bramkę – nic nie stworzył. Trener zwraca uwagę, że przede wszystkim musimy się skupić na poprawie skuteczności. Jak się wypracowuje okazje, to trzeba zdobyć jedną czy dwie bramki, by ułożyć sobie mecz. Jeśli się tego nie robi, to przeciwnik może zrobić krzywdę. Faktycznie, mamy wahania między pierwszą a drugą połową, ale myślę, że nie jest tak źle, jak przedstawia się to w mediach.

Uważa pan, że dziennikarze są krytyczni wobec Górnika?

– Nie ma mnie w mediach społecznościowych, nie śledzę wszystkiego dokładnie, ale w szatni takie głosy padły. Według moich analiz naprawdę nie jest źle. Z Cracovią, Termalicą, Piastem czy Wisłą Kraków spokojnie mogliśmy zremisować i tematu naszej słabej gry po prostu by nie było. Dwa lub trzy zwycięstwa z rzędu wywindują nas w tabeli.

Reklama

Tydzień temu Manchester City, w ten weekend Liverpool. Jakub Moder ma szansę zagrać przeciwko kolejnemu silnemu rywalowi. A co z samym Brighton?

Wspomniany mecz z Manchesterem City, przegrany wysoko, sprowadził nieco Brighton na ziemię, bo po świetnym starcie sezonu – cztery zwycięstwa w pięciu meczach – zaczęto przebąkiwać, że w tym sezonie zespół z południowej Anglii może pokusić się o coś więcej, niż tylko skupić się na walce o utrzymanie. Nasz piłkarza zbiera dość pochlebne opinie za swoją grę, choć, jak sam przyznał w niedawnym materiale opublikowanym na portalu laczynaspilka. pl, zdarzają mu się takie momenty, kiedy po bardzo dobrym zagraniu, popełnia kardynalny błąd. Skąd my to znamy? Identycznie jest w reprezentacji Polski i bardzo dobrze, że młody wciąż piłkarz ma tego świadomość. Jeżeli Moder zagra dziś przeciwko Liverpoolowi, a wszystko na to wskazuje, to na błędy miejsca nie będzie. Zresztą, to dla Polaka świetna sprawa, że po starciu z mistrzem Anglii będzie miał okazję zmierzyć się z zespołem Juergena Kloppa, który odzyskuje blask sprzed dwóch lat. W 2019 roku o tej porze „The Reds” pędzili już po mistrzostwo Anglii, a teraz? Dwa ostatnie ligowe spotkania wygrali po 5:0. W obu przypadkach na terenie przeciwnika. Mohamed Salah ma na swoim koncie 10 trafień w 9 meczach. „The Reds” są w znakomitej formie, o czym Moder powinien przekonać się dziś na własne oczy.

„PRZEGLĄD SPORTOWY”

Niech kapitan będzie kapitanem, czyli o wsparciu Boruca i Jędrzejczyka w trudnym momencie i dla Legii, i dla nowego trenera.

Czasem efekt nowej miotły nie działa, kiedy w zespole problemem nie jest tylko trener, którego zwolniono, ale leży on głębiej. Przy Łazienkowskiej uznano, że po siedmiu porażkach w ekstraklasie pora pożegnać Czesława Michniewicza, jednak spotkanie w 1/16 finału Fortuna Pucharu Polski ze Świtem Skolwin (1:0) pokazało, że zamiana szkoleniowca nie przyniosła cudownego ozdrowienia. Kłopotów jest w Legii sporo, a jednym z nich ten, o którym było już głośno po porażce z Lechem (0:1). Brakuje lidera, który potrafi łby wstrząsnąć drużyną, kiedy tej nie idzie. Był nim Artur Boruc, jednak on może teraz pomagać tylko z zewnątrz. Od kilku tygodni leczy kontuzję pleców, dlatego tak istotny był fakt, że poleciał z drużyną do Szczecina. – Jego obecność na pewno wpłynęła na drużynę, pomógł zespołowi mentalnie – mówi nowy szkoleniowiec Marek Gołębiewski, zapewniając przy tym, że ma w swoim zespole kilku liderów. Nazwisk nie wymienia, jednak to główne nasuwa się samo.

Pora wywołać do tablicy Artura Jędrzejczyka – kapitana, a zarazem piłkarza z największym doświadczeniem w drużynie mistrzów Polski, który przeżył przy Łazienkowskiej tak wiele, że żaden kryzys nie powinien go zaskakiwać. On najlepiej powinien wiedzieć, jak pomóc, by wygrzebać zespół z dołka. W końcu co roku przechodzi jesienią podobną historię. Gołębiewski jest jedenastym trenerem, który go w tym klubie prowadzi.

Reklama

Matty Cash jest coraz bliżej debiutu w reprezentacji Polski. A jak debiutować? Najlepiej tak, jak chociażby Ludovic Obraniak.

Za czasów Leo Beenhakkera polski paszport dostał także Ludovic Obraniak. Urodzony w Longeville-les-Metz pomocnik zagrał jeden raz w reprezentacji Francji U-21, ale na swoją dorosłą kadrę wybrał Polskę. Obraniak zadebiutował w naszej reprezentacji w towarzyskim meczu z Grecją (2:0) w 2009 roku. Selekcjoner dał mu zagrać od początku drugiej połowy i był to debiut idealny. Po zaledwie 48 sekundach Obraniak trafił do bramki Greków, a w 79. minucie podwyższył wynik. Jego historia w reprezentacji Polski była burzliwa i skończyła się w 2014 roku. Ludo wystąpił w 34 meczach i strzelił sześć goli. We Francji urodził się także Damien Perquis. On polski paszport otrzymał w 2011 roku. Jego debiut przypadł na towarzyski mecz z Niemcami w Gdańsku. Już w 5. minucie popełnił prosty błąd i stracił piłkę, ale rywale tego nie wykorzystali. Później obrońca grał lepiej, ale stratę tylko dwóch goli polska defensywa zawdzięcza głównie Wojciechowi Szczęsnemu, który kilkukrotnie fantastycznie interweniował. Perquis zakończył karierę reprezentacyjną z 14 meczami i jednym golem na koncie. W październiku 2011 roku polski paszport otrzymał Thiago Cionek. Urodzony w Brazylii obrońca długo czekał na powołanie, ale to nadeszło w maju 2014. Adam Nawałka dał mu szansę w towarzyskim meczu z Niemcami (0:0). Cionek zagrał w naszej kadrze w 21 meczach. Do wtorku ostatnim piłkarzem, który dostał polski paszport jako dorosły był Taras Romanczuk. Pomocnik Jagiellonii także doczekał się debiutu w kadrze. Jerzy Brzęczek dał mu szansę w towarzyskim meczu z Koreą Południową (3:2) w marcu 2018 roku. Do dziś był to jedyny występ urodzonego w ukraińskim Kowelu gracza. Matty Cash ma z kogo czerpać inspiracje przed debiutem w reprezentacji Polski. Miejmy nadzieję, że gracz Aston Villi okaże się wzmocnieniem i swoją formą sprawi, że zagości w kadrze Biało-czerwonych na długie lata.

Czego spodziewać się po Xavim, którym ma być kolejnym trenerem Barcelony? Cóż, upraszczają maksymalnie, do jednego słowa – cruyffizmu.

Schedę po Koemanie ma przejąć Xavi Hernandez. W przypadku 41-latka nikt nie zadawał sobie pytania czy, a raczej kiedy zostanie szkoleniowcem Dumy Katalonii. Jeden z najlepszych pomocników w historii klubu nigdy nie ukrywał, że kiedyś zawita w nowej roli na Camp Nou. Wiedział to już jako piłkarz. Kiedy nie grał, oglądał kolejne spotkania, chłonąc wiedzę i dyskutując bez końca o taktyce, w czym przypomina trochę swojego mistrza – Pepa Guardiolę. To szkoleniowiec Manchesteru City jest guru Xaviego i to on, najlepszy z uczniów Cruyffa, był jednym z pierwszych, który uczył go zawodu, jeszcze jako szkoleniowiec pracujący przy Camp Nou. Nic dziwnego, że patrząc na grę katarskiego Al Sadd, które obecnie prowadzi Hiszpan, łatwo dostrzec podobieństwa dostylu preferowanego przez Guardiolę. – Zespół musi być ustawiony maksymalnie szeroko, by zwiększać pole gry i rozciągać drużynę przeciwnika. To, obok posiadania piłki, klucz do wszystkiego – zaczął swój wykład dla kanału Coaching Voice Xavi. I później przez kwadrans z zapałem przestawiał kolejne pionki na tablicy, by wytłumaczyć swoją filozofię. Ciągła ruchliwość, szukanie wolnych przestrzeni i takie ustawienie, by to zespół 41-latka zawsze w danej strefie miał o jednego gracza więcej. Brzmi znajomo? Oczywiście. Cruyff i Guardiola byliby dumni. Dumni chcą też poczuć się kibice Barcelony. Ostatnie lata to dla nich pasmo traum i rozczarowań. Zaczęło się od upokorzenia w Rzymie i porażki z Romą 0:3 w 2018 roku. Rok później była klęska w Liverpoolu, a dalej już tylko gorzej. 2:8 z Bayernem, finansowe kłopoty i wreszcie odejście Leo Messiego. Xavi ma prawie wszystko, by tę dumę przywrócić. Wszystko, oprócz doświadczenia. W końcu jest legendą, człowiekiem zaufanym, wyznającym taki odłam cruyffizmu, który przy Camp Nou cenią i chcą oglądać. Były kapitan Blaugrany, w przeciwieństwie do Koemana, nie powinien też mieć problemów z rozbujanym do granic możliwości ego. Sam wielokrotnie podkreślał, że szalenie ważna jest dla niego relacja z drużyną i indywidualne rozmowy z zawodnikami. Holender, zwłaszcza w schyłkowym okresie, nie mógł się pochwalić dobrymi relacjami z piłkarzami

„SUPER EXPRESS”

Wojciech Kowalczyk odpowiada na to, że Legia chce go pozwać za słowa o „grupie pijackiej” w Legii Warszawa.

– W programie „Liga Minus” powiedział pan, że w Legii jest „grupa pijacka”. Chyba nie mówił pan dla własnego rozgłosu…

– Ludzie zarzucają mi, że współpracuję z dziennikarzem Krzysztofem Stanowskim, który przyjaźni się z trenerem Michniewiczem. Ale ja z trenerem Michniewiczem się nie przyjaźnię! Przecież ja się śmiałem, gdy potrafił przegrać 0:5. Uwielbiam Czesława Michniewicza, bo widzę, jakie ma wyniki i z kim, ale też nie jest tak, że jakby rzucali w niego sztyletami, to bym się nie uchylił. Możemy zastanawiać się, tłumaczyć liczbą spotkań, ale dlaczego można zagrać dobrze w Europie, a źle w polskiej ekstraklasie, gdzie w Europie lepsze drużyny się ogrywało? Bilans w Europie jest 7-2-2, w lidze 3-0-7. Pytanie brzmi: czy piłkarze sobie sami nie wybierali meczów, w których zagrają dobrze? My chcemy coś sprzedać. Wypromować. Do Legii zazwyczaj nie przyjeżdżają piłkarze, którzy chcą kończyć tu kariery.

– Wielu zastanawiało się, dlaczego Mahir Emreli błyszczy w Lidze Europy, a nie może strzelić gola w lidze.

– Dla mnie Emreli jest jak Michniewicz. W Europie kapitalny i g… w lidze. Nawet jak dasz taki tytuł, to ja się tym nie zmartwię. Bo ja to widziałem. Tyle że Michniewicza wyrzucono. Wiadomo, że jego wyrzucić łatwiej niż piłkarzy. Ale ten list… Bez przesady, mogli to zrobić z rana. Może się bali porażki ze Świtem Skolwin w Pucharze Polski? Kompromitacja. Prawnik siedział i oglądał mecz, czekał, aż dowiozą wygraną, by wypuścić oświadczenie.

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

1 liga

Motor stracił dwa punkty. Fatalny błąd bramkarza [WIDEO]

Piotr Rzepecki
0
Motor stracił dwa punkty. Fatalny błąd bramkarza [WIDEO]
Niemcy

Kłopoty kadrowe Bayernu przed półfinałowym meczem Ligi Mistrzów

Piotr Rzepecki
0
Kłopoty kadrowe Bayernu przed półfinałowym meczem Ligi Mistrzów

Komentarze

9 komentarzy

Loading...