Piłkarski Internet od paru dni żyje m.in. plebiscytem Złotej Piłki. Zakończyło się już głosowanie, obecnie trwa liczenie głosów oraz… przeczesywanie mediów społecznościowych w poszukiwaniu jakichkolwiek przecieków. Na razie najbardziej prawdopodobny wydawał się ten sprzed paru dni, gdzie rzekomo miała znaleźć się czołówka najlepszych. Dzisiaj w rozmowie z goal.pl glos zabrał szef organizacji plebiscytu, Nicolas Manissier.
Jak się możemy domyślać – Manissier nie wyszedł do zgromadzonych z przekazem: no tak, mamy wyciek, faktycznie, tak właśnie wyglądają wyniki, ale na razie nikomu nie mówcie, żeby nie psuć niespodzianki. Tak jak można się było spodziewać – Manissier zapewnił, że krążąca w Internecie kartka to fejk, a obecnie wyników nie znają nawet dziennikarze France Football. Z drugiej strony – jego tłumaczenia brzmią dość przekonująco, bo człowiek odpowiedzialny za plebiscyt zdradził nam kilka szczegółów dotyczących wyłaniania zwycięzcy.
– Jedyną osobą na świecie, która kontroluje spływające głosy, jest specjalnie oddelegowany do tego dziennikarz „France Football”. Zajmuje się tylko tym. Gdy przychodzi do rozliczenia wszystkich głosów, z czasem dołączają do niego dwóch-trzech ludzi, którzy przeliczają punkty, sprawdzają, czy nie doszło do pomyłki. Bardzo dbamy o to, by grono było w stu procentach zaufane. Później, na ostatnim etapie przed galą, wtajemniczeni zostają dziennikarze i fotoreporterzy, którzy udają się do zwycięzców, by przeprowadzić z nimi wywiady oraz zrobić specjalną sesję zdjęciową. Ja osobiście nawet na tym etapie nie wiem, czy lecą do Manchesteru, Monachium, Paryża czy Londynu – powiedział Manissier w rozmowie z goal.pl.
Cóż, biorąc pod uwagę, że na TAMTEJ karteczce wygrał Lewandowski… Nie obrazilibyśmy się, gdyby fejk był proroczy.
Fot.Newspix