Reklama

Zagłębie ośmieszone i Stal Mielec w górnej ósemce

redakcja

Autor:redakcja

18 października 2021, 21:20 • 6 min czytania 24 komentarzy

To już nie są żarty: Stal Mielec w trzech ostatnich spotkaniach zdobyła siedem punktów, a i tak ma prawo czuć niedosyt. Stal Mielec w ostatnich dwóch meczach strzeliła siedem bramek, a spokojnie mogła więcej. Stal Mielec licząc od 13 sierpnia – czyli pomijając trzy pierwsze kolejki – jest piątą drużyną ligi. Stal Mielec ma tyle oczek w tym sezonie ESA, ile może mieć Legia, jeśli wygra zaległe spotkania.

Zagłębie ośmieszone i Stal Mielec w górnej ósemce

Dziś Stal ośmieszyła defensywę Zagłębia, dzięki czemu jeden z głównych kandydatów do spadku właśnie zameldował się w górnej ósemce Ekstraklasy. Może nie wszedł tam z drzwiami, bo znajmy proporcje. Ale kto by po koszmarnym początku powiedział, że tak szybko Stal zgłosi swoją kandydaturę do miana jednego z największych wygranych początku sezonu?

ZAGŁĘBIE LUBIN – LEJ PO BOMBIE W DEFENSYWIE

Nie, nie powiemy, że patrząc na parę stoperów Pantić-Lepczyński, pomyśleliśmy: Zagłębie ma w obronie fundament godny Nesty z Costacurtą. Mówimy bądź co bądź o duecie debiutantów na newralgicznej pozycji – co może pójść nie tak? Lepczyński jak Lepczyński, młody chłopak, ale Pantić coś tam w swojej karierze grał, wliczając 60 meczów La Liga. A tymczasem Serb zaliczył najgorszy debiut od czasów spektakularnego wejścia do ligi w wykonaniu Kakabadze – Pantić tym samym będzie służył jako przypomnienie, że w CV najważniejsze jest to, co najświeższe. A Pantić jednak nie grał od miesięcy po wyjeździe z Cypru.

Niemniej naprawdę nie można zrobić z niego w tym spotkaniu jakiegoś kozła ofiarnego, choć co tylko mógł, to spieprzył. Ale zdumiewająco słabo zagrali inni, którzy mieli pomóc tej egzotycznej parze. Chodyna dostąpił zaszczytu bycia wkręcanym przez tak szalonego dryblera jak Getinger, czyli piłkarza, który w 99.99% przypadków woli wrzucać niż kiwać. Poręba dzisiaj wysokie napięcie elektryczne, niewiele lepiej Bartolewski. Zagłębie było konsekwentnie beznadziejne w tyłach od pierwszych do ostatnich minut, co sprawiło, że mecz był dość radosny, ale kibicom Miedziowych mniej wesoło ogląda się takie kadry: Mateusz Mak, 176 cm wzrostu, kompletnie niepilnowany uderza głową na 1:0. Może i dobra była wrzutka Tomasiewicza, ale też nie taka, żeby Hładun, Poręba i reszta mieli tylko się przyglądać.

Reklama

A przecież to nie będzie jednorazowa sytuacja nawet dla samego Maka, bo jeszcze w tej samej połowie odda groźny strzał głową w poprzeczkę jeszcze raz, znowu przy biernej postawie całej formacji defensywnej Zagłębia.

Niektóre sytuacje prezentowane przez lubinian były wprost z Benny’ego Hilla. Jak choćby sam początek meczu, po zagraniu piętą rykoszet od Panticia, potem parodia koncentracji w wykonaniu Bartolewskiego i Lepczyńskiego. Ostatecznie po trzech kolejnych kontaktach piłkarzy Zagłębia, de Amo ma taką pozycję. Na skrinie nie wygląda to aż tak groźnie, ale w ruchu, przy zaskoczonym Hładunie – mogło wpaść, gdyby tylko celnie przymierzył. Ale nie trafił nawet w bramkę.

Ale mimo to, do pewnego momentu ofensywa Zagłębia utrzymywała gości przy życiu. Bramka Daniela na 1:1? Delikatnie mówiąc, nie było to najoczywistsze zagranie. Róg pola karnego, wokół sporo mielczan, akcja statyczna, nie żadna kontra – a tutaj fantastyczny strzał i siedzi. Kandydatura do bramki kolejki.

Niedługo później nieźle w pole karne wpadł z kiwką Szysz. Choć wystawił piłkę do nikogo, niemniej zapowiadało się, że to może być jeden z tych meczów, w których Szysz będzie potrafił błysnąć. Otóż ostatecznie błysnął, ale do kategorii „ZMARNOWANA SYTUACJA KOLEJKI”. Zagłębie złapało Stal Mielec na wykroku – szczególna rola Flisa, który tak zakładał pułapkę ofsajdową, że w rezultacie dał Danielowi i Szyszowi pół boiska wolnego miejsca. Ostatecznie Zajić dobrze wystawia Szyszowi, ale ten – tu szok – choć naprawdę technicznie nie jest zły, zamiast uderzać od razu poprawia DWUKROTNIE i pudłuje. No nie, dziś dwukrotnie nie poprawiasz nawet przy rozegraniu na własnej połowie, a pod bramką, w czystej sytuacji? Szysz po tym partactwie trochę piłkarsko zjechał do bazy na resztę meczu.

Reklama

Poniżej macie skrin: Zajić podaje i to w tempo, to musiał być gol.

A jednak znowu fura szczęścia Zagłębia: i tak jeszcze przed przerwą wyszło na prowadzenie. W sumie niegroźna sytuacja, płaskie zagranie Chodyny do nikogo. ALE piłkę przepuszcza Flis, potem Getinger piszczelem prosto do siatki. 1:2. Nawet nie był naciskany, ot, zamalował sobie jak w grze w jedno podanie.

Stal niby nie wyglądała źle, niby co nacisnąć Zagłębie, to defensywa pruła się w szwach, a jednak przegrywali. Żuraw nie wyciągnął jednak wniosków z połowy, która była w wykonaniu Miedziowych gorsza niż wynik.

STAL MIELEC – FATALITY W DRUGIEJ POŁOWIE

Nieco ponad pięć minut z górką – tylko tyle wytrzymało Zagłębie bez straty gola. Sitek zakręcił Porębą i Krasny wskazał na wapno. Jedenastkę skończył Tomasiewicz – błyskawiczne 2:2. Ale znowu, by wspomnieć o defensywie Miedziowych, tak naprawdę tylko w drugiej połowie mowa o trzech sprokurowanych jedenastkach:

  • – wspomnianej Poręby na Sitku,
  • – Panticiu wycinającym Piaseckiego, karny zmarnowany,
  • – faulu Chodyny na Getingerze; Chodyna dał się okiwać, a potem wyraźnie trzyma Getingera za koszulkę, mocno i dłuższą chwilę; Getinger kontynuuje akcję, sędzia nie gwiżdże, natomiast jedenastki widzieliśmy za znacznie mniejsze przewiny. Karnego za faul na Sitku chociażby.

Tylko z karnych Stal mogłaby więc zmalować trójkę. Trafiła raz, a dwa pozostałe gole trafiła ze stałych fragmentów gry. Niemniej najistotniejsze – żeby teraz nie robić ze Stali jakiejś drużyny, która nie potrafiła dzisiaj grać, tylko dobrze wykonywała wolne, rożne i tyle. Nie – Stal na te sytuacje zapracowała niezłą, płynną grą. Taki rzut wolny, po którym padła bramka na 3:2: Poręba musi faulować Sitka na żółtą kartkę (w ogóle dziś żółte kartki dostawali tylko piłkarze Zagłębia), a potem kolejny – jak zwał tak zwał – kryminał Zagłębia w obronie, Mak po wrzutce Getingera ma czas doskoczyć do piłki, a potem ją dobić.

Co też istotne, po golu na 3:2 Stal nie myślała o defensywie. Żadnego okopania się, tylko dalsza chęć gry po swojemu, co dziś oznaczało dość odważną grę. Ale to było obiektywnie mądre zachowanie, Majewski widział, że obrona Zagłębia dzisiaj jeszcze zaszczyci błędami. Na kwadrans przed końcem meczu seria akcji z lewej strony, Getinger wywalczył kolejny rzut rożny – potem wrzuca go na Flisa, robi się 4:2. Zasłużenie proszę pana, Stal była po prostu dużo lepsza w drugiej połowie, a Miedziowym przestała się też kleić gra ofensywna – jak wyszli z kontrą trzech na dwóch, to zrobili aż rzut rożny. Gratulacje.

A przecież Stal doprowadziła jeszcze do wyrzucenia Panticia z boiska. A przecież strzelała jeszcze wspomnianego karnego, którego zmarnował Piasecki (choć głównie to kapitalnie obronił Hładun, świetna parada nogami). A przecież tuż przed końcem znowu refleks Hładuna sprawdzony po intuicyjnym strzale z bliska w wykonaniu Flisa.

Jakby Zagłębie się uparło, mogło dzisiaj dostać od Stali nawet szóstkę.

A tak „tylko” pozwoliła, by Stal wygrała swój pierwszy mecz w sezonie, w którym przegrywała.

Nie mamy wątpliwości, przyjdzie jeszcze czas kryzysu mielczan, bo taka jest ta liga. Wciąż trudno sądzić, żeby taką formę utrzymali na dłużej, zostali tegoroczną Wartą, rewelacją rozgrywek. Ale konsekwentnie zbierają bezcenne punkty, które mogą się okazać kluczowe na finiszu czy właśnie w słabszym momencie. To, że na tym etapie są przed Piastem czy Wisłą Kraków – naprawdę, za ostatnie tygodnie dla Stali chapeu bas.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Hiszpania

Wiceprezydent Barcelony potwierdza. „Nie rozpoczęliśmy rozmów z innymi trenerami”

Patryk Fabisiak
0
Wiceprezydent Barcelony potwierdza. „Nie rozpoczęliśmy rozmów z innymi trenerami”
Anglia

Klopp: Jeśli będziemy grać tak dalej, nie mamy szans na mistrzostwo

Bartosz Lodko
1
Klopp: Jeśli będziemy grać tak dalej, nie mamy szans na mistrzostwo

Komentarze

24 komentarzy

Loading...