Reklama

Anglicy wiszą kasę Lechowi za Jóźwiaka? Problemy na horyzoncie

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

07 października 2021, 11:39 • 4 min czytania 9 komentarzy

Kilka dni temu angielskie media informowały, że Derby zalega Lechowi Poznań pieniądze za transfer Kamila Jóźwiaka. A że kwota transferu kręciła się w okolicach 4 milionów euro, to nie chodzi o frytki dla Kolejorza, a o poważną sumę. Zapytaliśmy przy Bułgarskiej o to, jak się sprawy mają.

Anglicy wiszą kasę Lechowi za Jóźwiaka? Problemy na horyzoncie

Jóźwiak trafił do Derby latem zeszłego roku. Różne kwoty dotyczące kwoty transferowej hulały po mediach – od 3,5 miliona euro do 4 milionów funtów. Z tego co słyszymy – bliżej było tej górnej granicy widełek niż dolnej. Sam Jóźwiak w zespole radzi sobie przeciętnie. O ile jeszcze na początku grał dobrze, ale nie notował liczb, o tyle teraz albo gra średnio, albo nie gra wcale.

Zarejestruj się na Fuksiarz.pl i graj z cashbackiem do 50%

A jest to o tyle zastanawiające, że Derby popadło w spore tarapaty. Przelicytowanie w ostatnich latach w walce o awans, później pandemia, nieumiejętne zarządzanie finansami, nieudane przejęcie klubu przez zagranicznego inwestora – wszystko to doprowadziło do poważnego zadłużenia. Na Derby został nałożony zakaz transferowy. Do tego klub został ukarany dwunastoma minusowymi punktami. Wisi nad nimi groźba minusowych punktów także na przyszły sezon. A przecież już w zeszłym sezonie „Barany” dopiero w ostatniej kolejce zapewniły sobie utrzymanie. Problemy się piętrzą.

Wiszą kasę za Bielika, a za Jóźwiaka?

W minionym miesiącu do klubu wszedł zarząd komisaryczny, który ma wyprostować sytuację finansową. Do cięć ma dojść w administracji i możliwe, że dojdzie też do rozwiązania umów z niektórymi piłkarzami. Priorytetem jest teraz uregulowanie długów zewnętrznych, bo Derby wisi kasę chociażby Arsenalowi za transfer Krystiana Bielika.

Reklama

A czy wisi też – jak podają angielskie media – za Kamila Jóźwiaka?

Popytaliśmy przy Bułgarskiej i – póki co – nie wisi. Ale zaraz może się to zmienić.

W umowie transferowej między Lechem Poznań a Derby zawarto zapis o podziale kwoty odstępnego na cztery raty. Derby poprosiło, by dwie pierwszy były mniejsze – nie groszowe, ale relatywnie małe w stosunku do całej kwoty. „Barany” wiedziały, że w klubie nie jest wesoło z kasą. Ale w klubie liczyli, że po zmianie właścicielskiej uda się stanąć na nogi.

Witajcie w Derby County, krainie absurdów

Trzecia rata – zdecydowanie największa – ma zostać wypłacona na początku przyszłego roku. Czyli już za cztery miesiące. Latem 2022 roku Jóźwiak ma zostać w pełni spłacony przez Derby. Ale wobec problemów finansowych „The Rams” w Poznaniu obawiają się, że ta największa rata nie wpłynie do klubu na czas. – Wiemy, jaka jest sytuacja finansowa Derby i martwi nas to w kontekście płatności za Kamila. Ale dopóki kontrahent nie ma wobec nas zaległości, to nie możemy nic zrobić. Dwie poprzednie raty zostały spłacone, teraz czekamy na początek przyszłego roku i kolejną płatność – słyszymy przy Bułgarskiej.

Pieniądze z praw telewizyjnych mogą trafić do Lecha

Lech widzi szansę w tym, że w Championship istnieje możliwość zatrzymania pieniędzy z praw telewizyjnych, które dostają kluby z zaplecza angielskiej ekstraklasy. Innymi słowy – Lech zgłosiłby się do federacji, że Derby ma wobec niego dług, a władze ligi zamiast przelewać je na konto „Baranów”, przeleją odpowiednią kwotę bezpośrednio do Kolejorza. – Ale to kwestia do ustalenia w przyszłości. Na ten moment czekamy na rozwój sytuacji w angielskim zespole – uspokaja Lech.

Reklama

FRANCJA WYGRA Z BELGIĄ W LIDZE NARODÓW? GRAJ W FUKSIARZU PO KYRSIE 2,65!

Nie jest rzadkością w świecie piłkarskim, że kluby – które wiedzą, że sprzedają piłkarza do klubu zagrożonego finansowymi problemami – biorą usługę faktoringu. Sytuacja wygląda tak: piłkarz Kowalski trafia do klubu X za milion euro. Klub sprzedający wykupuje faktoring np. w banku, bank przelewa mu kwotę nieco niższą niż ten milion euro, a sam zajmuje się egzekucją pełnego miliona od klubu X. Z tego co słyszymy – Lech w przeszłości korzystał już z tego narzędzia, ale były to jednostkowe przypadki.

Zatem póki co Lech obserwuje sytuacje. I liczy, że kasa za Jóźwiaka spłynie planowo. A jeśli nie, to widzi sposób na to, by jednak wyegzekwować zaległe pieniądze. Zwłaszcza, że nie chodzi o czapkę gruszek. Raczej o kilka milionów złotych.

CZYTAJ TEŻ:

fot. FotoPyk

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

9 komentarzy

Loading...