Barcelona po dwóch kolejkach fazy grupowej Ligi Mistrzów ma zero punktów i bilans bramkowy 0:6. Po klęsce w Lizbonie trener Ronald Koeman znajduje się pod ostrzałem, ale na pomeczowej konferencji starał się robić dobrą minę do złej gry.
– Przez większość meczu byliśmy lepsi od Benfiki, ale po stracie drugiego gola zaczęliśmy mieć problemy. Mieliśmy wystarczająco dużo sytuacji, żeby samemu zdobyć wcześniej dwie bramki. Ogólnie nie byliśmy gorsi, byliśmy gorsi w wykończeniu. Według mnie, wynik nie odzwierciedla przebiegu spotkania – przekonywał Holender.
Koeman kolejny raz podkreślił, że drużyna znajduje się w fazie głębokiej przebudowy, a jednocześnie ciągle musi spełniać wyśrubowane oczekiwania. – W Barcelonie musisz grać ładnie i wygrywać, a to jest najtrudniejsze. Inni mogą sobie grać trójką stoperów, nastawić się na kontry i nikt nie będzie miał problemu. My mamy inne nastawienie. Mimo osłabień – przy kontuzji Dembele naszym jedynym prawoskrzydłowym jest młody Demir – próbujemy grać po swojemu, posiadać piłkę, atakować. Jeśli jednak nie strzelasz goli, to nic z tego nie będzie, a ja pewnie nie będę miał racji – kontynuował szkoleniowiec „Blaugrany”.
Zapytany o swoją przyszłość, stwierdził, że nic nie może powiedzieć, bo nie wie, co myśli szefostwo klubu.
Fot. Newspix
