Reklama

Messi zagrał na nosie Pepa Guardioli. PSG wygrywa z Manchesterem City!

Kamil Warzocha

Autor:Kamil Warzocha

28 września 2021, 23:18 • 5 min czytania 24 komentarzy

O starciu dwóch tak wielkich drużyn można było przed meczem rozmawiać godzinami. Zastanawiać się się, czy gwiazdy PSG będą potrafiły wygrać z gwiazdami City i na odwrót. Dywagować, który szejk będzie mógł po ostatnim gwizdku wysłać konkurentowi SMS-a z serdecznymi pozdrowieniami. Okazało się, że wygrał ten, który miał w garści trochę szczęścia i Messiego, a więc zestaw w starciu z topowymi drużynami bezcenny. Ten mecz o wielu podtekstach wygrał Pochettino właśnie ze swoim rodakiem w składzie, który strzelił pierwszego, pięknego gola w nowych barwach. 

Messi zagrał na nosie Pepa Guardioli. PSG wygrywa z Manchesterem City!

PSG – Manchester City. Szybki cios gospodarzy, kontrowersja z De Bruyne

To widowisko nawet nie zdążyło się rozkręcić, a PSG już otworzyło wynik spotkania. Pierwszy wypad w pole karne, pierwszy błysk Mbappe, pierwszy celny strzał. Gdyby Neymar chwilę wcześniej nie zrobił kiksu, a Mahrez potrafił normalnie wybić piłkę – nic by z tego zapewne nie było. Ot, kilka niefortunnych zdarzeń, pech piłkarzy City i Idrissa Gueye ładujący torpedę w samo okienko. Mina trenera Guardioli po tej sytuacji mówiła wszystko. Pierwotny plan gości na mecz się posypał.

Czy podopieczni Pepa Guardioli robili coś, co mogło zaskoczyć? No nie, zobaczyliśmy z ich strony futbol, którego można było się spodziewać. Gra po obwodzie, sporo wymiany piłek przed polem karnym, szukanie luk w ustawieniu rywala. Czasami przyspieszenie akcji, zmiana strony ataku, gra bez piłki absorbująca uwagę obrońców. I tak w kółko, ale bez zęba. W teorii dla PSG to był układ idealny, bo Mbappe, Neymar czy Messi mogli urwać się z kontrą po odbiorze piłki. Rzecz w tym, że kiedy goście wrzucali wyższe tempo, śmierdziało golem. Ba, w pewnym momencie Bernardo Silva miał kapitalną setkę. De Bruyne dośrodkował w szesnastkę, gdzie strzał głową Sterlinga Donnarumma sparował na poprzeczkę. Piłka spadła na nogę Silvy, który z możliwie najbliższej odległości uderzył… w poprzeczkę. Czegoś takiego w spotkaniach z najlepszymi ekipami na świecie po prostu nie można marnować.

500 PLN ZWROTU BEZ OBROTU – ODBIERZ BONUS NA START W FUKSIARZ.PL!

Na szczęście dla „Obywateli” defensywie paryżan daleko jeszcze do monolitu, który potrafiłby zatrzymać takich gości jak Grealish czy Sterling. Z biegiem czasu pojawiało się coraz więcej miejsca do pojedynków, co dla piłkarzy Pepa Guardioli jest oczywiście wodą na młyn. Tylko że jak już udało się wyciułać trochę miejsca do strzału, to, cytując Dariusza Szpakowskiego, widzieliśmy muchę, która wolno leci. Groźniejsze nadal było PSG choćby za sprawą Mbappe. Raz udało mu się dobrze obsłużyć Herrerę, strzał obronił Ederson, a innym razem centymetry dzieliły Marquinhosa od zamknięcia dośrodkowania Francuza i podwyższenia wyniku. City odpowiedziało strzałem Diasa, przy którym Donnarumma musiał już się trochę napocić.

Reklama

Obaj bramkarze w pierwszej połowie mieli okazje, żeby dobrze się rozgrzać, natomiast piłkarze z pola może nie dawali galaktycznego pokazu umiejętności, ale też mogło być gorzej. Trochę się działo, okazje były, tempo meczu również zadowalało. Chciałoby się tylko więcej magii Messiego czy Neymara, bo nie licząc kilku fajnych zagrań napędzających akcję czy pojedynczych dryblingów, dwaj byli piłkarze Barcelony nie sprawiali wrażenia, jakby dzisiaj wskoczyli na swój optymalny poziom.

Aha, no i mieliśmy jeszcze małą kontrowersję. De Bruyne dostał żółtą kartkę za faul na strzelcu bramki, acz powtórki podpowiadają, że równie dobrze Belg mógł wylecieć z boiska. To był mocny stempel na piszczelu, zagranie, które nie raz widzieliśmy na boiskach Ekstraklasy i to karane w bardzo surowy sposób. Ale, jak wiemy, wytyczne dla sędziów w europejskich pucharach mogą być inne. W każdym razie to kwestia dyskusyjna, bo obraz tego zdarzenia mówi, że łatwo było o złamanie nogi.

PSG – Manchester City. Messi w piękny sposób otworzył konto bramkowe w PSG

W drugą połowę obie drużyny weszły z większym impetem. Tu Donnarumma musiał bronić strzał De Bruyne z ostrego kąta, tam PSG odgrażało się, szybko przenosząc akcję pod bramkę Edersona. Kolejna bramka wisiała w powietrzu, ale trudno było przewidzieć, kto będzie jej autorem. Czasami brakowało ostatniego podania, o niepowodzeniu akcji decydowało nieporozumienie czy – w przypadku ataków City – ofiarna interwencja któregoś z obrońców. Pochettino mógł się obawiać, bo skrzydłowi Pepa Guardioli coraz chętniej wrzucali na karuzelę swoich przeciwników.

Oczywiście to miało swoje drugie oblicze, bo za plecami Grealisha czy Mahreza tworzyła się autostrada. Raz skorzystał z niej nawet Neymar, pognał sam na bramkę, ale odprowadzony i spychany przez Walkera uderzył tylko w boczną siatkę. Proste środki nie działały, acz kombinacje, przekładanki i zamachy Anglików podobnie. Można było odnieść wrażenie, że oba zespoły znały większość swoich przyszłych ruchów i tylko chwila nieuwagi czy moment zmęczenia zadecydują o wyniku. Albo… no właśnie. Zapomnieliśmy o pewnym facecie, który jako najlepszy piłkarz na świecie potrafi w ułamek sekundy zmienić oblicze meczu. To Messi.

Napisaliśmy, że trochę go brakowało w pierwszej połowie, lecz w drugiej zrobił to, co potrafi najlepiej. Na Parc des Princes po prostu zaczarował. Najpierw rozpoczął akcję rajdem, dał jej życie. Gonił go Laporte – bezskutecznie. Messi podał do Mbappe na linii pola karnego, ten piętką wystawił mu piłkę do uderzenia, a Messi załadował techniczny, kontrujący strzał w bliższe okienko. Cała sytuacja wzięta jak z treningu, tyle że na najwyższym poziomie wykonania. To był pierwszy i jakże ważny gol Messiego w barwach PSG. Symboliczny, bo strzelony drużynie Pepa Guardioli.

Tak jak Messi się „ogarnął”, tak Neymar stawał się coraz bardziej irytujący dosłownie we wszystkim. Kłócił się z sędzią, robił nieudane dryblingi, chciał coś pokazać aż za bardzo. Nie miało to już jednak żadnego znaczenia, bo PSG miało spokojną końcówkę meczu. Ot, doprowadzić 2:0 do końca i się rozejść. Po trafieniu Messiego goście stracili entuzjazm i wiarę, że tutaj da się jeszcze uratować choćby punkt. Z przebiegu gry zasługiwali na przynajmniej jedną bramkę, tu chyba będziemy zgodni. Do remisu jednak trochę brakowało. Może tego nieszczęsnego napastnika z prawdziwego zdarzenia?

Reklama

PSG – Manchester City 2:0 (1:0)

Gueye 8′, Messi 74′

Fot. Newspix

W Weszło od początku 2021 roku. Filolog z licencjatem i magister dziennikarstwa z rocznika 98’. Niespełniony piłkarz i kibic FC Barcelony, który wzorował się na Lionelu Messim. Gracz komputerowy (Fifa i Counter Strike on the top) oraz stały bywalec na siłowni. W przyszłości napisze książkę fabularną i nakręci film krótkometrażowy. Lubi podróżować i znajdować nowe zajawki, na przykład: teatr komedii, gra na gitarze, planszówki. W pracy najbardziej stawia na wywiady, felietony i historie, które wychodzą poza ramy weekendowej piłkarskiej łupanki. Ogląda przede wszystkim Ekstraklasę, a że mieszka we Wrocławiu (choć pochodzi z Chojnowa), najbliżej mu do dolnośląskiego futbolu. Regularnie pojawia się przed kamerami w programach “Liga Minus” i "Weszlopolscy".

Rozwiń

Najnowsze

Liga Mistrzów

Komentarze

24 komentarzy

Loading...