Reklama

Kto ma lepszych piłkarzy na danej pozycji – Pochettino czy Guardiola?

Jan Piekutowski

Autor:Jan Piekutowski

28 września 2021, 13:22 • 9 min czytania 22 komentarzy

Po losowaniu grup Ligi Mistrzów nastawialiśmy się na jedno – ten mecz to będą Gwiezdne Wojny. I faktycznie, będą. Niezależnie bowiem od tego, jaka jest obecnie forma piłkarzy PSG, jak zarządza nimi Mauricio Pochettino oraz czy Manchester City da radę kondycyjnie po 90 minutach orania boiska w meczu z Chelsea, to spotkanie jest starciem gwiazd największego formatu. 

Kto ma lepszych piłkarzy na danej pozycji – Pochettino czy Guardiola?

Z tej okazji przyjrzymy się każdej pozycji, każdemu podstawowemu piłkarzowi, którego mają do dyspozycji Mauricio Pochettino i Pep Guardiola. Cel jest oczywiście jasny – stworzenie wspólnej jedenastki Manchesteru City i PSG. Kolosa, który – przynajmniej teoretycznie – byłby w stanie rozjechać każdego.

Przy takiej zabawie warto na starcie określić zasady – otóż trzymaliśmy się ogólnego poziomu, a nie obecnej dyspozycji. Gdybyśmy zdecydowali inaczej, moglibyśmy otrzymać jedenastkę mocno zdeformowaną, w której Gabriel Jesus jest w stanie wygryźć Neymara. Chociaż – patrząc na ostatnie tygodnie i tendencję w grze obu zawodników – nie jest to aż tak nieprawdopodobne.

Braliśmy też pod uwagę tylko tych zawodników, którzy mogą wystąpić w dzisiejszym spotkaniu. Nie ma więc Angela Di Marii, nie ma Sergio Ramosa, wypada też Ilkay Gundogan, który dalej zmaga się z urazami.

Manchester City – PSG. Porównanie składów

Reklama

BRAMKARZ – Ederson kontra Keylor Navas

Porównywanie bramkarzy z dwóch różnych lig to zawsze trudne zadanie. Szczególnie, gdy ich ogólny obraz tak mocno odbiega od siebie, jak ma to miejsce w wypadku Premier League i Ligue 1. Nie ulega jednak wątpliwości, że liga francuska jest od ligi angielskiej po prostu słabsza. Pokazuje to nie tylko klubowy współczynnik, który Francuzów stawia w okolicach Portugalii, ale też wieloletnia tendencja. Talenty znad Sekwany przyjeżdżają do Anglii, a nie odwrotnie.

Wobec tego dość blado wypada Keylor Navas, który w sześciu meczach tego sezonu ligowego wpuścił sześć bramek. Kostarykańczyk nie był w stanie zachować też czystego konta przeciwko Club Brugge. Tymczasem Ederson w Premier League skapitulował zaledwie jeden raz, w dodatku na starcie sezonu. Jasne, narrację o potędze Brazylijczyka psuje nieco mecz z RB Lipsk zakończony nieprawdopodobnym wynikiem 6:3. Nie ulega chyba jednak większej wątpliwości, że to właśnie piłkarz Guardioli jest lepszy.

Navas mierzy się z większą liczbą strzałów, co ma wpływ na to, że kapituluje częściej, ale współczynnik udanych interwencji Edersona jest na tyle wysoki, że tej kwestii zbagatelizować nie można.

Gdyby Pochettino częściej stawiał na Gianluigiego Donnarummę, walka byłaby znacznie bardziej wyrównana. Włoch cieszy się jednak umiarkowanym zaufaniem swojego trenera i obecnie nie można określić go mianem podstawowego bramkarza PSG. Wobec tego trudno, by był w stanie rywalizować z Edersonem.

Reklama

PRAWY OBROŃCA – Kyle Walker kontra Achraf Hakimi

Chyba najtrudniejsza walka. Obaj są jednymi z najlepszych, obaj to kozacy na swojej pozycji. Marokańczyk z PSG ma jednak tę przewagę, że testowano go już wiele razy, a on zawsze wychodził obronną ręką. O Walkerze tego nie można powiedzieć.

Hakimi bardzo dobrze radził sobie w BVB, doskonale w Interze, a w PSG kontynuuje swoją udaną przygodę z wielkim futbolem. Na ten moment ma już trzy gole i dwie asysty, co jest wynikiem nieosiągalnym dla któregokolwiek z bocznych obrońców Guardioli. W ocenie Hakimiego trzeba sobie odpowiedzieć na jedno zasadnicze pytanie – czy jakikolwiek prawy obrońca na świecie jest lepszy od niego? A jeśli pojawiają się wątpliwości, to wynik rywalizacji Marokańczyka i Walkera może by tylko jeden. Nawet jeśli Anglik zagrał rewelacyjne spotkanie z Chelsea i trafił do naszej jedenastki kolejki.

NIEBEZPIECZNA PRĘDKOŚĆ. SYLWETKA ACHRAFA HAKIMIEGO

ŚRODKOWI OBROŃCY – Ruben Dias, Aymeric Laporte kontra Marquinhos, Presnel Kimpembe

Wreszcie można pozwolić sobie na połączenie obu tych zespołów. Gdyby bowiem jakiś szkoleniowiec miał parę Ruben Dias – Marquinhos, wówczas mógłby zastanawiać się, czy to nie para, która może w przyszłości zostać zapamiętana jako legendarna. Tak, to był gigantyczny spoiler, ale trudno o inne rozstrzygnięcie. Portugalczyk i Brazylijczyk są zdecydowanie najlepsi z tego czteroosobowego grona. Aż żal, że nie ma Sergio Ramosa, bo rywalizacja byłaby jeszcze bardziej zacięta.

Chyba żaden inny środkowy obrońca – z pominięciem Virgila van Dijka – nie wywarł takiego wpływu na klub jak Ruben Dias. Przetransformował on Manchester City, który bał się swojego cienia, w ekipę, której właściwie nie da się strzelić gola. To profesor w swojej specjalizacji – w ostatnim ligowym meczu Chelsea stworzyła sobie jedną dogodną sytuację, Kovacić musiał jednak uznać wyższość Diasa, który uprzedził Edersona i wślizgiem wybił piłkę na rzut rożny. Jeśli istnieje jednoosobowy mur, to Dias może za taki uchodzić.

Dzisiaj czeka go jedno z najtrudniejszych zadań w karierze, w końcu Neymar, Mbappe i – prawdopodobnie – Leo Messi. Coś nam jednak mówi, że Portugalczyk może sobie poradzić. Te trzy wielkie indywidualności, to właśnie – indywidualności.

Po drugiej stronie ma jednak interesującego nemezis. Marquinhos to piłkarz bardziej użyteczny pod kątem taktycznym, wszak radzi sobie na pozycji defensywnego pomocnika. Jako obrońca jest jednak najlepszą wersją samego siebie.

Brazylijczyk – podobnie jak Ruben Dias – ma wielki wpływ na grę swojej ekipy. Nie było go w pierwszych trzech meczach tego sezonu. PSG traciło wówczas średnio 1,67 gola na mecz. Od kiedy Marquinhos jest do dyspozycji Pochettinho, średnia ta spadła do zaledwie 0,4.

LEWY OBROŃCA – Joao Cancelo kontra Nuno Mendes

Tak jak prawa obrona stanowiła twardy orzech do zgryzienia, tak nie ma wątpliwości, co do obsady lewej obrony. Nuno Mendes – chociaż bardzo się stara i niewątpliwie się rozwinął – jest po prostu za krótki na Joao Cancelo. Portugalczyk, do spółki z Jackiem Grealishem, tworzy bodaj najciekawszą parę w Premier League, a może i całej piłkarskiej Europie.

Jest swoistą odpowiedzią Pepa Guardioli na Hakimiego, co zresztą będzie jednym z najciekawszych wątków nadchodzącego spotkania. Marokańczyk i Portugalczyk grający na siebie, obaj uwielbiający grę do przodu. Warto będzie zawiesić oko właśnie na ich rywalizacji.

Jeśli piłkarze PSG chcą wiedzieć, na co muszą się szykować, gdy przyjdzie im grać z Cancelo, zdecydowanie powinni odpalić mecz Manchesteru City z Chelsea. Portugalczyk był jednym nieoczywistych bohaterów spotkania – to właśnie on nawinął Timo Wernera, a następnie oddał strzał, który przechwycił Gabriel Jesus, zamieniając go na decydujące trafienie.

Swoją drogą to bardzo ciekawe, że przy takiej pace gwiazd, którą Pochettino ma w PSG, brakuje mu obrońcy będącego na poziomie zbliżonym do gracza Manchesteru City. Nuno Mendes, Juan Bernat, Kurzawa, od biedy Diallo – no szału tutaj nie ma.

ŚRODEK POMOCY – Kevin De Bruyne, Bernardo Silva, Rodri kontra Marco Verratti, Idrissa Gueye, Leandro Paredes

Tutaj zaczynają się prawdziwe kłopoty. Przede wszystkim – trudno jednoznacznie stwierdzić, jakim ustawieniem linii pomocy wyjdą obaj szkoleniowcy. Guardiola może bowiem skorzystać z Fernandinho, który pewnie zagrałby kosztem Bernardo Silvy, aby zabezpieczyć drugą strefę boiska. Podobne dylematy są w PSG, bo przecież blisko wyjściowego składu jest Ander Herrera, a Marco Verratti może w ogóle się nie pojawić, gdyż od momentu kontuzji nie zaliczył jeszcze ani jednego występu.

Na potrzeby chwili uznajmy jednak, że pomoc będzie prezentowała się tak, jak wyżej, co pozwoli na stosunkowo rzetelne porównanie. Porównanie, które w cuglach wygrywa Manchester City. Kevin De Bruyne z miejsca byłby najlepszym pomocnikiem PSG, tak samo Rodri. Bernardo Silva również dostałby się do wyjściowej jedenastki paryżan. A w drugą stronę?

W zasadzie tylko Marco Verratti, którego występ – jak już wspomnieliśmy – stoi pod znakiem zapytania. Gdyby Włocha zabrakło, to jego miejsca automatycznie zajmuje nie kolega z zespołu, lecz Bernardo Silva.

Jeśli kluczem do zwycięstwa będzie dominacja w środku pola, to „obawiam się”, że PSG ma kłopoty większe, niż niektórzy mogą przypuszczać. Manchester City był w stanie zabiegać Kante, Kovacicia i Jorginho. Nikt nie powinien być zdziwiony, jeśli powtórzą to samo z nieco słabszymi piłkarzami. W końcu ani Paredes, ani Gueye nie znaleźliby prostej drogi do podstawowego składu The Blues lub The Citizens.

W dodatku De Bruyne jest swoistym katem PSG – w czterech meczach przeciwko nim sieknął aż trzy bramki. Z pewnością pokusi się o wyśrubowanie rekordu.

OPOWIEŚĆ O ŚRODKU POLA PSG

ATAK – Gabriel Jesus, Ferran Torres, Jack Grealish kontra Leo Messi, Kylian Mbappe, Neymar

Kusiło, żeby tutaj nieco pokombinować, ale tym razem wstrzymaliśmy konie. Każdy z tercetu PSG jest (jeszcze) lepszy niż jego odpowiednik po drugiej stronie boiska. Każdy z nich z miejsca miałby specjalny fragment serca Pepa Guardioli tylko dla siebie. Na ten moment nie można tego powiedzieć o żadnym z zawodników Manchesteru City, gdyż ci – tak na chłopski rozum – częściej grzaliby ławkę.

Można dąsać się na słabiutką formę Neymara, nieprzekonującego Messiego i zadziwiająco nijakiego Mbappe. Tylko nadal są to takie gwiazdy, które za 20 lat znajdą się w książce o najlepszych piłkarzach w historii tej dyscypliny. A właściwie już się znajdują, bo każdy zdołał zapisać piękną kartę swojej kariery.

Pep Guardiola pół-żartem, pół-serio przyznał, że nie wie, jak jego zespół ma zatrzymać tercet Pochettino. Będzie jednak zmuszony to zrobić, bo jeśli ten atak w końcu znajdzie wspólny język, to może być piękny, syreni śpiew, który sprowadzi statek Manchesteru City na samo dno. Najnowsza historia Brazylijczyka, Argentyńczyka i Francuza pozwala nam w to powątpiewać, ale kiedy oni mają odpalić, jeśli nie teraz? Gdzie, jeśli nie na największej ze scen, w dodatku z rywalem, który śmiało może uchodzić za jeden z najlepszych zespołów na świecie.

Mimo tego, że żaden z piłkarzy Manchesteru City nie zaliczył większej liczby kluczowych podań niż Jack Grealish, a Gabriel Jesus zalicza odrodzenie za odrodzeniem, to nie na nich będą skierowane oczy piłkarskiego świata. Może to niesprawiedliwe, a może Neymar, Mbappe i Messi to wciąż inny poziom.

Łączona jedenastka Manchesteru City i PSG

Nasze rozważania pchnęły nas do stworzenia takiej wspólnej jedenastki.

Warto jednak zaznaczyć, że gdybyśmy mieli oceniać głębię składu, to Manchester City deklasuje PSG. Pep Guardiola ma mnóstwo jakości na ławce, w końcu w rozważaniach zupełnie pominęliśmy takich kozaków jak Phil Foden, Fernandinho, John Stones, Raheem Sterling, a przede wszystkim Riyad Mahrez. Pochettino też ma oczywiście czym odpowiedzieć – choćby Winaldumem i Icardim – ale wydaje się, że jego zaplecze pozostaje troszeczkę słabsze. To – w wypadku takiego spotkania – może być kwestią determinującą ostateczny wynik.

Ponadto zatrważa różnica klas na niektórych pozycjach. Dystans, który dzieli środek Manchesteru City od środka PSG, zasługuje na jakieś piękne porównanie.

PSG wygrało 6:5, lecz wygrało pod względem indywidualnym. Patrząc na całość, patrząc na zespół, to Manchester City stawiamy w tym momencie wyżej.

Fot. Newspix

Angielski łącznik

Rozwiń

Najnowsze

Liga Mistrzów

Komentarze

22 komentarzy

Loading...