Reklama

Szumne powroty? Póki co z dużej chmury mały deszcz

Jakub Białek

Autor:Jakub Białek

27 września 2021, 10:30 • 5 min czytania 21 komentarzy

Na papierze mieliśmy latem jedno z najlepszych okien transferowych w historii Ekstraklasy. A może nawet… najlepsze? W końcu po raz pierwszy trafił do naszej ligi mistrz świata, obserwowaliśmy kilka ciekawych powrotów, Lech pobił swój rekord transferowy. W tym tekście chcemy skupić się na powrotach, bo to one grzały nas najbardziej. Póki co trzeba stwierdzić, że to z dużej chmury mały deszcz.

Szumne powroty? Póki co z dużej chmury mały deszcz

Usystematyzujmy. Uplastycznijmy. Do Polski wrócili Adam Hlousek, Janusz Gol, Grzegorz Sandomierski, Vamara Sanogo, Michał Pazdan, Dani Quintana, Barry Douglas, Artur Sobiech, Joao Amaral, Damian Kądzior, Kamil Grosicki, Piotr Parzyszek, Walerian Gwilia, Sebastian Musiolik, Szymon Czyż i Paweł Kieszek.

ADAM HLOUSEK: STĘSKNIŁEM SIĘ ZA EKSTRAKLASĄ

O ilu z tych powrotach możemy powiedzieć, że są naprawdę udane?

O jednym. O Joao Amaralu.

Reklama

W przypadku powrotów zawsze mamy nadzieję, że piłkarz będzie dodawał lidze tyle kolorytu, ile przed wyjazdem. Przypadek Amarala przebił nasze najśmielsze oczekiwania. No bo nie oszukujmy się – był rozczarowaniem transferowym. Czasem strzelił, czasem asystował, ale w ogólnym rozrachunku „Kolejorz” spodziewał się czegoś więcej. Gdy oddawał go na wypożyczenie, rzekomo z powodów rodzinnych, kibice specjalnie nie protestowali. Bo i nie było po czym płakać.

Dopiero z czasem okazało się, że prawdziwym powodem odejścia były jego relacje z Dariuszem Żurawiem. Po powrocie oglądamy… kompletnie innego gościa. Odmienionego. I to chyba nie tak, że zmieniła go Portugalia, bo notował w Pacos de Ferreira przeciętne liczby. W 1,5 sezonu wykręcił dwa gole i osiem asyst. Po powrocie idealnie wpasował się w maszynkę Skorży i bez dwóch zdań należy go umieścić w top3 najlepszych piłkarzy początku sezonu.

RENESANS JOAO AMARALA

Ekstraklasa w Fuksiarz.pl

Piast czy Cracovia? Sprawdź kursy na Fuksiarz.pl!

Powodów do wstydu nie ma także Michał Pazdan, natomiast na jego ocenę wpływa postawa całej Jagiellonii (czytaj: przeciętna). Pazdanowi nie przydarzył się jeszcze słaby mecz, mimo to nie zawsze znajduje uznanie w oczach Ireneusza Mamrota (dwa razy usiadł na ławce, z Cracovią nie mógł zagrać). Czy nas to dziwi? Trochę tak. Nie ma przypadku w tym, że do dwóch z trzech porażek Jagi doszło akurat wtedy, gdy nie było byłego Ministra Obrony Narodowej. Pazdan wciąż ma te cechy, którymi imponował – czytanie gry, świetne ustawianie się, zadziorność.

Poza tą dwójką w zasadzie nie ma piłkarza, który zasługuje na wyróżnienie. Oczywiście, zdajemy sobie sprawę, że to dopiero początek sezonu, niektórzy muszą jeszcze się rozkręcić, a inni nadrobić zaległości treningowe. Nie zamierzamy bić na alarm i wieścić Polsce, że ci piłkarze to niewypały. Wciąż mogą okazać się gwiazdami ligi. Stwierdzamy po prostu fakt, że na starcie sezonu niczego specjalnego nie wymyślili.

Reklama

Damian Kądzior? Ma już na koncie dwie asysty i z pewnością będzie wyróżniającą się postacią Piasta. Jego aklimatyzacja wciąż jednak trwa, dopiero w siódmej kolejce wskoczył do wyjściowej jedenastki. Kamil Grosicki? Już w swoim pierwszym wejściu z ławki pokazał, że może być szefem tej ligi, generalnie nie ma anonimowych meczów, bo zawsze jest go wszędzie pełno. Ale w pięciu spotkaniach nie dał żadnego konkretu (poza jednym kluczowym podaniem), a Pogoń wygrała tylko jedno z nich. Tu także jest duży potencjał na to, by „Grosik” zaraz odpalił. Stawiamy, że przerwa reprezentacyjna może mu bardzo pomóc.

KAMIL GROSICKI W POGONI SZCZECIN – JAKIE BYŁY JEGO POCZĄTKI?

Waleriana Gwilii i Vamary Sanogo jeszcze nie oceniamy – podpisali kontrakty w samej końcówce okienka. Trudno mieć wielkie pretensje także do Piotra Parzyszka, Grzegorza Sandomierskiego i Sebastiana Musiolika. Każdy z nich gra mniej więcej na swoim poziomie. Parzyszek stał się obietnicą czegoś fajnego, niejako poszerzył Koście Runjaiciowi liczbę wariantów, natomiast na swoim koncie ma dopiero jednego gola. Czyli tyle, ile Musiolik, którego zapamiętaliśmy jako pożytecznego, ale niekoniecznie skutecznego napastnika. Sandomierski? Gdy wyjeżdżał, nie był ligową gwiazdą i po powrocie też nie jest. Ot, w miarę solidny bramkarz, nic więcej.

Mamy natomiast kilka rozczarowań. Największym jest chyba Barry Douglas, któremu – owszem – zdarzył się gol z wolnego z Bruk-Betem, ale tak generalnie lekko odstaje. Nie ma przypadku w tym, że Pedro Rebocho tak łatwo wywalczył sobie miejsce w składzie. Dziwimy się, bo przecież nigdy nie był skałą w tyłach, bardziej zachwycał ofensywnymi inklinacjami, których w tym sezonie specjalnie nie prezentuje. Zawodzi też inny z lechitów – Artur Sobiech. W zeszłym sezonie strzelił dziewięć bramek na poziomie ligi tureckiej (czyli dużo wyższym niż Ekstraklasa), a w tym nie zagrał nawet godziny. Wiadomo było, że przychodzi jako alternatywa, ale spodziewaliśmy się, że ranga „ekskluzywnego zmiennika” pomoże mu częściej wychodzić z szafy.

EARLY PAYOUT I CASHBACK DO 500 PLN – FUKSIARZ OFERUJE NAPRAWDĘ KOZACKIE PROMOCJE!

Mało ekskluzywnie wygląda to także w przypadku Adama Hlouska i Janusza Gola. Pierwszy dał się zapamiętać tylko z kanciastych ruchów i akcji „Głupi i Głupszy 3”. Gol z kolei nie daje Górnikowi Łęczna tego, czego od niego wymagano – spokoju w środku pola. Co więcej, sam bywa zapalnikiem, jak w meczu z Lechią, gdy wyleciał z boiska za dwa faule. Inną sprawą jest to, czy od Gola powinniśmy jeszcze dużo wymagać. Ktoś powie, że końcówkę w Cracovii miał przeciętną. Inny doda, że to już 35-latek, a wieku się nie oszuka. I to wszystko prawda. Zresztą kluby o niego się nie zabijały, mógł wybierać raczej spośród beniaminków (zainteresowanie wyrażał także Bruk-Bet).

Wnioski? Szumne powroty ekscytowały póki co najbardziej w momencie dokonywania transferu. A przecież do grona powracających możemy w jakiś sposób podpiąć jeszcze Lukasa Podolskiego, który także nie poprawia reputacji starych, dobrych, doświadczonych znajomych. Powracający na ten moment – jako cała grupa – zawodzą.

Ale to coś, co jeszcze może się zmienić.

I na to liczymy.

Fot. newspix.pl

Ogląda Ekstraklasę jak serial. Zajmuje się polskim piłkarstwem. Wychodzi z założenia, że luźna forma nie musi gryźć się z fachowością. Robi przekrojowe i ponadczasowe wywiady. Lubi jechać w teren, by napisać reportaż. Występuje w Lidze Minus. Jego największym życiowym osiągnięciem jest bycie kumplem Wojtka Kowalczyka. Wciąż uczy się literować wyrazy w Quizach i nie przeszkadza mu, że prowadzący nie zna zasad. Wyraża opinie, czasem durne.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

21 komentarzy

Loading...