Reklama

Ivi Lopez show! Siódmy mecz, czwarta porażka Legii

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

25 września 2021, 22:39 • 3 min czytania 186 komentarzy

Żarty w Ekstraklasie dla Legii Warszawa się skończyły. Mistrzowie Polski po siedmiu meczach mają na koncie cztery porażki, czyli tyle, ile… w całym poprzednim sezonie. Dziś Łazienkowską podbił Raków, który dotychczas dawał się we znaki „Wojskowym” w Pucharze i Superpucharze Polski, ale w lidze sobie z nimi nie radził. Teraz to już nieaktualne, bo Ivi Lopez dał w stolicy takie show, że Andre Martins następnym razem na jego widok schowa się gdzieś do ciemnego kąta, żeby Hiszpan przypadkiem go nie zobaczył i znów nie ośmieszył.

Ivi Lopez show! Siódmy mecz, czwarta porażka Legii

Legia – Raków: Ivi Lopez dał koncert

To właśnie portugalski pomocnik miał z Lopezem najcięższe przejścia. Przy pierwszym golu as Rakowa spokojnie przyjął sobie piłkę, przerzucił ją nad Martinsem i dograł do Musiolika, którego na rzut karny nieroztropnie sfaulował Miszta (zastępował kontuzjowanego Boruca). Ivi osobiście wymierzył sprawiedliwość pewnym strzałem.

Najbardziej jednak były zawodnik Levante zachwycił w drugiej połowie. Siateczka na Martinsie, bezczelne prowadzenie piłki z dalszymi dryblingami i wreszcie faul bezradnego Portugalczyka, który na dodatek został ukarany żółtą kartką. Rzut wolny był z dalszej odległości, ale co to dla Lopeza: piękny strzał, nie najlepsze zachowanie muru, lekko spóźniony Miszta i wpadło. Hiszpan kolejny raz udowodnił, że w tym elemencie gry jest znakomity. Dopiero co zresztą golem z wolnego uspokoił Rakowowi sytuację w pucharowym spotkaniu ze Stalą Rzeszów.

Gdy dodamy do tego fakt, że również gol na 2:1 dla gości padł z udziałem Iviego – jego dośrodkowanie z rzutu rożnego zgrał Gutkovskis, a z bliska całość domknął Tudor – to od razu staje się jasne, kto został bohaterem dnia i prawdopodobnie całej kolejki. Faktem jest, że Lopez trochę nas zawiódł w eliminacjach Ligi Konferencji, ale na ekstraklasowych boiskach znów szaleje.

A zezłomowany Martins zaraz po trzecim golu Rakowa został zmieniony, bo jeszcze chwila i zwątpiłby całkowicie w swoje umiejętności.

Reklama

Legia – Raków: zbyt wiele słabych punktów

Co nie znaczy, że to jedyny winowajca w Legii, zdecydowanie nie. Słabo wypadł także często niechlujny w swoich poczynaniach Bartosz Slisz. Niewiele na skrzydle wskórał Kacper Skibicki. Miszta nie zastąpił godnie Boruca. Obrona grała niepewnie.

Nawet Mahir Emreli zszedł z murawy poczuciem, że powinien zrobić znacznie więcej. Jego bramka na 1:1 to majstersztyk, pięknie huknął z trudnej pozycji mimo bliskiej obecności Petraska, ale pod koniec zmarnował wymarzoną sytuację po fatalnym błędzie Szelągowskiego. Piłka odbiła się od niego tak, że napastnik reprezentacji Azerbejdżanu musiał się naprawdę nagimnastykować, żeby z paru metrów nie trafić do bramki. I zrobił to – piłka przeleciała tuż obok słupka. Później Emreli miał jeszcze jedną sytuację, ale tutaj już trzeba oddać Trelowskiemu, że zachował czujność po strzale głową.

Legia dominowała, znacznie dłużej utrzymywała się przy piłce, lecz na nadmiar sytuacji znów nie mogła narzekać. Przed przerwą poza trafieniem Emreliego warto jedynie wspomnieć o poprzeczce Martinsa. W drugiej połowie poza szansami Azera, Lopes fatalnie skiksował będąc niepilnowanym, no i po wejściu z ławki Charatin trafił na 2:3, wykorzystując podanie Josue. Ten ostatni po zmianie stron jako jeden z niewielu w szeregach gospodarzy nie zawiódł, brał na siebie ciężar gry, posłał do kolegów kilka świetnych piłek.

Raków tradycyjnie zaprezentował wysoki poziom taktyczny, miał gościa robiącego różnicę, do tego trochę szczęścia i udało się: stadion Legii został podbity.

Podopieczni Czesława Michniewicza kolejny raz przekonali się, jak trudno w tym sezonie będzie pogodzić ligę z pucharami. Wyszli przecież na galowo, nikt się nie oszczędzał, a jednak doznali już czwartej porażki w siódmym występie. Lech Poznań jeszcze bardziej może sobie pluć w brodę po wpadce w Białymstoku. Gdyby wygrał, nawet przy zwycięstwach „Wojskowych” w spotkaniach zaległych, w najgorszym razie miałby sześć punktów przewagi.

Raków tym triumfem wraca do pełnej równowagi. Wygraną w Mielcu uspokoił swoją sytuację, a teraz dał sygnał, że wraca do czołówki.

Reklama

Fot. FotoPyK

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Ekstraklasa

LIVE: Pogoń w szoku! Piast prowadzi w Szczecinie 2:0!

redakcja
6
LIVE: Pogoń w szoku! Piast prowadzi w Szczecinie 2:0!

Komentarze

186 komentarzy

Loading...