Reklama

Leandro – on NAPRAWDĘ potrafi uderzyć. Znów na wagę remisu

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

18 września 2021, 20:24 • 4 min czytania 18 komentarzy

Punkty w Radomiu stracili już w tym sezonie piłkarze Legii Warszawa oraz Pogoni Szczecin. Dzisiaj w Radomiu nie mógł wygrać Śląsk Wrocław. Do skompletowania zatrzymanych pucharowiczów na własnym stadionie Radomiakowi brakuje już tylko Rakowa. Dzisiaj zespół Banasika pokazał, że na własnym obiekcie będzie groźny dla każdego w tej lidze.

Leandro – on NAPRAWDĘ potrafi uderzyć. Znów na wagę remisu

Dzisiaj jednak paradoksalnie własnej boisko przeszkodziło Radomiakowi w tym, by prowadzić do przerwy. Gospodarze byli lepsi, prowadzili grę, mieli sytuacje strzeleckie. Ale bramkę stracili po… błędzie Majchorwicza i murawy. Jakkolwiek to brzmi. Normalnie piłka posłana przez Praszelika powinna skozłować i trafić na nogę wychodzącego z pola karnego bramkarza. Ale na tym mokrym, ciężkim, nasiąkniętym deszczem boisku futbolówka właściwie wbiła się w ziemię. Siadła na boisku, zamiast skozłować. Exposito minął sobie Majchrowicza, strzelił, Rossi wywalił się jeszcze na tym bagnistym boisku i goście prowadzili 1:0.

Majchrowicz jednak pokazał, że w futbolu istnieje coś takiego jak „odkupienie win”. W przerwie przed kamerami Canal+ mówił o koncentracji, o spokojnych głowach. No i sam pokazał, że mimo małego doświadczenia i młodego wieku wie z czym się to je. Gdyby nie on, to nie padłby gol dla Śląska. I gdyby nie on, to wrocławianie strzeliliby tutaj więcej goli. Ot, paradoks. Ale trzeba pochwalić młodzieżowca Radomiaka za interwencje po przerwie – wygarnął piłkę spod nóg Pawłowskiemu przy okazji bramkowej, dwukrotnie zatrzymał Caye Quintanę. Zwłaszcza przy tej ostatniej sytuacji spisał się doskonale.

Radomiak Radom – Śląsk Wrocław 1:1. Leandro, on potrafi uderzyć

Gospodarze po przerwie pozwolili Śląskowi na stworzenie trzech-czterech okazji, ale do przerwy byli wyraźnie lepsi. Machado trafił w poprzeczkę, nieznacznie pomylił się z dystansu. Sporo wiatru robił Kozak, ale był to taki chaos nie do ogarnięcia dla rywala, kolegów i siebie samego. No i był on.

Nie dziwimy się, że Radom go kocha. O historii Leandro w Radomiaku nie trzeba przypominać, to właściwie już ikona. Były jednak wątpliwości – czy zabawunie z niższych lig będzie w stanie przełożyć na Ekstraklasę?

Reklama

Wygląda na to, że będzie.

Generalnie w tym sezonie mamy tyle pięknych goli, że TOP10 wybralibyśmy z ogromnymi problemami. Tu Yeobah kręci rywalami jak Messi, tam Piasecki przyfanzolił z przewrotki. Ale nagrodę dla „najładniejszych dwóch goli w dwóch meczach z rzędu” Leandro już chyba sobie zaklepał.

W poniedziałek z dystansu przecudnie trafił w okienko. A dzisiaj? No dziś pokazał nam sequel. I pokazał, że sequele wcale nie muszą być dużo gorsze, jak to w kinematografii bywa. Krótki zwód na skraju pola karnego, ucieczka na lewą nogę, mieszanka siły i rotacji, siadło w same widły. Nawet taki gość jak Szromnik, który potrafi dać coś ekstra w bramce, tego strzału obronić nie mógł.

Radomiak Radom – Śląsk Wrocław 1:1. Okazje z obu stron

Tak w ogóle, to był całkiem niezły mecz. Spokojnie mogło paść tu więcej goli. O szansach Śląska już pisaliśmy. Po drugiej stronie po świetnej akcji jeszcze jedną sztukę mógł wbić Leandro. Albo nawet nie wbijać jej samemu, ale podzielić się piłką chociażby z Machado. Były też groźne rzuty wolne. Po stronie gości jeszcze z dystansu minimalnie pomylił się Mączyński.

Może nie skakaliśmy pod sufit z emocji, ale też nie usypialiśmy przed telewizorem.

Śląsk tym samym został samotnym wiceliderem. Po cichu wrocławianie wskakują za plecy Lecha Poznań. Ale są też rzeczy, które trenera Magierę pewnie martwią. Po pierwsze – dyspozycja Schwarza, który miał być kozakiem, a póki co mecze średnie przeplata słabymi. Źle wygląda na wahadle Pawłowski, to drugi powód do zmartwień. Dzisiaj miał momenty, gdy pomyśleliśmy „o, coś drgnęło”, a później dostawaliśmy tę słabą wersję Pawłowskiego. Mamy nadzieję, że kolejnym zmartwieniem nie będzie zdrowie Bejgera. Na mokrej murawie odjechała mu nogą, chwycił się za kolano, lekarze od razu zasygnalizowali zmianę. Bejger do gry wrócił, pobiegał trochę, ale musiał ostatecznie zejść z boiska. Oby to nie były więzadła.

Reklama

A Radomiak? Cóż, wiemy, że konkurencja w tej kwestii jest kiepska, ale tutaj nie ma chyba co się bawić w asekuranctwo – to bez wątpienia będzie najlepszy beniaminek tego sezonu.

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

18 komentarzy

Loading...