Reklama

Chcę być najlepszy na świecie

Jakub Białek

Autor:Jakub Białek

17 sierpnia 2021, 11:58 • 18 min czytania 151 komentarzy

Kacper Kozłowski to piłkarz o zupełnie innej mentalności niż polscy młodzieżowcy. Nie odczuwa stresu, pokora jest mu obca. Nie jara go, że został najmłodszym piłkarzem w historii Euro. O wyjeździe na turniej mówi „powołanie jak każde inne”. Wprost przyznaje, że chce odejść z Pogoni najpóźniej w następnym sezonie. Jego kariera toczy się błyskawicznie. Zaczynał grać w klubie siedem lat temu, częścią pierwszego zespołu Pogoni został jako 15-latek. Wciąż nie skończył osiemnastki, a już jest pełnoprawnym reprezentantem Polski. Jest tak młody, że jego pierwszy świadomy turniej to… Euro 2016. Bezczelny – nie tylko w słowach, ale przede wszystkim na boisku. Poznajcie Kacpra Kozłowskiego, który udzielił nam pierwszego tak dużego wywiadu w karierze.

Chcę być najlepszy na świecie
Podczas wywiadu z wychowankami Pogoni – tobą, Adrianem Benedyczakiem, Kacprem Smolińskim i Marcelem Wędrychowskim – zapytałem was o to, czy odczuwacie jeszcze przedmeczowy stres. Chłopaki odpowiadali standardowo w stylu „no, stresik kiedyś był, ale teraz to już chyba nie”. Ty rzuciłeś z pewnością siebie: – A ja nigdy się nie stresowałem.

Ale muszę to sprostować. Stresowałem się raz w życiu – na moim pierwszym treningu.

Tutaj w Pogoni?

Nie, jeszcze w Bałtyku Koszalin. To był pierwszy i ostatni raz, kiedy czułem stres. Miałem dziesięć lat. Bałem się iść na trening. W sumie nie wiem dlaczego, ale się bałem. Od tamtego momentu nie czuję w ogóle stresu.

Jak to możliwe? Stres to naturalna cecha ludzka.

Nie wiem. Ale jeśli to mi pomaga, to dobrze.

W życiu prywatnym też się nie stresujesz?

Nie, w ogóle. Skoro masz powód do stresu, to znaczy, że jesteś nieprzygotowany. A ja się czuję przygotowany na wszystko, dlatego się nie stresuję.

Reklama
Musiało ci się kiedyś zdarzyć, że byłeś na coś nieprzygotowany.

W szkole wiele razy tak było. Wtedy improwizowałem. Albo się ściągało na kartkówkach. To normalne, wszyscy ściągali. W piłce nigdy nie miałem tak, że byłem na coś nieprzygotowany i bałem się, że coś się stanie albo sobie nie poradzę.

KIM JEST KACPER KOZŁOWSKI? SYLWETKA PIŁKARZA BRIGHTON

Nie jest to pewien powód do niepokoju? Nawet Artur Boruc powiedział ostatnio, że nadal czuje tremę przed meczami.

Wszystko zależy od człowieka. Przypuszczam, że taki Messi też się nie stresuje, gdy wychodzi na mecz. To może duży przykład, ale zdarzają się osoby, które się nie stresują. Ja po prostu tak mam.

A masz w sobie pokorę?

Nie. Kamil Grabara powiedział kiedyś, że lepiej nie mieć pokory niż być zakłamanym. Niektórzy mówią „jestem pokorny”, a przy pierwszej lepszej okazji pokazują swoje oblicze. Dlatego mówię, że nie mam pokory. I zawsze tak mówiłem, nawet prezesom.

I jak reagowali?

Troszkę się śmiali, ale generalnie potwierdzają moje zdanie. Czułem też czasami podejście na zasadzie: no, żeby zaraz mu nie odbiło. Mam wrażenie, że dużo ludzi tak reaguje: zaraz mu odbije sodówka. Jaka sodówka? Jeśli ma się poukładane w głowie, wie się, że jest się dobrym, pokazuje się to w każdym meczu, no to nie ma zagrożenia, że odbije sodówka.

Piłkarze mówią o pokorze, bo tak wypada?

Wiem, że na przykład Łukasz Piszczek to mega skromny człowiek. Widać to po jego każdym zachowaniu. On po prostu taki jest. Ale znalazłbym pewnie wielu piłkarzy na świecie, którzy uważają siebie za skromnych i pokornych tylko dlatego, że ludzie chcą to usłyszeć.

Reklama

Wyobrażasz sobie moment, w którym robisz wielką karierę?

Wyobrażam. Każdy zawodnik myśli o takich rzeczach, bo chciałby być na najwyższym poziomie. Musi to sobie wyobrażać.

Chyba nie będziesz wtedy skromny jak Łukasz Piszczek, bardziej zwariowany jak Grzegorz Krychowiak.

Będę sobą. Czyli nie będę robił niczego, czego do tej pory nie robię. Wiadomo, że z biegiem lat wiele się zmieni, bo człowiek dojrzewa i myśli inaczej. Myślę, że będę robił inne głupie rzeczy.

Co na przykład?

Hm, no nie wiem…

A jakie głupie rzeczy robisz teraz?

Żyję trochę jak w tym powiedzeniu, żeby mieć wywalone, a będzie ci dane. Mi to pomaga, ale chłopaki mówią, że to głupie. Trochę nadużywam tego stwierdzenia.

Jak się to ma do życia?

Czasem nie zwracam na nic uwagi. Nic mnie nie interesuje. Wychodzę na trening, nie myślę o niczym. Wracam do domu – kładę się, odpoczywam. Mam troszkę wywalone na rzeczywistość.

Ale mówisz tylko o sprawach pozapiłkarskich?

Tak. No nie wiem, muszę jechać do sklepu, ale mi się nie chce, to zamówię sobie jedzenie przez aplikację. Wiadomo, że za parę lat myślenie będzie inne, jak pojawią się dzieci, rodzina. Ale teraz tak mam. Skupiam się na piłce i za dużo dookoła mnie nie interesuje.

Jak wygląda twój typowy dzień? Pracujesz na własną rękę poza tym, co musisz zrobić w klubie?

Teraz mam dosyć ciężkie dni. Zaraz kończę osiemnastkę, będę zdawał prawo jazdy, mam już lekcje, jeżdżę samochodem po Szczecinie. Jeszcze nikogo nie zabiłem, ale lepiej, żeby nikt nie wychodził na miasto!

Nie masz urazu do samochodów po wypadku?

Na początku miałem. Ale teraz już traktuję to jako przeszłość. Nie można wszystkiego za długo rozpamiętywać, żeby nie siedziało w głowie.

Musiałeś to jakoś przełamać?

Wiadomo, że nawet teraz, jak wyjeżdża mi samochód, to trochę się zapieram za kierownicą. Bardzo uważam na drodze. Na początku bałem się w ogóle wejść do auta. Powiedziałem sobie, że już nigdy tego nie zrobię. Po dwóch tygodniach już normalnie jeździłem.

Samochód już kupiony? Wielu piłkarzy kupuje auto już przed osiemnastką i fura czeka na zdanie prawka.

Też będę miał auto przed osiemnastką. W zasadzie to już od dwóch lat szukam sobie samochodu. Ale na treningi będę jeździł klubową Toyotą.

Coś fajnego wybrałeś?

Normalne auto – Mercedes C-Klasa, dwudrzwiowy.

Wyprawiasz osiemnastkę?

Ja nie lubię większych imprez. Wiadomo, może wyprawię coś dla rodziny i najbliższych, ale nic większego. O takich rzeczach nawet nie myślę.

Bierzesz jakkolwiek udział w życiu towarzyskim z rówieśnikami, kumplami ze szkoły? Dla wielu to bardzo bujny okres, imprezy, osiemnastki, wchodzenie w dorosłość.

Wiadomo, że ludzie w moim wieku – zwłaszcza teraz, jak są wakacje – chodzą w różne miejsca, imprezują. Ja nie mogę tego robić. I nawet tego nie chce. Mam mecze, trenuję. Poszedłbym po meczu na jakąś imprezę i miałbym parę dni wyjęte z życiorysu, bo taka impreza jest męcząca. Gdy trenujesz, ciężko o coś takiego. I dobrze, bo nie jara mnie chodzenie na imprezy czy picie po kątach.

Wracając do pokory – trenerzy mówili ci, że powinieneś być bardziej pokorny?

Nie, żaden trener mi jeszcze czegoś takiego nie powiedział. Wiedzą, że mentalność to moja mocna strona. Ostatnio trener Tomasz Kaczmarek powiedział mi nawet, że jego zdaniem pewność siebie daje mi bardzo dużo. Zawodnicy wyczuwają to na boisku. Podczas meczu często się kogoś prowokuje, ale przeciwnicy wiedzą, że jestem mocny, więc nawet nie próbują.

Wiele osób wspomina, że na pierwszych treningach rzucałeś do starszyzny: „jak nie masz co zrobić z piłką, podaj do Wujaszka!”. Młodzi zwykle boją się wychylać, a ty od razu chciałeś być ważną częścią tej grupy.

Pamiętam, miałem 15 lat, powiedziałem ten tekst na drugim treningu z drużyną. Chłopaki wzięli to żartem i dobrze, bo niektórzy braliby takie rzeczy na poważnie i zaraz zjechali młodego. Teraz jestem już długo w zespole, więc jestem wyżej w hierarchii.

Chcesz być postrzegany jako młodzieżowiec czy pełnoprawny lider zespołu?

Na pewno nie chcę być postrzegany jako młodzieżowiec. Wiele osób wypowiada się, że gram, bo muszę. Bo jeden młodzieżowiec jest obowiązkowy.

W paru klubach tak jest, ale ciebie to raczej nie dotyczy.

W każdym kolejnym klubie chcę być najlepszy i do tego dążę. Nie chciałbym, by ktoś uważał, że Kozłowski to młodzieżowiec i dlatego gra. To głupie stwierdzenie, bo chcę być najlepszy w całej drużynie, w Europie, a niedługo na świecie.

Skąd się wziął u ciebie ten Wujaszek?

Pojechałem na kadrę z rocznikiem 2002. Janek Biegański zarzucił wtedy: „daj do Wujka!”. Jakoś to podłapałem i przerzuciłem do chłopaków.

Wujaszek do ciebie przylgnął, bo nawet po meczu z Hiszpanią wrzuciłeś na Instagram podpis „przygotuj Wuja” do zdjęcia, na którym wchodzisz na boisko. Potem zmieniłeś podpis na „amazing feelings”. Dlaczego?

Chciałem lekko sprowokować, żeby poczytać fajne komentarze. Tylko czekałem, aż ktoś napisze: „trochę pokory”. I pojawiły się takie komentarze, ale zauważyłem, że piszą je ludzie, którzy zakładają sobie fałszywe profile i którzy nie powiedzieliby tego w twarz czy nawet przez telefon. Klasycznie podpuściłem, a potem uznałem, że zmienię podpis na inny, bo ten obecny jest pełniejszy.

Też trochę chcesz wypadać jako pokorny?

Nie chcę być pokorny, bo nie jestem i każdy o tym wie. Po prostu chcę, by to był poważny profil, a nie podśmiechujki i żarciki.

W dzisiejszej piłce to też ważne, by nie dokładać do pieca.

No właśnie.

W Pogoni jesteś uczony tego, co powinieneś wrzucać do social media albo co mówić w wywiadach?

Nie. I dobrze, bo i tak bym nie posłuchał. Tak sobie założyłem – nie będzie mi nikt mówił, co ja mam wrzucać, komentować, mówić. Nie lubię czegoś takiego. Nikt nie powinien się wypowiadać na ten temat, czy ja mogę coś dodać na Instagram, czy nie mogę.

Jeszcze niedawno zabraniano ci wywiadów.

Tak, Pogoń nie potrzebowała rozgłosu na mój temat, ja zresztą też. Ale myślę, że ta era już się skończyła.

Zakładałeś dziurki na pierwszych treningach?

Była kilka razy taka sytuacja. Pierwsza to z Michałem Żyro. Byłem może kilka miesięcy w pierwszym zespole, założyłem mu dziurę. Potem ochlapał mnie bidonem.

– Ty, nie zakładaj mi dziurek tutaj.
– To po co podbiegasz? – odpowiedziałem.

Ostatecznie pośmialiśmy się, ale na początku było poważnie, troszkę się nawet przestraszyłem. No, trochę dziurek się założyło. Może ze trzy miesiące temu założyłem ją Kamilowi Drygasowi. Kowal biegł koło mnie i od razu zaczął się śmiać: „oj Kamilek, Kamilek!”. Każdy miał beczkę. Nie ma tutaj nienawiści za dziurkę, to normalne w piłce.

Trafiłeś na dobre czasy. Kiedyś w piłce była wojskowa fala.

Ale z drugiej strony wchodziłem do pierwszego zespołu tylko z Hubertem Turskim. Nie było wtedy wielu młodzieżowców – jedynie Kowal i Listek, którzy już trzymali ze starszymi. To nie było łatwe wejście. W drużynie były mocne twarze – Łukasz Załuska, Jarek Fojut. Teraz nowi młodzi mają łatwiej, bo w pierwszym zespole mamy sześciu-siedmiu młodzieżowców. Generalnie uważam, że wiek nie ma większego znaczenia i każdy piłkarz powinien być tak samo traktowany – tak młody, jak i stary. Nie uważam, że młody musi więcej.

Trzymasz się z młodymi?

Tak, bo wiadomo – mamy wspólny język.

Na kadrze trzymałeś się z Kamilem Piątkowskim.

Tak, zgraliśmy się.

Słyszałem, że Paulo Sousa bardzo ceni w tobie to, że jesteś cały czas skoncentrowany.

Szczerze to nawet nie wiem, czy jestem bardzo skoncentrowany. Czasami się rozkojarzam. Ale jak tak uważa, no to fajnie, to na plus.

Kiedy dostałeś powołanie na Euro, wielu uważało, że jedziesz tam po naukę. Młody, zdolny, niech zbierze doświadczenie, które zaprocentuje w przyszłości. A jak ty do tego podchodziłeś?

Powołanie jak każde inne. Nie czułem zachwytu, bo to nie jest powód do zachwytu. Powodem do zachwytu byłoby, gdybyśmy wyszli z grupy i miałbym w tym jakąś zasługę. A z grupy nie wyszliśmy, to jedno, a poza tym nie zagrałem tyle minut, ile oczekiwałem po treningach czy meczach towarzyskich. Ale nie mam pretensji, to normalne. Jak masz siedemnaście lat, to nie możesz grać po 90 minut we wszystkich meczach reprezentacji.

Czyli jesteś niezadowolony z Euro.

Nie, bo naszym celem było wyjście z grupy, a nie wyszliśmy.

A z meczu z Hiszpanią? Odnalazłeś się, parę razy rozruszałeś grę.

Z tego meczu jestem zadowolony, bo grało mi się dosyć dobrze. Wszedłem na 35 minut i zrobiłem 6,5 kilometra. Tyle biegaliśmy za piłką. Miałem z nią siedem kontaktów. Było ciężko, ale takie mecze też są potrzebne. Byliśmy gorsi piłkarsko, więc musieliśmy pracować, żeby wywieźć remis.

W tym meczu zostałeś najmłodszym piłkarzem w historii mistrzostw Europy.

I co z tego? Nie myślę o tym.

Wielu by się podjarało.

Przypuszczam, że tak, bo dla niektórych to coś niemożliwego.

W jednym momencie pisze o tobie cała Europa.

Dla mnie to coś normalnego. Jeśli chcę grać na najwyższym poziomie, to jestem gotowy na to, że zawsze będą o mnie pisać. Kieruję się powiedzeniem „nieważne jak gadają, byle nazwiska nie pomylili”.

To prawda, że twój pierwszy świadomy turniej to Euro 2016?

Tak.

Jak to możliwe?

Miałem wtedy dwanaście lat. Dopiero zaczynałem. Zanim zacząłem trenować, nie lubiłem oglądać nałogowo meczów. Nudziło mnie to. Wszyscy moi znajomi z kadry mówią, że grają od czwartego czy szóstego roku życia. Trochę się dziwiłem, że zaczynali tak szybko. Treningi w Bałtyku zacząłem jako dziesięciolatek, to jednak wiele lat różnicy. Euro 2016 było pierwszym turniejem, który pamiętam. Grałem wtedy jeszcze dla zabawy, nie myślałem o tym, że zrobię karierę.

Byłeś najlepszy na osiedlu?

Czasami tak, a czasami nie, bo zdarzało się grać z chłopakami z rocznika 96-97. Zawsze grałem ze starszymi, może ze dwie osoby były w moim wieku. Trzymałem się ze starszym bratem i kuzynem – roczniki 1999 i 2001. Mimo różnicy wieku, umiejętności mieliśmy podobne. Mnie wyróżniał większy zapał.

W którym momencie pokochałeś piłkę?

Gdy jeździłem na turnieje z Bałtykiem. Pamiętam turniej na hali, nazywał się Rewalandia. Zostałem tam królem strzelców i najlepszym zawodnikiem. Pojechałem następny raz – znowu król strzelców i najlepszy zawodnik. W tamtym momencie wiedziałem, że coś może z tego być. I potoczyło się, jak się potoczyło.

Bardzo szybko. Zaczynasz jako 10-latek, szybko wyjeżdżasz do Szczecina, a jako 15-latek trenujesz już z jedynką Pogoni.

W międzyczasie były kadry województwa. Jeździłem z rocznikiem 2002. Później były mistrzostwa z rocznikiem 2003, zajęliśmy pierwsze miejsce, strzeliłem bramkę w finale. Wtedy już wszystkie kluby mnie znały i szybko to poszło.

Kiedy poczułeś, że zostaniesz profesjonalnym piłkarzem?

Kiedy w wieku 15 lat poszedłem na trening pierwszego zespołu. Czułem, że piłkarsko nie odstaję. Motorycznie, fizycznie – były lekkie braki, chociaż i tak zawsze byłem silny.

W końcu zdarzyło ci się grać nawet na stoperze.

Tak było, gdy pojechałem na kadrę U-14, trener Zalewski mnie tak wystawiał. Teraz gram na dziesiątce, to niebo a ziemia. Za parę lat mogę jeszcze na bramce stanąć!

Ta obrona w ogóle nie pasuje do twojej charakterystyki.

No nie, ale strzeliłem bramkę. Pamiętam, że wygraliśmy ten mecz 12:0.

Jak przygotowujesz się do piłki poza treningami w klubie? Pytam o dietę, treningi mentalne, wszystko, co dookoła.

Uważam, że na razie nie potrzebuję takiej diety, jaką mają starsi zawodnicy. Organizm wszystko łatwo przetwarza i nie mam problemów z tym, by zjeść raz na jakiś czas coś niezdrowego, bo wszystko jest dla ludzi. Choć to oczywiście nie jest tak, że jem fast foody, tyle co czasami pizzę po meczu.

To oczywiste. Uzupełnienie węglowodanów.

Jem to, co sobie ugotuję. Jakiś makaron, jajecznicę na śniadanie. Normalne, domowe rzeczy. Mam tkankę w normie, więc w niczym nie przeszkadza to, że jem co mi się podoba.

Nauczyłeś się gotować?

Jestem już pięć lat poza domem, więc troszkę umiem. Ale szczerze mówiąc, nie lubię gotować.

Masz jakieś popisowe danie?

Makaron w sosie serowym z brokułami i kurczakiem. Mogę jeść to dniami i nocami.

A jak to wygląda u ciebie, jeśli chodzi o trening mentalny?

Nie potrzebuję na razie treningów mentalnych, bo czuję się mocny. Może jak będę na wyższym poziomie to z nich skorzystam. W Pogoni mamy tyle zajęć, że nie mam za bardzo czasu zrobić czegoś dodatkowego, bo będzie to kolidowało z treningami. Dzisiaj na przykład mieliśmy zbiórkę godzinę przed zajęciami, następnie trening, teraz gdy rozmawiamy jest już po 19, potem idę na zrobić jazdy na prawko, nie ma za bardzo tego czasu.

Masz w życiu plan B?

Nie.

Dlaczego?

Jeśli się na czymś skupiasz w stu procentach, nie możesz myśleć, co będziesz robił, gdy ci nie wyjdzie. Bo jeśli o tym nieustannie myślisz, to tak się stanie. Dużo osób mówi mi: „będziesz miał kontuzję i zobaczysz wtedy”. To takie strasznie negatywne. Moim zdaniem trzeba myśleć pozytywnie i wierzyć w siebie. Nie zostaniesz najlepszym piłkarzem na świecie, jak będziesz myślał, czy nie nauczyć się być kelnerem, żeby mieć alternatywę. Może i będziesz miał alternatywę, ale wtedy nie wyjdzie plan A.

Wychodzisz z założenia, że skupienie się na szkole mogłoby przeszkodzić w treningach.

W moim przypadku szkoła mi chleba nie da, a piłka da. Wolę się skupić na czymś, co kocham robić i z czego jest pożytek. Teraz bardzo dużo osób nie ma studiów czy nawet matury i może mieć lepsze stanowiska niż osoby po studiach.

Ja zrobiłem studia i mi się za bardzo nie przydały.

Masz papierek. A on dziś nie jest za bardzo potrzebny.

Będziesz podchodził do matury?

Raczej nie. Nie wiem jeszcze, kiedy będę odchodził z Pogoni, ale maturę mam za rok, więc nie wiem, czy jeszcze tu będę. Byłoby ciężko ją zrobić. Ale matura do gry w piłkę nie jest mi teraz potrzebna. Co z tego, że będę ją miał? Jeśli mi nie wyjdzie w piłce, czego nie zakładam, mogę iść do pracy też bez matury.

Chciałbyś odejść z Pogoni jak najszybciej?

Jeszcze troszkę potrzebuję się ograć. To też jest ważne, żeby się rozegrać. Jestem tutaj dopiero sezon w pierwszej jedenastce. Przynajmniej jeszcze pół roku-rok potrzebuję na zaadaptowanie się. I wtedy chciałbym odejść. Wszystko jest dogadane z prezesami i oni też tak samo uważają.

Czyli za rok cię prawdopodobnie nie będzie.

Dokładnie.

Będziesz chciał przyjąć ofertę wielkiego klubu, gdzie na początku możesz grać w drugiej drużynie czy mniejszego i iść od razu do pierwszego składu?

Nie szedłbym do klubu, który jest olbrzymi, ale miałbym grać np. w Primaverze. Gdy pójdę zagranicę, to po to, by grać w pierwszym zespole, a nie U-18. Nie mam zamiaru schodzić niżej.

Zastanawiałeś się już nad jakąś ofertą? Dostajesz pewnie sporo sygnałów.

Nie myślałem jeszcze o żadnej ofercie, bo chcę póki co zostać w Pogoni. Jak za pół roku czy rok przyjdzie oferta, będę się zastanawiał. Teraz żadne propozycje mnie nie interesują.

Dopytujesz, kto się tobą interesuje?

Czasami się pytam, czy coś nowego się pojawiło. Ale bardziej z ciekawości, a nie dlatego, że myślę nad zmianą klubu. Po prostu fajnie wiedzieć, co się dzieje wokół ciebie.

Byłeś kiedyś na testach w Bayerze Leverkusen. Wróciłeś i powiedziałeś, że niczego więcej niż w Pogoni tam się nie nauczysz.

Tak było. Teraz może byłoby inaczej, bo nie byłbym przewidziany do U-19 czy U-21, jak wtedy. Ale myślę, że młodzież w Polsce i w Niemczech jest na podobnym poziomie. Wiadomo, nie wszyscy, ale nie czułem, że tam jest wyższy poziom niż w Pogoni. Po co miałem więc zmieniać otoczenie, skoro poziom był podobny, a tu się czułem dobrze? Postanowiłem zostać i wyszło mi to na dobre.

Uczysz się języków?

Z trenerem Kostą dogaduję się po angielsku, ale jakbym poszedł do Anglii, pewnie nie rozumiałbym w stu procentach brytyjskiego akcentu. Jak będę miał pewność, że odchodzę, wtedy się zacznę uczyć konkretnego języka. Bo na razie nie wiem, gdzie odejdę.

Języka się w miesiąc nie nauczysz, nie lepiej już teraz zacząć?

Wydaje mi się, że jakbym miał codziennie lekcje angielskiego, w trzy miesiące spokojnie bym się wszystkiego nauczył. W szatni mówię dużo po angielsku. Zacznę się uczyć jak będę miał pewność, że odchodzę.

Potrafisz pogodzić się z tym, że jeszcze nigdy w dorosłej piłce nie zagrałeś 90 minut?
 (rozmawiamy przed meczem z Zagłębiem – red.)

Nie rozumiem tego, ale nie mam na to wpływu. Czego bym nie zrobił i tak nie będę teraz grał 90 minut. Nie wiem, od czego to zależy. Zdanie trenera jest najważniejsze i on decyduje. Trzeba pytać jego.

Byłbyś gotowy na taką intensywność, jaką ma powiedzmy Pedri?

Gdybym się na to dobrze przygotował, to tak.

Trener tłumaczy ci, dlaczego w każdym meczu schodzisz?

Mówi, że nie jestem jeszcze gotowy na 90 minut.

A ty się czujesz gotowy?

Tak.

Kiedy dostałeś podanie w meczu z Górnikiem, od początku wiedziałeś, co chcesz zrobić?

Wiedziałem, co zrobię. Ale nie wiedziałem, że przeciwnik się położy, kiedy wezmę go na zamach. Myślałem, że będzie za mną wracał. Dobrze, że się położył, bo potem już poszło z górki.

Rozumiesz piłkę?

Łatwo się uczę. Jak ktoś mi coś powie na jednym treningu, to już będę wiedział.

Więc może ty mi wytłumaczysz, skąd się bierze problem w ofensywie Pogoni Szczecin. Gracie jak w piłkę ręczną, dużo podań po obwodzie, ale…

…potem dochodzimy do 30 metra i nie mamy już takiej skuteczności w grze. Gdy przeciwnik jest nisko ustawiony, mamy mniejsze i większe problemy, co zrobić. Gadamy o tym, wszyscy to wiedzą, ale nie wychodzi nam. Wiadomo, że chcielibyśmy strzelać po trzy-cztery bramki, a nasze wyniki to 1:0. I tak to hula powolutku. Chcielibyśmy wygrywać wyżej.

Masz jakiś pomysł, dlaczego tak jest?

Trenujemy to. Ale nie wiem, dlaczego tak się dzieje.

Trener Runjaic daje wam luz w ofensywie? Macie improwizować czy ćwiczycie schematy?

Mamy różne schematy, ale mamy też swobodę. Możemy robić to, co przyjdzie nam do głowy. Wiadomo, że trener nie będzie grał nami jak w FIFĘ na Playstation. To my podejmujemy decyzje.

Dostawałeś kiedyś uwagi, że za dużo dryblujesz albo za bardzo ryzykujesz?

Czasami dostawałem uwagi, żebym grał szybciej. Ale nie słuchałem ich za bardzo, bo sam wiem, kiedy mogę kogoś okiwać. To piłkarz musi podejmować decyzje, a nie trener czy kibic. Także nawet jak dostałem uwagi, to zignorowałem.

A co musisz najbardziej poprawić?

Strzał lewą nogą i strzał z daleka prawą, bo to istotne cechy na mojej pozycji. Kiedyś miałem dobry strzał z daleka i chyba mi tego troszkę teraz brakuje. Ale to do wytrenowania. Czasami, jak można zostać po treningu, to zostaję postrzelać. Ale czasem trener mówi, że już wystarczy, bo mieliśmy dużo na zajęciach, to nie można, trzeba odpocząć.

Przy tej całej twojej pewności siebie – ty masz poukładane w głowie?

Uważam, że tak. Ale wiadomo, że mam jeszcze w sobie młodzieńczą fantazję i myślę o głupotach, jak taki typowy nastolatek. Wszystko jest dla ludzi, nawet jak masz 17 lat. Ale tak, mam poukładane w głowie, bo wiem, co dla mnie dobre.

Musisz się hamować przed głupotami?

Nie. Nie robię głupot na szybko, muszę sobie przemyśleć, czy to jest czegoś warte. Jeśli nie, to kasuję temat i zapominam. Ale nie powiem ci, jaką głupotę zrobiłem ostatnio. Muszę to zostawić dla siebie!

Powiedziałeś, że twoim celem jest zostanie jednym z najlepszych piłkarzy świata. Ostatnie miesiące sprawiły, że jesteś bliżej tego celu?

Przede mną jeszcze bardzo długa droga. Dopiero zaczynam karierę. Marzy się o takich rzeczach, bo to normalne. Zawsze mówiłem, że chcę być najlepszy. I dalej wierzę, że będę najlepszy.

Masz jeszcze czas czy narzucasz sobie presję?

Nie, raczej nie narzucam.

Gdy porównuje się ciebie do polskich młodzieżowców, można stwierdzić, że masz jeszcze czas, bo jesteś jednym z najmłodszych. Ale masz też świadomość skali swojego talentu i porównując siebie z Europą, możesz sobie narzucać, że szybko powinieneś być już na innym etapie kariery.

Nie, nie narzucam sobie żadnej presji, że teraz już muszę być jakiś tam. Mam jeszcze wiele lat przed sobą – jakieś piętnaście lat grania. Nawet więcej, do 35 roku życia spokojnie mogę grać. Wierzę, że w którymś momencie kariery ułoży mi się na tyle dobrze, że będę najlepszy. Jestem tego pewien.

Rozmawiał JAKUB BIAŁEK

Fot. newspix.pl / FotoPyK

Ogląda Ekstraklasę jak serial. Zajmuje się polskim piłkarstwem. Wychodzi z założenia, że luźna forma nie musi gryźć się z fachowością. Robi przekrojowe i ponadczasowe wywiady. Lubi jechać w teren, by napisać reportaż. Występuje w Lidze Minus. Jego największym życiowym osiągnięciem jest bycie kumplem Wojtka Kowalczyka. Wciąż uczy się literować wyrazy w Quizach i nie przeszkadza mu, że prowadzący nie zna zasad. Wyraża opinie, czasem durne.

Rozwiń

Najnowsze

Niższe ligi

Katastrofalne informacje dla klubu z Częstochowy. Skra ukarana odjęciem siedmiu punktów

Szymon Piórek
1
Katastrofalne informacje dla klubu z Częstochowy. Skra ukarana odjęciem siedmiu punktów
1 liga

Duży zastrzyk gotówki dla Motoru Lublin. 400 tys. zł od województwa

Szymon Piórek
0
Duży zastrzyk gotówki dla Motoru Lublin. 400 tys. zł od województwa

Cały na biało

EURO 2024

Yma o Hyd! Jak futbol pomaga ocalić walijski język i tożsamość [REPORTAŻ]

Szymon Janczyk
8
Yma o Hyd! Jak futbol pomaga ocalić walijski język i tożsamość [REPORTAŻ]
Inne kraje

Sto lat za Anglikami. Dlaczego najlepsze walijskie kluby nie grają w krajowej lidze?

Michał Kołkowski
10
Sto lat za Anglikami. Dlaczego najlepsze walijskie kluby nie grają w krajowej lidze?

Komentarze

151 komentarzy

Loading...