Reklama

Jakub Kamiński do reprezentacji Polski? Spokojnie

Kamil Warzocha

Autor:Kamil Warzocha

17 sierpnia 2021, 17:57 • 5 min czytania 40 komentarzy

Niezwykle łatwo przychodzi kibicom wpadać w zachwyt nad młodymi piłkarzami w realiach Ekstraklasy. Mowa tutaj szczególnie o tych, którzy grają pod szyldem Legii czy Lecha. Kilka dobrych tygodni na polskich boiskach piłkarza A lub B pozwala niekiedy wręcz tworzyć presję na selekcjonerze, głosić swoje roszczenia. Zazwyczaj niesłusznie, po to zresztą ten tekst powstał. Nam oczywiście też zdarza się za szybko kogoś pochwalić, ale mimo wszystko zależy przede wszystkim na znalezieniu odpowiedniego balansu w dyskusji o zawodnikach, ich realnej ocenie. Dlatego też wysyp zażaleń, że Jakub Kamiński nie został powołany przez Paulo Sousę, trochę dziwi. Mnie, autora, co za chwilę postaram się wyjaśnić.

Jakub Kamiński do reprezentacji Polski? Spokojnie

Jak pamiętacie, całkiem niedawno, bo jeszcze przed turniejem Euro 2020, do reprezentacji Polski lobbowany był Bartosz Kapustka. Zawodnik mistrza Polski miał dobry sezon po powrocie do Ekstraklasy, przyłożył do ligowego sukcesu swoją nogę. Na jego niekorzyść nasz nowy selekcjoner wysłał jednak dość klarowny sygnał, że na polskie rozgrywki patrzy przez inną soczewkę. Nie jest stąd, nie posiada żadnego związku z tutejszym futbolem, więc mogliśmy się tego spodziewać. Ot, w jego oczach sezon w wykonaniu Kapustki najwyraźniej nie był niczym szczególnym i – kto wie – być może takiej perspektywy potrzebowaliśmy. Kapustka bowiem prezentował się świetnie, do wartości wizualnej dodawał liczby, tylko że głównie na początku rundy wiosennej. Poza tym – bez fajerwerków. Trener Sousa wolał później zabrać na zgrupowanie choćby Kacpra Kozłowskiego, co wówczas wywoływało falę oburzenia, a z perspektywy czasu okazało się jak najbardziej właściwą decyzją.

Po co ten przykład Kapustki? Ano po to, żeby na jego tle osadzić obecną sytuację Jakuba Kamińskiego. Nie ulega wątpliwości, że w młodzieżowcu Lecha drzemie potencjał na stałego bywalca w kadrze reprezentacji Polski. Również gracza na miarę zagranicznej ligi, o czym powinniśmy przekonać się w niedalekiej przyszłości. Poza tym ten nastolatek już otarł się o kadrę, otrzymał powołanie za kadencji Jerzego Brzęczka, lecz z możliwości debiutu wykluczyła go kontuzja. Wtedy rozprawialiśmy o dużym pechu i niedosycie, teraz zarządzamy apel o cierpliwość.

500 PLN ZWROTU BEZ OBROTU – ODBIERZ BONUS NA START W FUKSIARZ.PL!

***

Reklama

Skoro Paulo Sousa nie powołał na początku swojej pracy Bartosza Kapustki, wtedy jednej z najjaśniejszych postaci Legii, która prezentowała formę przez kolejne tygodnie, to dlaczego miałby postąpić inaczej z Jakubem Kamińskim? Kamińskim, który zagrał kilka świetnych spotkań po miernej rundzie wiosennej? I to z rywalami, umówmy się, z dolnej półki Ekstraklasy. To Radomiak, Górnik Zabrze, Cracovia, Termalica, nie przeciwnik pokroju Hammarby czy RSC Charleroi, na których tle ten sam piłkarz wypadał rok temu naprawdę przyzwoicie. W podobnym okresie dodał też coś od siebie w lidze i, jeśli już, to właśnie wtedy powołanie było bardziej stosowne. Na dzień dzisiejszy za wychowankiem Lecha nie stoi ważny czynnik, który może zwiększyć akcje na rynku selekcjonera dopiero przed następnym zgrupowaniem, czyli regularność.

Mówiąc prostym językiem, dajmy Kamińskiemu się po prostu rozkręcić. Nie podpalać się, nie tworzyć haseł z prowokacyjną aluzją pt. „Kamiński nie zadebiutuje w reprezentacji Polski”. To nie jest coś, o czym możemy powiedzieć, że należy się jak psu buda. Jasne, Kamiński zapowiada się na jednego z kozaków nowego sezonu Ekstraklasy. Tym bardziej, że przy dobrze działającej maszynce Lecha można wyeksponować swoje atuty. Aczkolwiek nie żyjemy na tym świecie od wczoraj i powinniśmy się domyślać, że, aby trafić do kadry z polskiej ligi przy obecnym selekcjonerze, trzeba wskoczyć na wyższy poziom standardów.

Reprezentacja nie działa według tych samych schematów, co klub. Czynnika dyspozycji tu i teraz nie możemy przeszczepić na drugie realia w identycznych ramach. Gdyby tak robić, mielibyśmy w kadrze niezły misz-masz, bo każdy pojedynczy wystrzał młodego zawodnika Ekstraklasy musielibyśmy podpinać pod szyld „do kadry go!”. To nie brzmi optymalnie.

Pamiętajmy też, że w 2021 roku Kamiński nadszarpnął swój status skutecznego i utalentowanego piłkarza. Teraz kluczem do drzwi reprezentacji jest odbudowanie tego „pomnika” w większym wymiarze czasowym. Jeśli piłkarz „Kolejorza” utrzyma formę choćby przez miesiąc-dwa, a najlepiej całą rundę, wtedy na widok braku jego nazwiska w gronie powołanych zareagujemy z zaskoczeniem.

***

Aha, jeszcze jeden wątek. Sprawa Kamińskiego jest jasna, acz pojawiają się dość infantylne głosy w odniesieniu do Nicoli Zalewskiego. „Dlaczego nie Kamiński, tylko ten gość, co 24 minuty w seniorskiej piłce zagrał?!”. Naprawdę? Czy takie rzeczy trzeba jeszcze rozumnym ludziom tłumaczyć? To kwestia, hmm, dobrze by napisać, że polityczna. Taka z myślą o przyszłości, ale w nieco innym kontekście. Zalewski został powołany po to, żeby, mówiąc kolokwialnie, zaklepać go na minimum trzy lata dla dorosłej reprezentacji Polski. Jeśli zagra nawet po jednej minucie w każdym z trzech meczów eliminacji – na zawsze. Gra warta świeczki? Oczywiście, że tak. Niewykluczone, że to decyzja uwarunkowana zaleceniami z kuluarów, ale czy to coś złego? Mówimy o nastolatku, na którego w Romie chce stawiać Jose Mourinho.

Reklama

Nawet jeśli Zalewski miałby otrzymać kolejne zaproszenie na kadrę dopiero w następnym roku czy później, nijak do rzeczywistości miałyby się twierdzenia, że Nicola zabrał teraz miejsce Kamińskiemu. Najzwyczajniej w świecie warto na chłopaka z Włoch postawić, dmuchać na zimne. Wyobraźcie sobie, co by było, gdyby w alternatywnej rzeczywistości – do wczoraj jeszcze wcale nie niemożliwej – Zalewski za pięć lat stanowił o sile linii pomocy reprezentacji Włoch. Kibice i zapewne my, dziennikarze, nie krylibyśmy z tego powodu niezadowolenia.. A tak nikt go już nam sprzed nosa nie sprzątnie, tak jak zresztą Jakuba Kamińskiego. Paradoks polega na tym, że czas działa na jego korzyść.

Fot. Newspix

W Weszło od początku 2021 roku. Filolog z licencjatem i magister dziennikarstwa z rocznika 98’. Niespełniony piłkarz i kibic FC Barcelony, który wzorował się na Lionelu Messim. Gracz komputerowy (Fifa i Counter Strike on the top) oraz stały bywalec na siłowni. W przyszłości napisze książkę fabularną i nakręci film krótkometrażowy. Lubi podróżować i znajdować nowe zajawki, na przykład: teatr komedii, gra na gitarze, planszówki. W pracy najbardziej stawia na wywiady, felietony i historie, które wychodzą poza ramy weekendowej piłkarskiej łupanki. Ogląda przede wszystkim Ekstraklasę, a że mieszka we Wrocławiu (choć pochodzi z Chojnowa), najbliżej mu do dolnośląskiego futbolu. Regularnie pojawia się przed kamerami w programach “Liga Minus” i "Weszlopolscy".

Rozwiń

Najnowsze

Felietony i blogi

Ekstraklasa

Trela: Przewagi i osłabienia. Jak czerwone kartki wpływają na losy drużyn Ekstraklasy?

Michał Trela
4
Trela: Przewagi i osłabienia. Jak czerwone kartki wpływają na losy drużyn Ekstraklasy?

Komentarze

40 komentarzy

Loading...