Reklama

10 najlepszych rozgrywających w historii NBA

Michał Kołkowski

Autor:Michał Kołkowski

29 lipca 2021, 16:25 • 18 min czytania 41 komentarzy

Niezniszczalny John Stockton. Steve Nash, który fantazją mógłby obdzielić połowę ligi. Niedoceniany z perspektywy lat Isiah Thomas, rzucający jedną trójkę za drugą Stephen Curry, no i bestia w osobie Russella Westbrooka. Czas na drugą odsłonę naszego mini-cyklu, w ramach którego wybieramy 50 najlepszych zawodników w historii NBA z podziałem na pozycję. Wczoraj przedstawiliśmy wam dziesięciu najwybitniejszych w naszej ocenie centrów, a dzisiaj czas na dziesięciu najlepszych rozgrywających wszech czasów.

10 najlepszych rozgrywających w historii NBA

Na początek krótkie podsumowanie wczorajszego głosowania. Waszym zdaniem najlepszym centrem w historii NBA jest Kareem Abdul-Jabbar (ok. 37% głosów) – tutaj się zatem zgadzamy, bo i u nas „Captain Skyhook” zatriumfował. Drugie miejsce w ankiecie zajął jednak Shaquille O’Neal (30%), w naszym rankingu sklasyfikowany dopiero na piątej lokacie. Mniej głosów od Shaqa otrzymali od was Hakeem Olajuwon (16%), Wilt Chamberlain (11%) oraz Bill Russell (4%).

10 NAJLEPSZYCH ROZGRYWAJĄCYCH W HISTORII NBA

Zobaczymy, na ile nasze opinie pokryją się z waszymi dzisiaj. Tym razem bierzemy pod lupę rozgrywających. Sytuacja jest jednak o tyle skomplikowana, że w niektórych przypadkach bardzo trudno ocenić, czy dany zawodnik powinien być klasyfikowany jako „point guard”, czy może jednak jako „shooting guard”. Spójrzmy choćby na takiego Allena Iversona, który po prostu wymyka się jednoznacznym ocenom w tym względzie. Nie sposób go zaszufladkować. Miłośników talentu AI z góry zatem uspokajamy – dzisiaj w ogóle nie braliśmy go pod uwagę. Podobnie jak na przykład legendarnego Jerry’ego Westa.

No dobra. Ruszamy z TOP10.

Reklama

Zarejestruj się na Fuksiarz.pl

Graj mecze EARLY PAYOUT. Drużyna prowadzi 2:0 w dowolnym momencie, wygrywasz zakład

10. WALT FRAZIER

Przeciwko mnie Curry na pewno nie rzuciłby tylu trójek

Walt Frazier

Walt Frazier z całą pewnością może aspirować do miana najwybitniejszego gracza w historii New York Knicks. W latach 70. „Clyde” był rozgrywającym bliskim doskonałości po obu stronach parkietu. Notował przeszło 20 punktów na mecz, dorzucał do tego naturalnie sporo asyst, a przy okazji gnębił też swoich oponentów w defensywie. Regularnie wybierano go do drużyny najlepszych obrońców sezonu zasadniczego. Co najważniejsze, Frazier wszelkie swoje atuty potwierdzał również w play-offach, dwukrotnie sięgając z nowojorską drużyną po mistrzostwo NBA.

W siódmym meczu finałów z 1970 roku Frazier zanotował 36 punktów, 19 (!) asyst, 7 zbiórek i 6 przechwytów, prowadząc swój zespół do triumfu nad Los Angeles Lakers. Do dzisiaj wielu ekspertów upiera się, że to najwspanialszy indywidualny popis w całej historii play-offów.

Można „Clyde’owi” wypominać, iż nie był równie długowieczny jak wielu innych wybitnych rozgrywających. I rzeczywiście – jego prime potrwał zaledwie kilka lat. Ale skoro to wystarczyło, żeby wygrać ligę, a przy okazji zostać ikoną mody, to chyba nie ma sensu stawiać przed Frazierem żadnych zarzutów.

Reklama

Walt Frazier – statystyki:

Walt Frazier – dorobek:

  • 2 mistrzostwa NBA (1970, 1973)
  • 7 wyborów do Meczu Gwiazd (1970-76)
  • MVP Meczu Gwiazd (1975)
  • 4 razy w All-NBA First Team (1970, 1972, 1974-75)
  • 2 razy w All-NBA Second Team (1971, 1973)
  • 7 razy w NBA All-Defensive First Team (1969-1975)

9. JASON KIDD

Asysty są satysfakcjonujące. Nie ma nic fajniejszego od zagrania koledze łatwej do wykończenia piłki

Jason Kidd

Jason Kidd, czyli uosobienie solidności. Na parkietach NBA dokazywał od 1994 roku, ale dopiero sezon 2010/11 udało mu się zakończyć z upragnionym mistrzostwem na koncie. Wcześniej dwukrotnie prowadził do finałów ekipę New Jersey Nets, ale w starciach z Los Angeles Lakers i San Antonio Spurs jego drużyna nie miała żadnych czas – Kiddowi po prostu brakowało wsparcia gwiazd, by skutecznie przeciwstawić się potęgom Konferencji Zachodniej.

Byli w historii NBA rozgrywający, którzy częściej od Kidda asystowali. Którzy lepiej od niego spisywali się zarówno w rzutach dystansowych, jak i w atakach na kosz. Jeżeli jednak wziąć pod uwagę całokształt, Kidd w zasadzie w żadnym z kluczowych dla rozgrywającego elementów gry nie był słaby. Cholera, facet 107 razy zanotował triple-double i przed dobrą dekadę był zaliczany do czołowych defensorów w lidze na swojej pozycji.

Kończymy ten opis zanim dojdziemy do wniosku, że Kidda należy jednak umieścić wyżej.

Jason Kidd – statystyki:

Jason Kidd – dorobek:

  • mistrzostwo NBA (2011)
  • 10 wyborów do Meczu Gwiazd (1996, 1998, 2002-04, 2007-08, 2010)
  • 5 razy w All-NBA First Team (1999-02, 2004)
  • raz w All-NBA Second Team (2003)
  • 4 razy w NBA All-Defensive First Team (1999, 2001-02, 2006)
  • 5 razy w NBA All-Defensive Second Team (2000, 2003-05, 2007)
  • Najlepszy Debiutant Sezonu (1995)
  • 5 tytułów najlepszego asystenta sezonu (1999-2001, 2003-04)
  • 2 złote medale Igrzysk Olimpijskich (2000, 2008)

8. RUSSELL WESTBROOK

Uwielbiam jego styl gry

Oscar Robertson

Nabijacz statystyk? Nie oszukujmy się, trochę tak. Poczciwy Steven Adams oddał mu pewnie z kilkaset zbiórek. No ale potrzeba mimo wszystko nieprawdopodobnego talentu, by „nabić” takie numerki, jakimi w ostatnich latach mógł się poszczycić Russell Westbrook. Zwłaszcza sezon 2016/17 to w jego wykonaniu absolutny kosmos. 31,6 punktu na mecz, a przy okazji ponad 10 zbiórek i asyst. Średnia na poziomie triple-double. Westbrook powtórzył zresztą ten wyczyn jeszcze wielokrotnie i jest już samodzielnym liderem pod względem – jak mawia Wojciech Michałowicz – „potrójnych zdobyczy”. W całej karierze zanotował ich aż 184. A pamiętajmy, że Westbrook nie gra wcale po 40 minut na mecz.

Co tu dużo mówić – Russell na parkietach NBA robi to, co my robimy na konsoli w grach z serii NBA 2k.

Problem, jaki mamy z Westbrookiem nie sprowadza się zatem wcale do tego, że partnerzy oddają mu czasem zbiórki za darmo. Jego słabość tkwi gdzie indziej. Konkretnie: w procesie podejmowania decyzji. Gracz posiadający piłkę tak często (tylko Michael Jordan ma wyższy wskaźnik Usg%) powinien wybierać najlepsze dla swojego zespołu opcje rozegrania akcji, zwłaszcza w końcówkach spotkań. Westbrook tego po prostu nie ma. Jego efektywność bywa niekiedy zatrważająco niska. No i nie sposób nie zwrócić uwagi, że przy swoich predyspozycjach siłowych i szybkościowych rozgrywający Washington Wizards mógłby być doskonałym defensorem, tymczasem nigdy nie załapał się choćby do drugiej piątki najlepszych obrońców w NBA.

Szansa na mistrzowski pierścień ucieka 33-latkowi z każdym sezonem. A kto wie, czy już nie uciekła na dobre.

Russell Westbrook – statystyki:

Russell Westbrook – dorobek:

  • MVP sezonu zasadniczego (2017)
  • 9 wyborów do Meczu Gwiazd (2011-13, 2015-20)
  • 2 razy MVP Meczu Gwiazd (2015-16)
  • 2 razy All-NBA First Team (2016-17)
  • 5 razy All-NBA Second Team (2011-13, 2015, 2018)
  • 2 razy All-NBA Third Team (2019-20)
  • 2 tytuły najlepszego strzelca (2015, 2017)
  • 3 tytuły najlepszego asystenta (2018-19, 2021)
  • złoty medal Igrzysk Olimpijskich (2012)

7. STEVE NASH

To naturalny lider, ale w pozytywnym stylu

Dirk Nowitzki

Pisaliśmy o nim na Weszło: „Wielu wielkich gwiazdorów NBA – na czele z Shaquille’em O’Nealem, który regularnie poruszał ten temat – do dzisiaj nie może się pogodzić, że pewien niepozorny Kanadyjczyk ma na swoim koncie aż dwa tytuły MVP sezonu regularnego. A jednak. Steve Nash w latach 2005-06 stał się kimś w rodzaju ambasadora nowej myśli taktycznej w koszykówce. W 2004 roku zmienił Dallas Mavericks na Phoenix Suns i w ekipie z Arizony – pod skrzydłami trenera Mike’a D’Antoniego – rozkręcił ofensywę tak spektakularną, że stała się ona punktem odniesienia dla wielu późniejszych ligowych potęg w NBA. Do dzisiaj trwają zresztą spory – czy to system opracowany przez trenera był sam w sobie genialny, czy może jednak różnicę zrobiła obecność Nasha?

Rzut oka w zaawansowane statystyki raczej rozwiewa tego rodzaju wątpliwości. Nash może i kiepściutko bronił, ale w całych dziejach NBA niewielu było rozgrywających, którzy w sposób równie błyskotliwy i skuteczny potrafili dyrygować grą całego zespołu. Jeżeli lidera drużyny poznaje się po tym, że czyni partnerów wokół siebie lepszymi, to Kanadyjczyk idealnie wpisuje się w ten obraz. Marcin Gortat coś na ten temat wie”.

Cóż, „Polski Młot” u boku Nasha otarł się przecież o występ w Meczu Gwiazd.

Steve Nash przez długie lata dyrygował najbardziej efektywnymi (i efektownymi) ofensywnymi kapelami w najnowszej historii NBA. Doskonale podawał, doskonale rzucał. W ataku potrafił przejąć kontrolę nad spotkaniem w zasadzie na wszystkich możliwych płaszczyznach. Gdyby tylko choć trochę lepiej bronił, no i miał na koncie choć jeden mistrzowski pierścień, pewnie wskoczyłby w naszym rankingu na jeszcze wyższą pozycję.

Steve Nash – statystyki:

Steve Nash – dorobek:

  • 2 razy MVP sezonu zasadniczego (2005, 2006)
  • 8 wyborów do Meczu Gwiazd (2002-03, 2005-08, 2010, 2012)
  • 3 razy w All-NBA First Team (2005-07)
  • 2 razy w All-NBA Second Team (2008, 2010)
  • 2 razy w All-NBA Third Team (2002-03)
  • 5 tytułów najlepszego asystenta sezonu (2005-07, 2010-11)

6. CHRIS PAUL

„Chris to najważniejsza osoba, jaką spotkałem w trakcie swojej kariery”

Deandre Ayton

Znowu przegrał.

Tak, kariera Chrisa Paula pełna jest bolesnych klęsk w play-offach. Ostatnio do tej ponurej dość kolekcji CP3 dodał pierwsze przegrane finały. Jego Phoenix Suns nie sprostali Milwaukee Bucks, mimo że seria zaczęła się dla nich znakomicie. Punktem kulminacyjnym okazało się przegrane spotkanie numer cztery, w którym rozgrywający „Słońc” popełnił kilka niezwykle kosztownych błędów. I tak to się w przypadku Paula toczy właściwie od zawsze. Po prawdziwie wielkich występach – jak na przykład szóste starcie finałów Konferencji Zachodniej w tym roku – przychodzą dotkliwe niepowodzenia. Niewytłumaczalne straty w końcowych sekundach spotkań, przestrzelone rzuty. Albo kontuzje. Wystarczy przypomnieć sezon 2017/18, gdy Houston Rockets byli na najlepszej drodze do wyrzucenia za burtę Golden State Warriors, lecz uraz Paula wszystko przekreślił.

Nie można jednak na całokształt kariery CP3 patrzeć wyłącznie przez pryzmat porażek.

Mówimy bowiem o zawodniku, który każdą drużynę w jakiej występuje czyni po prostu lepszą. Przydomek „Point God” jest zresztą dość wymowny. Paul to lider pełną gębą – wybitny kreator (ma już na swoim koncie ponad 10 tysięcy asyst), a przy okazji bardzo skuteczny, produktywny strzelec. Na dokładkę w najlepszym okresie swojej kariery był także doskonałym, piekielnie zajadłym defensorem. Jasne, mogą irytować niektóre z jego zachowań – dość ordynarne wymuszanie przewinień, podstępne prowokacje, wymaganie specjalnych relacji z trenerami i zarządem. No ale nie ma przecież koszykarzy idealnych.

Chris Paul – statystyki:

Chris Paul – dorobek:

  • 11 wyborów do Meczu Gwiazd (2008-16, 2020-21)
  • MVP Meczu Gwiazd (2013)
  • 4 razy w All-NBA First Team (2008, 2012-14)
  • 5 razy w All-NBA Second Team (2009, 2015-16, 2020-21)
  • raz w All-NBA Third Team (2011)
  • 7 razy w NBA All-Defensive First Team (2009, 2012-17)
  • 2 razy w NBA All-Defensive Second Team (2008, 2011)
  • Najlepszy Debiutant Sezonu (2006)
  • 4 tytuły najlepszego asystenta sezonu (2008-09, 2014-15)
  • 6 tytułów najlepszego przechwytującego sezonu (2008-09, 2011-14)
  • 2 złote medale Igrzysk Olimpijskich (2008, 2012)

5. JOHN STOCKTON

Trudniej mi było bronić przeciwko Stocktonowi niż przeciwko Jordanowi

Gary Payton

Jeden z największych twardzieli w dziejach NBA. A przy okazji zawodnik z największą liczbą asyst i przechwytów w historii ligi. Już to wystarcza, by John Stockton zaklepał sobie wysoką pozycję w naszym rankingu. Mimo że jego nazwisko figuruje na zdumiewająco długiej liście gwiazd amerykańskiego basketu, których niejaki Michael Jeffrey Jordan powstrzymał przez wywalczeniem mistrzowskiego tytułu.

Pisaliśmy ostatnio: „Tylko czterech graczy w historii NBA rozegrało więcej meczów w sezonie zasadniczym od Johna Stocktona. Nikt nie ma na koncie większej liczby asyst od słynnego rozgrywającego Utah Jazz. Nikt nie zanotował większej liczby przechwytów. To rekordy, które niełatwo będzie komukolwiek poprawić, trudno dziś bowiem o zawodników porównywalnie niezniszczalnych. Przez 19 lat spędzonych na parkietach NBA Stockton opuścił tylko 22 spotkania. Był niesłychanym wręcz twardzielem, który nie unikał nieczystych sztuczek względem przeciwników. Porównywano go nawet pod tym względem z Dennisem Rodmanem. Choć poza boiskiem sprawiał wrażenie najspokojniejszego jegomościa pod słońcem. Zupełnie niepozornego, pozbawionego charyzmy. – Stockton podjeżdżał sobie na mecz mini-vanem razem z dziećmi, a potem wchodził na parkiet i lał nas po dupie – opowiadał Chris Webber.

Zapytacie: skoro był ten Stockton taki wspaniały i tak wiele rekordów ustanowił, to czemu w rankingu znajduje się dopiero na piątej pozycji? Czyżby chodziło tylko o brak pierścienia? No jasne, że nie. Legendarnemu obrońcy Utah Jazz nie można wiele zarzucić, jeżeli chodzi o kreatywność i postawę w defensywie (choć do pierwszej piątki najlepszych obrońców sezonu nigdy się nie załapał). Jednak trzeba uczciwie powiedzieć, że Stockton nie był gościem, który potrafiłby pociągnąć swój zespół do zwycięstwa dzięki serii skutecznych akcji rzutowych. Zdarzało mu się oczywiście trafiać kluczowe rzuty w play-offach – może coś o tym powiedzieć Charles Barkley – ale zdecydowanie nie był pod tym względem regularny. Między innymi dlatego nigdy nie traktowano go jako kandydata do nagrody MVP sezonu zasadniczego. Było postrzegany – tylko i aż – jako doskonały pomocnik Karla Malone’a.

Łatwiej przychodziło mu odnajdywanie podaniami kolegów niż zdobywanie punktów samemu. Co po części oczywiście wynikało z ówczesnych realiów taktycznych, ale też z pewnych niedostatków Stocktona jeżeli chodzi o grę jeden na jednego z przeciwnikami.

John Stockton – statystyki:

John Stockton – dorobek:

  • 10 wyborów do Meczu Gwiazd (1989-97, 2000)
  • MVP Meczu Gwiazd (1993)
  • 2 razy w All-NBA First Team (1994-95)
  • 6 razy w All-NBA Second Team (1988-90, 1992-93, 1996)
  • 3 razy w All-NBA Third Team (1991, 1997, 1999)
  • 5 razy w NBA All-Defensive Second Team (1989, 1991-92, 1995, 1997)
  • 9 tytułów najlepszego asystenta sezonu (1988-96)
  • 2 tytuły najlepszego przechwytującego sezonu (1989, 1992)
  • 2 złote medale Igrzysk Olimpijskich (1992, 1996)

4. ISIAH THOMAS

„Bad Boys”? Tacy byliśmy. Na mojej dzielnicy albo byłeś gotowy się bić, albo codziennie kończyłeś okradziony

Isiah Thomas

Być może najbardziej niedoceniany dziś zawodnik w dziejach NBA.

Isiah Thomas ma w zasadzie wszelkie argumenty, by umieszczać go w ścisłej czołówce tego rodzaju rankingów. Dwa mistrzowskie pierścienie, szereg indywidualnych wyróżnień. Fakt, nie został nigdy wybrany MVP sezonu zasadniczego i generalnie przez całą swoją karierę funkcjonował nieco w cieniu Magica Johnsona, ale to przecież żadna ujma. Tym bardziej że Thomas potrafił zwyciężyć Johnsona w play-offach. Wystarczy przypomnieć, że Detroit Pistons po swój pierwszy mistrzowski pierścień sięgnęli pokonując Los Angeles Lakers do zera w finałach. A prawda jest taka, że mogli zgarnąć tytuł kosztem Lakersów już rok wcześniej, gdyby nie kontrowersyjne decyzje sędziów, no i kontuzja samego Isiaha. Swoją drogą – Thomas rzucający 25 punktów w trakcie jednej kwarty na poziomie finałów NBA pomimo poważnej kontuzji kostki to po dziś dzień jeden z najbardziej spektakularnych występów w dziejach ligi.

Właśnie tego rodzaju strzeleckie eksplozje czyniły Thomasa wyjątkowym zawodnikiem. Z jednej strony – był rozgrywającym nastawionym na kreowanie dogodnych pozycji partnerom, ale jednocześnie potrafił też zdominować przebieg gry samemu seryjnie zdobywając punkty.

Pistons drogę na szczyt w latach 1989-90 wydrapali sobie przez zwycięstwa z Los Angeles Lakers ze wspomnianym Johnsonem, przez triumfy nad Boston Celtics z Larrym Birdem, a także przez Michaela Jordana i jego Chicago Bulls. Warto o tym pamiętać. No i to właśnie Thomas był niewątpliwie liderem kultowej ekipy „Bad Boys”, która, owszem, uciekała się na parkiecie do brudnych sztuczek (sam rozgrywający zdecydowanie nie należał do aniołków, a i poza parkietem dał się poznać jako konfliktowy, niekiedy wręcz wredny facet), ale przede wszystkim prezentowała naprawdę dynamiczny, efektowny styl gry.

Serio, historia Isiaha to nie tylko konflikt z Jordanem i brak powołania do „Dream Teamu” na igrzyska w Barcelonie.

Isiah Thomas – statystyki:

Isiah Thomas – dorobek:

  • 2 mistrzostwa NBA (1989-90)
  • MVP finałów (1990)
  • 12 wyborów do Meczu Gwiazd (1982-93)
  • 2 razy MVP Meczu Gwiazd (1984, 1986)
  • 3 razy w All-NBA First Team (1984-86)
  • 2 razy w All-NBA Second Team (1983, 1987)
  • tytuł najlepszego asystenta sezonu (1985)
  • mistrzostwo NCAA (1981)

3. STEPHEN CURRY

Dla mojej generacji rzuty oddawane przez Curry’ego są niewłaściwe. To po prostu złe rzuty, one nie mają prawa wpaść. Każdy trener ci to powie. Ale dla niego… To „jego rzuty”. Nie powinny lądować w koszu, a jednak lądują

Dwyane Wade

Niewątpliwie jedna z twarzy współczesnej NBA. Pierwszoplanową postacią w lidze pozostaje od lat LeBron James, ale pod pewnymi względami Stephen Curry okazał się dla rozwoju amerykańskiego basketu ważniejszy nawet od samego „Króla”. To obrońca Golden State Warriors stanowi bowiem symbol taktycznej rewolucji w NBA. On i jego trzypunktowe rzuty, oddawane jak gdyby bez wysiłku. Z absurdalnie oddalonych od kosza pozycji.

W sezonie 2015/16 jednogłośnie wybrano Curry’ego najbardziej wartościowym zawodnikiem zasadniczej części rozgrywek. Tak wielkie wrażenie zrobiły na wszystkich jego wyczyny. Przeszedł też do historii jak jedyny koszykarz, który został najlepszym strzelcem sezonu, jednocześnie kwalifikując się do tak zwanego „klubu 50-40-90”. Rozgrywki zakończył bowiem ze skutecznością na poziomie 50,4% (z gry), 45,4% (za trzy) i 90,8% (z rzutów wolnych). Jego Warriors ustanowili wtedy nowy rekord zwycięstw w sezonie zasadniczym (73-9), detronizując pod tym względem Chicago Bulls.

Inna sprawa, że nie przełożyło się to na sukces w play-offach.

I właśnie play-offy – a konkretnie finały – to największy z kamyków, jakie zwykło się wrzucać do ogródka Curry’ego. Obrońca trzykrotnie został już mistrzem NBA, lecz ani razu nie nagrodzono go tytułem MVP finałowej serii. Jest to niewątpliwie pewna luka w jego dorobku. Inna sprawa, że w finałach z 2015 roku na tytuł najbardziej wartościowego gracza Curry w sumie zasługiwał. A jeśli nie on, to LeBron James. No ale jako że Steph nie zagrał aż tak spektakularnie, jak się powszechnie oczekiwano, a LBJ przegrał serię, to w ramach salomonowego rozwiązania nagrodę przyznano Andre Iguodali, doceniając jego wysiłki w defensywie. – Wolałbym, żeby to Steph otrzymał tę nagrodę – przyznał jednak sam „Iggy”.

Tak czy owak, system gry Warriors, który zapewnił drużynie pięć występów w finałach z rzędu, nie działałby bez Curry’ego. Bez jego trójek, bez jego fenomenalnego panowania nad piłką i bez jego niespotykanego boiskowego altruizmu. To Steph stanowił fundament dla sukcesów ekipy Golden State. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że dręczony urazami 33-latek nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Sezon 2020/21 na to wskazuje.

Stephen Curry – statystyki:

Stephen Curry – dorobek:

  • 3 mistrzostwa NBA (2015, 2017-18)
  • 2 razy MVP sezonu zasadniczego (2015-16)
  • 7 wyborów do Meczu Gwiazd (2014-19, 2021)
  • 4 razy w All-NBA First Team (2015-16, 2019, 2021)
  • 2 razy w All-NBA Second Team (2014, 2017)
  • raz w All-NBA Third Team (2018)
  • 2 tytuły najlepszego strzelca sezonu (2016, 2021)
  • tytuł najlepszego przechwytującego sezonu (2016)

2. OSCAR ROBERTSON

Oscar był podkoszowym zamkniętym w ciele obrońcy. Na parkiecie robił wszystko

Bill Sharman

Oscar Robertson wparował do NBA razem z drzwiami i futryną – już w debiutanckim sezonie „Big O” był bowiem bliski zanotowania średnio przeszło dziesięciu zbiórek i dziesięciu asyst na mecz przy skuteczności sięgającej średnio 30 punktów. Co się jednak odwlekło, to nie uciekło. Drugi atak Robertsona na uzyskanie średnich na poziomie triple-double na dystansie całego sezonu okazał się skuteczny. Kolejne rozgrywki obrońca Cincinnati Royals zakończył z oszałamiającymi statystykami: 30,8 punktu na mecz, 11,4 asysty i 12,5 zbiórki. Powtórzyć ten wyczyn zdołał dopiero Russell Westbrook.

Na początku swojej zawodowej kariery „Big O” tak naprawdę nie miał w NBA godnych siebie przeciwników. Dla większości z nich był po prostu zbyt wielki i silny, a jednocześnie równie dynamiczny jak oni, co całkowicie przekreślało szanse na skuteczne ograniczanie go w defensywie. W efekcie Robertson stał się w latach 60. kimś w rodzaju Wilta Chamberlaina, tylko że z pozycji rozgrywającego. Grał we własnej lidze.

Nie sposób jednak nie zauważyć, że indywidualne popisy Robertsona nie przełożyły się na sukcesy ekipy Royals. Wręcz przeciwnie – zespół ten przez całe lata rozczarowywał w play-offach, choć „Big O” – wbrew obiegowej opinii – dysponował tam zupełnie solidnym wsparciem. Oscar nie był jednak idealnym liderem. Dla partnerów z drużyny bywał niekiedy tak okrutny, że nawet Michael Jordan wyglądałby przy nim na łagodnego baranka. Uchodził za zawodnika – czy może raczej: człowieka – wiecznie niezadowolonego, funkcjonującego w poczuciu osaczenia, zamkniętego w oblężonej twierdzy. Pełnego złości, ale nie takiej, która dostarcza paliwa do lepszych występów. Na pewno istotną rolę odegrał w tym kontekście rasizm, jakiego Robertson latami doświadczał.

Nigdy im nie wybaczę – powiedział „Big O”, gdy – jeszcze za czasów uniwersyteckich – w sposób wyjątkowo odrażający potraktowała go publiczność z Teksasu. Te krótkie słowa w jakimś sensie oddają jego charakter. Nie zapominał, nie wybaczał. Nosił w sobie olbrzymie pokłady złych emocji.

Jedynego mistrzowskiego pierścienia Robertson doczekał się dopiero w sezonie 1970/71, już w barwach Milwaukee Bucks i u boku Kareema Abdul-Jabbara (wtedy Lew Alcindora). Royals oddali swoją największą gwiazdę ekipie „Kozłów” na zasadzie wymiany, co też wiele mówi o tym, jak bolesnym cierniem w tyłku potrafił być „Big O” dla własnej drużyny. No ale sam zawodnik dobrze na tym wyszedł. W porę wypisał się z grona „największych bez pierścienia”. – Michael [Jordan] był wspaniały, LeBron [James] też jest świetny, ale Oscar z pewnością skopałby im tyłki – chwali swego kumpla Abdul-Jabbar.

Oscar Robertson – statystyki:

Oscar Robertson – dorobek:

  • mistrzostwo NBA (1971)
  • MVP sezonu zasadniczego (1964)
  • 12 wyborów do Meczu Gwiazd (1961-72)
  • 3 razy MVP Meczu Gwiazd (1961, 1964, 1969)
  • 9 razy w All-NBA First Team (1961-69)
  • 2 razy w All-NBA Second Team (1970-71)
  • Najlepszy Debiutant Sezonu (1961)
  • 6 tytułów najlepszego asystenta sezonu (1961-62, 1964-66, 1969)
  • złoty medal Igrzysk Olimpijskich (1960)

1. MAGIC JOHNSON

To jedyny zawodnik w historii, który nie musiał oddawać rzutów by całkowicie zdominować mecz

Julius Erving

Tak naprawdę dyskusję na temat wielkości Earvina „Magica” Johnsona zamyka już jego pierwszy występ w finałach NBA, gdy 21-letni koszykarz w swoim debiutanckim sezonie na parkietach NBA poprowadził ekipę Los Angeles Lakers do triumfu. W szóstym meczu finałowej serii Johnson zastąpił kontuzjowanego Kareema Abdul-Jabbara na pozycji centra – zdobył 42 punkty, a także zanotował 15 zbiórek, 7 asyst i 3 przechwyty. Kosmos. Tak naprawdę Magic zdominował tamtego wieczora cały parkiet – był nie tylko centrem, ale i obrońcą oraz skrzydłowym.

Nawiązując do terminologii piłkarskiej, można go bez cienia przesady określić „koszykarzem totalnym”.

Okej, nie był też zawodnikiem pozbawionym wad.

Skuteczność jego rzutów generalnie była solidna (około 50% na przestrzeni całej kariery), lecz pół-dystansowe próby nieszczególnie mu leżały. Poza tym, przy swoich warunkach fizycznych, zasięgu ramion i dynamice mógłby pewnie choć trochę lepiej spisywać się w defensywie.

Gra obronna nigdy nie była jednak obiektem jego zainteresowania. Taka jest prawda. Jego żywiołem był wyłącznie atak. No i Los Angeles Lakers w latach 1979-1991 prezentowali być może najbardziej spektakularną koszykówkę w cały dziejach NBA. Przydomek „Showtime” nie wziął się przecież znikąd.  Gwarantujący kilkanaście asyst w każdym meczu Johnson stanowił centralną postacią tego niezwykle widowiskowego zespołu. Widowiskowego i, co równie istotne, skutecznego. Magic przez całą karierę tylko cztery razy przegrał serię w play-offach niebędącą finałami NBA. W tym raz w 1996 roku, gdy powrócił na parkiet już jako cień dawnego siebie po przerwie spowodowanej zarażeniem wirusem HIV.

Można się zresztą zastanawiać, jak wiele rozgrywający zdołałby jeszcze osiągnąć, gdyby nie nie tenże wirus. 32-letni Magic w sezonie 1990/91 ponownie poprowadził przecież Lakersów do finałów NBA, gdzie nie poddał się całkiem bez walki w konfrontacji z Michaelem Jordanem i jego Chicago Bulls, mimo że drużyna z Miasta Aniołów miała sporo kłopotów z kontuzjami i nie mogła się już wówczas równać z rosnącą potęgą „Byków”. Pewnie kolejnych mistrzowskich pierścieni Johnson by n do kolekcji nie dołożył, ale niewątpliwie miał przed sobą jeszcze kilka lat gry na najwyższym poziomie.

Magic Johnson – statystyki:

Magic Johnson – osiągnięcia:

  • 5 mistrzostw NBA (1980, 1982, 1985, 1987-88)
  • 3 razy MVP finałów NBA (1980, 1982, 1987)
  • 3 razy MVP sezonu zasadniczego (1987, 1989-90)
  • 12 wyborów do Meczu Gwiazd (1980, 1982-92)
  • 2 razy MVP Meczu Gwiazd (1990, 1992)
  • 9 ray w All-NBA First Team (1983-91)
  • raz w All-NBA Second Team (1982)
  • 4 tytuły najlepszego asystenta sezonu (1983-84, 1986-87)
  • 2 tytuły najlepszego przechwytującego sezonu (1981-82)
  • mistrzostwo NCAA (1979)
  • złoty medal Igrzysk Olimpijskich (1992)

RANKING NAJLEPSZYCH ROZGRYWAJĄCYCH W HISTORII NBA – KTO SIĘ NIE ZAŁAPAŁ?

Ach, naprawdę z bólem serca musieliśmy odstawić kilka nazwisk od TOP10.

Szczerze mówiąc, najbardziej nam szkoda Penny’ego Hardawaya, który w swoim primie grał naprawdę zjawiskowo, no ale konkurencja zrobiła jeszcze więcej, by zasłużyć na miejsce w rankingu lub przynajmniej na wyróżnienie. Jeszcze bliżej dziesiątki byli Gary Payton oraz Bob Cousy.

  • Penny Hardaway
  • Nate Archibald
  • Dennis Johnson
  • Gary Payton
  • Bob Cousy

Pod uwagę braliśmy też takich graczy jak:

  • Tony Parker
  • Kyrie Irving
  • Kevin Johnson
  • Fat Lever
  • Tim Hardaway
  • Mark Jackson
  • Dave Bing
  • Maurice Cheeks
  • Rajon Rondo
  • Mark Price
  • Chauncey Billups
  • Damian Lillard
  • Norm Nixon
  • Deron Williams
  • Lenny Wilkens

Odsłaniamy oficjalnie kolejną postać z najlepszej piątki wszech czasów:

A teraz czas na głosowanie. Którego z rozgrywających wy cenicie najwyżej? Zapraszamy do dyskusji.

fot. NewsPix.pl / GettyImages / WikiMedia
statystyki: basketball-reference.com

Za cel obrał sobie sportretowanie wszystkich kultowych zawodników przełomu XX i XXI wieku i z każdym tygodniem jest coraz bliżej wykonania tej monumentalnej misji. Jego twórczość przypadnie do gustu szczególnie tym, którzy preferują obszerniejsze, kompleksowe lektury i nie odstraszają ich liczne dygresje. Wiele materiałów poświęconych angielskiemu i włoskiemu futbolowi, kilka gigantycznych rankingów, a okazjonalnie także opowieści ze świata NBA. Najchętniej snuje te opowiastki, w ramach których wątki czysto sportowe nieustannie plączą się z rozważaniami na temat historii czy rozmaitych kwestii społeczno-politycznych.

Rozwiń

Najnowsze

1 liga

Misiura: Na Ekstraklasę byłem gotowy już w 2020 roku

Szymon Piórek
0
Misiura: Na Ekstraklasę byłem gotowy już w 2020 roku

Koszykówka

Komentarze

41 komentarzy

Loading...