Reklama

Yudai Miyamoto szuka klubu. „Nie stać nas na niego, może odejść za darmo”

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

28 lipca 2021, 19:03 • 5 min czytania 19 komentarzy

Pamiętacie jeszcze młodego chłopaka z Japonii, którego historia chwytała za serce? Yudai Miyamoto, bo o nim mowa, wpadł na nas zupełnie przypadkowo. Ot, chciał potrenować w czasie, gdy rozsyłał maile, szukając w Polsce klubu. W Polsce, czyli w 10. kraju, w którym próbował zrealizować marzenie o grze w piłkę. Można powiedzieć, że nad Wisłą los zaczął się do Yudaia uśmiechać. Co prawda przez kontuzję stracił szansę na grę w Wólczance Wółka Pełkińska, gdzie tymczasowo chciała go odesłać Stal Rzeszów, ale po czasie przez KTS Weszło załapał się do trzecioligowej Broni Radom i ma za sobą pół roku w trzeciej lidze. Teraz jednak musi znaleźć nowy klub, a my liczymy, że napisze kolejny rozdział swojej sympatycznej historii.

Yudai Miyamoto szuka klubu. „Nie stać nas na niego, może odejść za darmo”

– W biurze Broni Radom powiedziano mi, że mogę odejść gdziekolwiek za darmo, bo mają problem z zarejestrowaniem mnie w lidze. Przekazano mi, że od nowego sezonu musiałbym mieć pozwolenie na pracę, żeby grać w trzecioligowym klubie. Nie spodziewałem się, że Broń podejmie taką decyzję, bo jeszcze kilka tygodni temu uwzględniali mnie w kadrze na nowy sezon. Miałem ofertę z innego zespołu, ale nie pozwolili mi odejść – mówi Miyamoto, który na dwa tygodnie przed startem ligi został wolnym zawodnikiem.

Nie oznacza to jednak, że jego przygoda z polską piłką będzie miała smutne zakończenie. W trzecioligowej Broni pokazał, że warto dać mu szansę, więc Japończyk liczy, że mimo iż ma niewiele czasu, znajdzie nowy klub w tej samej, a może nawet lepszej lidze.

cashback na start fuksiarz

„Nie chodzi o umiejętności, przeważyły kwestie finansowe”

Dlaczego w lepszej, skoro zrezygnowano z niego w walczącym o utrzymanie zespole z Radomia? Dlatego, że postanowiliśmy sprawdzić, o co w tej sprawie chodzi i pomóc naszemu staremu znajomemu. Zwłaszcza że wiosną można było usłyszeć pozytywne opinie o skrzydłowym z Azji. Miyamoto spędził na boisku 541 minut i zanotował cztery asysty. Już w debiucie zaliczył premierowe ostatnie podanie, później miał lekki problem z urazem mięśniowym i wypadł z gry na siedem spotkań, ale w decydującej fazie sezonu był kluczową postacią drużyny. Broń wygrała cztery ostatnie starcia w trzeciej lidze i uratowała się przed spadkiem. Yudai z kolei robił różnicę na boisku dzięki technice i szybkości, którą ciężko spotkać na tym poziomie.

Reklama

W Broni od początku byli nim zachwyceni. Mimo że klub nie oferuje dłuższych umów zawodnikom innym niż najbardziej utalentowani młodzieżowcy, Yudai otrzymał półtoraroczny kontrakt. Miał być filarem drużyny w sezonie 2021/2022, radomski klub nie tylko nie wyraził zgody na transfer do innego klubu, ale nawet nie rozważał zatrudnienia innego zawodnika bez paszportu UE (w trzeciej lidze można wystawiać do gry tylko jednego zawodnika spoza Unii Europejskiej). Dlaczego więc nagle z niego zrezygnowano?

– Od nowego sezonu rozgrywki funkcjonują pod PZPN-em. Jest ujednolicony regulamin dla każdej grupy, wcześniej wszyscy mieli osobne regulaminy. Do tej pory Yudai grał u nas jako student, wojewódzkie ZPN-y nie robiły nam z tym problemu. Próbowaliśmy załatwić sprawę tak, żeby nadal mógł występować na takich zasadach, ale przekazano nam, że teraz musi mieć pozwolenie na pracę. To z kolei oznacza umowę o pracę, a przy jego kontrakcie wyniosłoby nas to zbyt wiele. W tym momencie nie stać nas na płacenie takich pieniędzy jednemu zawodnikowi. Gdyby nie to, nie zrezygnowalibyśmy z niego, bo chłopak ma duże umiejętności – wyjaśnia Wiktor Kupiec z radomskiego klubu.

Yudai Miyamoto może odejść za darmo

Biurokracji i finansów nie przeskoczysz. Broń Radom w minionym sezonie nie zarobiła za Pro Junior System, mimo że sporo minut w lidze otrzymywali młodzieżowcy, w tym dwóch wychowanków. Pieniędzy w kasie klubu jest mniej, więc trzeba ograniczać wydatki. Miyamoto jest tym faktem rzecz jasna rozczarowany, zwłaszcza że mając zapewnienie o tym, że zostanie w klubie, ułożył sobie sprawy prywatne w Radomiu. – Niedawno wynająłem mieszkanie, musiałem wpłacić kaucję i zapłacić czynsz. Nie wiem, jak teraz rozwiążę ten problem, bo nie spodziewałem się, że będę musiał odejść z klubu. Nie wiem też, czy klub zapłaci mi za lipiec, a potrzebuję tych pieniędzy do uregulowania rachunków – mówi nam sam zainteresowany.

W Radomiu słyszymy, że trzecioligowiec oferował Japończykowi pomoc i przejście do któregoś z czwartoligowych zespołów w regionie. – Znaleźliśmy mu kluby, które chciały go zatrudnić. Oskar Przysucha, Zamłynie Radom, tam nie musiałby mieć pozwolenia o pracę, ale Yudai nie chciał zejść ligę niżej – twierdzi Kupiec. Finansowo nie byłby to duży problem, czwartoligowcy z regionu radomskiego potrafią sprostać finansowym oczekiwaniom zagranicznych zawodników. Parę lat temu w Przysusze grał reprezentant Lesotho Luciano Matsoso, później Oskar zatrudnił także Princewilla Okachiego. Skrzydłowego interesuje jednak gra na poziomie minimum trzeciej ligi.

– Poradzi sobie w trzeciej lidze, może nawet i w drugiej. My nie będziemy robić mu żadnych problemów z odejściem, nie chcemy za niego pieniędzy. 1200 zł opłaty administracyjnej i Yudai ma nowy klub – dodaje asystent trenera Broni Radom.

Reklama

***

– Przez długi czas mojego nazwiska nie było nawet na Transfermarkt. Nie znano mnie. Teraz także byłoby ciężko, bo mam taką historię, jaką mam. Malta, Litwa… Nikt nie sądzi, że mogę być dobrym piłkarzem. Taka prawda. To dlatego muszę być jeszcze bardziej silny. Rodzice często mówią mi, że może nie znajduję przez długi czas klubu, ale zyskuję wielkie doświadczenie, większe niż zyskałbym w normalnym życiu. I to znaczy więcej niż pieniądze. Jestem pewny siebie. Często wyobrażam sobie, że mam 30 lat, jestem biedny i nie mam zajęcia. Ale wszystko mogę zmienić w każdym momencie. Czuję się trochę tak, jakbym prowadził drugie życie. Moją motywacją są wszystkie bolesne historie, które wydarzyły się po drodze. Wszystkie kluby, które mi podziękowały. Wszystkie osoby, które mnie wyśmiały – mówił nam kiedyś Miyamoto.

Wierzymy, że mimo wszelkich przeciwności losu, Japończyk w końcu znajdzie miejsce, w którym będzie mógł po prostu grać w piłkę. Oraz że kiedyś spełni marzenie, które zdradził nam we wspomnianej rozmowie sprzed dwóch lat: zaprosi na mecz swojego tatę i pokaże mu, że osiągnął w piłce to, co chciał.

Kontakt z zawodnikiem możecie nawiązać:

fot. Broń Radom

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

19 komentarzy

Loading...