Reklama

Siła spokoju Cracovii – nowość, czy zmiana na krótką chwilę?

redakcja

Autor:redakcja

24 lipca 2021, 12:53 • 6 min czytania 9 komentarzy

Nie będziemy kłamać – na papierze ten mecz nie wygląda dobrze. Górnik Łęczna – jeden z tych zespołów, na które w I lidze narzekano w sposób naturalny, no i Cracovia. Dośrodcovia. Nudziarze. Stałe fragmenty gry. Walka o utrzymanie, mimo, że spadał jeden zespół. Mnóstwo negatywnych epitetów przylgnęło do ekipy Michała Probierza. Czy Pasom uda się pokazać piękniejsze oblicze?

Siła spokoju Cracovii – nowość, czy zmiana na krótką chwilę?

Górnik Łęczna – Cracovia: zapowiedź meczu

Zarejestruj się na Fuksiarz.pl

Graj mecze EARLY PAYOUT. Drużyna prowadzi 2:0 w dowolnym momencie, wygrywasz zakład

Wypada zacząć od stwierdzenia, że gorszego sezonu Cracovia zagrać nie może. Jasne, zaczynali rozgrywki z ujemnym dorobkiem punktowym, lecz to nie powinno tłumaczyć ich wyników. A przecież koniec końców byli lepsi tylko od Stali Mielec oraz Podbeskidzia Bielsko-Biała. Co więcej, skład krakowskiego klubu predestynował do tego, by raczej rozglądać się w górnej części tabeli, a nie niebezpiecznie blisko dryfować nad wąską strefą spadkową. Tym bardziej że wraz z końcem sezonu Michał Probierz kończył czwarty rok pracy. To właśnie do trenera Pasów najwięcej było skarg i zażaleń.

  • 2017/18 – 10. miejsce – 39 punktów
  • 2018/19 – 4. miejsce – 48 punktów
  • 2019/20 – 5. miejsce – 46 punktów + Puchar Polski
  • 2020/21 – 14. miejsce – 32 punkty + Superpuchar Polski

Patrząc na wyniki powyżej, nie sposób nie zapytać – dlaczego?

Nie licząc okropnego ostatniego sezonu, który raczej się już Cracovii nie przydarzy, klub zaliczał progres. Nie da się bowiem inaczej określić zajęcia miejsca subtelnie gorszego, a jednocześnie zdobycia Pucharu Polski, na który w klubie czekano bardzo długo. Oczywiście Probierz – w przeciwieństwie do większości trenerów Ekstraklasy – ma w swoim miejscu pracy nie tylko komfort, zaufanie, czas, ale i niespotykaną wręcz władzę. Oczywiście Probierz może być w swoich wypowiedziach irytujący, ktoś może kręcić nosem na sposób gry jego zespołu. Ale wyniki – w gruncie rzeczy – nie są takie złe, jak można by sądzić.

Reklama

Cracovia nie robi drugiego Piasta Gliwice lub Rakowa Częstochowa, ale dwa sezony – 2018/19 i 2019/20 – pozwalają sądzić, że w tym zespole jest określony potencjał. Jeśli zatem rozliczać Probierza z pracy, to dopiero po tych rozgrywkach, które Pasy rozpoczną z Górnikiem Łęczna.

Dwa miał przeciętne lub – jak kto woli – słabe, dwa udane.

Nie będzie chyba nic zdrożnego w stwierdzeniu, że prawdziwa weryfikacja zaczyna się właśnie teraz. Kibice Cracovii liczą na więcej, abstrahując już od tego, że kolejne 14. miejsce po prostu się nie może powtórzyć. Klub dokonał racjonalnych wzmocnień, właściwie w ogóle się nie osłabił. Wewnątrz nie słychać o żadnych brudach, panuje zastanawiający wręcz spokój, nawet jeśli idzie o zawodników odpalonych przez Probierza. Pytanie, czy to nowy trend, czy zmiana, która zgaśnie wraz z pierwszym meczem.

Zacznij obstawiać zakłady w Fuksiarz.pl!

Mecze otwarcia a Cracovia – historia trudnej miłości

Zachowanie dobrego nastroju będzie o tyle trudne, że krakowski klub pierwsze mecze w sezonie ma mocno w kratkę. Od kiedy wrócili do Ekstraklasy, rozegrali osiem takich meczów. Zwycięstwem zakończyły się tylko trzy.

  • 2020/21 – Pogoń Szczecin 2:1
  • 2019/20 – Zagłębie Lubin 1:1
  • 2018/19 – Śląsk Wrocław 1:3
  • 2017/18 – Piast Gliwice 1:1
  • 2016/17 – Piast Gliwice 5:1
  • 2015/16 – Lechia Gdańsk 1:0
  • 2014/15 – Górnik Zabrze 0:2
  • 2013/14 – Piast Gliwice 2:3

Dokładnie tyle samo Cracovia ma porażek. Przewidywanie na podstawie tego, jak poszło im w przeszłości, jest zatem pomysłem z góry skazanym na niepowodzenie. Warto wobec tego skupić się na ostatnich wynikach beniaminków Ekstraklasy. Okazuje się bowiem, że Pasy stoją na straży dobrego imienia klubów z najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce. Jeśli nie pokonają Górnika Łęczna, żaden z klubów, który wywalczył promocję, nie wróci do domu na tarczy. Czy będzie to świadczyło o słabości Ekstraklasy, czy raczej sile I ligi, to już temat na dłuższą dyskusję.

Na pewno jednak Cracovia nie może Górnika Łęczna zbagatelizować. Zrobiła to Stal Mielec z Bruk-Betem. Zrobił to Lech Poznań z Radomiakiem Radom. O ile jednak remis mielczan uszedł im na sucho, o tyle na Kolejorza ludzie już zaczęli pokazywać palcami.

Reklama

Michał Probierz z pewnością chce takiej historii uniknąć, tym bardziej, że Górnik Łęczna to – czysto teoretycznie – najsłabszy beniaminek. Do krajowej elity musieli przebijać się przez play-offy, mieli przeciętną końcówkę sezonu zasadniczego. Łęczną wypada pokonać, ale też Łęczna nie rozłoży przed Pasami nóg. Jednakże w przeciwieństwie do Cracovii, trudno cokolwiek stwierdzić na podstawie meczów kontrolnych beniaminka. Podopieczni Kamila Kieresia do treningów wrócili 5 lipca i mieli zagrać dwa spotkania – z greckim PAS Giánnina oraz z Jagiellonią Białystok. Skończyło się tylko na meczu z Polakami.

Cracovia zaś – jak już napomknęliśmy – siłę swojego spokoju czerpie właśnie ze sparingów.

Marcos Alvarez redemption

Ktoś powie, że nie są one żadną wyrocznią, bo kluby często odpuszczają. Jasne, jest w tym trochę prawdy, ale z drugiej strony taki Ernest Terpiłowski wypłynął właśnie w sparingach Bruk-Betu. Strzelił tam trzy bramki (nomen-omen jedną Cracovii), stał się kandydatem do pierwszej jedenastki. I później ten Terpiłowski wyszedł na Stal Mielec i swoją pewność siebie zaprezentował raz jeszcze. Czubem, bo czubem, ale pokonał Michała Gliwę, otwierając worek z bramkami w tym sezonie Ekstraklasy.

Michał Probierz z pewnością liczy, że jego własnym Terpiłowskim będzie Marcos Alvarez.

Niemiecki piłkarz miał papiery na zostanie gwiazdą Ekstraklasy. Wyszło jak wyszło, czyli skończyło się na gorzkim rozczarowaniu i załamywaniu rąk. Alvarez, do spółki z Rivaldinho, zawiedli kompletnie. Łącznie strzelili trzy gole, a całkiem niezły początek sezonu w ich wykonaniu zaczął wyglądać jak fatamorgana. Trudno było bowiem uwierzyć, że goście, którzy tak dobrze zagrali z Pogonią Szczecin, przez resztę sezonu właściwie kopali się po czole. Cracovia nie mogła być aż takim pochłaniaczem dobrej energii. A jednak. A jednak w poprzednim sezonie była i wiele osób zastanawiało się, czy tacy goście jak Alvarez są w ogóle w Krakowie potrzebni.

Sparingi całej prawdy nie powiedzą, ale są dobrym prognostykiem. Według sympatyków Pasów, Niemiec wyglądał lepiej niż dobrze. Okres przygotowawczy przeszedł najlepiej ze wszystkich ofensywnych piłkarzy, zdarzało mu się ciągnąć za uszy gagatków pokroju Rivaldinho. Na brawa zasłużył przede wszystkim w meczu z NK Maribor, gdzie zmienił nowy nabytek Probierza – Filipa Balaja. 20 minut po wejściu na boisko wywalczył rzut karny, później wyłożył wspomnianemu Brazylijczykowi piłkę na pustą bramkę, a na koniec sam trafił z jedenastu metrów. Nikt w Cracovii nie będzie narzekał, jeśli w tym sezonie Ekstraklasy rozgra przynajmniej pięć takich spotkań.

Alvarez po prostu zasłużył na drugą szansę. Zbyt wiele takich historii było w polskiej piłce. Zbyt wiele razy przyjeżdżał do nas dobry piłkarz, odbijał się, a potem znowu zaczynał umieć grać. Warto spróbować przełamać tę klątwę, pracować ewidentnie jest na czym.

Zostań Fuksiarzem i zarejestruj się TERAZ!

Przewidywane składy na mecz Górnik Łęczna – Cracovia

Fot.Newspix

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

9 komentarzy

Loading...