Reklama

PRASA. Grajewski: Piłkarzy na EURO powołał Boniek. To on odpowiada za katastrofę

redakcja

Autor:redakcja

13 lipca 2021, 08:29 • 15 min czytania 19 komentarzy

We wtorkowej prasie wciąż żyjemy finałem mistrzostw Europy. Jest także sporo o lidze – problemy Legii z młodzieżowcem i kulisy powrotu Lukasa Podolskiego do Górnika Zabrze to tematy, które wziął na tapet „Przegląd Sportowy”. Z kolei w „Super Expressie” Andrzej Grajewski bije w Zbigniewa Bońka. – Uważam, że były to w dużej mierze powołania Bońka, bo Sousa w tamtym momencie w Polsce znał tylko jego. Odpowiedzialny za katastrofę sportową w 100 proc. jest Boniek i nikt inny. Nie przypilnował toku szkoleniowego i rozwoju kadry! Nieporozumieniem było mianowanie Jerzego Brzęczka, a następnym zbyt późne jego zwolnienie i nominacja Sousy – twierdzi były właściciel Widzewa.

PRASA. Grajewski: Piłkarzy na EURO powołał Boniek. To on odpowiada za katastrofę

Sport

Włosi czują się wielcy. I mają do tego prawo.

Chłopcy byli niesamowici – stwierdził selekcjoner Włoch Roberto Mancini. – Nie mam dla nich słów podziwu, to wspaniała grupa zawodników. Nie było na tym turnieju łatwych meczów. Finał też był trudny, a stał się znacznie trudniejszy po szybkiej stracie gola. Ale później już dominowaliśmy na boisku. W rzutach karnych potrzebujesz nieco szczęścia i trochę mi przykro z powodu Anglii. Ta drużyna tak bardzo się rozwinęła, a myślę, że może się jeszcze bardziej poprawić. My jesteśmy jednak bardzo szczęśliwi. Następnego dnia włoska reprezentacja powróciła do Rzymu witana przez tłumy kibiców. Trofeum prezentował kapitan Giorgio Chiellini przybrany w złotą koronę. Przed półfinałami „La Gazzetta dello Sport” napisała, że jedyna w tym gronie republika rzuca wyzwanie królestwom: Hiszpanii Filipa VI, Danii Małgorzaty II i Anglii Elżbiety II. Teraz koronował się Chiellini. Następnie reprezentacja została przyjęta przez prezydenta kraju Sergio Mattarellę. „Europa to my. Pokonanie Anglików to prawdziwy brexit. Jesteśmy wielcy, ale to dopiero początek” – piszą włoskie dzienniki, oczekując równie udanego występu „azzurrich” w przyszłorocznych mistrzostwach świata w Katarze.

„Sport” przypomina jak beznadziejni są angielscy kibice. To nie tylko chlew przed finałem, ale też atak na dziecko.

Reklama

Brytyjczycy niestety na takie miano sobie zapracowali. Po wyjściu z grupy zaliczyli „hat-tricka” w… buczeniu na hymnach rywali przed spotkaniami rozgrywanymi na Wembley – a jak wiemy, Anglia miała największy komfort, bo poza Londyn udała sie tylko raz. W każdym razie wygwizdano hymny państwowe Niemiec, Danii oraz Włoch, co nie spotkało się z międzynarodowym uznaniem. Pierwszy chyba najgłośniejszy incydent był zaś związany z meczem z Niemcami. Gdy „Synowie Albionu” byli już pewni awansu, realizator telewizyjny wyłapał na trybunach małą dziewczynkę z Niemiec, która płakała wtulona w ramiona taty. Ten widok wywołał… radość Wembley, a po spotkaniu wzniecił falę nienawistnych komentarzy w sieci, gdzie Niemka była obrażana przez mnóstwo Brytyjczyków, nazywających ją m.in. nazistowską szmatą. W obronie imienia wyspiarzy postanowił stanąć Walijczyk, niejaki Joel Hughes. Zaapelował, aby „pokazać, że nie wszyscy w Wielkiej Brytanii są okropni” i utworzył zrzutkę, której kwota (ok. 4 tysiące funtów) trafiła na rzecz dziewczynki.

Kandydaci na fotel prezesa PZPN mówią, że trenera kadry nie zmienią. Nie przeszkadza to jednak Henrykowi Wawrowskiemu opowiadać o konieczności zmiany selekcjonera.

Nowy prezes PZPN, który zostanie wybrany w sierpniu, powinien zostawić selekcjonera Paulo Sousę czy tuż przed wrześniowymi grami w eliminacjach MŚ powinno dojść do zmiany?

– Sousa prowadził ile meczów, siedem? I ile wygrał? Jeden, z Andorą. Dlaczego nowy trener nie miałby czasu na sprawdzenie swojej koncepcji? Z drugiej strony jak powoła zawodników, to wiadomo, będzie to 80-90 procent tych, którzy teraz są w reprezentacji. Weźmy przykład Płachety. Ktoś napisał, że zagrał dobrze pięć minut. Zostaje powołany, a trener reprezentacji wstawia go do składu. Z całym szacunkiem, w Śląsku Wrocław grał dobrze, ale jak jest w innym klubie, to trzeba się mu przyjrzeć w jednym czy drugim meczu, a przypuszczam, że tutaj było: „Słuchaj Zdzichu, jak tam ten Julek grał? Dobrze? To biorę go do kadry”. Tak nie można! Powinni być w tym wszystkim polscy doradcy, którzy jeżdżą i oglądają zawodników. I jeszcze jedna sprawa – nie przywiązywać się do nazwisk. To nieszczęście naszego futbolu, bo kolejni trenerzy boją się zaryzykować i odważniej postawić na młodszych, mniej ogranych. Ściąga się zaś starych. Mnie nikt nie przekona, że 20-latek będzie gorszy od 33-latka.

Reklama

Gerard Badia może zostać skautem Piasta na rynek hiszpański. Najpierw jednak pożegnanie z kibicami.

Zawodnik nie ukrywa, że czuje się na siłach, żeby pograć w piłkę, ale… chce to robić jedynie blisko rodzinnej miejscowości. Jeśli nie znajdzie ciekawego klubu niedaleko domu, to… się przebranżowi. Cały czas jednak chce pomagać Piastowi. Być może będzie więc skautem/doradcą na rynek hiszpański. – Chciałbym dalej pomagać Piastowi, być blisko klubu, który kocham. Będę przyjeżdżał tutaj na mecze i będę kibicować. Myślę dokładnie tak samo jak moja córka. Ona mówi, że nie ma innego i lepszego klubu niż Piast. Ona nie zna Barcelony, Realu, ale dobrze wie ,jak dobry jest Piast – mówił Gerard Badia po oficjalnym rozstaniu z gliwickim klubem. […] Jego przyszłość wciąż nie jest jasna, ale wiadomo już, co z rodziną będą robili 25 lipca tego roku. Pojawią się przy Okrzei! Zgodnie z zapowiedziami klub zorganizuje piknik pożegnalny, podczas którego każdy fan Piasta będzie mógł podziękować Katalończykowi za ostatnie lata gry.

GKS Katowice ma problem z młodzieżowcem.

O tym, że przy Bukowej jest problem z „produkcją” wychowanków zasilających pierwszy zespół, dyskutować teraz nie warto; wie to każdy kibic. Podczas 2-letniego pobytu w II lidze rolę młodzieżowców prócz Szwedzika pełnili Bartosz Mrozek, Zbigniew Wojciechowski, Patryk Grychtolik, Danian Pawłas, Mateusz Broda. Każdy z nich to jednak przedstawiciel rocznika 2000, któremu na boiskach poniżej ekstraklasy od nowego sezonu nie przysługuje już status młodzieżowca. […] Do ataku wypożyczony z Lecha Poznań został Filip Szymczak (rocznik 2002). Rywalizować będzie z „seniorem” i jednym z architektów awansu, Filipem Kozłowskim. Stąd też decyzja by Szwedzika, który miałby problem wygrać z nimi walkę o skład, przesunąć z napadu na bok pomocy. Prócz Szwedzika i Szymczaka, w kadrze GieKSy znaleźć ma się jeszcze jeden młodzieżowiec – Paweł Gierach z Jagiellonii Białystok, ostatnio występujący w Wigrach Suwałki. Nie dość, że ma dostatecznie „młody” rocznik – 2001 – to jeszcze jest prawym obrońcą, a na tej pozycji katowiczanom ostał się tylko Zbigniew Wojciechowski.

A co słychać w Ruchu Chorzów? Możliwe są kolejne transfery.

– Myślę, że cudów już nie będzie – mówi prezes Seweryn Siemianowski, pytany o szanse na kolejne wzmocnienia drużyny, do której po awansie dołączyli Daniel Szczepan (GKS 1962 Jastrzębie), Przemysław Szkatuła (Pniówek 74 Pawłowice), Tomasz Dyr (Ślęza Wrocław), Filip Nawrocki (Lech II Poznań) i Filip Żagiel (Polonia Bytom). – Nie chcemy przeginać. Budżet na drużynę ma wynosić X, a nie 2X, by wszystko mogło być racjonalne i wypłacane o czasie. Może jeszcze dojdą do nas 1-2 nazwiska, coś może zdarzyć się „last minute”. Może obrońca, może napastnik, może młodzieżowiec… Obóz pozwoli nowemu sztabowi szkoleniowemu jeszcze mocniej poznać skład i określić, gdzie mogą grać młodzieżowcy, gdzie nas boli. Podejmiemy kroki, by te ewentualne bolączki uleczyć – dodaje prezes Ruchu.

Super Express

Andrzej Grajewski atakuje Zbigniewa Bońka. Obwinia go za stan polskiej piłki.

– Jakie interesiki ma pan na myśli?

– Nominacje. Pokazał to Przemysław Płacheta, który był na boisku przez 15 minut i sobie tuptał w taki sposób, że rywal grający cały mecz mu się urwał, strzelił gola i wysłał nas do domu. Mam też na myśli Kacpra Kozłowskiego, któremu życzę jak najlepiej, ale w tym wieku i z tymi umiejętnościami nie miał prawa być powołany do tak zaszczytnej funkcji. Te nominacje były dla mnie podejrzane, choć niczego nie mogę udowodnić.

– Może Sousa nie miał rozeznania, skoro pracował od pięciu miesięcy?

– To skandal, że w sztabie nie było polskich trenerów oprócz Huberta Małowiejskiego, który pełnił marginalną rolę. Czy zagraniczny sztab kadry, który pracuje z piłkarzami krótko, jest w stanie wycisnąć z nich wszystko, żeby byli gotowi do trzech ważnych meczów? Nie. Uważam, że były to w dużej mierze powołania Bońka, bo Sousa w tamtym momencie w Polsce znał tylko jego. Odpowiedzialny za katastrofę sportową w 100 proc. jest Boniek i nikt inny. Nie przypilnował toku szkoleniowego i rozwoju kadry! Nieporozumieniem było mianowanie Jerzego Brzęczka, a następnym zbyt późne jego zwolnienie i nominacja Sousy.

Giuseppe Dossena, mistrz świata z 1982 roku, opowiada o sukcesie Włochów.

„Super Express”: – Jak ważne dla Italii było zwycięstwo w finale?

Giuseppe Dossena: – Tchnęło sporo optymizmu i nadziei w cały naród. Wszyscy pamiętamy, dlaczego te mistrzostwa przesunięto o rok, wiemy, co działo się w ubiegłym roku w Lombardii i całych Włoszech. Dlatego potrzebowaliśmy zbiorowego powodu do radości. Taki dostarczyła nam reprezentacja. Chyba nie było mojego rodaka, który w niedzielny wieczór nie utożsamiał się z chłopcami trenera Roberta Manciniego. Waga tego wydarzenia jest trudna do opisania. Bardzo potrzebowaliśmy tego sukcesu.

– Kiedy narodziła się ta drużyna?

– Mancini okazał się gwarantem i ojcem tego sukcesu. Zmienił myślenie i mentalność zawodników, kibiców, dziennikarzy. Pokazał, że Italia może grać pięknie, a jednocześnie potrafi być bardzo pragmatyczna. Widzieliśmy to w turnieju, kiedy Squadra Azzurra dominowała nad Szwajcarią czy Turcją, aby w drugiej połowie meczów z Belgią i Hiszpanią przeczekać ataki rywali.

Ponad 150 milionów złotych zarobiła reprezentacja Włoch na EURO 2020.

Mimo pandemii UEFA zwiększyła pulę nagród pieniężnych w Euro do aż 371 mln euro. Wysokie premie dostaną wszyscy uczestnicy turnieju (Polska 9,25 mln euro za udział plus 0,75 mln za remis w grupie, czyli w sumie 10 mln euro). Każde zwycięstwo w fazie grupowej wycenione zostało na 1,5 mln euro, a awans do kolejnych faz to dodatkowe premie. Włosi wygrali w grupie trzy spotkania, więc zgarną maksymalną wypłatę – 34 mln euro.

Przegląd Sportowy

Kolejne peany na cześć Włochów. Reprezentacja Manciniego bije rekordy.

Squadra Azzurra wylądowała w stolicy krótko po 6 rano, a następnie pojechała do hotelu, by wypocząć przed spotkaniem z prezydentem Sergio Mattarellą i premierem Mario Draghim. Italia znów kocha swoją reprezentację, o co łatwiej niż kiedykolwiek. Arrigo Sacchi – legendarny trener Milanu z przełomu lat 80. i 90. – w książce napisanej wspólnie z dziennikarzem Luigim Garlando ironizował, że Włosi wygrali jedną bitwę w historii – nad Piawą w trakcie I wojny światowej, a ponieważ udało się to dzięki okopaniu i następnie wyczekaniu okazji do kontrataku, w taki sam sposób chcą grać w piłkę. Mancini zerwał z tym schematem. Włosi strzelili 13 goli w mistrzostwach Europy, najwięcej razem z Hiszpanią. Byli drudzy pod względem średniej liczby strzałów, trzeci w posiadaniu piłki, czwarci w przeciętnej liczbie kontaktów z piłką w ofensywnej tercji boiska. Oczywiście defensywa była ciągle szczelna (albo kolegów ratował genialny Gianluigi Donnarumma), ale nie dlatego, że właśnie na niej się skupiali. […] Mancini dotrzymał słowa, w międzyczasie bijąc wszelakie rekordy. Ot, choćby liczby meczów bez porażki w dziejach reprezentacji – obecnie licznik dobił do 34 i nic nie wskazuje, by miał się zatrzymać. Ogarnięty euforią Bonucci w trakcie telewizyjnego wywiadu udzielanego jeszcze na boisku powiedział, że są legendami. I miał całkowitą rację.

Finał na Wembley to wizerunkowa katastrofa Anglików. Czy taki kraj zasłużył na organizację mundialu?

Cały świat obiegły nagrania, jak zgraja kibiców bez biletów wyłamuje bramki i wbiega na teren stadionu. Jeden z angielskich znajomych opowiadał mi, że kilku jego kolegów wynalazło patent, jak obejrzeć na żywo oba półfi nały i fi nał, nie zaprzątając sobie głowy zakupem wejściówek. Otóż podchodzili do ochroniarzy przed spotkaniem, robili smutną minę kota z fi lmu „Shrek” i tłumaczyli, że mają bilet, ale z powodu problemów technicznych nie chce się im załadować na telefon. Niektórzy ochroniarze dawali wiarę, inni do „zielonego światła” potrzebowali nieofi cjalnej opłaty w wysokości np. 100 funtów i dopiero wtedy przepuszczali przez bramkę. Przed fi – nałem chętnych do obejrzenia meczu było już zdecydowanie więcej i sytuacja wymknęła się spod kontroli. Do tego stopnia, że w pewnym momencie Anglicy zaczęli bić się między sobą. A po meczu część chuliganów rozładowywała złość rzucaniem butelkami w świętujących Włochów. Do zamieszek dochodziło zresztą nie tylko przed samym stadionem, ale także w mieście. Do ustawionej przy Trafalgar Square strefi e kibica dziesiątki ludzi próbowało wedrzeć się bez wejściówki. Musiała interweniować policja, w wyniku czego co najmniej 19 funkcjonariuszy odniosło obrażenia. Widząc te obrazki dyrektor wykonawczy angielskiej federacji piłkarskiej Mark Bullingham nie wytrzymał i nazwał zakłócających porządek „pijanymi frajerami”. 

Kulisy transferu Lukasa Podolskiego do Górnika Zabrze.

Wymagającą operację sprowadzenia Lukasa Podolskiego do Zabrza rozpoczął Krzysztof Maj, zmarły sześć lat temu dyrektor Górnika. Po jego niespodziewanej śmierci ten temat zaczął się rozmywać, żeby dwa lata temu powrócić. – Lukas na niektórych kontaktach w klubie się sparzył i trzeba było to odbudowywać – opowiada Łukasz Milik, dyrektor akademii Górnika. W 2019 roku odezwał się do niego Podolski. Poznali się wcześniej, zresztą Milik odwiedził go w Stambule, gdy mistrz świata z 2014 roku grał w Galatasaray. Wtedy ich trzygodzinna rozmowa dotyczyła planów rozbudowy górniczej akademii. […] W kwietniu Płatek wsiadł do samolotu i poleciał do Antalyi, bo esemesy czy rozmowy telefoniczne nie zastąpią spotkania w cztery oczy. Płatek tłumaczył Podolskiemu, jak wygląda sytuacja w klubie, piłkarz mówił, jakie warunki muszą być spełnione, żeby przyszedł do Zabrza. Wtedy jeszcze nie było wiadomo, jak potoczy się przyszłość Płatka w klubie. Od kiedy jego wizja rozjechała się ze spojrzeniem Marcina Brosza, było wiadomo, że dla obu nie będzie miejsca w Górniku w nowym sezonie. Decydujące zdanie należało do Małgorzaty Mańki- -Szulik, prezydent Zabrza, która musiała rozstrzygnąć, komu de facto oddać rządy w klubie. Długo faworytem był trener, ale różne zdarzenia, w tym zdanie części kibiców, przeważyły, że w Górniku nie został. Decyzja o pozostawieniu Płatka jako odpowiedzialnego za rozwój sportowy klubu ułatwiła Podolskiemu decyzję o transferze.

Kto będzie podstawowym młodzieżowcem Legii? Nie ma co ukrywać – jest z tym problem.

Inna opcja do roli młodzieżowca to bramkarz Cezary Miszta, który powinien grać częściej niż w zeszłym sezonie. Numerem jeden pozostanie Artur Boruc, ale jego o 21 lat młodszy konkurent jest szykowany do roli następcy najstarszego piłkarza ekstraklasy. W rywalizacji krajowej młody golkiper będzie dostawał więcej szans niż dotąd, w pucharach po staremu występować będzie Boruc. Oczywiście gdy zdrowie pozwoli, ostatnio weteran jednak chorował i jeszcze wczoraj nie trenował, więc wzrosły szanse Miszty na udział w jutrzejszym starciu z mistrzami Norwegii. […] Dużo będzie zależało od tego, czy Legia będzie grać jesienią w europejskich pucharach. Jeśli tak, to Michniewicza czeka rotowanie składem i stawianie na młodzież będzie odbywać się bardziej naturalnie. Gorzej jeśli warszawska drużyna – jak w ostatnich czterech latach – szybko odpadnie. Wtedy szkoleniowiec może być zmuszony do wystawiania młodzieżowca nieco na siłę. A wiosną pokazał, że nie pali się do wpuszczania młodych graczy tylko ze względu na wiek, bo z reguły wystawiał tylko Slisza.

Mateusz Sobotka wziął udział w międzynarodowym projekcie Bayernu Monachium. Marzy o tym, żeby pójść w ślady Lewandowskiego.

Skoro decydenci Bayernu zwrócili uwagę na młodego Polaka, to znaczy, że coś potrafi . Ale Sobotka nie jechał do stolicy Bawarii pewny siebie. – Miałem pewne obawy, bo jednak w Polsce Start Nidzica i Stomil Olsztyn, a tu wielki Bayern Monachium. Spodziewałem się dużego przeskoku, obawiałem się, że będę po prostu odstawał. Ale po pierwszym, czy drugim treningu to się zmieniło, bo momentami czułem, że się wyróżniam – tłumaczy. – Te myśli się ze sobą przeplatały, bo z jednej strony faktycznie czułem się dobrze, skoro zostałem wybrany na podstawie fi lmiku, z drugiej miałem świadomość tego, że w tym projekcie wezmą udział zawodnicy z całego świata, więc były obawy, czy dam radę. Na szczęście się pomyliłem – podkreśla Sobotka, który od 21 czerwca trenował pod okiem Klausa Augenthalera, byłego kapitana Bayernu i mistrza świata z 1990 roku. Sobotka zauważa sporo różnic pomiędzy tym, co widział w Polsce, a tym, co ma okazję obserwować w Monachium. – Nie ma porównania z poziomem szkolenia w Polsce i w Niemczech. To są dwa inne światy. Podobnie jest z pierwszym kontaktem z piłką po przyjęciu. Wydaje mi się, że liczba ćwiczeń jest podobna, ale jest większa intensywność. Wszystko dzieje się szybciej i jest mniej czasu na podjęcie decyzji. To moim zdaniem największa różnica pomiędzy Polską i zachodem – wyjaśnia Sobotka.

Kamil Kosowski uważa, że minione EURO to najlepszy turniej w historii.

Zwycięstwo Włochów mnie zaskoczyło. Kibicowałem im tym bardziej po tym, co się stało w półfinale po tym karnym i po przepchnięciu Anglików. Gdyby w finale znalazła się Dania, to nie wiem, czy by nie wygrała. Duńczycy pokazali się z bardzo dobrej strony podczas tych mistrzostw. Patrząc na zakończenie meczu z Italią, można powiedzieć, że karma powraca, bo Anglicy nie wykorzystali trzech karnych, w tym dwóch zmarnowanych przez piłkarzy specjalnie wprowadzonych na jedenastki. Wygrał Roberto Mancini, przegrał Gareth Southgate. Jeśli popatrzeć na zawodników obu drużyn, zwłaszcza rezerwowych, to widać, że Anglicy byli mocniejsi, grali u siebie, uchodzili za faworyta. Pokazali siłę, strzelając gola. Wtedy powinno być zalecenie ze strony selekcjonera, żeby zdobyć drugą bramkę, a potem ewentualnie trzecią. A oni myśleli, że dowiozą wynik, co próbowali robić w meczu z Polską. Teraz nie grali jednak z naszą drużyną, ale przeciw Włochom. W karnych Mancini znowu zachował się zdecydowanie lepiej niż Southgate, który przekombinował i przegrał. Ma nauczkę na przyszłość. Wicemistrzostwo Europy stanowi jednak dla Anglii wielki sukces. To młoda drużyna, a w kolejce czeka kolejnych 15 zdolnych piłkarzy. Myślę, że w przyszłości będzie mocna, ale nie wiem, czy taki finał powtórzy się przez następne lata. Ten turniej nie odkrył jednak gwiazd. To bardziej sukces drużyn niż indywidualności. W każdym zespole, który daleko zaszedł, takie jednak były. Fajnie się stało, że nagrodę MVP dostał Gianluigi Donnarumma. Oprócz karnych, miał też inne spektakularne interwencje, jak te w meczu z Austrią. Wielkie słowa uznania dla Manciniego i jego sztabu. Obejmując kadrę powiedział, że wygrają mistrzostwa Europy w 2020, a zwyciężyli w 2021. To była jedyna nieprawdziwość w jego słowach.

Gazeta Wyborcza

„Wyborcza” wybiera najlepszy skład turnieju. W pomocy Jorginho, Pedri i Paul Pogba.

Jorginho to jedyny piłkarz, który wygrał w bieżącym sezonie zarówno Ligę Mistrzów, jak i Euro 2020 (Emerson dokonał tego formalnie, pierwszy fi nał przesiedział w rezerwie), jednak mógł skończyć jako bohater niewidzialny – zajmuje się na boisku drobnymi ruchami z piłką lub bez piłki, nadającymi rytm i spójność manewrom drużyny, lecz wykrywalnymi głównie dla wnikliwych badaczy anatomii gry. Jeśli zostanie zapamiętany, to ze względu na rzuty karne. Wykonuje je zazwyczaj perfekcyjnie, jak w półfi nale z Danią, i fi nałowa pomyłka ogólnego werdyktu nie zmienia. W sylwetce Pedriego była obietnica, że Hiszpania wkrótce wróci silniejsza. 18-latek w poprzednim sezonie biegał w drugiej lidze, a w bieżącym wytrzymał 62 mecze w Barcelonie i reprezentacji kraju, zamykając go olśniewającym show na Wembley. Wyluzowany, zawsze z podniesioną głową i myślący, niecelne podanie przytrafi ło mu się dopiero w dogrywce. Porównywany do maestro Andrésa Iniesty, który jednak w wieku Pedriego dopiero zapoznawał się z seniorską drużyną Barcelony, a na debiut w narodowej miał czekać jeszcze cztery sezony. Tercet panujący w środku pola dopełniamy Pogbą, jedynym w superdrużynie zawodnikiem spoza grona półfi nalistów. Zanim odpadł, był wirtuozem ponad wszystkich na turnieju, jego kunsztowne podania będą zawsze przypominać o bezmiarze talentu roztrwonionego przez Francję. Znów skłóconą, naburmuszoną, krztuszącą się od toksycznych emocji. Rezerwowi: Kalvin Phillips, Sergio Busquets, Mikkel Damsgaard.

fot. Newspix

Najnowsze

Inne kraje

Świetna dyspozycja Michała Skórasia. Polak trafił do siatki w starciu z Genk [WIDEO]

Damian Popilowski
1
Świetna dyspozycja Michała Skórasia. Polak trafił do siatki w starciu z Genk [WIDEO]

Uncategorized

Ekstraklasa

Nestorzy kontra młode wilczki na ławkach trenerskich Ekstraklasy

AbsurDB
2
Nestorzy kontra młode wilczki na ławkach trenerskich Ekstraklasy

Komentarze

19 komentarzy

Loading...