Reklama

PRASA. Włosi silniejsi od Hiszpanów? „Chiellini musi być sklonowany”

redakcja

Autor:redakcja

06 lipca 2021, 08:37 • 12 min czytania 2 komentarze

Wtorkowa prasa skupia się na ostatnich spotkaniach EURO 2020 oraz – ale to w mniejszej części – na ligowej młócce. Poza kilkoma transferowymi doniesieniami mamy sporo tekstów o meczu Włochy – Hiszpania. Moreno Mannini, kolega z klubu Roberto Manciniego i były reprezentant Włoch, jest pewny swego. – Nasza reprezentacja jest teraz silniejsza niż ekipa Luisa Enrique. Giorgio powinien być sklonowany, w szczególności podczas tych spotkań. Kiedy mierzy się z mocnym napastnikiem takim jak Romelu Lukaku, przechodzi sam siebie. Widać, że czeka na te momenty oraz daje z siebie wszystko w takich pojedynkach. Ma charakter oraz charyzmę – mówi „Przeglądowi Sportowemu”.

PRASA. Włosi silniejsi od Hiszpanów? „Chiellini musi być sklonowany”

Sport

Harry Kane pnie się w czołówce angielskich strzelców na wielkich turniejach.

Euro w jego wykonaniu jest inne. Kane nie zdobył ani jednego gola w grupie, a do siatki zaczął trafiać dopiero w fazie pucharowej. Niemców „ukłuł” raz, Ukraińców dwukrotnie. Co to oznacza? Że na wielkich turniejach strzelił, jak do tej pory, 9 bramek. Tylko jeden angielski piłkarz zdobył na wielkich turniejach więcej goli. 10 trafień ma na swoim koncie Gary Lineker. Co ciekawe, znakomity przed laty napastnik nigdy nie wpisał się na listę strzelców w mistrzostwach Europy. 6 goli strzelił na mundialu w Meksyku, a cztery podczas turnieju mistrzostw świata we Włoszech. Kane, za to, że nie strzelał bramek w fazie grupowej Euro 2020, był w Anglii krytykowany. Mało tego, niektórzy domagali się nawet, by trener Gareth Southgate posadził go na ławce rezerwowych, a do gry desygnował Dominica Calverta-Lewina lub Marcusa Rashforda. Selekcjoner potraktował jednak powyższe „rady” w kategoriach żartu. Nie było w jego świadomości nawet momentu zawahania, a odpowiedź niedowiarkom dał mecz z Niemcami. Kane nie tylko zdobył w nim gola, pieczętując awans do ćwierćfinału, ale był jednym z kluczowych piłkarzy, który napędził pierwszą bramkową akcję „Trzech lwów”.

Henryk Kasperczak przewidział, jakie to będzie EURO. Konkretniej – że wajcha zostanie przestawiona na ofensywę.

Reklama

Przed rozpoczęciem mistrzostw Europy pytaliśmy trenera Henryka Kasperczaka, jakie to będzie Euro, defensywne czy ofensywne. Były świetny reprezentant Polski, a później trener m.in. kilku afrykańskich reprezentacji odpowiedział tak: – Na pewno nie będzie to gra defensywna. Widzimy jak grają ci najlepsi. Jak wejdą na połowę przeciwnika, to grają taki pressing i tak wysoko, że dzięki temu jak odzyskają piłkę, to mają skróconą drogę do bramki. Ten trend się uwidacznia, w ten sposób zaczynają grać wszystkie liczące się drużyny. Nie cofają się, a atakują przeciwnika już przed jego polem karnym, już na jego połowie. To ułatwia atak i zdobywanie goli. Ci którzy w ten sposób grają dominują i zwyciężają – mówił doświadczony szkoleniowiec. Nic dodać i nic ująć do słów popularnego „Henriego”. Jak grają najlepsi widzimy na przykładzie Włoch czy Anglii, które od pierwszej minuty biorą rywala za gardło i siedzą mu na głowie, tak że ten nic nie jest w stanie zdziałać. 

Kristopher Vida odżył. Póki co w sparingach, ale w Gliwicach uważają to za dobry znak.

Vida walczy o miejsce w wyjściowym składzie i po odejściu Gerarda Badii szanse na to nie są takie małe. Tym bardziej, że na obozie w Arłamowie Węgier wygląda bardzo dobrze. Potwierdzeniem tego był gol w ostatnim sparingu z Sandecją Nowy Sącz. A przecież w dotychczasowych 31 ligowych meczach Vida zdołał zdobyć tylko jedną bramkę. Nic więc dziwnego, że nowe nadzieje i pokłady optymizmu wstąpiły w zawodnika. – Na każdego gola trzeba zapracować, nawet jeśli to tylko gra towarzyska. Oczywiście, można i trzeba się z tego cieszyć, ale ta radość potrwa jeden, dwa dni. Później rozpocznie się praca na kolejne trafi enie – mówił po sparingu Kristopher Vida.

GKS Tychy buduje kadrę na nowy sezon. Za nimi pierwszy trening.

– Nasza młodzież już w tamtym sezonie bywała na naszych treningach – dodaje trener tyszan. – Zapraszaliśmy ją na zajęcia. Zabieraliśmy na zgrupowania. Będziemy więc kontynuować ten proces wprowadzania młodzieży do pierwszej drużyny, bo to jest nasz kapitał. Natomiast jeżeli chodzi o nową twarz, to na razie Bruno Wacławek jest na etapie „przymiarki”. Ma tydzień na przekonanie nas do siebie i myślę, że decyzję o tym, czy zostanie z nami i pojedzie na rozpoczynające się w poniedziałek zgrupowanie w Ustroniu, podejmiemy po sobotnim meczu z MFK Karvina. […] Nowych zawodników już się w tym tygodniu nie spodziewamy, ale to nie znaczy, że kadra jest już zamknięta. Chciałbym docelowo zabrać na zgrupowanie 24 zawodników i 4 bramkarzy. 

Reklama

Rafał Górak o zmianach w GKS-ie Katowice. W sztabie i w kadrze.

Szymczak, Repka, Kudła… Ilu jeszcze nowych twarzy należy się spodziewać?

– Kandydatów jest wielu, a my spośród nich musimy wybrać odpowiednich jakościowo i przyporządkowanych do odpowiednich pozycji. Chcielibyśmy, by ktoś, kto przychodzi do GKS-u, gwarantował wyższy poziom i na takiej zasadzie rozmawiamy z menedżerami, klubami. Ilu jeszcze? Trzech. Raczej nie więcej.

Możliwe, że będziecie kogoś testować?

– Tylko motorycznie; ewentualnie zaprosimy na indywidualny trening. Zbyt poważnie podchodzimy do tego, co tu robimy, by tworzyć spędy. Ja ich nie lubię. Po dwóch latach nie mają uzasadnienia. Gdybyśmy pracowali tu dwa dni, to może trzeba byłoby tak działać – ale nie dwa lata.

Do zmian doszło w sztabie szkoleniowym. Asystent Dawid Szwarga odszedł do Rakowa Częstochowa, a zastąpił go Tomasz Włodarek z Widzewa Łódź…

– Z Dawidem świetnie nam się współpracowało. Dzięki niemu moje oczy mogły być skoncentrowane na wielu innych aspektach, niekoniecznie p ro wa d z e n i u samego codziennego treningu. Dawid się wkomponował. Myślę, że wiele ode mnie dostał i dobrze to wykorzystał. Czasem po dwóch latach przychodzi moment na modyfikację sztabu, to może okazać się korzystne dla grupy. Dawid przyszedł do mnie i powiedział o propozycji z Rakowa. Dla mnie była to ogromna satysfakcja. Cieszę się, że trafił do klubu ekstraklasowego, który w ostatnim sezonie zrobił furorę, czekają go występy w europejskich pucharach. Wiem, że nie było mu łatwo z tą decyzją. Widziałem, że był trochę przerażony, mówiąc mi o tej propozycji, ale ja pierwszy namawiałem go i mówiłem: „Musisz to zrobić”. Chyba poczuł wtedy ogromną ulgę. Oby wykorzystał tę szansę.

Szwarga i Włodarek świetnie się znają, są odpowiedzialni za projekt „Deductor”…

– Tomek był numerem 1 na naszej liście. Natychmiast poprosiłem Dawida o jego numer telefonu. Tomek szybko się zgodził, nie rozmawialiśmy już z nikim innym. To też satysfakcja, że chłopak bardzo chciał do nas dołączyć. Zachowujemy pewną ciągłość.

Super Express

Dani Ramirez o meczu Włochy – Hiszpania.

– Co przemawia za Hiszpanią w półfinale z Włochami?

– Ostatnio Hiszpania potrzebuje dużo sytuacji, aby strzelić gola. Jeśli trener Luis Enrique to poprawi, to moi rodacy mogą wygrać z Włochami, mając mniej okazji. Italia dysponuje dobrymi technicznie piłkarzami. Do tego dochodzą doświadczeni Giorgio Chiellini i Leonardo Bonucci. Mam nadzieję, że naszym liderem będzie Sergio Busquets, który poprowadzi kolegów do zwycięstwa, a potem i po tytuł.

– Tobie też podobały się występy Italii?

– Lubię zespoły, które grają tak jak teraz Włosi, którzy pod wodzą trenera Roberto Manciniego zmienili styl. Wcześniej byli skupieni na obronie i graniu na wysokiego napastnika. Teraz preferują techniczny futbol. Lorenzo Insigne nadaje blask tej kadrze. To z jego strony będzie groziło największe niebezpieczeństwo Hiszpanii.

Pietro Vierchowod przedstawia nam z kolei opinię drugiej ze stron.

– W półfinale Włochy zagrają z Hiszpanią. To będzie łatwiejszy mecz dla podopiecznych trenera Roberta Manciniego?

– Wszyscy znamy atuty Hiszpanów. To zespół, który lubi być przy piłce. Słynie z jej posiadania i wymiany podań. To największy atut ekipy trenera Luisa Enrique. Do słabszych stron zaliczyłbym jednak grę ofensywną, czyli to, z czego zawsze słynęła hiszpańska kadra. W tym elemencie Włosi są lepsi od Hiszpanów. Uważam, że w tym momencie nie jest to tak mocna drużyna jak przed laty, gdy zdobywała mistrzostwo Europy czy świata.

– Kto dla pana jest liderem reprezentacji Włoch?

– Nie ma jednej osoby. W każdej formacji mamy wiodące postacie. W obronie szefem jest Giorgio Chiellini, a bramkarz Gianluigi Donnarumma wybronił nam mecz z Austrią. Miał świetny początek z Belgią i przyczynił się do jej odpadnięcia. W pomocy rządzi Jorginho, w ataku wyróżniłbym Manuela Locatellego. Żałuję, że wypadł Leonardo Spinazzola, który z Belgami zerwał ścięgno Achillesa.

Przegląd Sportowy

Moreno Mannini, czyli były reprezentant Włoch i kolega Robert Manciniego, mówi o włoskiej kadrze.

Co chce pan powiedzieć? Mancini odtwarza tę magiczną atmosferę?

Także dzięki niej Blucerchiati wygrali scudetto oraz Puchar Zdobywców Pucharów. Tak. Wydaje mi się, że wróciliśmy do piłki z lat 80. i 90. Z tego powodu kibice ponownie są zakochani w tej reprezentacji. Trzeba stworzyć kontakt z ludźmi. W ten sposób fani dopingują piłkarzy, ponieważ widzą, że mogą z nimi rozmawiać, nawet przez chwilę. Warto dać ludziom możliwość, aby mieli kontakt z nami. Inaczej byłoby to trudne.

To może pomóc, ale oprócz tego warto podkreślić, że w meczu z Belgią Włochy pokazały wszystkim swoje umiejętności. W półfi nale zmierzą się z Hiszpanią, są faworytem?

Myślę, że tak. Nasza reprezentacja jest w tym momencie mocniejsza niż ekipa prowadzona przez Luisa Enrique. Hiszpanie pokonali Szwajcarię tylko po rzutach karnych. No i nie grali na wysokim poziomie przez cały czas. Z drugiej strony, moja opinia wynika z tego, że do tej pory oglądanie Włochów dawało mi przyjemność. To znaczy, że Roberto jest mistrzem w tworzeniu drużyny, która liczy na grę zespołową, a nie tylko na pojedynczych zawodników. Ktokolwiek wchodzi na boisko, gra dobrze. Widzieliśmy to podczas spotkania z Walią, kiedy Mancio zmienił ośmiu piłkarzy w porównaniu z meczem ze Szwajcarią i odniósł kolejne zwycięstwo.

W tamtym spotkaniu jednym z najlepszych zawodników reprezentacji był Giorgio Chiellini. Co pan o nim myśli jako były obrońca? Dzisiaj ponownie zagra od pierwszej minuty.

Giorgio powinien być sklonowany, w szczególności podczas tych spotkań. Kiedy mierzy się z mocnym napastnikiem takim jak Romelu Lukaku, przechodzi sam siebie. Widać, że czeka na te momenty oraz daje z siebie wszystko w takich pojedynkach. Ma charakter oraz charyzmę. Kogo mi przypomina? Pietro Vierc h o w o d a . Ja grałem w inny sposób. Postawiłem na przebiegłość i na s z yb ko ś ć . Pietro też był bardzo szybki (on i Mannini przebiegali 100 metrów w czasie poniżej 11 sekund – przyp. red.), ale on lubił mierzyć się z rywalami w pojedynkach, dokładnie tak, jak Chiellini.

Baskowie kluczowymi postaciami reprezentacji Hiszpanii.

Bramkarz Unai Simon obronił dwa karne, a skrzydłowy Mikel Oyarzabal wykorzystał decydującą jedenastkę. Obaj są rówieśnikami (mają po 24 lata) i kumplami. – Znamy się od dawna. Graliśmy przeciw sobie w juniorskich czasach, on w Athletic, ja w Realu Sociedad (i w tych klubach występują do dziś – przyp. red). Za to razem występowaliśmy w reprezentacji Euskadi w mistrzostwach Hiszpanii drużyn regionalnych. Uważam go nie tylko za kolegę, ale za przyjaciela – powiedział Oyarzabal, który ma szansę wejść do pierwszej jedenastki, bo z urazem walczy Pablo Sarabia. Przed serią jedenastek mobilizował kompana. – Gdy Sergio Busquets spudłował, powiedziałem Unaiowi, że obroni trzy karne – wspominał skrzydłowy Sociedad. 

Michał Macek opowiada „PS” o stałych fragmentach gry.

Śledzi pan tegoroczne mistrzostwa Europy. Kto oprócz Włochów imponuje jeszcze stałymi fragmentami?

Anglia. Uwielbiam patrzeć na ich rozegranie. Co jest dla nich charakterystyczne, to twarda, męska gra. Lubią się poprzepychać. Wystarczy spojrzeć na ich ostatnie warianty w spotkaniu z Ukrainą. Sterling wykonuje doskonały wyblok, następuje p r z e k a z a n i e krycia i Kane nabiega idealnie. To rozwiązanie pok a z u j e , jak przy SFG pracuje cały z e s p ó ł i każdy ma określone role w tej układance. Jeszcze jednym genialnym rozwiązaniem Anglików są ich wrzuty z autu. Ten element jest bardzo niedoceniany przez innych, a oni pokazują, jak to powinno wyglądać. Ich rzuty wolne czy rożne znacznie różnią się od wykonywanych przez inne drużyny – Szwajcarzy czy Hiszpanie wykonują je delikatniej – ale to jest piękno tego elementu gry, że każdy potrafi zaskoczyć we własny, nieoczywisty sposób. Co kraj, to obyczaj. Wymyślając warianty rozegrania SFG, czerpię trochę z Anglii, trochę z Włoch, a trochę nawet z USA. Polecam pod tym kątem kobiecą ligę MLS.

Skoro rola SFG jest tak ważna, to dlaczego w ekstraklasie nie pracują specjaliści w tej dziedzinie?

Nie wiem, może za kilka lat się to zmieni, że w klubach będą zatrudniani trenerzy stricte od tego elementu. W większości zespołów pieczę nad SFG sprawują asystenci lub trenerzy bramkarzy. Sam te funkcje łączyłem i wiem, że można to pogodzić. Wszystko jest uzależnione od liczby trenerów w sztabie i ich podziału na poszczególne role. Jest jednak kilka klubów, które dobrze pracują nad tym elementem. Mam na myśli choćby Zagłębie Lubin i Raków Częstochowa. Będę uważnie obserwował Widzew Łódź. Trener Janusz Niedźwiedź przykłada wagę do stałych fragmentów, fajnie pracuje nad tym także Puszcza Niepołomice.

Ile wariantów trzeba mieć przygotowanych na mecz, by zaskoczyć przeciwnika?

Ja zawsze miałem jeden standardowy i trzy nowe. Ale dla mnie to nic trudnego. Mogę za chwilę otworzyć zeszyt i coś wymyślić. Trwa to kilka minut. W swojej bazie mam około 300 wariantów rozegrania SFG, połowa nie została nawet wykorzystana, czeka w folderze „trening do zrobienia”.

Lukas Podolski w końcu w Górniku Zabrze. 

Zimą 2020 roku Podolski rozstał się z Vissel i wydawało się, że to idealny moment na przyjście do Górnika. Na to liczyli jego kibice, ale wkrótce ogłoszono, że na półtora roku związał się z Antalyasporem. Za sezon miał dostawać 1,5 mln euro. W tym wyścigu Górnik był bez szans. Kilka dni po podpisaniu kontraktu spotkaliśmy się z piłkarzem w Turcji. Tłumaczył, dlaczego nie zagra w ekstraklasie. – Pozostawałem w kontakcie z Arturem Płatkiem. Od niego wiedziałem, jak wyglądają sprawy w klubie. Żeby doszło do transferu, musi on pasować obu stronom. Nie czułem, że wszyscy w klubie byli przekonani do tego ruchu, więc ja też nie byłem. Nie czułem, że zarząd jest w stu procentach za tym transferem. Nie mówię, że ktoś nie chciał, tylko na koniec wszystko musi do siebie pasować. Jak magnes. A tak nie było. Jestem kibicem Górnika, wychowałem się na jego meczach i zawsze chciałem w nim zagrać. Wiem, że ludzie gadają: „O, Podolski znów nie przyszedł”. Ale jak już wspominałem, przed podjęciem decyzji wszystko musi pasować. Każdy wie, jakie są problemy w Górniku, nie pomagają zmiany prezesów, dyrektorów. Ja mam już z dziesięć wizytówek kolejnych prezesów – mówił 1,5 roku temu.

Gazeta Wyborcza

Mimo lekcji w 2012 roku Włosi nie boją się już Hiszpanów. Teraz role się zamieniły.

Gdyby w minionych tygodniach badać wyłącznie poziom wiary kibiców oraz komentatorów w drużynę i na jej podstawie ustalać wyniki Euro 2020, Hiszpanie nie mogliby nawet marzyć o półfi nale. Włosi graliby natomiast ze złotymi medalami na szyjach. Oni mieli mnóstwo świetnych drużyn, na podium imprez mistrzowskich wskakują w każdej dekadzie, ale tę wzniesioną od zera przez Roberto Manciniego – jest emanacją jego stylu, kiedyś eleganckiego technika – pokochali jak chyba żadną, zanim cokolwiek wygrała. Z Hiszpanią przez 88 lat wygrywali zawsze i wszędzie, traktowali ją z lekceważeniem. Szacunku nabrali dopiero przed dekadą z okładem, gdy tiki taka zawładnęła futbolem na dłużej, przez pięć sezonów z rzędu (2008-12) przynosząc najcenniejsze trofea reprezentacji kraju lub Barcelonie i stając się punktem odniesienia dla reszty świata, obwoływano ją wręcz najdoskonalszym obmyślonym kiedykolwiek sposobem gry w piłkę. I Włosi, z każdym meczem głębiej zatraceni w miłości do swojej kadry, nie boją się już nawet porównań swoich nowych idoli z hiszpańskimi, którzy pozdobywali wszystko, co jest do zdobycia. W Verrattim (165 cm wzrostu), Barelli (172) oraz Insigne (163) dostrzegają mianowicie następców miniaturowych rozgrywających z przeszłości – Xaviego Hernandeza (170), Andrésa Iniesty (169) i Davida Silvy (170).

fot. Newspix

Najnowsze

Komentarze

2 komentarze

Loading...