Reklama

Piękno 1. ligi. Radomiak liderem kolejkę przed końcem, ale wciąż niepewny awansu

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

05 czerwca 2021, 15:02 • 4 min czytania 76 komentarzy

Mówi się, że kluczowe spotkania, mecze na szczycie, wygrywa ten, kto popełnia mniej błędów. I starcie Arki Gdynia z Radomiakiem Radom zdecydowanie to potwierdziło. Gdynianie ładowali w obramowanie i nie wykorzystywali pomyłek gości na początku spotkania. A ci ogarnęli się, zaczęli odpowiadać i zapakowali rywalom dwie bramki. Co ważne – obie po błędach Daniela Kajzera, który tym razem zawiódł swoją drużynę.

Piękno 1. ligi. Radomiak liderem kolejkę przed końcem, ale wciąż niepewny awansu

51 obronionych strzałów wiosną. Sześć czystych kont. Kajzer miał wszystko, żeby typować go do tytułu najlepszego bramkarza sezonu. Podczas gdy inne wybitne postaci z jesieni (Gostomski, Jałocha) popełniały błędy, a Mateuszowi Kochalskiemu mocno pomagali koledzy z defensywy, bramkarz Arki był murowanym faworytem do takiego wyróżnienia. I właśnie wtedy, właśnie gdy wszystko Kajzerowi wychodziło, los przestał mu sprzyjać. Dzisiaj golkiper skapitulował w dwóch banalnych sytuacjach.

  • Damian Gąska uderzył praktycznie w środek – ok Kajzer był trochę zasłoniony, ale i tak zwykle takie strzały bronił
  • Karol Angielski kopnął przy bliższym słupku, przełamując ręce bramkarza

Natomiast jeśli ktoś w szatni powie mu: to wszystko twoja wina, to Kajzer ma prawo się zagotować. Bo nawet jego niepewne interwencje nie musiały zadecydować o wyniku.

Arka Gdynia obijała słupki i poprzeczki

O czym mówimy? To nie tak, że Arka zdominowała Radomiaka. Mecz był raczej równy. A gdybyśmy mieli wskazać zespół, który miał groźniejsze sytuacje do strzelenia bramki, to zdecydowanie byliby to gospodarze. Już w pierwszych minutach Kochalski musiał pokazać coś ekstra. Najpierw gdy z dystansu huknął Adam Deja. A Deja potrafi to robić tak, że zrywa pajęczyny. Tym razem akurat uderzył po ziemi, ale i tak był to strzał niezwykle trudny. Jeszcze trudniejsza była kolejna sytuacja – Dawid Abramowicz trochę się pogubił w defensywie, Raphael Rossi nie trafił w piłkę po dośrodkowaniu i Artur Siemaszko miał futbolówkę tuż przed bramką i Kochalskim. I co? I bramkarz Radomiaka ten strzał wyciągnął – to była kluczowa interwencja meczu.

Poza tym warto zwrócić uwagę na to, że Arka regularnie obijała obramowanie.

Reklama
  • 28. minuta gry – Maciej Rosołek wychodzi na sam na sam, ostry kąt, ładuje w boczną siatkę. Nie widzieliśmy tego dokładnie, ale przewijały się opinie, że połka zahaczyła jeszcze o słupek
  • 48. minuta gry – Artur Siemaszko wbiega w pole karne, ładuje z całej siły i trafia w słupek
  • 82. minuta gry – Christian Aleman w polu karnym, strzela w róg bramki i trafia w poprzeczkę

A dodajmy jeszcze, że gdynianie ustrzelili też słupek we własnym polu karnym. Bo po dośrodkowaniu Abramowicza z narożnika boiska Siemaszko skiksował tak, że był o włos od samobója. Był to więc kuriozalny mecz dla Arki. Ekipa Dariusza Marca oddała 13 strzałów i nie trafiła do siatki ani razu. Miała siedem kornerów, a żaden z nich nie zaowocował golem. Cóż, Radomiak był dziś po prostu skuteczniejszy.

Radomiak krok od Ekstraklasy, ale wciąż bez pewnego awansu

Bo – to też nie ulega wątpliwości – tak właśnie było. Radomiak wiedział, jak ten mecz rozegrać. Może początkowo widać było lekki strach, ale później wszystko szło już jak trzeba. Wystarczy przypomnieć ubiegłoroczny wyjazd radomian do Bielska-Białej: wtedy Podbeskidzie wygrało 4:1 i pokazało, dlaczego zmierza do Ekstraklasy. Tym razem to „Zieloni” pozbawiają rywala marzeń o bezpośrednim awansie. Radomianie mogli wygrać jeszcze wyżej, ale gol Patryka Mikity nie został uznany (spalony). Kilka szans zmarnował Damian Jakubik, a i Karol Angielski mimo gola na koncie czuje pewnie lekki niedosyt, że w pierwszej połowie strzelił tuż obok słupka.

Ale to są oczywiście niuanse, które Radomiak puści koło uszu. Przecież i tak na kolejkę przed końcem strącił z tronu Bruk-Bet Termalicę i po raz pierwszy od czasu powrotu do 1. ligi (nie tak dawnego, bo miało to miejsce rok temu) zasiadł na fotelu lidera w rundzie wiosennej. Zresztą – to chyba pierwszy taki przypadek w XXI wieku, bo przed erą Dariusza Banasika, architekta tych sukcesów, radomianie też grali w pierwszoligowych barażach. Tyle że o utrzymanie.

Paradoksem jest jednak to, że Radomiak wciąż może… wrócić do strefy barażowej. Wesoły autobus z Gdyni to byłaby pewnie ciekawa podróż, ale kwestię awansu i tak rozstrzygnie GKS Tychy. Jeśli wygra, to sprawa awansu rozstrzygnie się dopiero w ostatniej kolejce. Wtedy radomian mogą wyprzedzić nawet obydwaj rywale. Żeby tak się stało Korona musiałaby jednak wygrać na terenie aktualnego lidera.

Dlatego w Radomiu jeszcze nie świętują, choć… Umówmy się – takie katastrofy zdarzają się raz na sto lat. Szampany na jutrzejsze starcie tyszan w Opolu już się pewnie chłodzą.

1. Liga w Fuksiarz.pl!

GKS Tychy odpowie Radomiakowi? Wygrana z Odrą Opole po kursie 2,50!

Reklama

Arka Gdynia – Radomiak Radom 0:2

Gąska 35′, Kozak 69′

fot. Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

1 liga

Ekstraklasa

LIVE: Pogoń w szoku! Piast prowadzi w Szczecinie 2:0!

redakcja
16
LIVE: Pogoń w szoku! Piast prowadzi w Szczecinie 2:0!

Komentarze

76 komentarzy

Loading...