Reklama

Aleksander Buksa w Genoi. Dlaczego może być mu ciężko?

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

05 czerwca 2021, 13:16 • 5 min czytania 27 komentarzy

Przyszłość Aleksandra Buksy wreszcie się wyjaśniła. Po wygaśnięciu umowy z Wisłą Kraków zostanie piłkarze Genoi. Biorąc pod uwagę, jakie nazwy przewijały się po drodze w jego kontekście (m.in. Borussia Dortmund i FC Porto) można stwierdzić, że z dużej chmury spadł średni deszcz. A mimo to nawet w ekipie „Rossoblu” utalentowany 18-latek nie będzie miał łatwo z regularną grą.

Aleksander Buksa w Genoi. Dlaczego może być mu ciężko?

Genoa ostatnio dobrze nam się kojarzy, oczywiście ze względu na osobę Krzysztofa Piątka, który zrobił furorę w tym klubie jesienią 2018. Zaczął od czterech goli w Pucharze Włoch, a potem w dziewiętnastu meczach Serie A zdobył 13 bramek – z czego dziewięć w pierwszych siedmiu występach. Zaowocowało to błyskawicznym transferem do Milanu za 35 mln euro.

Gianluca Di Marzio, który jako pierwszy podał informację o transferze Buksy do Genoi, napisał na swojej stronie grandhotelcalciomercato.com, że prezes Enrico Preziosi zwraca szczególną uwagę na polskich napastników, odkąd ponad dekadę temu nie sfinalizował transferu Roberta Lewandowskiego. Później mógł tego gorzko żałować. Przykład z Piątkiem tylko utwierdził go w przekonaniu, że warto czujnie obserwować nasz rynek i teraz udało mu się wyciągnąć z niego młodego Buksę.

Mamy jednak sporo obaw dotyczących tego transferu.

500 PLN ZWROTU BEZ OBROTU – ODBIERZ BONUS NA START W FUKSIARZ.PL!

Z jednej strony – Genoa mimo wszystko musiała rywalizację o zawodnika wygrać, więc zakładamy, że w pierwszej kolejności nie zachęciła go pieniędzmi, tylko pomysłem na niego i wizją rozwoju. Konkurencji nie brakowało, że wspomnimy o Udinese. Co by nie mówić, Buksa ze względu na swój status nadal był łakomym kąskiem na transferowym rynku, a fakt, iż „Guardian” w ubiegłym roku wpisał go na listę sześćdziesięciu największych talentów z rocznika 2003 i późniejszych na pewno zrobił swoje, dodając kilka punktów do atrakcyjności.

Reklama

Z drugiej strony – mówimy o chłopaku, który najlepiej w seniorskim graniu prezentował się wiosną 2020. Teraz praktycznie ma za sobą stracony sezon w Ekstraklasie. Z różnych względów (problemy zdrowotne, słynne już zawirowania kontraktowe) rozegrał w niej raptem 150 minut, z czego blisko połowa dotyczy pierwszej kolejki z Jagiellonią. Nie może być w optymalnej formie i na pewno nie jest już dziś gotowy na wyzwania czekające w Serie A. Jest melodią przyszłości, choć też nie tak niesamowitą, jaką mógłby być jeszcze kilkanaście miesięcy temu. Drugi najmłodszy strzelec w historii Wisły (16 lat i 220 dni), regularne występy w najwyższej polskiej lidze jako 16- czy 17-latek. Miało to swoją wymowę. Dziś Buksa jako pełnoletni obywatel z czterema bramkami na ekstraklasowych boiskach to nadal perspektywiczny wariant, ale już nie jakiś wyjątkowy w swojej charakterystyce.

I tutaj dochodzi obawa kolejna. Dla Genoi jest on ewidentnie inwestycją niskiego ryzyka. Trzeba tylko zapłacić ekwiwalent Wiśle, a na liście płac chłopak znajdzie się gdzieś na dole, bo inaczej być nie może. Typowe „jak się sprawdzi, to fajnie, a jak nie, to nic się nie dzieje”. Nikt zatem nie będzie dawał mu zaufania na kredyt, co wcale nie jest rzadkie w przypadku młodych zawodników, zwłaszcza tych, którzy swoje kosztowali. Michał Probierz niebezpodstawnie powtarza, że jeśli za ciebie dużo zapłacą, to cię szanują. W innym przypadku musisz się naprawdę mocno wyróżnić, żeby dostać szansę. Nie ma co liczyć na wielką cierpliwość klubu. Nie musi być w tym niczego złego, wręcz może to bardziej stymulować do rozwoju, ale dobrze wiemy, jak ważne u takich piłkarzy są początki i poczucie zaufania. W takich okolicznościach prawdopodobnie będzie o nie znacznie trudniej.

A droga do składu jest długa i wyboista. Genoa w minionym sezonie miała czterech napastników i w zasadzie żaden nie zawiódł. Łącznie zdobyli oni 34 ligowe bramki. Autor ośmiu trafień Gianluca Scamacca był wypożyczony z Sassuolo i wraca do swojego macierzystego klubu. Zostają 30-letni Matta Destro (11 goli) i 25-letni Uzbek Eldor Shomurodov, za którego we wrześniu zapłacono FK Rostów 7,5 mln euro. Trafił on do siatki osiem razy. Potrzebował trochę czasu na wprowadzenie się do włoskiej piłki, ale końcówkę sezonu zanotował świetną: sześć meczów, pięć goli.

Można zakładać, że Destro i Shomorudov zostają. Nie rozstrzygnęła się jeszcze przyszłość przeważnie nieco bardziej cofniętego na murawie Gorana Pandeva. 37-letni Macedończyk nadal daje radę na boisku (siedem bramek, trzy asysty), dlatego „Rossoblu” chcą przedłużyć jego wygasający 30 czerwca kontrakt. Oferta została już złożona, tyle że Pandev ma teraz na głowie mistrzostwa Europy i zapewne decyzję podejmie dopiero po ich zakończeniu. W każdym razie trzeba zakładać, że w kadrze Genoi poza Buksą znajdzie się minimum trzech innych napastników, którzy w hierarchii będą stali wyżej od niego.

Czy to znaczy, że wieszczymy 18-latkowi z Krakowa niepowodzenie? Nie, ale wskazujemy na to, że będzie zaczynał od zera, bez żadnego handicapu na starcie wynikającego z kwoty transferowej czy swojego statusu. Fala, która wznosiła go w sezonie 2019/20, dziś zupełnie opadła i jest tylko wspomnieniem. Długi czas w Primaverze nikogo nie powinien dziwić.

Niewykluczone, że Buksa przynajmniej będzie miał ułatwioną aklimatyzację. Do Genoi z wypożyczenia do Brescii wróci Filip Jagiełło i zapewne zacznie przygotowania z drużyną. Nadal własnością klubu jest także Paweł Jaroszyński. Genueńczycy latem 2019 wykupili go z Chievo za 4 mln euro, ale od razu zaczęli wysyłać na drugoligowe wypożyczenia. Najpierw była Salernitana, potem Pescara, a przez ostatnie półrocze ponownie ekipa z Salerno, z którą Jaroszyński wywalczył awans do Serie A. Przy sprzyjającym splocie okoliczności, Genoa w najbliższym sezonie może być najbardziej polskim zespołem we Włoszech.

Reklama

Fot. FotoPyK

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Kluby z niższych lig sprzeciwiają się zmianom w FA Cup

Bartosz Lodko
0
Kluby z niższych lig sprzeciwiają się zmianom w FA Cup
Ekstraklasa

Kędziorek skomentował porażkę z Koroną. „W takim meczu nie ma pozytywów”

Bartosz Lodko
2
Kędziorek skomentował porażkę z Koroną. „W takim meczu nie ma pozytywów”

Komentarze

27 komentarzy

Loading...