Reklama

Trenerskie rewolucje. Jak Europa wymienia się szkoleniowcami?

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

28 maja 2021, 17:01 • 11 min czytania 10 komentarzy

W Niemczech w chaosie można odnaleźć porządek, we Włoszech mercato zapowiada się szalenie fascynująco, we Francji zwalniają się stery mistrza, w Anglii jeszcze wiele może się zdarzyć, a w Hiszpanii zanosi się na naprawdę dłuuugie i upalne lato. Prosimy państwa o zajęcie wygodnych miejsc w fotelach i o niezapinanie pasów, bo możecie nie nadążyć za tempem akcji. Trwają bowiem trenerskie rewolucje w czołowych europejskich ligach. Jak to wszystko wygląda? Co już się zdarzyło, co jeszcze się wydarzy?

Trenerskie rewolucje. Jak Europa wymienia się szkoleniowcami?

NIEMCY

W Bundeslidze nie można mówić o rewolucji. To bardziej ewolucja, spodziewane ruchy, naturalna kolej rzeczy, bowiem w zmianach na ławkach trenerskich spokojnie można odnaleźć niemiecki porządek, klasyczny Ordnung.

Joachim Loew ogłosił, że po Euro 2020 żegna się z posadą selekcjonera reprezentacji Niemiec. Zawrzało, poszumiało, na karuzeli nazwisk majaczyło kilku potencjalnych następców, ale tak naprawdę – prędzej czy później – musiało nastąpić to, co się wydarzyło – Loewa musiał zastąpić jego dawny asystent. I tak się stało. Przez jakiś czas Hansi Flick, architekt wielkiego sukcesu Bayernu, mydlił oczy, kręcił, wysyłał fałszywe i niejednoznaczne sygnały, ale koniec końców DFB poinformowało, że 56 latek obejmie stery Die Mannschaft po zakończonych Mistrzostwach Europy.

Bayern zadziałał natychmiastowo. Następcę wytypował od razu, w mig, bez przesadnej rynkowej analizy. Herbert Hainer powiedział nawet, że nie było nawet innych alternatyw – Julian Nagelsmann albo nikt. Zrozumiałe. Nagelsmann to najzdolniejszy przedstawiciel nowej ery niemieckich szkoleniowców. Innowator, pionier, trenerski geniusz. Świetną robotę robił już w Hoffenheim, a swoją wielką klasę potwierdził w RB Lipsk. Przez ten czas miał poważne propozycje z dużych angielskich, hiszpańskich, francuskich i włoskich klubów, ale wszystko odrzucał, bo uważał, że jeszcze nie czas na objęcie wielkiej marki. Ten czas przyszedł teraz. Nagelsmann czuje się gotowy. Ma być to projekt na lata. Czy będzie? Wszystko wskazuje, że tak.

Załóż konto w Fuksiarz.pl i postaw na siebie!

Po odejściu Nagelsmanna zwolniło się miejsce w Lipsku, który był, co jasne, na taki scenariusz doskonale przygotowany. To klub technokratyczny. Klub funkcjonujący na zasadach prężnych korporacji. Wszystko jest obliczone, wyliczone, dodane, odjęte, zsumowane. Nie ma ma miejsca na przypadek. Nie po to od lat Red Bull wychowuje sobie całe pokolenie świetnych trenerów, żeby potem mieć problem ze znalezieniem fachowca, który z miejsca poradziłby sobie w firmowym piłkarskim produkcie tego projektu. Jesse Marsch ma wszystko, żeby zostać topowym trenerem. Wiele lat prowadził New York Red Bulls. Potem był asystentem Ralfa Rangnicka w RB Lipsk, by następnie osiągać świetne wyniki w Red Bull Salzburg. Ameykanin przeszedł całą szkołę myśli szkoleniowej spod znaku Red Bulla. Chyba tylko sam Rangnick wie o niej więcej. Marsch, i nie będzie to żadną przesadą, całe dotychczasowe trenerskie życie przygotowywał się, żeby zrobić coś wielkiego z RB Lipsk.

Reklama

Trenerów wymieniła cała pierwsza szóstka tabeli minionego sezonu 1. Bundesligi.

Graj na Fuksiarz.pl

Marco Rose zamienił Borussię – z Borussii Monchengladbach przeszedł do Borussii Dortmund. To kolejny świetnie prosperujący i już uznany szkoleniowiec. To, że będzie wielkim trenerem usłyszał jeszcze w czasach, kiedy był piłkarze od pijanego Jurgena Kloppa, który niezmiennie jest wielkim zwolennikiem jego trenerskiego talentu. Utwierdzali go potem w tym prawie wszyscy wielcy niemieckiej myśli szkoleniowej – od Christiana Heidela, przez Thomasa Tuchela, po Ralfa Rangnicka. Do tej pory świat futbolu zachwycał się jego taktycznymi i interpersonalnymi zdolnościami. Teraz, w BVB, przyjdzie czas na sprawdzenie, czy niedługo będzie mógł zaliczać się do europejskiej czołówki trenerów.

U sterów Borussii Monchengladbach zastąpi go Adi Hütter. Facet, który swojego czasu znudził się wizją Red Bulla, Ralfem Rangnickiem zaglądającym mu przez ramię i postanowił wybijać się na własną rękę, swoją drogą, poza projektem koncernu napojów energetycznych. Ostatnio budował sukces Eintrachtu Frankfurt i pewnie mógłby to robić jeszcze przez lata, ale wolał pracować w stabilniejszym klubie z większym zapleczem finansowym i strukturalnym.

Tłumaczyliśmy to jakiś czas temu tak:

Ma trochę racji Ronald Reng mówiąc, że „nie widzi, co chce osiągnąć Huetter z Gladbach, czego nie można osiągnąć z Frankfurtcie”. Ale trzeba zrozumieć, że jeśli w czymś objawia się jego obsesja kontroli, to w tym, żeby otaczać się ludźmi, którzy go inspirują i rozwijają. I wcale nie chodzi tu o piłkarzy.

Adi Huetter podkreślał, że nie byłoby sukcesu Young Boys Berno, gdyby nie pomoc góry. Dyrektor SV Grodig go uwielbiał. Na wszystkich wspólnych zdjęciach śmieją się do siebie serdecznie. Są też przypadki negatywne. RB Salzburg opuścił, bo za wiele chciał od niego Rangnick, a jego wizja i wizja klubu znacząco zaczynały się różnić.

W Eintrachcie długo się układało. Tylko, że latem z klubu odchodzą dwie postacie, które Huetter zawsze wskazywał jako współodpowiedzialne za sukces – dyrektor sportowy Fredi Bobić już ogłosił swoje odejście, podobnie jak dyrektor Bruno Huebner. Doskonale poinformowane 11 Freunde twierdzi więc, że właśnie ten fakt i obecność Maxa Eberla w Borussii Monchengladbach są kluczowe dla tego ruchu.

Reklama

Eintracht przejmie po nim Oliver Glasner, który wykonał kapitalną pracę w Wolfsburgu. Swojego czasu rozmawialiśmy o nim z Krzysztofem Brede, który pojechał do Glasnera na staż i już wtedy były sternik Podbeskidzia Bielsko-Biała przewidywał mu dużą przyszłość. To trener inteligentny, wymagający, specyficzny, metodyczny i niezwykle przewidujący. Taka historyjka. Wolał objąć Wolfsburg, a nie Schalke, bo statystyka sprintów z sezonu poprzedzającego tę decyzję wskazywała, że prowadząc Wilki ma większe szanse na sukces. Teraz też wie, co robi zamieniając Wolfsburg na Eintrach, mimo że Wilki skończyły sezon na wyższej pozycji. W Wolfsburgu zastąpić ma go Mark van Bommel, który piłkarzem był świetny, ale doświadczenie trenerskie ma nieduże.

Odbierz pakiet bonusów bukmacherskich w Fuksiarz.pl!

Nowego szkoleniowca będzie miał także Bayer Leverkusen. Aptekarzy obejmie Gerardo Seoane. Mówią o nim „szwajcarski rewolucjonista”, ale to fachowiec o podobnej charakterystyce myślenia o piłce jak Adi Hütter. Markę wyrobił sobie poprowadzeniem FC Luzern do trzeciego miejsca w lidze szwajcarskiej i dwoma mistrzostwami kraju z BSC Young Boys. Jego zespoły grają ofensywnie, nowocześnie, dominująco i tego też oczekują od niego w Bayerze Leverkusen, który w końcu, już na dobre, chce zerwać z łatką przegrywów.

Co wynika z tych zmian?

Ano nic wielkiego. Eksponowane będą nowe nazwiska, ale podobne myśli i filozofie. Ordnung. Porządek. Dyscyplina. Ciągłość. Tym zawsze charakteryzowała się Bundesliga i w tej kwestii nic się nie zmienia.

WŁOCHY

Śródziemnomorski gorący klimat, a więc i szaleństwa trochę więcej.

Antonio Conte wygrał mistrzostwo Włoch z Interem. Rozwinął szereg zawodników, zbudował markę innych, wdrożył swój system, pokrzyczał przy linii bocznej, zrobił swoje i odszedł. Dlaczego? Poszło o kasę, oczywiście o kasę. Władze Interu szukały oszczędności. Według Sky Sports, prezes klubu Steven Zhang miał rzekomo zaproponować Conte obniżkę wynagrodzenia o nawet o jedną piątą. Co więcej, domagał się także sprzedaży kilku zawodników tak, by zarobić  osiemdziesiąt milionów, co oznaczałoby prawdopodobnie pożegnanie się z największymi gwiazdami. Ale z nie z Conte takie numery. On stawia na swoim, nic już nie musi, niczego nie musi nikomu udowadniać. Zrobił swoje i wraca na rynek trenerski. Od razu łączy się go z wszystkimi większymi europejskimi klubami szukającymi trenerów, przede wszystkim z Realem. Czy Conte będzie podejmował się takiego wyzwania? Może tak, a może nie. To on rozdaje karty.

W Interze zastąpi go prawdopodobnie Simone Inzaghi. 45-letni szkoleniowiec pożegnał się z Lazio, z którego uczynił rywala silnego i konkurencyjnego dla włoskiej elity. Jako piłkarz zawsze pozostawał w cieniu brata, Filippo Inzaghiego, ale jako trener to on jest tym lepszym, tym zdolniejszym, tym bardziej cenionym. Jeśli obejmie Inter, czeka go szkoleniowa przygoda życia – wielkie gwiazdy, obrona mistrzostwa, gra w Lidze Mistrzów. Powinno go to zdefiniować.

Załóż konto w Fuksiarz.pl i sprawdź ofertę zakładów!

Nowego szkoleniowca będzie miał też Juventus. Andrea Pirlo się nie sprawdził. Jego Stara Dama zawiodła. Straciła mistrzostwo, odpadła z Lyonem w Lidze Mistrzów. Za dużo było w jej poczynaniach niemrawości, bylejakości, marności, przeciętności. Zawodziła zwykle żelazna obrona, nie istniał środek pola, a ofensywa nie mogła rozwinąć skrzydeł. Niewiele było piłkarskiego geniuszu Pirlo w jego trenerskich poczynaniach. Wydaje się, że wybitny niegdyś środkowy pomocnik został wrzucony na zbyt głęboką wodę. Jeśli widzi się na ławce trenerskiej, musi zrobić krok w tył, zbudować się w mniejszym klubie. Mówi się o miękkim lądowaniu w Sassuolo, z którego Roberto de Zerbi uciekł do Szachtaru Donieck. Widzimy to. Pytanie, czy sam Pirlo na to przystanie.

Trenerem Juventusu został Massimiliano Allegri, który w kwietniu 2019 roku odszedł z Juventusu i od tej pory pozostawał poza trenerską karuzelą. Jego Juve nie było wielce spektakularne, stawiało na defensywę, trochę kosztem ofensywny, ale losy klubu tak się od tego czasu potoczyły, że jego powrót do Turynu traktowany jest jak zbawienie. I w istocie tak może być, bo to wielki trener.

W ramach ligi pracodawcę zmienił już Gennaro Gattuso. Aurelio De Laurentiis nie chciał go więcej widzieć w Neapolu. A miało być zupełnie inaczej. Włoski szkoleniowiec witał się z gąską, miał na wyciągnięcie ręki nawet wicemistrzostwo kraju, ale w ostatniej kolejce sezonu Napoli zremisowało swoje spotkanie. Wypadło poza Ligę Mistrzów, zagra w Lidze Europy. Teraz obejmie Fiorentinę, która ma za sobą słabiutki sezon, zakończony na 13. miejscu, ale też niemałe możliwości, żeby w przyszłym sezonie skończyć wyżej. Napoli szuka. To duże miejsce napiłkarskiej mapie świata. Najbliżej pracy tam jest Luciano Spalletti.

Na Półwysep Apeniński wraca Jose Mourinho, ale to już wszyscy wiemy. Co to oznacza? Trenersko nie wiemy, Mourinho najlepszy już nie jest, ale show zrobi na pewno. O to bać się nie trzeba.

ANGLIA

Na angielskim szczycie w miarę spokojnie, ale również dlatego, że Chelsea i Manchester City grają ze sobą w finale Ligi Mistrzów.

Ole Gunnar Solskjaer zostanie w Manchesterze United, mimo że przegrał finał Ligi Europy. Jurgen Klopp będzie mógł przywrócić Liverpool na zwycięskie tory. Brendan Rodgers dalej buduje świetne Leicester. David Moyes właśnie poprowadził West Ham do najlepszego sezonu od lat. Stosunkowo spokojny o swoją przyszłość może być nawet Mikel Arteta, o którego planie na Arsenal niewiele wiadomo. Nieprzypadkowo piszemy jednak o finale Ligi Mistrzów. On może trochę namieszać. Pozycja Thomasa Tuchela wydaje się niezagrożona. Pierwsze londyńskie pół roku zaczął wybitnie, finiszuje ciutkę gorzej, ale:

  • a) dalej może wygrać Ligę Mistrzów, a to w tej grze chodzi,
  • b) jego Chelsea ma swój styl,
  • c) jego Chelsea może być procesem na lata.

Na zupełnie innym poziomie jest Pep Guardiola. On swoje w niebieskiej części Manchesteru zbudował. W żadnym klubie nie pracował jeszcze tak długo jak w City. Niby obowiązuje go jeszcze dwuletni kontrakt, ale tak naprawdę Guardiola może zrobić, co tylko zechce. I to niezależnie, czy po wygranej, czy o przegranej. Jeśli postanowi pożegnać się z projektem Obywateli, śmiało będziemy mogli powiedzieć, że to najbardziej szalone trenerskie okienko transferowe w historii.

Na razie jednak zanosi się na to, że z czołowych angielskich klubów trenera szukać będzie właściwie tylko Tottenham. Ryan Mason był opcją tymczasową. Daniel Levy celuje w grube ryby, w duże nazwiska. Chyba najbardziej spektakularny i zaskakujący byłby powrót Mauricio Pochettino, o którym angielskie media trąbią na prawo i lewo.

FRANCJA

Mauricio Pochettino przegrał Ligę Mistrzów i przegrał Ligue 1. Nie mógł zacząć gorzej. Władze PSG, rozpalone świetnymi wynikami czasów Thomasa Tuchela, oczekiwały po nim wielkich i historycznych triumfów w trybie natychmiastowym, czego się nie doczekały. Francuskie media podają też, że Pochettino nie czuje się szczęśliwy w Paryżu i chętnie zmieniłby środowisko – najchętniej znów na londyńskie, albo na hiszpańskie, gdzie ponoć czyha na niego Real.

Ale co tam będziemy się rozwodzić o przegranych. Najważniejsza trenerska zmiana w Ligue 1 już miała miejsce. Swoje odejście z mistrzowskiego Lille ogłosił architekt sukcesu – Christophe Galtier. Facet wykonał fenomenalną robotę. Targany – mniejszymi lub większymi problemami każdej natury – klub poprowadził do wielkiego zwycięstwa, ale sam uznał, że nie może zostać. Że w cztery lata zrobił swoje, że to koniec pewnego etapu. Nic dziwnego,. Sytuacja finansowa Lille jest ciężka, świeżo upieczonemu mistrzowi Francji grozi rozpad drużyny, odejście największych gwiazd i gwiazdeczek. Właściwie to zaraz z tej drużyny może pozostać tylko jej cień. Galtier wie, co robi, mówi się, że będzie budować wiele bogatszą i wiele stabilniejszą Niceę.

Czwarty w tabeli Lyon opuszcza zaś Rudi Garcia, więc Ligue 1 obradza się w dwa ciekawe stanowiska trenerskie do obsadzenia.

HISZPANIA

Czujemy, że hiszpańska saga transferowa może ciągnąc się przez większość lata. Nowych trenerów szuka Barcelona i Real. A to zawsze wydarzenie na dużą skalę.

Najpierw Katalonia. Tam to się dzieje. Joan Laporta nie jest przekonany do Ronalda Koemana. Nowy prezydent Barcelony non stop przypomina, że Holendra w klubie zastał, a nie go do klubu wybierał. Dopiero powiedział, że rozmawiał z Koemanem i powiedział mu, że potrzebuje czasu na przesondowanie rynku. Umówmy się: niezbyt to komfortowa sytuacja dla dotychczasowego sternika Barcy. I nieważne, ile razy Laporta powtórzy, że szanuje Koemana za wszystko, co zrobił dla klubu, ewidentnie w eter puszczony jest sygnał, że stanowisko trenera klubu jest jeszcze nieobsadzone. Kto miałby je objąć? Może Xavi, może Guardiola, może zupełnie ktoś inny? Cholera wie, kto marzy się Laporcie w jego misji przywracania wielkości Barcelonie. Mniej lub bardziej absurdalne propozycje przewijają się cały czas.

Klarownie jest za to w Madrycie. Zinedine Zidane sam ogłosił, że odchodzi. Może nie w takiej chwale i w takim blasku, jak miało to miejsce poprzednim razem, ale Francuz to wciąż bardzo silne nazwisko na trenerskiej karuzeli. To szkoleniowiec niezwykle już doświadczony, ograny w wielkich meczach, mądrzejszy taktycznie, skutecznie radzący sobie z problemami kadrowymi, wspaniale zarządzający ego wielkich szatni. Hiszpańskie media twierdzą, że w jego miejsce przyjść może ktoś z trójki – Raul, Antonio Conte albo Mauricio Pochettino.

Jedno jest pewne – nudno nie będzie.

Fot. Newspix

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Niemcy

Oficjalnie: Julian Nagelsmann nie dla Bayernu. Niemiec zostaje w reprezentacji

Damian Popilowski
0
Oficjalnie: Julian Nagelsmann nie dla Bayernu. Niemiec zostaje w reprezentacji

Komentarze

10 komentarzy

Loading...