Reklama

ŚLĄSK W PUCHARACH, PODBESKIDZIE W I LIDZE!

redakcja

Autor:redakcja

16 maja 2021, 19:42 • 5 min czytania 50 komentarzy

Przed dzisiejszą multiligą obawialiśmy się tylko jednego scenariusza: takiego, w którym Legia bardzo szybko kasuje Podbeskidzie, a Piast Gliwice rozbija Wisłę Kraków. Ani jedno, ani drugie nie nastąpiło, a bohaterami dnia stali się młodzi zawodnicy Wisły Kraków, dzięki którym zaliczyliśmy fantastyczną 100-minutową podróż z Ekstraklasą. I mamy tu na myśli naprawdę FANTASTYCZNĄ podróż i faktycznie – trwającą jakieś 100 minut, może nawet trochę więcej. 

ŚLĄSK W PUCHARACH, PODBESKIDZIE W I LIDZE!

Ale po kolei, by zachować pozory uporządkowania.

SCENA 1, WISŁA DAJE TLEN ŚLĄSKOWI I LECHII

20-letni Konrad Gruszkowski. 17-letni Piotr Starzyński. Po zwolnieniu Petera Hyballi, Wisła została odmłodzona, a przede wszystkim – odżyła. Niespecjalnie lubimy takie historie, gdy zwolnienie trenera w czarodziejski sposób odmienia mentalność drużyny, od razu budzi to podejrzenia o przyczyny kiepskiej dyspozycji tuż przed decyzją o rozstaniu ze szkoleniowcem. Ale fakty są takie, że Wisła od początku wyszła na Piasta z kompletnie innym nastawieniem niż w schyłkowym okresie pracy Hyballi. Z Boguskim na boisku, z tymi młodziutkimi skrzydłami, ale przede wszystkim z animuszem, jakby z pleców ktoś zdjął im cały worek ziemniaków. Co biorąc pod uwagę ekscentryczne zachowanie niemieckiego trenera, nie musi być jedynie metaforą.

Już w 11. minucie wiślacy objęli prowadzenie – Gruszkowski ładnie złamał do środka w stylu starego Robbena, obił Sokołowskiego i… dał kibicom Śląska Wrocław już drugi tej niedzieli powód do świętowania. Drugi, bo parę minut wcześniej Krzysztof Mączyński… No właśnie. Prawdopodobnie był to najpiękniejszy gol wrocławian w tej rundzie, a już z pewnością: był to gol najważniejszy. Kapitalny wolej z dystansu, atomowe uderzenie już w 7. minucie, po którym podopieczni Jacka Magiery przesunęli się w tabeli na czwarte miejsce.

1:0 we Wrocławiu. 0:1 w Gliwicach. Pod względem emocji – najlepsze możliwe wyniki na start, bo dające nadzieję również Lechii Gdańsk.

Reklama

Zostajemy przy Wiśle, bo to tam dalej było najciekawiej. Dość szybko na trafienie gości odpowiedział niezawodny Jakub Świerczok, który z ostrego kąta pokonał Lisa. Po długim sprawdzaniu bramki przez VAR, ostatecznie bramka została uznana i wówczas mogło się wydawać, że Piast wrócił na właściwe tory. Ale wówczas znów zaskoczyli piłkarze Wisły, którzy po bramce Savicia wrócili na prowadzenie. Kluczowy moment? Chyba właśnie to, co stało się po bramce Savicia. Wówczas Piast ponownie ruszył do odrabiania strat, a wymarzoną sytuację miał ponownie Świerczok. Rzut karny, do tej pory dla napastnika Piasta pewny gol. Ale to multiliga, to finisz sezonu, dzieją się czasem rzeczy absolutnie niewytłumaczalne. Lis fenomenalnie wyczuł, gdzie uderzy gliwicki snajper i uratował swój zespół od utraty gola.

Jeszcze przed przerwą – najmłodszym strzelcem gola dla Wisły w tym sezonie Ekstraklasy został Piotr Starzyński. Solowa akcja, mocne uderzenie, trochę też wykorzystanie gapiostwa Konczkowskiego, dwa obtarcia piłki, najpierw o but jednego z obrońców Piasta, potem o rękawice Placha i do przerwy Piast przegrywał 1:3. Najgorsza informacja – zepsuł się Świerczok, który zmarnował rzut karny, a jak się miało później okazać – nie była to jedyna jego niewykorzystana sytuacja tego dnia.

SCENA 2, ZAGŁĘBIE SZYBKO POZA GRĄ, LEGIA SPUSZCZA PODBESKIDZIE

Jak to wyglądało na pozostałych boiskach? Śląsk trzymał swoje 1:0, ale kolejne dobre okazje mieli choćby Exposito czy Pich. Z tyłu z kolei Śląsk w pucharach trzymał dobrze dysponowany Szromnik, który wyjął choćby strzał z bardzo bliska Aleksandra Kolewa. Bardzo szybko z gry o puchary wypisało się Zagłębie Lubin, które właściwie nie istniało na murawie w Płocku – w 56. minucie Mateusz Szwoch strzelił na 3:0 i było po marzeniach o Lidze Konferencji. Szansy stworzonej przez Wisłę nie wykorzystywała także Lechia Gdańsk – gol Paixao nie został uznany, bo Portugalczyk zagrywał ręką, a drugą fenomenalną okazję zmarnował Żarko Udovicić, właściwie wybijając piłkę z pustej bramki.

Na dole? Bez emocji. Lopes wykończył ładną akcję Legii, trudno było uwierzyć w to, że „Górale” powalczą o trzy punkty. Tutaj ich spadek był jasny na długo przed golem Stali Mielec we Wrocławiu – i nie pomogła Podbeskidziu ani awaria prądu, ani przerwanie meczu po racowisku legionistów.

SCENA 3, PIAST GONI, ŚLĄSK NIE UCIEKA, WARTA O PÓŁ KROKU…

Już wtedy było naprawdę ciekawie, w grze o czwarte miejsce cały czas były Śląsk Wrocław, Piast Gliwice, Lechia Gdańsk i Warta Poznań. Zacznijmy od Piasta, który przed tą kolejką był murowanym faworytem do czwartego miejsca. Stać ich było na jednego gola Tiago Alvesa oraz kilka zmarnowanych okazji Jakuba Świerczoka. Porażka 2:3 to może nie kompromitacja, ale ogromne rozczarowanie dla ekipy Waldemara Fornalika, która przecież tak efektownie wydźwignęła się z dna tabeli. Na pewno za ten sezon Piast musi usłyszeć sporo pochwał, ale za ten ostatni mecz – powinien też otrzymać solidną burę.

Zwłaszcza, że w końcówce swoim rywalom butlę z tlenem podał Śląsk Wrocław. Robert Pich nie wykorzystał sytuacji sam na sam, absolutna setka, puchary na nogach. Chwilę później moment zaćmienia defensywy Śląska i… 1:1! Co to w praktyce oznaczało? Że znów Lechia Gdańsk była o jedną bramkę od pucharów, bo w meczu z Jagą utrzymywał się wynik 2:1 dla Jagiellonii, po fatalnej interwencji Dziekońskiego przy uderzeniu Fili.

Reklama

Co więcej… Lechia do siatki trafiła, znów zrobił to Paixao, ale znów musiał zainterweniować VAR. Co więcej – nawet po anulowaniu tego gola na 2:2, Lechia miała jeszcze świetną okazję do wyrównania, ale tym razem dobrze zachował się Dziekoński. Niesamowite, co tam się działo, po chwili doszło zresztą do zadymy pomiędzy piłkarzami, livescore zwariował, ekipa Canal+ nie wiedziała, z którym stadionem się łączyć.

Zwłaszcza, że i w Krakowie nieoczekiwanie do gry o puchary wróciła Warta Poznań. I to jak! Łukasz Trałka przerzucił zewniakiem piłkę nad głowami obrońców, jedna z najśliczniejszych asyst tego sezonu. Warta kończy sezon z 43 punktami i przegrywa puchary wyłącznie dlatego, że Śląsk był lepszy w bezpośrednim dwumeczu. Stal – dzięki remisowi – utrzymała się już przed końcem starcia Legii z Podbeskidziem.

Ostatecznie:

4. Śląsk 43
5. Warta 43
6. Piast 42
7. Lechia 42
8. Zagłębie 41

Absolutnie ryje baniaki świadomość, że lubinianom wystarczyło zwycięstwo w Płocku, by grać w Europie. Ale oni zamiast tego przerżnęli 0:4.

SCENY POBOCZNE

O czym jeszcze warto wspomnieć? Frączczak i jego 70. gol, potem poprawka sprejem napisu na trybunie. Bartoszek, który chyba wygrał sobie właśnie kontrakt na nowy sezon w Płocku. Lech z Górnikiem, którzy skończyli sezon tak, jak go toczyli – nudnawym remisem rozczarowującym kibiców z obu stron. Za moment zresztą opiszemy to wszystko w osobnych tekstach.

Tutaj chcemy przede wszystkim podziękować piłkarzom, głównie Wisły Kraków, Stali Mielec i Jagiellonii Białystok, za emocje do samego końca. Warto było spędzić tę niedzielę z ligą. Śląsku – powodzenia w pucharach. Koniec mistrzostw, do widzenia!

Fot. Newspix

Najnowsze

1 liga

GKS Tychy ze zwycięstwem w Bielsku-Białej. Podopieczni Banasika doskakują do czołówki [WIDEO]

Piotr Rzepecki
0
GKS Tychy ze zwycięstwem w Bielsku-Białej. Podopieczni Banasika doskakują do czołówki [WIDEO]

Komentarze

50 komentarzy

Loading...