Reklama

PRASA. Białkowski: Chcę grać jak najdłużej. Coraz lepiej znam swój organizm

redakcja

Autor:redakcja

11 maja 2021, 08:23 • 11 min czytania 4 komentarze

W dzisiejszej prasie sporo o finiszu rozgrywek. Mamy newsy transferowe, mamy teksty o ostatecznych rozstrzygnięciach i garść informacji z zaplecza. Ligi zagraniczne? Rekord Robertwa Lewandowskiego i postawa Bartosza Białkowskiego to dwie wyróżnione rzeczy. Polski bramkarz znów został wybrany golkiperem roku w Milwall. – Każdy trening sprawia satysfakcję, lubię, jak mogę napsuć krwi napastnikom. Po prostu rajcuje mnie to, mówiąc najprościej. Oczywiście chciałbym grać jak najdłużej. Z każdym rokiem coraz lepiej znam swój organizm. Wiem, kiedy odpuścić na treningu, a kiedy docisnąć. Kiedy pominąć jedną rzecz, a w to miejsce zrobić na siłowni inną – mówi zawodnik londyńskiego klubu w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”.

PRASA. Białkowski: Chcę grać jak najdłużej. Coraz lepiej znam swój organizm

Sport

Roszady w Górniku. Zabrzanie po sezonie pożegnają się z Michałem Kojem i Stefanosem Evangelou.

Kolejny z graczy to Michał Koj. Doświadczony śląski obrońca chciał już odejść z Zabrza w zeszłym roku, ale działacze namówili go na zostanie na kolejny sezon. Ten rok zaczął nawet nieźle, bo od strzelonego gola Podbeskidziu, w przegranym 1:2 spotkaniu w lutym. Potem było już coraz gorzej. Od czasu meczu z bielszczanami na ich terenie, zaliczył w ekstraklasie ledwie 204 minuty. Ostatnie spotkanie rozegrał z Zagłębiem Lubin, kiedy wszedł na boisko w samej końcówce, zamieniając na murawie… Boakye. Było to 14 marca. Potem leczył kontuzję, z Jagiellonii ponownie nie był w meczowej kadrze. Jeśli jesteśmy przy obrońcach, to jest jeszcze Stefanos Evangelou. Grek ma jeszcze przez rok obowiązujący kontrakt, ale raczej zabrzanie będą starali się go pozbyć. Trzeba też dodać, że jest grupa młodych zawodników, którym z końcem czerwca kończą się kontrakty. To choćby nieźle ostatnio grający Dariusz Pawłowski, a także Aleksander Paluszek czy Daniel Ściślak, który zimą był na radarze walczącej o ekstraklasę Arki Gdynia. Jest też jeszcze choćby Piotr Krawczyk.

Zaczynamy giełdę nazwisk w kontekście gry w ataku Rakowa Częstochowa. Jest na niej dwóch Polaków oraz kilku obcokrajowców.

Reklama

Obecnie do dyspozycji trenera Marka Papszuna jest Vladislavs Gutkowskis i Jakub Arak. Nie są to jednak wybitnie bramkostrzelni napastnicy, którzy zapewniliby dwucyfrową liczbę bramek w sezonie. Stąd też trwają poszukiwania, aby w klubie pojawił się jeden, a może i więcej napastników. Wiele w tej materii zależy od decyzji Pordenone Calcio. Sytuacja włoskiego drugoligowca nie należy do najlepszych. Obecnie walczą o utrzymanie w Serie B. Jeżeli im się to nie uda, to najprawdopodobniej będą musieli zrezygnować z pomysłu wykupu Sebastiana Musiolika. Napastnik w obecnych rozgrywkach zdobył sześć bramek, co daje mu trzecie miejsce w zespole pod tym względem. Częstochowianie mają jednak jeszcze kilka opcji do pierwszej linii. Ronan Jeronimo. 26-letni Brazylijczyk w obecnych rozgrywkach nie zdobył ani jednej bramki dla portugalskiego Rio Ave. Jego kariera nie potoczyła się jednak po jego myśli. Innym wyborem ma być Alexandru Tudorie. 25-letni Rumun ma za sobą siedem występów w lidze rosyjskiej, w barwach Arsenalu Tuła. Zdobył w nich jedną bramkę. Realny jest także powrót do Polski Artura Sobiecha.

Odra Opole wciąż wierzy w grę w barażach o awans do Ekstraklasy. Mateusz Kuchta twierdzi, że przed nimi pięć finałów.

Z punktem straty do Miedzi i sześcioma do Łęcznej plasujecie się na 8. pozycji w I-ligowej tabeli. Jest w was jeszcze wiara, że załapiecie się do czołowej szóstki i barażu?

– Powiem szczerze, że jest i to bardzo duża. Cały czas wierzymy i widać to po zachowaniu, podejściu drużyny. Baraże są do zrobienia. Cieszy mnie, że zostało pięć kolejek, a my cały czas jesteśmy w grze. Teraz przed nami kluczowe spotkanie w Łęcznej. Po nim okaże się, czy pójdziemy w jedną czy w drugą stronę.

Nie śrubujecie co prawda serii zwycięstw, ale zespoły będące nad wami – jak ŁKS czy wspomniana Łęczna – mają problemy.

Reklama

– Każda drużyna złapie w sezonie lekki kryzys. Tak to już w futbolu jest. Widać to nawet po liderze, Termalice, która też nie wygrywa już tak seryjnie, jak jesienią. To samo dzieje się z innymi. My musimy skupiać się na swojej robocie, konsekwentnie dążyć do celu, a nie oglądać na innych.

Fakt, że na 5 kolejek przed końcem rozmawiamy jeszcze o szansach na baraże, to wasz sukces?

– Nie chciałbym mówić, że to już sufit Odry Opole. To po prostu dowód na to, że klub się rozwija, idzie do przodu i w każdym kolejnym sezonie powinno to też znajdować odzwierciedlenie na boisku. Odra stopniowo pnie się, widać to też po tabeli. Sukcesem będzie baraż. Jeśli się nie załapiemy, to trudno będzie o zachwyty. Ta grupa ludzi naprawdę potrafi grać w piłkę. Udowodniliśmy to przez cały 2020 rok, najpierw bijąc się o utrzymanie, a potem punktując w rundzie jesiennej. Tamten rok był dość równy, dobry, a teraz kontynuujemy tamtą pracę.

Jakub Piątek wykorzystuje swoją szansę w GKS-ie Tychy. Szczegóły nagłego wystrzału formy tłumaczy Artur Derbin.

– Kiedy przychodziłem do GKS-u Tychy, słyszałem głosy, że Kuba jest zawodnikiem o ogromnym potencjale, ale za moich poprzedników nie przekładało się to na jego „minuty” na boisku – mówi Artur Derbin. – W codziennej pracy na treningach też szybko dostrzegłem jego umiejętności, ale latem nie mieliśmy zbyt wielu sparingów, więc nie było możliwości sprawdzenia wszystkich wariantów taktycznych. Dlatego jesienią skoncentrowaliśmy się na tym, żeby jak najlepiej wykorzystać możliwości Janka Biegańskiego, który był podstawowym młodzieżowcem, ale jednocześnie wymagał wsparcia typowo defensywnego pomocnika, bo jego skłonności do gry ofensywnej sprawiały, że w strefie „szóstki” umiejętności Oskara Paprzyckiego były bardziej potrzebne drużynie. […] Wszedł do zespołu i pokazał swoje atuty, czyli spryt i mobilność, którymi nadrabia braki w warunkach fizycznych, umiejętność brania na siebie ciężaru gry, szukanie podań do przodu zarówno prostopadłych, jak i diagonalnych. W dodatku nie traci piłki i ucieka w wolne przestrzenie. Mogę nawet powiedzieć, że po serii spotkań, w których coś się zacięło w naszej grze ofensywnej, wejście Kuby pomogło się nam odblokować.

Łukasz Piszczek ma szansę na nietypowe osiągnięcie. Może zakończyć karierę, będąc niepokonanym zawodnikiem. Przynajmniej w tym sezonie.

Ostatnie trzy mecze Bundesligi 35-latek zagrał od deski do deski, co oznacza, że łącznie wystąpił już w 10 spotkaniach ligowych – a Borussia wszystkie te pojedynki wygrała! Jeśli BVB podtrzyma swoją świetną serię, to Piszczek może zakończyć karierę w Dortmundzie mając 100 procent zwycięstw w meczach Bundesligi, w których brał udział. Zresztą już jego obecny wynik jest rekordem w skali ligi niemieckiej, przez co z czystym sumieniem goczałkowiczanina można nazwać dortmundzkim talizmanem. Oprócz tego „Piszczu” do dortmundzkiej gabloty może dorzucić jeszcze kolejny Puchar Niemiec, o który Borussia zmierzy się w czwartek z RB Lipsk.

Czy GKS Katowice znów popisze się nieporadnością? Za moment śląski klub może wypuścić z rąk awans, który wydawał się niemal pewny.

Jeśli takich sytuacji nie jesteśmy w stanie wybronić, to musimy zdawać sobie sprawę, że porażka stoi tuż za drzwiami – mówił Rafał Górak, trener GKS-u Katowice, po sobotniej porażce (1:2) w Kaliszu, z którego drużyna nie wracała do domu, tylko zgrupowana przygotowywała się do dzisiejszego, zaległego spotkania 28. kolejki w Stargardzie. Parafrazując słowa szkoleniowca można by rzec, że tuż za drzwiami stoją też demony z poprzednich lat, naznaczonych brakiem realizacji celów. Czy to awansu do ekstraklasy, jak w 2017 i 2018 roku, czy to utrzymania – jak w 2019 roku, czy to awansu do I ligi, jak przed rokiem. Zwykle działo się to w nieprawdopodobnych okolicznościach. Jeśli cofniemy się o miesiąc, to przypomnimy sobie, że GKS miał już 7 punktów przewagi i mecz mniej od Chojniczanki. Teraz przewaga stopniała do punktu, a przecież nie można zapomnieć, że katowiczan czeka jeszcze wyjazd do Chojnic na rewanż za porażkę (1:2) przy Bukowej. Patrząc na te wszystkie rekordy, jakie biła w tym sezonie GieKSa – zwycięstw z rzędu, zwycięstw wyjazdowych – bez cienia zawahania trzeba powiedzieć, że brak awansu byłby kolejną spektakularnie niechlubną kartą w historii klubu, a w ostatnich tygodniach zespół trenera Góraka zaczął powoli dryfować na nieprzyjemnie znajome wody. Przegrał 4 z 6 ostatnich meczów, po powrocie z kwarantanny nie potrafi wrócić na odpowiednie tory, a nie ma czasu na nic, skoro gra co 3 dni.

Super Express

Rozmówka z piłkarzem Legii Warszawa, Filipem Mladenoviciem. Serb przyznaje, że w stolicy dał się poznać z dobrej strony.

– Za to między wami a trenerem Czesławem Michniewiczem bardzo szybko zawiązała się nić porozumienia.

– Wcześniej kompletnie go nie znałem. Gdy byłem jeszcze w Lechii Gdańsk, czasem przyjeżdżał do nas, bo był wtedy trenerem młodzieżowej kadry Polski. Poznaliśmy się dopiero w Warszawie. Początek nie był dla niego łatwy, dużo zawodników było nowych, po trudnym okresie. Postawił wszystkich na nogi bardzo szybko. Graliśmy coraz lepiej, wygrywaliśmy i znowu możemy wrócić do tematu atmosfery. Bo ona też jest jego zasługą. Wiemy, jak mamy się zachowywać w każdym momencie, wszystko stało się dla nas naturalne.

– Po transferze do Legii wszyscy poznali cię trochę lepiej, chyba od tej dobrej strony. Wcześniej niektórzy myśleli, że jesteś niemiły.

– Na pewno nie jest tak, że cały czas jestem w gazetach, w mediach. To moi bliscy znają mnie dobrze, oni zawsze wiedzieli, że jestem w porządku. To jest dla mnie najważniejsze. Zawsze nadejdzie ten czas, by się poznać. Cieszę się, że ludzie zobaczyli, że jestem spoko gościem. Poza boiskiem nie jestem jakimś wariatem. Ale lubię czasem żartować, być szczęśliwy, otwarty. 

Przegląd Sportowy

Dwa mecze i dwa gole. Robert Lewandowski jest już o krok od rekordu. Nie powstrzymała go nawet kontuzja.

W dwóch ostatnich kolejkach bieżącego sezonu Bayern Monachium zmierzy się najpierw z Freiburgiem na wyjeździe, a potem z Augsburgiem u siebie. Rywale mało wymagający, Lewy obu ekipom strzelił już wiele goli. Więc osiągnięcie celu jest naprawdę blisko. Jednak nasz napastnik miał już sezony, kiedy na fi niszu mu nie szło. Wynikało to najczęściej z faktu, że Bawarczycy już wcześniej zapewniali sobie mistrzostwo Niemiec i nie chciało im się wys i l a ć w ostatnich kolejkach, o co pretensji mieć nie można. W ten sposób Lewandowski przegrał w sezonie 2016/17 wyścig z napastnikiem Borussii Dortmund Pierrem-Emerickiem Aubameyangiem. Wówczas pojawiały się głosy, że kolegom Polaka było obojętne, czy wywalczy armatę dla najlepszego strzelca, więc zbytnio go dobrymi podaniami nie karmili. – Wiem, jak wiele znaczy dla kibiców rekord Gerda, ale też widzę, jak Robertowi na tym zależy. I skoro ma szansę go pobić, to znaczy, że jest tego godzien – powiedział dyrektor zarządzający Bayernu Karl-Heinz Rummenigge. Przynajmniej dwie bramki w dwóch ostatnich kolejkach oznaczać będzie rekord. 180 minut i dwa gole, trudno sobie wyobrazić, żeby Lewandowski mógł taką szansę zmarnować. I mimo że mecz Freiburg – Bayern nie będzie miał większego znaczenia dla układu tabeli, to jednak właśnie to spotkanie będzie wszystkich najbardziej interesować. Bo Polak już ostatecznie zostanie legendą Bundesligi i naprawdę nikt już nie będzie mógł tego kwestionować.

Bartosz Białkowski znów został Piłkarzem Roku Milwall. Czy ma jeszcze szansę wskoczyć do Premier League?

JAROSŁAW KOLIŃSKI: Ostatnie sezony w Championship to dla pana jak zwykłe dni w biurze. Znów został pan wybrany na Piłkarza Roku w swoim zespole.

BARTOSZ BIAŁKOWSKI (BRAMKARZ MILWALL): Fajne uczucie. Czułem, że jestem w czołówce zawodników, którzy mieli udane rozgrywki i głosami kibiców zdobyłem nagrodę dla najlepszego. Natomiast nie spodziewałem się nominacji dla najlepszego bramkarza Londynu, zapomniałem nawet, że istnieje taka nagroda. To dla mnie ogromny zaszczyt, że znalazłem się w piątce najlepszych golkiperów ze stolicy. Przegrałem z nie byle kim, bo Łukasz Fabiański całkowicie zasłużył na wygraną.

W poprzednim sezonie w 16 meczach nie puścił pan gola i dzięki temu dostał „Złotą Rękawicę”. Teraz miał pan 17 takich meczów, ale do nagrody to nie wystarczyło. Zadowolony?

Zależało mi, żeby poczynić postęp. Udało się, dlatego tak, jestem zadowolony i uważam to za solidny wynik. Dowiedziałem się ostatnio, że w Championship średnio trzeba mieć co najmniej 15 czystych kont, jeśli chcesz marzyć o grze w play-off o awans do Premier League. Tak więc ja z kolegami z obrony swoją robotę wykonałem. Ale to już mówiąc półżartem. Jesteśmy drużyną, czasem koledzy pomogą mnie, czasem ja im. W zespole mamy świetną atmosferę, zawsze się wspieramy niezależnie od wyniku.

Trudno znaleźć w Championship bramkarza, który przez tyle lat utrzymywałby tak równą formę. Czuje się pan najlepszym golkiperem w tej lidze?

Odpowiem w taki sposób: znam swoją wartość, sprawdzam się na tym poziomie. Czuję się doceniany i cieszy mnie to, co robię. Każdy trening sprawia satysfakcję, lubię, jak mogę napsuć krwi napastnikom. Po prostu rajcuje mnie to, mówiąc najprościej.

Jednym z pana sposobów na pozostanie w zdrowiu i przedłużenie kariery jest dieta wegańska. Coś jeszcze?

Właśnie w odżywianiu szukam, co jeszcze może mi pomóc. Do jadłospisu wprowadziłem mnóstwo rzeczy. To już nawet nie chodzi o grę w piłkę, ale po prostu dbanie o zdrowie. Z żoną mocno interesujemy się tym tematem, słuchamy wykładów na temat zdrowego żywienia. Piję odpowiednią herbatę na lepszy sen, zioła, soki warzywne. Kupiliśmy nawet maszynę do tłoczenia własnego oleju. Mógłbym o tym opowiadać i opowiadać. Oczywiście chciałbym grać jak najdłużej. Z każdym rokiem coraz lepiej znam swój organizm. Wiem, kiedy odpuścić na treningu, a kiedy docisnąć. Kiedy pominąć jedną rzecz, a w to miejsce zrobić na siłowni inną. Wcześniej nie myślałem o takich rzeczach jak np. ćwiczenia stabilizacyjne. Wychodziłem na każdy trening i chciałem rzucać się jak najczęściej pod nogi zawodników. Teraz już wiem, że czasem zrobić mniej to tak naprawdę zrobić więcej.

Gazeta Wyborcza

Nic o piłce.

fot. FotoPyK

Najnowsze

Anglia

Media: Gwiazdor West Hamu może zostać następcą Mohameda Salaha

Maciej Szełęga
1
Media: Gwiazdor West Hamu może zostać następcą Mohameda Salaha
Ekstraklasa

Trener Cracovii: W Białymstoku zagraliśmy konsekwentnie, nie mówiłbym o szczęściu

Damian Popilowski
0
Trener Cracovii: W Białymstoku zagraliśmy konsekwentnie, nie mówiłbym o szczęściu
Niemcy

Oficjalnie: Julian Nagelsmann nie dla Bayernu. Niemiec zostaje w reprezentacji

Damian Popilowski
1
Oficjalnie: Julian Nagelsmann nie dla Bayernu. Niemiec zostaje w reprezentacji

Komentarze

4 komentarze

Loading...