Reklama

Śląsk może marzyć o pucharach. Warta już nie powinna

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

09 maja 2021, 17:52 • 4 min czytania 9 komentarzy

– Wciąż mamy szanse na europejskie puchary, więc czemu z tej szansy nie spróbować skorzystać? Śląsk jest na to gotowy i Wrocław również jest na to gotowy – mówił całkiem niedawno na naszych łamach prezes wrocławian, Piotr Waśniewski. Wciąż nic nie jest przesądzone, wciąż Piast jest w dużo lepszej sytuacji, ale po meczu z Wartą możemy powiedzieć – Śląsk próbuje. Może nieco nieporadnie, patrząc na poprzednie kolejki, natomiast jeszcze jest w grze. A ograć Wartę na jej terenie i strzelić trzy gole? Szacuneczek.

Śląsk może marzyć o pucharach. Warta już nie powinna

WARTA – ŚLĄSK. EKIPA TWORKA ZACZĘŁA PO SWOJEMU

I to mimo tego, że Warta znów miała swój pomysł na mecz i przez pierwszą połowę go skrupulatnie realizowała. To znaczy – była cofnięta, dość rzetelna w defensywie i odgryzła się raz czy dwa z przodu. Jeszcze zagranie Kuzimskiego wzdłuż bramki nie dotarło do kolegi, ale narodowy model gry imienia polskiego piłkarstwa, czyli wrzut z autu, przyniósł oczekiwany skutek.

W sumie było to dość kuriozalne – Grzesik wrzucił, Nawrocki wyskoczył i strzelił głową, a Śląsk spał. Słuchajcie, my w wielkiej wyrozumiałości rozumiemy, że można dostać gola po aucie, ale zazwyczaj dzieje się to w ten sposób, że ktoś zgrywa, obrona się gubi i jest problem. A tutaj nic takiego nie miało miejsca. Żadnego zgrania, żadnego wielkiego ruchu. Wzięli piłkę, wrzucili, strzelili. Tyle. Tak bronić nie wypada.

Ale i tak trzeba zauważyć, że Śląsk w tej pierwszej połowie miał sporą przewagę. Trzymał piłkę przez 61% czasu, regularnie zbliżał się pod pole karne Warty, natomiast brakowało mu konkretów. Sobota trafił w Lisa, Stiglec też, tyle że z ostrego kąta.

No i przyszedł ten cios, po którym można było się zastanawiać – jak goście na to zareagują? Podłamią się, czy przycisną jeszcze mocniej? Na swoje szczęście wybrali tę drugą opcję.

Reklama

WARTA – ŚLĄSK. WROCŁAWIANIE MIELI INNY POMYSŁ NA TEN MECZ

Już po kwadransie prowadzili 2:1 po dwóch bramkach Exposito, który przecież w pierwszej połowie był na boisku tylko teoretycznie. Jak pisaliśmy – wrocławianie prowadzili grę, ale brakowało konkretów, czyli na przykład wypuszczenia swojego napastnika na dobrą pozycję. Być może Hiszpan ma lepsze kontakty z Bogiem niż Boakye, bo jeśli zadzwonił, to szybko się o swoje szanse doprosił.

Korzystał z nich bez pudła. Najpierw po dośrodkowaniu Janasika dał skąd przyszła, a Lis leciał już do drugiego rogu. Potem po kontrze nawinął Ivanowa i uderzył może nie najlepiej, ale futbolówka jednak wpadła Lisowi pod brzuchem. Pewnie golkiper Warty powinien się tutaj zachować lepiej. Wiadomo, strzał był z bliskiej odległości, mało czasu na reakcję, ale ta interwencja wyglądała trochę nieporadnie. Może lepiej, gdyby próbował odbijać nogą? No, mądrzy po szkodzie.

Wartę te bramki dość mocno przybiły, jakby ekipa Tworka zupełnie nie spodziewała się takiego obrotu spraw. Dla nich najlepszym scenariuszem byłby ten, w którym gol z autu przesądza o wyniku tego spotkania, ale Śląsk miał inne plany. Zresztą – dalej szedł po swoje i jeszcze podwyższył wynik. Exposito odwdzięczył się Pichowi za asystę przy drugiej bramce, przytomnie wypatrzył go w polu karnym, zagrał ładną piłę, a Słowak musiał z najbliższej odległości trafić. I trafił.

WARTA – ŚLĄSK. EKIPA MAGIERY GRA O PUCHARY?

Chyba dopiero to uderzenie ocuciło Wartę, bo wówczas gospodarze rzeczywiście wzięli się do roboty. Słaby w defensywie Nawrocki mógł być kapitalny w ofensywie i mieć dwie bramki, ale kolejne cuda w tym sezonie zaproponował w bramce Szromnik. Po uderzeniu Ivanowa piłka jeszcze zatańczyła na poprzeczce, ale po chwili miał ją na nodze właśnie Nawrocki i sieknął niezwykle mocno. Tyle że Szromnik jakimś sposobem to obronił. Naprawdę nie wiemy jak się do tego zebrał, ale refleks… TOP!

Natomiast Warta swoje i tak jednak strzeliła. Po bardzo zgrabnej akcji – Kuzdra wycofał do Janickiego, ten odegrał do Rodrigueza, a Hiszpan walnął z pierwszej piłki i zaskoczył Szromnika. Naprawdę wyglądało to konkretnie, bo potrafimy sobie wyobrazić, że ¾ ligowców na miejscu Janickiego patrzy w dół, bierze piłę i samemu ładuje w obrońcę albo po krzakach, a ten się nie podpalił.

Szkoda jednak, że miało to wszystko miejsce tak późno i przy takim wyniku. Z jednej strony Warta pokazała, że stać ją było na dobrą grę w tym spotkaniu, z drugiej można zarzucić, że wzięli się do roboty zdecydowanie po czasie. Skorzystał z tego Śląsk, który pokazał się z rzeczywiście przyzwoitej strony. Dzięki czemu wciąż może marzyć o pucharach.

Reklama

Fot. Newspix

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

1 liga

Zagłębie mogło wygrać po raz pierwszy od września, ale wypuściło dwubramkową przewagę

Bartosz Lodko
0
Zagłębie mogło wygrać po raz pierwszy od września, ale wypuściło dwubramkową przewagę

Komentarze

9 komentarzy

Loading...