Reklama

Unai Emery. Na imię mu było Liga Europy…

Kamil Warzocha

Autor:Kamil Warzocha

07 maja 2021, 14:33 • 5 min czytania 7 komentarzy

Każdy topowy trener jest w pewien sposób wyjątkowy. Specjalizuje się w czymś innym, ma lepsze patenty niż reszta. Ci najlepsi mają ich wiele, nad jegomościami a’la Pep Guardiola czy Juergen Klopp nie ma potrzeby się rozwodzić. Warto natomiast podnieść temat szkoleniowca, którego osiągnięcia są nie do podrobienia. Co prawda nie mówimy o przedstawicielu absolutnie najwyższej półki w tym fachu, ale jednak o człowieku ponownie zdobywającym coraz większe uznanie. To oczywiście Unai Emery, mr Liga Europy. Król tychże rozgrywek.

Unai Emery. Na imię mu było Liga Europy…

Jeśli ktoś śledził futbol w ostatniej dekadzie, musi wiedzieć, że to nie będzie pierwszy finał Ligi Europy dla Emery’ego. Po pokonaniu Arsenalu w półfinale Hiszpan wstąpi na próg zdobycia tego trofeum po raz piąty. Różne były jego dzieje w ostatnich latach, pojawiło się kilka zakrętów w PSG i ekipie „The Gunners”, której teraz utarł nosa. Raczej nie jest to trener, który po nie do końca udanej przygodzie w PSG będzie otrzymywał telefony z Realu Madryt czy Bayernu Monachium. Ale trzeba oddać mu jedno: z drużynami tzw. drugiego tieru robi kawał świetnej roboty. Udowodnił to w Sevilli, teraz potwierdza w Villarrealu.

Dla „Żółtej łodzi podwodnej” będzie to pierwszy finał europejskich rozgrywek, nie licząc Pucharu Intertoto. Dla Emery’ego – piąty.

  • W 14 meczach tej edycji LE Villarreal stracił tylko osiem goli (trzy w pierwszym meczu)
  • Zaliczył też aż OSIEM czystych kont, czyli tyle, ile Manchester City w Lidze Mistrzów

Unai Umery. Temu panu Liga Europy była pisana

To nie przypadek, że jeden trener w trzech różnych klubach dochodzi na etap finału. Wiadomo, że nie w roli faworyta, a bardziej kogoś, kto musi atakować z drugiego szeregu. Za pewien wyjątek możemy uznać Arsenal, choć z drugiej strony to już od dawna nie jest klub, któremu gdziekolwiek z góry przypisuje się jakieś trofeum, inaczej mówiąc – rości prawa i nakłada duże oczekiwania. Tam, gdzie dużej presji na gablotę od pierwszego dnia pracy nie ma, Unai Emery robi rzeczy niespodziewane. Choć, jak sam przyznał na pierwszej konferencji prasowej po objęciu Villarrealu, zdobycie jakiegoś pucharu to dla niego cel numer jeden. Wtedy można było doszukiwać się w takiej deklaracji słów szaleńca, acz przyszłość pokazała, że Hiszpan nie rzucał słów na wiatr. Najpierw sam nałożył na siebie presję, a teraz jest o krok od chwały.

Wszystkie finały Emery’ego w Lidze Europy:

Reklama
  • 2014: zwycięstwo (Sevilla 4:2 Benfica)
  • 2015: zwycięstwo (Sevilla 3:2 Dnipro)
  • 2016: zwycięstwo (Sevilla 3:1 Liverpool)
  • 2019: porażka (Arsenal 1:4 Chelsea)
  • 2021: ? (Villarreal vs Manchester United)

Trzeba to powiedzieć jasno: to taki trener, który w klubach z różnymi ograniczeniami wyciska cytrynę do maksimum. Nie zawsze w sposób cieszący oko kibica, ale też nadużyciem byłoby określenie „antyfutbol”. Nie, Emery potrafi tak dobrać składniki, że każdy będzie w pewnym stopniu zadowolony. Znajdzie się miejsce i dla nuty wirtuozerii, i dla taktyki propagującej autobus w defensywie. Okej, niekonieczne na podwórku ligowym, gdzie trudno przeciwstawić się takim tuzom jak Barcelona w Hiszpanii czy Manchester City w Anglii. Ale czy to ważne, skoro masz trenera dającego gwarancję przynajmniej tytułu finalisty LE? I to gwarancji w znaczeniu dosłownym, bo ten gość nie przegrywa dwumeczów.

Od 2013 roku Emery rozegrał 22 dwumecze w fazie pucharowej LE. Awansował dalej 22 razy.

Co więcej, wraz z osiągnięciem piątego finału w swojej karierze 49-letni Hiszpan pobił wyjątkowy rekord. Oto bowiem żaden trener w historii futbolu nie zaznał smaku finału jednych rozgrywek europejskich aż pięciokrotnie. No i jak tu nie mówić o królu tego turnieju? Emery zostawił za sobą Alexa Fergusona, Marcelo Lippiego czy Carlo Ancelottiego, którzy po cztery razy dokonywali czegoś podobnego, tyle że w Lidze Mistrzów. To mówi samo za siebie.

Jeśli ktoś oglądał serial „Better Call Saul”, może doszukać się w wyglądzie głównego bohatera i trenera Emery’ego pewnego podobieństwa. Można pójść z tym dalej i posłużyć się nawiązaniem do tytułu. A więc, gdy jesteś klientem z ciut niższej półki, ale potrzebujesz jakiejś pomocy (trofeum), dzwoń po Unaia. On postara się skroić coś fajnego, bo to po prostu potrafi, choć w jego przypadku pojawia się kluczowa zagwozdka.

OBSTAWIAJ LIGĘ EUROPEJSKĄ W FUKSIARZ.PL!

Villarreal wygra z Manchesterem United - kurs 4,90

Czy to Unai Emery potrafi odnaleźć się w wielkich klubach?

Zapewne część z was bez zawahania stwierdzi, że nie, mając w pamięci choćby wstydliwy wynik 1:6 (po 4:0 u siebie) z Barceloną na Camp Nou w roli sternika PSG. Ale skoro kolejni trenerzy nie potrafią ponieść paryżan do zwycięstwa w Lidze Mistrzów, obraz pracy Emery’ego trochę się rozjaśnia. To znaczy: nie można skreślać go pod kątem prowadzenia marki z absolutnego topu. Dwuletnia przygoda we Francji była jego pierwszym wypłynięciem na tak szerokie wody, o zderzeniu z wielkimi gwiazdami nie wspominając, co tym bardziej w jakimś stopniu Hiszpana usprawiedliwia. Ba, on tam wygrał przecież sześć trofeów, ale wiadomo – szejkowie chcą czegoś więcej.

Nie pozostaje nic innego, jak czekać na rozwój tej kariery trenerskiej. Coś nam mówi, że przygoda z Villarrealem nie przejdzie bez echa w wielu klubowych gabinetach. Nie można też pominąć faktu, że na cztery kolejki przed końcem La Liga ekipa Emery’ego zajmuje szóste miejsce w tabeli. Daje ono bezpośredni awans do LE i chyba nie trzeba mówić, że dwa sezony z rzędu z takim osiągnięciem to dla takiego klubu wielka sprawa. A co dopiero zwycięstwo w finale Ligi Europy, gdzie Manchester United będzie faworytem tylko na papierze.

Reklama

Fot. Newspix

W Weszło od początku 2021 roku. Filolog z licencjatem i magister dziennikarstwa z rocznika 98’. Niespełniony piłkarz i kibic FC Barcelony, który wzorował się na Lionelu Messim. Gracz komputerowy (Fifa i Counter Strike on the top) oraz stały bywalec na siłowni. W przyszłości napisze książkę fabularną i nakręci film krótkometrażowy. Lubi podróżować i znajdować nowe zajawki, na przykład: teatr komedii, gra na gitarze, planszówki. W pracy najbardziej stawia na wywiady, felietony i historie, które wychodzą poza ramy weekendowej piłkarskiej łupanki. Ogląda przede wszystkim Ekstraklasę, a że mieszka we Wrocławiu (choć pochodzi z Chojnowa), najbliżej mu do dolnośląskiego futbolu. Regularnie pojawia się przed kamerami w programach “Liga Minus” i "Weszlopolscy".

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Trela: Gotowi na czarną godzinę. Dlaczego kluby muszą dać sobie prawo do gorszego sezonu

Michał Trela
0
Trela: Gotowi na czarną godzinę. Dlaczego kluby muszą dać sobie prawo do gorszego sezonu

Liga Europy

Liga Europy

Trzy wyzwania przed Bayerem. Na realizację jednego ma 9% szans, drugiego nie osiągnął nawet Real

8
Trzy wyzwania przed Bayerem. Na realizację jednego ma 9% szans, drugiego nie osiągnął nawet Real

Komentarze

7 komentarzy

Loading...