Reklama

Kante vs Mahrez w finale Ligi Mistrzów. Pięknej historii ciąg dalszy

Kamil Warzocha

Autor:Kamil Warzocha

06 maja 2021, 12:15 • 4 min czytania 7 komentarzy

Lubimy romantyczne historie w świecie futbolu przepełnionym wielkimi pieniędzmi. Tych kopciuszków, którzy potrafią utrzeć nosa gigantom, oraz piłkarzy ze szczytu, którzy wyrośli dosłownie znikąd. Przykłady można mnożyć, ale ten konkretny jest wyjątkowy. Kiedy pięć lat temu Leicester wygrywało Premier League, czy ktoś w ogóle pomyślał, że jeden z tamtych zawodników wygra w niedalekiej przyszłości Ligę Mistrzów? Raczej nie, to miał być hit jednego sezonu. Przygoda Kante i Mahreza dotarła jednak do punktu, w którym trzeba powiedzieć „wow, to wydarzy się naprawdę”.

Kante vs Mahrez w finale Ligi Mistrzów. Pięknej historii ciąg dalszy

W tym przypadku aż trudno nie odwołać się do słynnego mema „How it started & How it’s going”. W sezonie 2015/2016 koledzy z tej samej szatni i sensacyjni mistrzowie Anglii. Dzisiaj, po latach rywalizacji po różnych stronach barykady, finaliści Ligi Mistrzów. To już pewne, że ktoś z tej pary sięgnie po trofeum. Szanse 50/50, za żadne skarby nie wskażemy faworyta. Kto by jednak nie wygrał, nie będzie wątpliwości, że Kante zasługuje tak samo jak Mahrez i na odwrót. Obaj jegomoście zrobili kawał dobrej roboty, żeby ich ekipy znalazły się w miejscu, jakim obecnie się znajdują.

N’golo Kante zagrał dwa koncerty

Dobrze wiemy, że aby określić prawdziwą wartość takich zawodników, statystyki trzeba odłożyć trochę na bok. Patrzenie przez ich pryzmat bywa krzywdzące, bo nie mówimy o człowieku, który taśmowo strzela bramki czy raz na kilka meczów rzuca fajną asystę. Tak naprawdę jeśli nie oglądasz występu Kante od 1. do 90. minuty, nie zobaczysz tego, jak kluczowym trybikiem jest w układance trenera. Trybikiem kluczowym i niezastąpionym. O Francuzie zostało powiedziane już wiele, mówimy w końcu o mistrzu świata, ale na jedną rzecz trzeba zwrócić uwagę. Lata mijają, a my wciąż na nowo zachwycamy się jego, to nie będzie przesadą, koncertami.

https://twitter.com/FrenchSergent/status/1390054856723947526

Bo jak inaczej nazwać dwumecz przeciwko Realowi Madryt? W bezpośrednim starciu z takim kozakami jak Casemiro czy Modrić nie dość, że Kante wyszedł bez szwanku, to jeszcze pokazał, że jako środkowy pomocnik w ustawieniu 1-3-5-1 ma ogromny wachlarz możliwości. Ba, wydaje się, tak jak w przypadku wielu innych pomocników w topowym futbolu po zmianie na tę formację, że ten układ najbardziej eksponuje atuty 30-latka. Mowa o nowym życiu, nowej wersji maszyny, którą stworzył Thomas Tuchel.

Reklama

Kante vs Real Madryt (rewanż):

  • 100% wygranych pojedynków w powietrzu
  • Trzy stworzone setki (najwięcej w zespole)
  • Cztery wejścia w pole karne, strzał, drybling
  • 45 kontaktów z piłką, cztery odbiory, dwa przechwyty

Kante robił we wczorajszym meczu wszystko i to z ogromną skutecznością. Nieważne, pod jakim polem karnym. Zaliczył dwie asysty drugiego stopnia: jedną po świetnym odbiorze na połowie „Królewskich”, drugą po kapitalnym przyjęciu kierunkowym. Zapracował na MVP całego tygodnia w rozgrywkach Ligi Mistrzów, czyli… podobnie jak po pierwszym spotkaniu w Hiszpanii. To najlepszy zawodnik półfinałów. 180 minut, dwie statuetki. Słowa Tuchela o tym, że marzył o trenowaniu Francuza, dzisiaj nabierają dodatkowego znaczenia.

Ryiad Mahrez – spec od Ligi Mistrzów

Możemy mówić, że Algierczyk miał w pierwszym meczu przeciwko PSG furę szczęścia. Mur przy golu po rzucie wolnym rozstąpił się w niewytłumaczalny sposób, okej, tylko że głupotą byłoby szukanie powodów na umniejszanie wartości piłkarza Manchesteru City. Ta jest niepodważalna, co dobitnie pokazał wtorkowy rewanż. Musimy jednak docenić nie tylko skalę wyczynów w półfinale, ale także całą fazę pucharową, w której Mahrez czuje się jak ryba w wodzie. Od drugiego starcia z Borussią Mönchengladbach strzela lub asystuje w każdym występie.

Naprawdę trudno znaleźć zawodników, którzy mieliby taką regularność i wpływ na wyniki zespołu w kluczowych momentach turnieju.

Źródło: Transfermarkt

Reklama

Co więcej, po strzelonym dublecie we wtorkowym meczu Mahrez stał się najskuteczniejszym Algierczykiem w rozgrywkach Ligi Mistrzów z dziesięcioma golami. Ogółem jego dorobek robi wrażenie, bo w 33 występach 30-latek wziął bezpośredni udział w strzeleniu 22 bramek (średnia 111 minut na gola lub asystę). A więc jak trwoga, to do Mahreza. Starcie z PSG w szczególności pokazało, że Pep Guardiola ma na kogo liczyć, jeśli słabszy wieczór zaliczą inni. A warto przypomnieć, że przez dłuższy okres w Manchesterze City Algierczyk nie był piłkarzem pierwszego składu. Ba, zdarzały się takie epizody, kiedy musiał liczyć na króciutkie ogony. Dzisiaj natomiast kibice „Obywateli” mogą określić tego jegomościa jako pierwszoplanowego bohatera.

Statystyki Mahreza z pierwszego meczu:

  • jedna stworzona setka, jeden gol
  • 10 wygranych pojedynków
  • trzy udane odbiory, siedem przechwytów
  • trzy dryblingi, sześć wejść w pole karne

Statystyki z drugiego:

  • dwie stworzone setki, dwa gole
  • 10 wygranych pojedynków
  • trzy udane odbiory, sześć przechwytów
  • pięć dryblingów, siedem wejść w pole karne

OBSTAWIAJ LIGĘ ANGIELSKĄ W FUKSIARZ.PL!

Manchester City wygra z Chelsea - kurs 1,93

Jak widać, ostatnimi czasy Mahrez po boisku nie biega, a lata. Lubi się z Ligą Mistrzów, więc bardzo prawdopodobne, że dołoży coś od siebie również w finale. To byłoby piękne zwieńczenie jego historii.

Fot. Newspix

W Weszło od początku 2021 roku. Filolog z licencjatem i magister dziennikarstwa z rocznika 98’. Niespełniony piłkarz i kibic FC Barcelony, który wzorował się na Lionelu Messim. Gracz komputerowy (Fifa i Counter Strike on the top) oraz stały bywalec na siłowni. W przyszłości napisze książkę fabularną i nakręci film krótkometrażowy. Lubi podróżować i znajdować nowe zajawki, na przykład: teatr komedii, gra na gitarze, planszówki. W pracy najbardziej stawia na wywiady, felietony i historie, które wychodzą poza ramy weekendowej piłkarskiej łupanki. Ogląda przede wszystkim Ekstraklasę, a że mieszka we Wrocławiu (choć pochodzi z Chojnowa), najbliżej mu do dolnośląskiego futbolu. Regularnie pojawia się przed kamerami w programach “Liga Minus” i "Weszlopolscy".

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Od Pucharu Syrenki do… Złotej Piłki? Jak rozwijał się Jude Bellingham

Patryk Fabisiak
1
Od Pucharu Syrenki do… Złotej Piłki? Jak rozwijał się Jude Bellingham

Liga Mistrzów

Komentarze

7 komentarzy

Loading...