Siedem „baniek” to w pierwszoligowych warunkach pieniądze wyższe niż budżet wielu klubów. Uznaje się, że takimi pieniędzmi dysponuje część drużyn z czołówki ligi. Tymczasem Arka Gdynia mogła zapewnić sobie taką kasę… jednym meczem. Gdyby nie feralne osiem minut w końcówce starcia z Rakowem Częstochowa, na konto drużyny z Trójmiasta wpadłyby potężne premie za zwycięstwo w Pucharze Polski.
Za udział w rozgrywkach o „Puchar Tysiąca Drużyn” zespoły mają do podziału 10 milionów zł. Pieniądze są rozdzielane w zależności od osiągniętego wyniku. I tak:
- 15 tys. zł – dostają drużyny uczestniczące w 1/32 finału
- 40 tys. zł – dostają zwycięzcy regionalnych rozgrywek
- 45 tys. zł – dostają drużyny grające w 1/16 finału
- 90 tys. zł – dostają drużyny grające w 1/8 finału
- 190 tys. zł – dostają ćwierćfinaliści
- 380 tys. zł – dostają półfinaliści
- 760 tys. zł – dostają finaliści
- 5 mln zł – otrzymuje zwycięzca
Sami widzicie, że różnice są ogromne. Ale to nie wszystko. Jak zauważył „Ramirez” na Twitterze, zwycięzcy otrzymują także premię za udział w europejskich pucharach z puli Ekstraklasy. Arka zgarnęłaby więc nieco ponad 8 milionów złotych.
Wielki przegrany dnia – @ArkaGdyniaSA
Przy wygranej w #PucharPolski zarobiliby:
5 000 000 +
3 150 000 z ESA za puchary
Razem: 8 150 000Przegrywając ostatecznie zarobili tylko 760 000…
Dwa gole Rakowa oznaczały dla Arki -7,39 mln PLN
CC @JarekKolakowski hard luck…
— Ramirez (@CommonSensePL) May 2, 2021
Tymczasem z powodu porażki na jej koncie nie zaświeci nawet milion. Taka strata jest równie bolesna, co brak kolejnego pucharu w gablocie…